081. "Odnalezione marzenia" Nora Roberts

Tytuł: Odnalezione marzenia
Tytuł oryginału: Holding the dream
Autor: Nora Roberts
Seria/cykl: Saga marzeń tom 2
Data premiery: 18 marca 2011
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 336



Kate miała osiem lat kiedy straciła rodziców w wypadku samochodowym. Susie i Tommy Templetonowie przygarnęli ją do siebie, dając dziewczynce prawdziwą rodzinę, rodzicielską miłość, przyjaźń, ciepło, warunki do rozwoju i zapewnienie, że zawsze może zwrócić się do nich z problemami czy prośbami. Kate wychowała się w pięknym domu, a jej przyjaźń z przyszywaną siostrą Laurą i córką przyjaciółki rodziny – Margo – trwa do dziś.

Teraz ma dwadzieścia osiem lat. W swoim życiu odniosła kilka sukcesów: była jedną z najlepszych studentek Harvardu, zaczęła pracę w ogromnej firmie, robi to, co uwielbia i nie chce, aby jej życie uległo zmianie. Jednak tajemnice sprzed dwudziestu lat niszczą jej szczęście. Okazuje się, że jej ojciec był oskarżony o kradzież pieniędzy, a tydzień przed wypadkiem miał iść do więzienia. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, kiedy Kate zostaje posądzona o to samo przez właścicieli firmy, którzy spośród wszystkich pracowników ufali jej najbardziej.

Nora Roberts na swoim koncie pisarskim ma ponad dwieście książek. Czy to nie dziwne, że spośród tych dwustu powieści (licząc ogółem, nie tylko te przetłumaczone na nasz język) nie przeczytałam ani jednej? Tak, to podejrzane. W końcu nadszedł czas, aby to zmienić. Odnalezione marzenia stały się świetnym pierwszym spotkaniem z twórczością pani Roberts, które przez długi czas będę miło wspominać.


- Dobrze zainwestowane pieniądze robią pieniądze.
Ann delikatnie włożyła kwiat do wazonu.
- A po co? Żeby leżały ułożone w równy stosik? Czy to sposób, by osiągnąć cel, czy raczej cel sam w sobie? Przyznaję, że dzięki panience pomnożyłam oszczędności, ale to nie wszystko. Trzeba mieć jakieś marzenia. Czasami muszą być poza zasięgiem naszych możliwości.
- Mam plany.
- Nie powiedziałam plany. Powiedziałam marzenia.



Główną bohaterką jest dwudziestoośmioletnia Kate Powell, która dwadzieścia lat wcześniej została osierocona. Swoje życie widzi w liczbach – nie w barwach, lecz w liczbach. Na samym początku jej postawa bardzo mnie denerwowała. Wszystko planowała, nie pozwalała sobie na błędy, chwilę spokoju, czas na wytchnienie, a w jej życiu nie było miejsca na rzeczy niepraktyczne. Jest pozytywna cecha jej postawy, ale i negatywna: a) Kate nie potrzebuje wiele do szczęścia i nie przywiązuje wagi do mody czy też wygody, lecz b) wcześniej wymienione zalety sprawiły, że Kate stała się osobą bardzo zamkniętą, cichą, która miała problemy z dzieleniem się własnymi emocjami, co doprowadziło ją do kilku przykrych sytuacji. Tak naprawdę główną bohaterkę polubiłam dopiero w mniej więcej połowie książki, ale nie uznawajcie tego za wadę. Przez sto trzydzieści stron poznajemy jej charakter, a przez resztę obserwujemy jej niesamowitą metamorfozę, która nastąpiła między innymi dzięki pewnym osobom.
Pozostali bohaterowie są lekko schematyczni, ale dobrze wykreowani. Pani Roberts oprócz szablonowego charakteru postanowiła dodać im także coś od siebie, w związku z czym
Źródło
powstały całkiem ciekawe, barwne postacie. Największą przyjemność sprawiło mi śledzenie losów Kate i Byrona oraz głównej bohaterki i jej przyjaciółek, może dlatego, że sama rozumiem wieloletnią przyjaźń, w której przyjaciółki znają się lepiej niż siostry. Dzięki temu łatwiej było mi zrozumieć ich poczucie humoru, rady dawane Kate oraz ich relację. Och, uwielbiam, kiedy w książkach pojawiają się wieloletnie przyjaźnie! Ogólnie rzecz biorąc w Odnalezionych marzeniach jest wielu ciekawych bohaterów, a powieść nie cierpi na brak postaci.
Wątek miłosny jest bardzo dobrze skonstruowany. Nie ma go ani za wiele, ani za mało. Co prawda był schematyczny, ale niespecjalnie przeszkadza to w odbiorze lektury, kiedy jest się otoczonym tak cudownymi bohaterami, a każdy z nich ma inne doświadczenie życiowe. Dobrze zarysowany wątek miłosny dodaje magii całej powieści. W podobnych powieściach lubię to, że uczucie między bohaterami jest dojrzałe i każdy z nich zdaje sobie sprawę z decyzji, które wspólnie podejmują. Tak też było w przypadku Kate, ale (niestety) czasami zdarzało się jej zachowywać bardzo dziecinnie. Na szczęście takich sytuacji nie było dużo i to ostatecznie uratowało wizerunek Katherine. Seks w powieści jest bardzo delikatny, a autorka nie skupia się bardzo na intymnych szczegółach współżycia Kate i jej mężczyzny i dlatego uczucie Katherine jest takie piękne i delikatne.
Akcja nie gna do przodu. Wszystko zostało odpowiednio zaplanowane, a wydarzenia z życia Kate przeplatają się z postępowaniem w sprawie oszustwa. Przez taki zabieg powieść pani Roberts jest bardzo atrakcyjna; przez kilka rozdziałów jesteśmy w świecie Kate, a w kolejnym przenosimy się do firmy, w której toczą się dyskusje na temat domniemanego przestępcy. Sam proces szukania winnego przykuwa uwagę. Przez pewien czas zastanawiałam się kto mógł dokonać czegoś takiego i wpędzić Kate w tarapaty, ale moje przypuszczenia nie miały nic wspólnego z osobą, która naprawdę to zrobiła.

Na samym początku nie mogłam przyzwyczaić się do stylu pani Roberts. Za żadną cenę nie potrafiłam przeczytać zdania bez drobnego potknięcia się. Dopiero do kilkunastu stronach styl autorki jakoś do mnie przyzwyczaił i mogłam czytać bez problemów. Z jednej strony warsztat pisarski pani Nory jest dobry, lekki, przyjemny, ale z drugiej coś sprawiało, że mimo wszystko wydawał się inny od wszystkich, poważniejszy i pełen elegancji. Miło było spotkać się z czymś tak innym.

Jesteś bardzo młoda. Niewiele jeszcze wiesz o marzeniach i tym, jak się zmieniają. W moim wieku trzeba być bardzo ostrożnym, selektywnym w stosunku do marzeń. Zaczynasz sobie uświadamiać, że każde może być ostatnim.

Czas podsumować Odnalezione marzenia. Jest to kolejna część Sagi marzeń, o czym dowiedziałam się… podczas czytania! Nie martwcie się tym. Odnalezione marzenia można czytać bez żadnych problemów bez znajomości poprzedniej. O sprawach, które miały miejsce we wcześniejszej części autorka mówi zaraz na początku tej, więc nie stanowi to żadnego kłopotu.

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po Odnalezione marzenia. Jest to naprawdę dobra lektura, która mówi o rodzinie, byciu sobą i – przede wszystkim – o podążaniu za marzeniami, które odgrywają ogromną rolę w naszym życiu. Na początku myślałam, że ta powieść niewiele wniesie do mojego czytelniczego świata, ale okazało się, że Odnalezione marzenia Nory Roberts to jedna z mądrzejszych książek jakie miałam okazję przeczytać. Nie jesteście przekonani? W takim razie zaryzykujcie!

7/10

Za możliwość poznania świata Kate serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!

http://publicat.pl/


Saga marzeń:

5 komentarzy do “081. "Odnalezione marzenia" Nora Roberts”

  1. Jeżeli tylko książka wpadnie mi w ręce, to z chęcią przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Nora jest chyba już wszystkim znana. Niestety mnie nie ciągnie do jej książek. Gdybym jednak miała zabrać się za jej twórczość, to raczej nie od tej książki, a od "Trylogii kręgu". :)

    OdpowiedzUsuń
  3. będę się rozglądać za pierwszą częścią sagi, bo nie lubię zaczynać od środka, nawet jeśli nie sprawia to problemów podczas odbioru powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No mam jakiś uraz do tej autorki, chyba muszę się w końcu przełamać i sięgnąć po jakąś jej pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!