Archive for sierpnia 2014

Stosik i podsumowanie miesiąca: sierpień

No i jak, moi drodzy? Wakacje się kończą! Już w poniedziałek rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Przyznam szczerze, że w przeciwieństwie do poprzednich lat teraz w ogóle nie mam siły i motywacji do nauki. Nie wyobrażam sobie drugiej klasy liceum jako pasma uczniowskich sukcesów. Najchętniej zaszyłabym się w swoim pokoju, pod kocem, z książką w ręce, z laptopem obok siebie, płytami i walczyła przez 10 miesięcy o przetrwanie. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że od 1 września do wakacji zostanie tylko 299 dni (licząc weekendy, święta i ferie). Dużo? Zdecydowanie tak.

Nocni Łowcy, książki i Poznań!

Od pewnego czasu na Twitterze i Facebooku pisałam o tym, jak nie mogę doczekać się nadchodzącego II Ogólnopolskiego Zlotu Nocnych Łowców w Poznaniu. Na Instagramie wylądowało kilka zdjęć z przygotowań - stos książek Cassandry Clare i ja jako Tessa Gray. Bilet zakupiłam już w styczniu, a przez osiem miesięcy pracowałam nad strojem. Już w dniu zakupu biletu na Zlot wiedziałam, że nie pójdę przebrana za Nocnego Łowcę. Takie zloty fanów nie są często organizowane, dlatego trzeba 1) bawić się, 2) wyróżnić się, 3) mieć jak najlepsze wspomnienia. Po II Ogólnopolskim Zlocie Nocnych Łowców moje akumulatory szczęścia załadowane są do pełna.

1. Witajcie, Nocni Łowcy!

Na Zlot wybrałam się z moją parabatai i jej koleżanką. Dwie minuty przed planowaną zbiórką pod Targami Poznańskimi widziałyśmy nadchodzących, wymalowanych i ubranych na czarno Nocnych Łowców. Już wtedy poczułam jakąś niesamowitą więź z nimi. Zebrałam

Źródło: zdjęcie własne
fałdy ciężkiej spódnicy, wyszłam z moimi dziewczętami z samochodu i dołączyłyśmy do ogromnej grupy fanów Cassandry Clare, Darów anioła i Diabelskich maszyn.
Przy sprawdzaniu biletów każdy uczestnik dostawał paczkę startową. Były w niej: długopis z napisem "Świat Nocnych Łowców", plakat z zagranicznymi okładkami (ja otrzymałam z Mechaniczną księżniczką. Nawet nie wiecie, jak się cieszyłam), plan Zlotu, przypinka z runą, identyfikator ze wstążką (mój team, Herondale, miał granatową) oraz upominek od Portalu Book Geek w postaci karty Mojego osobistego doradcy książkowego i cudownej zakładki.
Przywitanie przez organizatorki wypadło naprawdę świetnie. Każda z nich została przedstawiona i mieliśmy również okazję dowiedzieć się, jak powstała idea Zlotu Nocnych Łowców. Sala wypełniona po brzegi przez ponad 210 osób, pierwsze chichoty, śmiechy i ta wspaniała jedność. Właśnie to uczucie było najlepsze.

2. Wyjęci z książki 

Od lewej: Isabelle, Jem, Jessamine, Tessa, Magnus
Na konkurs na najlepszy cosplay czekałam niedługo, bo zaraz po oficjalnym rozpoczęciu organizatorki poprosiły wszystkich przebranych uczestników o wyjście z sali i ustawienie się w kolejce. Konkurs nosił nazwę Zagubieni w szafie Isabelle. Jak już wcześniej wspomniałam przebrałam się za Tessę z Diabelskich maszyn, ale jakże Tessa mogła wystąpić bez swojego mężczyzny? W rolę Jema wcieliła się moja ukochana zakręcona znajoma Megan. Od długiego czasu zdawałyśmy sobie nawzajem relację z procesu tworzenia naszych kreacji. Nieskromnie przyznam, że nasze stroje i wkroczenie na salę w parze odniosły sukces. Wyrazy wzruszenia, które przeszły między uczestnikami na nasz widok chyba na zawsze pozostaną w moich wspomnieniach. Oprócz tego mogłyśmy poznać wspaniałą Jessamine, Isabelle, dwóch Magnusów, Aleca, Cordelię, Cichego Brata, Charlotte, Henry'ego i groźnego demona Yanluo. Wyniki również zostały szybko ogłoszone. Nie mogłam uwierzyć, że Jem i ja zostaliśmy wyróżnieni razem z kilkoma innymi uczestnikami! Za cosplay otrzymałam koszulkę z motywem z Miasta niebiańskiego ognia (zdjęcie na samym dole).

3. Czas zacząć zabawę

Każdy uczestnik należał do jakiegoś teamu - Morgenstern, Lightwood, Herondale, Fairchild i Carstairs. Po konkursie na cosplay nadszedł czas na kolejne, m.in. Z jakiej książki
Źródło: Facebook
wypadłem
?, Wbij na imprezę do Magnusa, Ruszaj się jak Jace Herondale, Jak dobrze znasz swojego przeciwnika czy Nocni Łowcy, w czerni papierze toaletowym wyglądacie lepiej niż wdowy mumie naszych wrogów od 1234 2014. Konkursy były naprawdę świetne, lecz niestety uczestnicy nie szanowali się nawzajem rozmawiając, wychodząc i chichocząc. Organizatorki robiły, co tylko mogły. Konkursy były warte uwagi, ale postawa niektórych rozgadanych Nocnych Łowców była naprawdę nie na miejscu. 




4. Book Geek, biżuteria, podpisy, zdjęcia i kąpiel w spaghetii 

Źródło: zdjęcie własne
Nie spodziewałam się, że strój Tessy i Jema zrobi taki szał na Zlocie. Nie spodziewałam się również tego, że będę pozować do tylu zdjęć z cudownymi Nocnymi Łowcami. Rozpoczęło się zbieranie podpisów, robienie zdjęć i pyszny obiad, czyli... spaghetti! Fani książek Clare wiedzą dlaczego :) Mój bilet na Zlot jest cały w podpisach, a grono znajomych na Facebooku powiększyło się o nowych Nocnych Łowców.
Ponad to na Zlocie mogłam porozmawiać z cudowną Kerach z Book Geek. Wymieniłyśmy się swoimi podpisami na zakładkach, opiniami o książkach, czytelnictwie i bibliotekach. Takie spotkanie było dla mnie wielkim zaskoczeniem! Oprócz tego na Zlocie pojawiła się tematyczna biżuteria. Nabyłam piękną bransoletkę z napisem "Blogger", a tę śliczną, żółtą otrzymałam od mojego cosplayowego Jema. 

5. Zakończenie

Moim marzeniem było założenie XIX-wiecznego stroju. Dzięki zlotowi przez blisko 7 godzin
Źródło: Facebook
mogłam nie tylko paradować w starej bluzce, butach i ciężkiej spódnicy (z pięcioma metrami tiulu pod spodem), ale również być Tessą, poznać Nocnych Łowców, oglądać wspaniałe kreacje i czuć jedność z 210-oma uczestnikami Zlotu. Nagrody były naprawdę świetne, konkursy ciekawe i wszystko dobrze zorganizowane. Czasami chaos nie pozwalał na skupieniu się, ale dzięki interwencjom mentorek teamów uczestnicy uspokajali się chociaż na chwilę. Organizatorki darzę wielkim szacunkiem za zorganizowanie Zlotu, ponieważ nie jest to taka tam zabawa czy proste wynajęcie sali i zwołanie fanów Cassandry Clare. To poważna sprawa.

Oczywiście tłum młodych ludzi przebranych i pomalowanych wzbudził ciekawość przechodniów, którzy robili nam zdjęcia, a wracanie do wynajętego na ten czas mieszkania w stroju Tessy również należało do dobrej zabawy.

Tessa i Isabelle (zdjęcie własne)
Od lewej: Alec, Magnus, Tessa, Jem (zdjęcie własne)
 
Zlotowi przebierańcy (źródło: Facebook)


6. Poznań... Piękny Poznań.
O 12:00 na poznańskim rynku. Źródło: zdjęcie własne

Chociaż jestem oddana mojemu miastu (a kocham Kraków) Poznań skradł moje serce. Jest po prostu piękny, kolorowy, stary i śliczny. Mogłabym tam mieszkać. W związku z przyjazdem do Poznania pierwszy raz od dwóch lat spotkałam się z moją znajomą (która mieszka niedaleko), a o 12:00 miałam okazję obejrzeć słynne poznańskie koziołki. W dodatku spotkałam tam Nocne Łowczynie! To był piękny weekend z cudownymi ludźmi. Mieszkanie w kamienicy z 1936 roku to moje kolejne, spełnione marzenie. Ten weekend był idealnym zwieńczeniem wakacji. II Ogólnopolski Zlot Nocnych Łowców udowodnił, że w Darach anioła i Diabelskich maszynach tkwi ogromna siła :)

Od lewej: plan Zlotu, zakładka Zlotu, przypinka z runą, zakładki i przypinka od bookgeek.pl, identyfikator, bilet i długopisy.

Yeah, I survived!

 

140. "Na krawędzi zawsze" J.A. Redemerski

Tytuł: Na krawędzi zawsze
Tytuł oryginału: The edge of always
Autor: J.A. Redemerski
Seria/cykl: Na krawędzi nigdy #2
Data premiery: 21 maja 2014
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 448



Podróż Andrew i Camryn trwa dalej.

Kiedy tych dwoje spotyka wielka tragedia, po której ich życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, postanawiają znów poczuć się jak wtedy, gdy uciekali przed życiem. Z torbami pełnymi ubrań wsiadają do tego samego chevroleta chevelle i jadą przed siebie – jak najdalej od wspomnień. Czy ta podróż również czegoś ich nauczy?

Bardzo ucieszyłam się, gdy ujrzałam zapowiedź drugiej części Na krawędzi nigdy. Pierwszy tom bardzo polubiłam – nie była to miłość, ponieważ historia Andrew i Camryn miała swoje minusy. Nawet nie wiecie, jak byłam ciekawa kolejnych losów tej dwójki. Teraz, po przeczytaniu Na krawędzi zawsze, zadaję sobie pytanie: czy kontynuacja była w ogóle potrzebna? Opowiem Wam troszkę o drugiej części Na krawędzi nigdy.
Cukier. Wszędzie cukier. Pierwsze sto stron to sam cukier, zęby bolą od nadmiaru cukru. Cukier zamienia się w krówki, karmel, cukierki… Kraina cukru! Słodkość między Andrew a Camryn była taka… nienaturalna, sztuczna i z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej wkurzająca. Rozumiem, że bardzo się kochają – gdybym miała takiego faceta jak Andrew również nie widziałabym poza nim świata – ale, kurczę, ile można sobie słodzić? Po stu stronach pomyślałam „Oho, chyba w końcu pierwszy raz od dawna napiszę jakąś niezbyt pozytywną recenzję”. Bałam się, że Andrew i Camryn już nigdy nie ruszą tyłków z domu i nie udadzą się w tę wielką podróż, bo gdyby tak się stało, przeszłabym na dietę i przestała słodzić herbatę. Dochodzą do tego zboczone cechy obu bohaterów, wulgarny seks, nieprzyjemne słownictwo, irytująca Natalie i papierowi bohaterowie. Normalnie czułam się, jakbym czytała inną wersję O krok za daleko, z tą różnicą, że Na krawędzi nigdy i Na krawędzi zawsze o czymś opowiadają.
Na szczęście po tych stu cukrowych stronach nadchodzi czas na zapowiedzianą podróż. I wtedy poczułam się, jakbym czytała Na krawędzi nigdy. W końcu mogłam się zrelaksować, bo stary Andrew i stara Camryn nareszcie powrócili z planety Cukierni. W tle stary rock, na drodze piękna chevelle, a w samochodzie tylko oni. Nowe przygody, nowe wyzwania, czas na zmierzenie się z przeszłością i zbudowanie przyszłości. Wszystko było w porządku, tylko… na dłuższą metę w ogóle nie miało sensu. Poprzednia podróż Andrew i Camryn nauczyła oboje iść za głosem serca, walczyć do końca, nigdy nie mówić „nie” i być sobą, a teraz? Nic. Ot, zwykła przejażdżka przez kilka stanów USA, gorący seks w hotelowych pokojach, wspomnienia i przygody. Wszystko to napisane jakby od niechcenia, ze wzmożoną liczbą papierowych postaci i tragizmu.
Najbardziej nie podobało mi się słownictwo. Kurczę, w życiu nie pozwoliłabym, że facet mówił do mnie tak, jak to czynił Andrew do Camryn. Prędzej wzięłabym najgrubszą książkę z mojej biblioteczki i zorganizowała bliskie spotkanie okładki z jego twarzą niż pozwoliła na to, aby gość używał wobec mnie takich słów. Trochę szacunku do własnej osoby.
Sceny seksu również nie musiały być opisywane z taką pasją. Czytelnik już w pierwszej części wie, że Andrew i Camryn bardzo się kochają, a swoje uczucie przenoszą do łóżka. Przypominanie mu JAK WIELKIE jest to uczucie nie ma najmniejszego sensu. Tutaj znów na myśl przyszła mi książka Abbi Glines. Przypadek?
Narzekam na Na krawędzi zawsze, narzekam i narzekam, a przecież całkiem przyjemnie się ją czytało. Cieszyłam się, że w czasie podróżowania Andrew i Camryn na powrót stali się tamtymi bohaterami z pierwszej części. Co prawda nie było to dokładnie to samo, ale miło było powrócić do tradycji z poprzedniej wyprawy. Poza tym jechali chevroletem chevelle i słuchali dobrej muzyki – to ma dla mnie ogromne znaczenie jako miłośniczki starych samochodów i równie starych nutek. Ścieżka dźwiękowa to ogromny plus obu części. Dzięki pani Redemerski Bad Company i The Civil Wars stały się moją nową miłością. Do tego dochodzi kapitalny wokal Stevie Nicks i jeden z piękniejszych utworów The Eagles czyli Hotel California.
Poza tym często było zabawnie. Gdyby zminimalizować seks w książce i wulgarne słownictwo, to Andrew i Camryn są naprawdę świetną, kochającą się, pełną humoru parą. Bardzo podobała mi się ich relacja w czasie podróży, kiedy nawzajem sobie dokuczali, śmiali się, występowali na scenie i odkrywali nowe miejsca. Szkoda, że autorka nie mogła tak od samego początku. Oprócz tego książkę czyta się naprawdę błyskawicznie – maksymalnie dwa dni i powieść już za Wami.
Z kolei zakończenie znów ociekało słodyczą. Było stanowczo za długie, przesłodzone, cukierkowe, różowe, ale gdzieś tam miało lekki, gorzki posmak, bo w końcu jest to ostatnia część przygód tych bohaterów. Mimo to skróciłabym je o kilkadziesiąt stron i pozwoliła czytelnikowi samemu dorysować kilka rzeczy.
Na krawędzi zawsze nie jest zła. Jest po prostu źle napisana. Za dużo w niej cukru, a za mało konkretów. Suma sumarum ta część nie ma żadnego przesłania, lekcji, morałów ani nawet sensu. Jeśli chcecie przeczytać drugą część, śmiało, sięgajcie po nią – może przypadnie Wam do gustu i zakochacie się w niej bardziej niż w poprzedniczce, ale równie dobrze możecie poprzestać na pierwszej. Nie żałuję tego, że przeczytałam Na krawędzi zawsze; żałuję tylko tego, że okazała się o wiele słabsza od Na krawędzi nigdy. Mimo to zapisała się w moim sercu i długo w nim pozostanie.


6/10


Samochodem przez Amerykę...
Na krawędzi nigdy | Na krawędzi zawsze

  

139. "Laboratorium miłości tom 1: przed ślubem" Zbigniew Kaliszuk

Tytuł: Laboratorium miłości tom 1: przed ślubem
Tytuł oryginału: --
Autor: Zbigniew Kaliszuk 
Seria/cykl: Laboratorium miłości #1
Data premiery: 17 grudnia 2013
Wydawnictwo: Fronda
Liczba stron: 282




Co rozumiemy przez słowo „miłość”? Pierwsze spojrzenie, pierwszy uśmiech, fascynację, motylki w brzuchu, ogromną radość, uśmiech na twarzy, pewność, że to ten jedyny/ta jedyna… Ale miłość to też poważna nauka, którą każdy powinien zrozumieć. Czy miłością można nazwać akceptację? Czy miłością można nazwać tolerancję? Czy miłość to seks? Uczucie? Są to podchwytliwe pytania, na które pomaga odpowiedzieć Laboratorium miłości – książka złożona z mnóstwa pięknych historii, ważnych lekcji, złotych myśli i cennych rad na życie. Wystarczy tylko usiąść w wygodnym miejscu i pozwolić, aby ta niezwykła praca wielu rąk pozwoliła zrozumieć, czym jest miłość.


138. "Dobry ojciec" Diane Chamberlain

Tytuł: Dobry ojciec
Tytuł oryginału: The good father
Autor: Diane Chamberlain 
Seria/cykl: Kobiety to czytają!
Data premiery: 5 sierpnia 2014
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 392



Travis Brown w wieku dziewiętnastu lat został ojcem. Zamiast korzystać z życia, imprezować i chodzić na randki zmieniał pieluszki, kołysał córkę w ramionach, chodził z nią na spacery i robił wszystko, aby utrzymać pracę i zarobić pieniądze dla swojej mamy i malutkiej Belli. Teraz Travis i czteroletnia Bella stracili dosłownie wszystko – dach nad głową, pieniądze i szansę na normalne życie. Stara furgonetka jest dla nich domem, a winogrona śniadaniem. I nagle staje się cud – jest praca w Raleigh, jakieś pieniądze i nadzieja, że w końcu odetchną. Po przybyciu do miasteczka okazuje się, że owa praca do tak naprawdę udział w przestępstwie. Teraz Travis musi zdecydować.


137. Przedpremierowo: "Wayward Pines. Bunt" Blake Crouch

Tytuł: Wayward Pines. Bunt
Tytuł oryginału: Wayward
Autor: Blake Crouch
Seria/cykl: Wayward Pines #2
Data premiery: 27 sierpnia 2014
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 376


Wydarzenia sprzed kilku dni sprawiły, że Ethan Burke objął posadę szeryfa w Wayward Pines. Wspomnienia ciągle do niego przychodzą i uświadamiają go, w jak beznadziejnej sytuacji znalazł się on i czterystu pozostałych mieszkańców Wayward Pines. Na świecie nie ma nikogo innego – są tylko oni. Zaufanie Pilchera pomaga Ethanowi przeniknąć do grupy, która chce normalnego życia w Wayward Pines, bez kamer i podsłuchów, sztucznych uśmiechów i nauczania dzieci o rzeczach, o których rodzic nie ma prawa wiedzieć. To tylko doda siły Ethanowi i jego żonie. Bunt zbliża się wielkimi krokami.


136. Przedpremierowo: "Ostatni dzień lata" Joyce Maynard

Tytuł: Ostatni dzień lata
Tytuł oryginału: Labor day
Autor: Joyce Maynard
Seria/cykl: --
Data premiery: 13 sierpnia 2014
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 304



Henry ma 13 lat. Cierpi na brak przyjaciół, a całe swoje wakacje spędził w towarzystwie dziwnej matki, która kilka lat temu rozwiodła się z ojcem chłopca. Co wieczór Adele opowiada swojemu synowi historie sprzed lat. Henry zdążył przywyknąć do zachowania rodzicielki, którą kocha całym sercem. Wielkimi krokami zbliża się długi weekend z okazji Święta Pracy. Henry nie wie, że te upalne pięć dni na zawsze zmienią jego życie, a wszystko za sprawą zbiegłego więźnia, który poprosi go o pomoc.


135. "Hopeless" Colleen Hoover

Tytuł: Hopeless
Tytuł oryginału: Hopeless
Autor: Colleen Hoover
Seria/cykl: Hopeless #1
Data premiery: 16 czerwca 2014
Wydawnictwo: Otwarte (Moodrive)
Liczba stron: 384



Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.

Życie siedemnastoletniej (prawie osiemnastoletniej) Sky jest idealne. Ma kochającą matkę, niezastąpioną, szaloną przyjaciółkę, własne pasje i mnóstwo książek. Postanawia wprowadzić do swojego świata trochę nowości i od początku września zaczyna naukę w ostatniej klasie liceum, porzucając tym samym nauczanie w domu. Ale nie tylko szkoła jest nową rzeczą w życiu Sky. Dean Holder namiesza w nim bardziej, niż wredne dziewczęta z liceum. Dla Sky Holder oznacza kłopoty, a dla Holdera Sky nadzieję na odzyskanie przeszłości. Kiedy życie staje się hopeless, tych dwoje zdanych jest wyłącznie na siebie.

134. "Czerwone jak krew" Salla Simukka

Tytuł: Czerwone jak krew
Tytuł oryginału: Punainen kuin veri
Autor: Salla Simukka
Seria/cykl: Czerwone jak krew #1
Data premiery: 2 kwietnia 2014
Wydawnictwo: YA!/GW Foksal
Liczba stron: 256


Niesamowite odkrycie w ciemni liceum artystycznego sprawia, że Lumikki zostaje wplątana w tajemnice trójki popularnych w swojej szkole młodych ludzi. Splamione krwią banknoty uruchamiają lawinę zdarzeń, która wpłynie na życie dziewczyny. Maska, za którą skryła się po nieprzyjemnych wspomnieniach z przeszłości, ustąpi miejsca prawdziwej twarzy Lumikki.

Biały Niedźwiedź, baśń, wspomnienia, zima, tajemnicze organizacje i powrót do przeszłości. To wszystko i jeszcze więcej czeka na Lumikki.

Wyniki konkursu

Witajcie!

Konkurs zakończył się 31 lipca. Pod postem znalazło się 18 niesamowitych prac. Jestem zadowolona z takiej ilości, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że zadania/pytania nie były wcale takie łatwe. Powiem tak: kocham wszystkie prace, które znalazły się pod konkursowym postem. Według mnie każda z nich jest piękna, oryginalna i pokazuje, że wszyscy jesteście cudowni i wyjątkowi - trochę tak jak w powieści Ceceli Ahern Sto imion. I nie jest to "takie tam gadanie", które ma za zadanie trzymać Was w napięciu (chociaż z pewnością większość z Was przewinie kursorem w dół i zapozna się z wynikami od razu), tylko mowa płynąca z serca. Ale koniec przynudzania, czas na wyniki.