Tytuł oryginału: Punainen kuin veri
Autor: Salla Simukka
Seria/cykl: Czerwone jak krew #1
Data premiery: 2 kwietnia 2014
Wydawnictwo: YA!/GW Foksal
Liczba stron: 256
Niesamowite odkrycie
w ciemni liceum artystycznego sprawia, że Lumikki zostaje wplątana w tajemnice
trójki popularnych w swojej szkole młodych ludzi. Splamione krwią banknoty
uruchamiają lawinę zdarzeń, która wpłynie na życie dziewczyny. Maska, za którą
skryła się po nieprzyjemnych wspomnieniach z przeszłości, ustąpi miejsca
prawdziwej twarzy Lumikki.
Biały
Niedźwiedź, baśń, wspomnienia, zima, tajemnicze organizacje i powrót do
przeszłości. To wszystko i jeszcze więcej czeka na Lumikki.
Przed
przeczytaniem jakiejś książki mam zwyczaj czytania jej recenzji w Internecie. Najczęściej
służy mi do tego portal Lubimy Czytać, który w ciągu kilku sekund pokazuje mi
mnóstwo opinii czytelników. Kiedy sprzeczność w ocenach sięga dalej, czytam
recenzje na blogach, zaglądam na strony znajomych blogerów, którzy mają podobny
gust czytelniczy do mojego i psychicznie przygotowuję się do książki. Tak też
było w przypadku Czerwone jak krew.
Trochę zdziwiłam się niskimi ocenami, bo historia Lumikki już od samej okładki
i tytułu zapowiada się na wciągającą, dostarczającą wielu wrażeń lekturę. I
wiecie co? Naprawdę ją polubiłam. Czas spędzony w zimnym, zaśnieżonym Tempere
uważam za idealnie wykorzystany, a sama powieść zajęła miejsce wśród moich
ulubionych.
Co
mogę powiedzieć o Czerwone jak krew?
Po prostu mi się podobała. Nie wiem, co konkretnie wywołało moje uczucia,
którymi obdarzyłam tę powieść. Podobał mi się surowy, mroźny, niebezpieczny klimat
Finlandii – zaspy śniegu, mrozy sięgające prawie trzydziestu kresek, szybko
zapadający wieczór, lód… Podczas, gdy większość znanych mi osób wolałaby mieszkać
w ciepłych krajach (Chorwacja, Bułgaria, Włochy, wybierzcie, co chcecie), ja z
chęcią przeniosłabym się do zimnej Finlandii. Być może to moja miłość do
Skandynawii i zimy sprawiła, że Czerwone
jak krew obdarzyłam sympatią już na samym początku. Podobał
mi się
charakter Lumikki, która była naprawdę interesującą postacią. Nie spodziewałam się,
że będzie osobą tak cichą, spokojną i zrównoważoną. Salla Simukka wykreowała
ciekawego bohatera, który w ogóle nie przypominał swoich rówieśników. To
trwanie poza grupą rozchichotanych nastolatków i bycie outsiderką spodobało mi
się najbardziej (nie wspominając o stylu, który był zbliżony do mojego). Podobało
mi się też to, że wachlarz postaci nie był duży. Zawsze książka dostaje ode
mnie plusa, gdy jest w niej dużo bohaterów (pod warunkiem, że są dobrze
wykreowani – tutaj na myśl przychodzi mi chociażby seria Inni Anne Bishop), ale w tym wypadku wyjątkowo dobrze poczułam się
w towarzystwie zaledwie kilku bohaterów. Kasper, Tuuka i Elisa to trójka
typowych nastolatków, dla których liczy się przede wszystkim zabawa, a w
obliczu zagrożenia nie wiedzą, co począć dalej. I wtedy do akcji wkracza
Lumikki. Kreacja tego trio również była interesująca. Ogólnie rzecz biorąc
uważam, że bohaterowie to mocna i ciekawa strona Czerwone jak krew.
Źródło |
Bez
wątpienia kolejnym plusem tej książki jest młodzieżowy język i trzecioosobowa
narracja. Nie spotykamy się z wywodami nieszczęśliwej, opuszczonej nastolatki.
Lumikki prowadzi nas przez swoje życie z pewnością siebie i odwagą, o czym
świadczy samo zaangażowanie się w rozwikłanie zagadki pochodzenia zakrwawionych
banknotów i porzucenie na chwilę swojego bezpiecznego świata. Ponad to
wszechwiedzący narrator przybliża nam losy nie tylko samej Lumikki, ale i Elisy
oraz osób uwikłanych w ten dziwny spisek.
W
tym miejscu na szczególną uwagę zasługuje delikatny zarys przeszłości Lumikki.
Salla Simukka wybrała najlepszą drogę przedstawiania czytelnikowi przeszłości
bohaterki, ponieważ po kolei, za pomocą pojedynczych wspomnień pokazuje to, co
wpłynęło na decyzje Lumikki i uczyniło z niej osobę cichą oraz samotną. Jak dla
mnie świetny zabieg! (A nawet mój ulubiony).
Sam
punkt kulminacyjny nie stanowił wielkiego zwieńczenia książki, nie było żadnego
„bum!” ani napięcia, ale był pełen wrażeń i akcji. Według mnie Czerwone jak krew skończyło się
idealnie.
Czerwone
jak krew to lektura zasługująca na uwagę. Trochę nie rozumiem
niskich ocen, ale nie od dziś wiadomo, że ile czytelników, tyle opinii. Moim
zdaniem historia Lumikki jest bardzo ciekawa. Czerwone jak krew to powieść idealna na jeden, góra dwa wieczory –
jest lekka, ale wciągająca, szybko się ją czyta, a czas przy niej spędzony jest
bardzo dobrze wykorzystany; fabuła nie jest bardzo skomplikowana, ale ciekawa.
Z całego serca polecam Czerwone jak krew i
mam nadzieję, że Was również oczaruje skandynawski klimat, a historia Królewny
Śnieżki zajmie miejsce w Waszym sercu.
7/10
Za możliwość poznania świata Lumikki serdecznie dziękuję GW Foksal!
Ta historia tak się nie kończy...
Czerwone jak krew | Białe jak śnieg (jesień 2014) | Czarne jak heban (2015)
Za możliwość poznania świata Lumikki serdecznie dziękuję GW Foksal!
Ta historia tak się nie kończy...
Czerwone jak krew | Białe jak śnieg (jesień 2014) | Czarne jak heban (2015)
Zapowiedź brzmi tajemniczo.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że ta historia by mi się spodobała;)
OdpowiedzUsuńChętnie ją bliżej poznam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :)
Jeszcze się nad nią zastanowię :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No, no potrafisz zachęcić :)
OdpowiedzUsuńCzekam na tę książkę. Właśnie ze względu na skrajne opinie postanowiłam ja przeczytać,a Twoja recenzja sprawiła, że mam na to jeszcze większą ochotę.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia względem tej powieści. Szczególnie, że niezbyt często czytam kryminały. Jednak w tym przypadku przyciąga mnie powiązanie ze światem baśniowym.
OdpowiedzUsuńWażne by nie wyrobić sobie złej opinii o jeszcze nie przeczytanej książce, by potem miło się zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuń