134. "Czerwone jak krew" Salla Simukka

Tytuł: Czerwone jak krew
Tytuł oryginału: Punainen kuin veri
Autor: Salla Simukka
Seria/cykl: Czerwone jak krew #1
Data premiery: 2 kwietnia 2014
Wydawnictwo: YA!/GW Foksal
Liczba stron: 256


Niesamowite odkrycie w ciemni liceum artystycznego sprawia, że Lumikki zostaje wplątana w tajemnice trójki popularnych w swojej szkole młodych ludzi. Splamione krwią banknoty uruchamiają lawinę zdarzeń, która wpłynie na życie dziewczyny. Maska, za którą skryła się po nieprzyjemnych wspomnieniach z przeszłości, ustąpi miejsca prawdziwej twarzy Lumikki.

Biały Niedźwiedź, baśń, wspomnienia, zima, tajemnicze organizacje i powrót do przeszłości. To wszystko i jeszcze więcej czeka na Lumikki.

Przed przeczytaniem jakiejś książki mam zwyczaj czytania jej recenzji w Internecie. Najczęściej służy mi do tego portal Lubimy Czytać, który w ciągu kilku sekund pokazuje mi mnóstwo opinii czytelników. Kiedy sprzeczność w ocenach sięga dalej, czytam recenzje na blogach, zaglądam na strony znajomych blogerów, którzy mają podobny gust czytelniczy do mojego i psychicznie przygotowuję się do książki. Tak też było w przypadku Czerwone jak krew. Trochę zdziwiłam się niskimi ocenami, bo historia Lumikki już od samej okładki i tytułu zapowiada się na wciągającą, dostarczającą wielu wrażeń lekturę. I wiecie co? Naprawdę ją polubiłam. Czas spędzony w zimnym, zaśnieżonym Tempere uważam za idealnie wykorzystany, a sama powieść zajęła miejsce wśród moich ulubionych.
Co mogę powiedzieć o Czerwone jak krew? Po prostu mi się podobała. Nie wiem, co konkretnie wywołało moje uczucia, którymi obdarzyłam tę powieść. Podobał mi się surowy, mroźny, niebezpieczny klimat Finlandii – zaspy śniegu, mrozy sięgające prawie trzydziestu kresek, szybko zapadający wieczór, lód… Podczas, gdy większość znanych mi osób wolałaby mieszkać w ciepłych krajach (Chorwacja, Bułgaria, Włochy, wybierzcie, co chcecie), ja z chęcią przeniosłabym się do zimnej Finlandii. Być może to moja miłość do Skandynawii i zimy sprawiła, że Czerwone jak krew obdarzyłam sympatią już na samym początku. Podobał
Źródło
mi się charakter Lumikki, która była naprawdę interesującą postacią. Nie spodziewałam się, że będzie osobą tak cichą, spokojną i zrównoważoną. Salla Simukka wykreowała ciekawego bohatera, który w ogóle nie przypominał swoich rówieśników. To trwanie poza grupą rozchichotanych nastolatków i bycie outsiderką spodobało mi się najbardziej (nie wspominając o stylu, który był zbliżony do mojego). Podobało mi się też to, że wachlarz postaci nie był duży. Zawsze książka dostaje ode mnie plusa, gdy jest w niej dużo bohaterów (pod warunkiem, że są dobrze wykreowani – tutaj na myśl przychodzi mi chociażby seria Inni Anne Bishop), ale w tym wypadku wyjątkowo dobrze poczułam się w towarzystwie zaledwie kilku bohaterów. Kasper, Tuuka i Elisa to trójka typowych nastolatków, dla których liczy się przede wszystkim zabawa, a w obliczu zagrożenia nie wiedzą, co począć dalej. I wtedy do akcji wkracza Lumikki. Kreacja tego trio również była interesująca. Ogólnie rzecz biorąc uważam, że bohaterowie to mocna i ciekawa strona Czerwone jak krew.
Bez wątpienia kolejnym plusem tej książki jest młodzieżowy język i trzecioosobowa narracja. Nie spotykamy się z wywodami nieszczęśliwej, opuszczonej nastolatki. Lumikki prowadzi nas przez swoje życie z pewnością siebie i odwagą, o czym świadczy samo zaangażowanie się w rozwikłanie zagadki pochodzenia zakrwawionych banknotów i porzucenie na chwilę swojego bezpiecznego świata. Ponad to wszechwiedzący narrator przybliża nam losy nie tylko samej Lumikki, ale i Elisy oraz osób uwikłanych w ten dziwny spisek.
W tym miejscu na szczególną uwagę zasługuje delikatny zarys przeszłości Lumikki. Salla Simukka wybrała najlepszą drogę przedstawiania czytelnikowi przeszłości bohaterki, ponieważ po kolei, za pomocą pojedynczych wspomnień pokazuje to, co wpłynęło na decyzje Lumikki i uczyniło z niej osobę cichą oraz samotną. Jak dla mnie świetny zabieg! (A nawet mój ulubiony).
Sam punkt kulminacyjny nie stanowił wielkiego zwieńczenia książki, nie było żadnego „bum!” ani napięcia, ale był pełen wrażeń i akcji. Według mnie Czerwone jak krew skończyło się idealnie.

Czerwone jak krew to lektura zasługująca na uwagę. Trochę nie rozumiem niskich ocen, ale nie od dziś wiadomo, że ile czytelników, tyle opinii. Moim zdaniem historia Lumikki jest bardzo ciekawa. Czerwone jak krew to powieść idealna na jeden, góra dwa wieczory – jest lekka, ale wciągająca, szybko się ją czyta, a czas przy niej spędzony jest bardzo dobrze wykorzystany; fabuła nie jest bardzo skomplikowana, ale ciekawa. Z całego serca polecam Czerwone jak krew i mam nadzieję, że Was również oczaruje skandynawski klimat, a historia Królewny Śnieżki zajmie miejsce w Waszym sercu.




7/10


Za możliwość poznania świata Lumikki serdecznie dziękuję GW Foksal!


Ta historia tak się nie kończy...
Czerwone jak krew | Białe jak śnieg (jesień 2014) | Czarne jak heban (2015)

 

8 komentarzy do “134. "Czerwone jak krew" Salla Simukka”

  1. Też myślę, że ta historia by mi się spodobała;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie ją bliżej poznam :)
    Pozdrawiam,
    Natalia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze się nad nią zastanowię :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na tę książkę. Właśnie ze względu na skrajne opinie postanowiłam ja przeczytać,a Twoja recenzja sprawiła, że mam na to jeszcze większą ochotę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam mieszane uczucia względem tej powieści. Szczególnie, że niezbyt często czytam kryminały. Jednak w tym przypadku przyciąga mnie powiązanie ze światem baśniowym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ważne by nie wyrobić sobie złej opinii o jeszcze nie przeczytanej książce, by potem miło się zaskoczyć :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!