Tytuł oryginału: Holding the dream
Autor: Nora Roberts
Seria/cykl: Saga marzeń tom 2
Data premiery: 18 marca 2011
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 336
Kate miała osiem
lat kiedy straciła rodziców w wypadku samochodowym. Susie i Tommy Templetonowie
przygarnęli ją do siebie, dając dziewczynce prawdziwą rodzinę, rodzicielską
miłość, przyjaźń, ciepło, warunki do rozwoju i zapewnienie, że zawsze może
zwrócić się do nich z problemami czy prośbami. Kate wychowała się w pięknym
domu, a jej przyjaźń z przyszywaną siostrą Laurą i córką przyjaciółki rodziny –
Margo – trwa do dziś.
Teraz
ma dwadzieścia osiem lat. W swoim życiu odniosła kilka sukcesów: była jedną z
najlepszych studentek Harvardu, zaczęła pracę w ogromnej firmie, robi to, co
uwielbia i nie chce, aby jej życie uległo zmianie. Jednak tajemnice sprzed
dwudziestu lat niszczą jej szczęście. Okazuje się, że jej ojciec był oskarżony
o kradzież pieniędzy, a tydzień przed wypadkiem miał iść do więzienia. Sytuacja
wygląda jeszcze gorzej, kiedy Kate zostaje posądzona o to samo przez
właścicieli firmy, którzy spośród wszystkich pracowników ufali jej najbardziej.
Nora
Roberts na swoim koncie pisarskim ma ponad dwieście książek. Czy to nie dziwne,
że spośród tych dwustu powieści (licząc ogółem, nie tylko te przetłumaczone na
nasz język) nie przeczytałam ani jednej? Tak, to podejrzane. W końcu nadszedł
czas, aby to zmienić. Odnalezione
marzenia stały się świetnym pierwszym spotkaniem z twórczością pani
Roberts, które przez długi czas będę miło wspominać.
„- Dobrze zainwestowane pieniądze robią pieniądze.
Ann delikatnie włożyła kwiat do
wazonu.
- A po co? Żeby leżały ułożone w
równy stosik? Czy to sposób, by osiągnąć cel, czy raczej cel sam w sobie?
Przyznaję, że dzięki panience pomnożyłam oszczędności, ale to nie wszystko. Trzeba
mieć jakieś marzenia. Czasami muszą być poza zasięgiem naszych możliwości.
- Mam plany.
- Nie powiedziałam plany.
Powiedziałam marzenia.”
Główną
bohaterką jest dwudziestoośmioletnia Kate Powell, która dwadzieścia lat
wcześniej została osierocona. Swoje życie widzi w liczbach – nie w barwach,
lecz w liczbach. Na samym początku jej postawa bardzo mnie denerwowała.
Wszystko planowała, nie pozwalała sobie na błędy, chwilę spokoju, czas na
wytchnienie, a w jej życiu nie było miejsca na rzeczy niepraktyczne. Jest
pozytywna cecha jej postawy, ale i negatywna: a) Kate nie potrzebuje wiele do
szczęścia i nie przywiązuje wagi do mody czy też wygody, lecz b) wcześniej
wymienione zalety sprawiły, że Kate stała się osobą bardzo zamkniętą, cichą,
która miała problemy z dzieleniem się własnymi emocjami, co doprowadziło ją do
kilku przykrych sytuacji. Tak naprawdę główną bohaterkę polubiłam dopiero w
mniej więcej połowie książki, ale nie uznawajcie tego za wadę. Przez sto
trzydzieści stron poznajemy jej charakter, a przez resztę obserwujemy jej
niesamowitą metamorfozę, która nastąpiła między innymi dzięki pewnym osobom.
Pozostali
bohaterowie są lekko schematyczni, ale dobrze wykreowani. Pani Roberts oprócz
szablonowego charakteru postanowiła dodać im także coś od siebie, w związku z
czym
powstały całkiem ciekawe, barwne postacie. Największą przyjemność sprawiło
mi śledzenie losów Kate i Byrona oraz głównej bohaterki i jej przyjaciółek,
może dlatego, że sama rozumiem wieloletnią przyjaźń, w której przyjaciółki
znają się lepiej niż siostry. Dzięki temu łatwiej było mi zrozumieć ich
poczucie humoru, rady dawane Kate oraz ich relację. Och, uwielbiam, kiedy w
książkach pojawiają się wieloletnie przyjaźnie! Ogólnie rzecz biorąc w Odnalezionych marzeniach jest wielu
ciekawych bohaterów, a powieść nie cierpi na brak postaci.
Źródło |
Wątek
miłosny jest bardzo dobrze skonstruowany. Nie ma go ani za wiele, ani za mało.
Co prawda był schematyczny, ale niespecjalnie przeszkadza to w odbiorze
lektury, kiedy jest się otoczonym tak cudownymi bohaterami, a każdy z nich ma
inne doświadczenie życiowe. Dobrze zarysowany wątek miłosny dodaje magii całej
powieści. W podobnych powieściach lubię to, że uczucie między bohaterami jest
dojrzałe i każdy z nich zdaje sobie sprawę z decyzji, które wspólnie podejmują.
Tak też było w przypadku Kate, ale (niestety) czasami zdarzało się jej
zachowywać bardzo dziecinnie. Na szczęście takich sytuacji nie było dużo i to
ostatecznie uratowało wizerunek Katherine. Seks w powieści jest bardzo
delikatny, a autorka nie skupia się bardzo na intymnych szczegółach współżycia
Kate i jej mężczyzny i dlatego uczucie Katherine jest takie piękne i delikatne.
Akcja
nie gna do przodu. Wszystko zostało odpowiednio zaplanowane, a wydarzenia z
życia Kate przeplatają się z postępowaniem w sprawie oszustwa. Przez taki
zabieg powieść pani Roberts jest bardzo atrakcyjna; przez kilka rozdziałów
jesteśmy w świecie Kate, a w kolejnym przenosimy się do firmy, w której toczą
się dyskusje na temat domniemanego przestępcy. Sam proces szukania winnego
przykuwa uwagę. Przez pewien czas zastanawiałam się kto mógł dokonać czegoś
takiego i wpędzić Kate w tarapaty, ale moje przypuszczenia nie miały nic
wspólnego z osobą, która naprawdę to zrobiła.
Na
samym początku nie mogłam przyzwyczaić się do stylu pani Roberts. Za żadną cenę
nie potrafiłam przeczytać zdania bez drobnego potknięcia się. Dopiero do kilkunastu
stronach styl autorki jakoś do mnie przyzwyczaił i mogłam czytać bez problemów.
Z jednej strony warsztat pisarski pani Nory jest dobry, lekki, przyjemny, ale z
drugiej coś sprawiało, że mimo wszystko wydawał się inny od wszystkich,
poważniejszy i pełen elegancji. Miło było spotkać się z czymś tak innym.
„Jesteś bardzo młoda. Niewiele jeszcze
wiesz o marzeniach i tym, jak się zmieniają. W moim wieku trzeba być bardzo
ostrożnym, selektywnym w stosunku do marzeń. Zaczynasz sobie uświadamiać, że
każde może być ostatnim.”
Czas
podsumować Odnalezione marzenia. Jest
to kolejna część Sagi marzeń, o czym
dowiedziałam się… podczas czytania! Nie martwcie się tym. Odnalezione marzenia można czytać bez żadnych problemów bez znajomości
poprzedniej. O sprawach, które miały miejsce we wcześniejszej części autorka
mówi zaraz na początku tej, więc nie stanowi to żadnego kłopotu.
Gorąco
zachęcam Was do sięgnięcia po Odnalezione
marzenia. Jest to naprawdę dobra lektura, która mówi o rodzinie, byciu sobą
i – przede wszystkim – o podążaniu za marzeniami, które odgrywają ogromną rolę
w naszym życiu. Na początku myślałam, że ta powieść niewiele wniesie do mojego
czytelniczego świata, ale okazało się, że Odnalezione
marzenia Nory Roberts to jedna z mądrzejszych książek jakie miałam okazję
przeczytać. Nie jesteście przekonani? W takim razie zaryzykujcie!
7/10
Za możliwość poznania świata Kate serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!
Saga marzeń:
Jeżeli tylko książka wpadnie mi w ręce, to z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPani Nora jest chyba już wszystkim znana. Niestety mnie nie ciągnie do jej książek. Gdybym jednak miała zabrać się za jej twórczość, to raczej nie od tej książki, a od "Trylogii kręgu". :)
OdpowiedzUsuńbędę się rozglądać za pierwszą częścią sagi, bo nie lubię zaczynać od środka, nawet jeśli nie sprawia to problemów podczas odbioru powieści :)
OdpowiedzUsuńNo mam jakiś uraz do tej autorki, chyba muszę się w końcu przełamać i sięgnąć po jakąś jej pozycję.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuń