Tytuł: Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem
Tytuł oryginału: Dark Heroine. Dinner with a vampire
Autor: Abigail Gibbs
Seria/cykl: Mroczna bohaterka #1
Data premiery: 23 października 2013
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Liczba stron: 600
Przeznaczenie
zawiodło Violet Lee w miejsce, w którym – paradoksalnie – nie powinna się
znaleźć. „Przypadkowe spotkanie” to za mało powiedziane. Prawie
osiemnastoletnia dziewczyna staje się świadkiem prawdziwej krwawej łaźni na
Trafaglar Square i od tej pory jej życie zostanie na zawsze odmienione. Jako
zakładnik wampirów będzie musiała odnaleźć się z zupełnie nowym, innym świecie,
tak nie podobnym do tego, w którym się wychowała, pełnym cudownych bali,
uroczystych kolacji, bogactw i przepychu. Ale jest również druga strona nowego
życia Violet, mroczna, niebezpieczna i śmiertelnie niebezpieczna, której
ucieleśnieniem jest młody książę Kaspar, następca tronu potężnego rodu Varnów.
Strach, namiętność, zagrożenie i brak wyboru – witajcie w świecie Violet.
„Los bywa okrutny, dziewczynko.
Łamie nam serca i odbiera jednych drugim. Krzywdzi niewinnych. Podobnie zresztą
jak czas, który rozrywa ludzi na strzępy, kawałek po kawałku, aż przestają się
prostować, chodzić na własnych nogach, a na koniec przestają żyć. Przekonasz
się o tym prędzej ode mnie.”
(str.
397)
Całkiem
niedawno rynek wydawniczy został zasypany powieściami o wampirach,
krwiożerczych bestiach, które atakują nocą, lecz także wśród nich pojawiły się
wilkołaki, upadłe anioły i inne mroczne stworzenia. Wampiry stały się motywem
przewodnim ogromnej ilości książek zagranicznych autorów, a moda na krwiopijców
utrzymywała się przez długi czas. Nie wiem, czy zauważyliście, ale teraz coraz
mniejsza ilość pisarzy decyduje się na historie o wampirach, wymyślając coraz
to nowsze stworzenia i dyktując nową modę. Cóż się dziwić, w pewnym momencie
większość czytelników miała dość wampirów. Nagle wśród aniołów, wilkołaków,
duchów, robotów, przepowiedni i niechcianych dziedzictw pojawia się pani
Abigail Gibbs ze swoją Mroczną bohaterką,
którą postanowiła przenieść z sieci na papier. Przyznajcie sami, że czasami
miło jest wrócić do czegoś, od czego zaczynało się przygodę z paranormalnymi
romansami, gdzie wytarty schemat jest podstawą powieści, a jedyne, co może być
inne od pozostałych powieści, to styl autorki. Abigail Gibbs zdecydowała, aby historię swoich przedstawić bohaterów właśnie
teraz. Jak jej poszło?
Nie
trzeba długo myśleć, aby stwierdzić, że Mroczna
bohaterka faktycznie jest schematyczna. Szablon można wyczuć już po samym
opisie, w którym mowa o
|
Abigail Gibbs |
niesamowitych balach, elegancji, rezydencjach, wytwornych przyjęciach i niesamowitym,
przystojnym, charyzmatycznym mężczyźnie. Tak, Mroczna bohaterka jest powieścią bardzo schematyczną i – o dziwo –
nie jest to minus pierwszej części przygód Violet, bo schemat, chociaż ma
mnóstwo minusów, ma również kilka mocnych stron.
Akcja
mknie od samego początku. Właściwie po kilku pierwszych stronach Violet staje
oko w oko z ogromnym niebezpieczeństwem, które w efekcie prowadzi do jej
porwania i przetrzymywania w rezydencji starego wampirzego rodu Varnów. Na brak
akcji w pierwszym tomie Mrocznej
bohaterki naprawdę nie można narzekać. Dobrze rozplanowana fabuła jest
gwarantem równie świetnie zaplanowanej akcji, dzięki czemu nie można było się
nudzić. Ciągle coś się działo: jak nie uprowadzenie głównej bohaterki, to atak
wampira. Rzecz jasna akcja wzmożona jest w punkcie kulminacyjnym, w którym
zostaje podkręcone także tempo. Pani Abigail Gibbs dobrze wszystko zaplanowała,
a wcielony w powieść schemat pomógł jej osiągnąć pierwszy sukces.
Wątek
miłosny – tak jak akcja – też jest mocną stroną powieści pani Gibbs. Jeśli
macie ochotę na romans połączony z niesamowitymi losami tych krwiożerczych
istot, to śmiało sięgajcie po Mroczną
bohaterkę. Miłości jest tutaj pod dostatkiem! Kaspar nie na próżno został
nazwany „charyzmatycznym, przystojnym i niebezpiecznie groźnym”. Na samym
początku jego niechęć (ba, nawet nienawiść!) do Violet była trochę…
przerażająca i faktycznie groźna. W pewnym momencie obawiałam się, że między
nimi dojdzie do rękoczynów, no ale sytuacja została złagodzona. Porównując
początkowe relacje Violet i Kaspara z tymi na samym końcu powieści, stwierdzam,
że zmiana była… ogromna. Cóż się dziwić! Zbliżenie się tych dwóch postaci jest
wynikiem ich wzajemnego zagubienia. Zapowiedziana w opisie namiętność nie była
ot, takim byle jakim uczuciem między śmiertelniczką a wampirem, lecz naprawdę
dobrą grą uczuć. Przygotujcie się na dobrze rozwinięty wątek miłosny.
Dobra
relacja Violet i Kaspara nie zmienia faktu, że główna bohaterka była bardzo…
głupiutka. Rzecz jasna „głupiutka” to określenie bardzo łagodne, ale
odzwierciedlające jej postawę. Odwaga, siła, niezłomność i naiwność to cechy
typowej bohaterki paranormalnych romansów, która woli zginąć niż przejść na
ciemną stronę, a najlepiej uciec i ocalić swoje życie. Violet właśnie taka
była, ale jej największymi wadami były naiwność i zbyt wielka ufność. Ponad to
jej niespodziewane wybuchy czasami potrafiły doprowadzić do szału. Z jednej
strony pozwala całować się Kasparowi, a za chwilę płakała i oskarżała go, że
kilka dni temu omal nie została zbrukana, a on robi takie rzeczy! Kreacja tej
bohaterki to efekt uboczny zastosowanego przez autorkę schematu. Gdyby pani
Gibbs zdecydowała się zrobić z Violet bardziej ludzką niż heroiczną postać, to
myślę, że główna bohaterka nie psułaby tak odbioru całej powieści.
Z
kolei Kaspar… Tutaj też nie trzeba długo myśleć. Kaspar Varn to typowy
szarmancki, arogancki, niebezpieczny i groźny przedstawiciel płci męskiej,
który może mieć każdą kobietę, lecz kiedy spotyka tą jedyną porzuca dla niej
dotychczasowy styl bycia, bo cudowna niewiasta całkowicie go odmienia. Znacie
to? W kwestii Kaspara nie spodziewajcie się niczego nowego. Obawiam się, że ta
postać, jak i Violet, nie zaskoczy Was, ale nie ma złego co by na dobre nie
wyszło. Czasami miło jest spotkać się ze schematycznym ideałem faceta (w
dodatku bogatego wampira!).
Pozostali
bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Drugoplanowe postaci nie
mają dobrze rozwiniętych charakterów, co jest drobnym minusem Mrocznej bohaterki, ponieważ odgrywają
ważną rolę w życiu Violet i często pojawiają się w wielu rozdziałach. Powiem
inaczej: postaci nie są mocną stronę pani Gibbs. Nie są denerwujące ani głupie
(ach, z wyjątkiem Violet), lecz niedopracowane i papierowe.
W
pierwszej części Mrocznej bohaterki
dzieje się bardzo dużo rzeczy. Akcja to jedno, ale ilość wydarzeń również ma
wpływ na powieść. Osobiście lubię, kiedy w książce ciągle coś się dzieje, lecz
w przypadku Mrocznej bohaterki
ogromna liczba wydarzeń, a w efekcie końcowym metamorfoza niektórych bohaterów,
były trochę przytłaczające. Za dużo się działo. Gdyby pewne wydarzenia były ze
sobą jakkolwiek związane, to nie przywiązywałabym do tej kwestii uwagi.
Niestety jest odwrotnie. Oczywiście wszystko zmierza do jednego punktu
kulminacyjnego, ale niektóre sceny nijak miały się do całości.
„Los jest naszym wrogiem, ale
prawdziwie niebezpieczny jest czas.”
(str.
404)
Mroczna
bohaterka. Kolacja z wampirem to dobra lektura,
która, jak prawie każda książka, ma swoje minusy – jedne naprawdę ważne, inne
mniej. Nie zmienia to faktu, że historia Violet bardzo mnie wciągnęła i przez
kilka dni żyłam powieścią pani Abigail Gibbs. Jeśli macie ochotę na
schematyczną, całkiem dobrą powieść, to polecam Wam Mroczną bohaterkę. Świetna przygoda czeka! Z niecierpliwością
czekam na część drugą.
7/10