Archive for listopada 2013

Stosik i podsumowanie miesiąca: listopad

Czy Wy też zauważyliście, jak czas szybko leci? Powiedziałabym, że kilka dni temu przedstawiałam Wam październikowy stosik ze zdobyczami z Targów Książki w Krakowie, a okazuje się, że było to miesiąc temu... Masakra! Nigdy też nie powiedziałabym, że za nami trzeci miesiąc nauki w szkole! 
Na szczęście zbliża się grudzień - śnieg, mróz, Mikołaj, Święta i wszystko, co wiąże się z zimą ^^ Lubie zimowe sporty? Ja tylko czekam, aż spadnie śnieg, chwytam narty i znikam na cały dzień na stoku! :D
Dobrze, dobrze, koniec tego gadania ;) Powiem Wam, że jestem zadowolona z moich książkowych, listopadowych zdobyczy. Zapowiada się bardzo interesujący (pod względem czytelniczym i recenzenckim) miesiąc. Oto moje skarby:

 Od góry:
- Widok zza rogu życia Halina Biedroń - od Wydawnictwa Novae Res
- Obrońca nocy Agnieszka Lingas-Łoniewska - j.w. Dziękuję dziewczętom, które pomogły mi w sprawie listy egzemplarzy recenzenckiej ^^ Jestem Wam wdzięczna! Nie wiedziałam, czy jestem omijana, czy zapomniana, a tu sprawa się wyjaśniła :D
- Geneza Jessica Khoury - egzemplarz recenzencki od Młodzieżowego Klubu Recenzenta :)
- Paskuda & Co Magdalena Kozak - j.w. :) (Ha! Dorwałam! Nareszcie <3)
- Czwartki w parku Hilary Boyd - od Wydawnictwa Literackiego. Btw.: Czwartki w parku można wygrać w moim Świątecznym Konkursie, ale o tym powiem za chwilę ;) 
- Kocham Paryż Isabelle Laflèche - również od Wydawnictwa Literackiego.
- Rok z Ewą Chodakowską. Twój dziennik fitness Ewa Chodakowska i Lefteris Kavoukis - kupiony na spotkaniu z Ewą w Empiku w Krakowie <3 O tym również powiem niżej ^^ Na samo wspomnienie uśmiecham się do monitora :D
- Gra w kłamstwa Sara Shepard - mój pierwszy egzemplarz recenzencki od Wydawnictwa Otwarte
- MISSja survival Libba Bray - od Grupy Wydawniczej Publicat. Nie muszę chyba mówić, że uwielbiam twórczość Libby Bray?
- Tajemnica diabelskiego kręgu Anna Kańtoch - od Młodzieżowego Klubu Recenzenta. Dostałam tę powieść jeszcze w wersji przedpremierowej. Wkrótce recenzja. Sama książka jest baaaardzo ciekawa ^^

Tak więc to są wszystkie moje listopadowe skarby. Ciekawa jestem, jak sytuacja będzie prezentować się w grudniu ^^ Mikołaj, Gwiazdka, imieniny, później styczeń: urodziny (siedemnaste!)... Zobaczymy, zobaczymy ^^


Podsumowanie: listopad

Książki przeczytane w tym miesiącu:

1. Potrzebuję Cię Beth Wiseman RECENZJA
2. Pisane szkarłatem Anne Bishop RECENZJA
3. Długa zima w N. Alina Krzywiec RECENZJA
4. Zapiski niekontrolowane, czyli z pamiętnika pana FREDZIA Bożena W. Klekowska RECENZJA
5. Wilcza księżniczka Cathryn Constable RECENZJA
6. Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem Abigail Gibbs RECENZJA
7. Odnalezione marzenia Nora Roberts RECENZJA

Sukces i porażka:

Najlepsza książka w listopadzie to: Pisane szkarłatem oczywiście!
Najgorsza książka w listopadzie to: Długa zima w N.
Największe zaskoczenie: Odnalezione marzenia  

Jestem zadowolona z ilości (i jakości!) przeczytanych powieści. Ten miesiąc był bardzo ciekawy i nie narzekałam na nudę. No ale jak można narzekać na nudę przy Pisane szkarłatem albo Odnalezione marzenia?

Drobne ogłoszenia parafialne:

1. Jak wspominałam wcześniej, 23 listopada w Empiku w Krakowie (Bonarka) odbyło się spotkanie z Ewą Chodakowską. Oczywiste było, że tam pójdę! Z kuzynką byłyśmy na miejscu o 16:40, a spotkanie miało zacząć się o 17:00. Drobny poślizg, korki i w efekcie końcowym spotkanie odbyło się o 17:20. Nie mogłam uwierzyć, że widzę Ewę i jej męża Lefterisa na własne oczy <3 Po krótkim wywiadzie z Ewą nastąpił chaos, bo wszyscy biegli po autograf. Kilka razy podeptanych stóp i cztery godziny później stałyśmy oko w oko z Ewą! Najpierw po autograf poszła moja kuzynka, a później ja. Myślałam, że zacznę skakać z radości.
Ewa przytuliła mnie, podziękowała za miłe słowa, wymieniłyśmy kilka zdań, a następnie wzięła ode mnie wcześniej kupiony Rok z Ewą Chodakowską. Twój dziennik fitness i zaczęła podpisywać się w nim. W tym samym czasie Lefteris zaczął bawić się moimi włosami, później Ewa powiedziała, że "Ta dziewczyna mogłaby obdarować włosami całą kolejkę" i zaczęliśmy pozować do zdjęcia. Oto jak było:


Tego nie da się zapomnieć ^^

Ćwiczę z Ewą od wakacji i po pierwszy treningu nie potrafię przestać. Dlatego też wczoraj pobiegłam do kiosku i kupiłam najnowszy numer magazynu Shape z płytą total fitness Ewa Chodakowska & Shape. W weekend będę ćwiczyć ^^








Teraz NIE ZETNĘ WŁOSÓW. Czekam na warsztaty z Ewą w lutym, które odbędą się w Krakowie. Już przygotowałam sobie strój do ćwiczeń ^^

2. 5 grudnia w księgarniach będziecie mogli spotkać się z powieścią, która zapowiada się na kawał dobrej lektury. Wiecie o czym mówię? 






W przyszłości, gdy Ziemia stała się toksycznym pustkowiem, przetrwać zdołała ledwie garstka ludzi, zamieszkujących gigantyczny podziemny silos. 
Odcięci od świata zewnętrznego, wiodą życie pełne nakazów i zakazów, sekretów i kłamstw. 
By przeżyć, muszą ściśle przestrzegać pewnych zasad. Niektórzy jednak się na to nie godzą.
 Ci stanowią największe zagrożenie – mają czelność marzyć i śnić, zarażać innych swoim optymizmem. 
Czeka ich prosta i zabójcza kara: zostaną wypuszczeni na zewnątrz. 
Jules jest jedną z takich osób. 
Być może już ostatnią.

Hugh Howey Silos
Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Premiera 5.12.2013


3. Dwa dni temu ogłosiłam Świąteczny Konkurs z baaaardzo atrakcyjnymi nagrodami ^^ Są już trzy prace konkursowe! Zachęcam Was gorąco do skorzystania z okazji :) Konkurs trwa do 15 grudnia, a zadanie konkursowe wcale nie jest trudne! :) Gotowi? W takim razie zapraszam TUTAJ.

http://zanim-zajdzie-slonce.blogspot.com/2013/11/swiateczny-konkurs.html

  Och, Jane ma dzisiaj wyśmienity humorek :) Lecę czytać Tajemnicę diabelskiego kręgu. Czekam na Wasze prace konkursowe i życzę miłego, białego weekendu! :D 










 



Świąteczny konkurs!

Za oknem coraz zimniej! Jeszcze niedawno niektórzy z nas narzekali na upały, a teraz zimno każe nam zakładać cieplutkie kurtki :) Już 6 grudnia nasze domy odwiedzi Mikołaj, a niedługo po nim nastaną wyczekiwane przez nas Święta Bożego Narodzenia - najpiękniejszy czas w rok <3 
Z tej okazji chcę podzielić się z Wami cudownymi książkowymi prezentami! Spędzony przy nich czas nie pójdzie na marne :) W zamian za nie chciałabym od Was pewną rzecz, a jest nią odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Gotowi? Wobec tego przedstawiam Wam zadanie konkursowe i nagrody!

Wydawnictwo Literackie pragnie podzielić się z Wami dwoma świetnymi historiami kobiet, które szukają swojego szczęścia. Przed Wami Spotkajmy się w kawiarni Jenny Colgan i Czwartki w parku Hilary Boyd!


Nagroda 1

Wydawnictwo Initium postanowiło przekazać na konkurs dwie równie interesujące, wciągające i dostarczające wielu emocji powieści. Kojarzycie pana Ricka Riordana? A Anne Bishop? Tak? To świetnie! Ten duet nie pozwoli Wam oderwać się od książek! Oto Labirynt kości (tom 1) i Pisane szkarłatem!

Nagroda 2

 Grupa Wydawnicza Publicat ma przyjemność ukazać Wam ciekawe historie: nastoletniej miss oraz szukającej miłości Kate. Uważacie, że Libba Bray i Nora Roberts to dobre połączenie? Przed Wami MISSja survival i Odnalezione marzenia:

Nagroda 3



Moi drodzy, oto wszystkie nagrody. Trzy zestawy książek - chyba jest w czym wybierać :) Powiem Wam, że duety wyglądają atrakcyjnie! Jeśli chcecie otrzymać jeden z nich, przeczytajcie zadanie konkursowe, poznajcie Regulamin i odpowiedzcie na pytanie :) Trzy najlepsze odpowiedzi zostaną nagrodzone!

Zadanie konkursowe:

Na Święta Bożego Narodzenia czeka każdy z nas. Wigilia, kolędy, choinka, prezenty... Ale Święta to nie tylko reklamy w telewizji, sznury lampek i lśniące bombki.
Czym - według Ciebie - są Święta Bożego Narodzenia?


Regulamin:


  • Organizatorem konkursu jestem ja, autorka bloga Zanim Zajdzie Słońce, oraz wydawnictwa fundujące nagrody - Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Initium i Grupa Wydawnicza Publicat
  • Konkurs trwa od dnia dzisiejszego (tj. 27 listopada 2013) do 15 grudnia 2013 (do 23:59). Na podanie odpowiedzi macie ponad dwa tygodnie. Prace nadesłane po upływie terminu nie zostaną wzięte pod uwagę.
  • W konkursie udział brać mogą tylko osoby mieszkające na terenie Polski. Nie wysyłam nagród za granicę!
  • Wyniki zostaną ogłoszone w poniedziałek 16 grudnia 2013r. Czekam do wtorku na nadesłanie adresu, na który ma zostać wysłana nagroda. Paczki planuję wysłać w środę, aby dotarły przed Świętami, dlatego zależy mi, aby adresy przysłać bardzo szybko.
  • Laureatów o wygranej powiadomię za pomocą e-maila.
  • Przed odpowiedzią na pytanie proszę o podanie e-mailu oraz pseudonimu (w przypadku osób Anonimowych). Wybieranie nagród wygląda następująco: osoba, która chciałaby wygrać Czwartki w parku i Spotkajmy się w kawiarni pisze pod danymi numer nagrody (1). Pisane szkarłatem i Labirynt kości ma numer 2, zaś MISSja survival i Odnalezione marzenia numer 3
  • Na pytanie konkursowe proszę odpowiedzieć pod tym postem. Nie ma limitu znaków.
  • Osoby biorące udział w konkursie proszone są o umieszczenie baneru konkursowego na swoim blogu (podany niżej), podlinkowanego do tego wpisu.
  • Będzie mi bardzo miło, jeśli polubisz mój fanpage na Facebooku, dodasz mnie do okręgów lub Obserwatorów. Oczywiście nie jest to obowiązkowe.
  • Jedna osoba ma prawo zgłosić się tylko jeden raz!
  • Jedna osoba może wybrać tylko jedną nagrodę.
W razie jakichkolwiek pytań proszę pisać na adres gabriela.matlak@gmail.com :)

 

 A tak nagrody prezentują się w całości :)




Czekam na odpowiedzi! :) Mam nadzieję, że zaspokoicie moją ciekawość :) Trzymajcie się! :*

081. "Odnalezione marzenia" Nora Roberts

Tytuł: Odnalezione marzenia
Tytuł oryginału: Holding the dream
Autor: Nora Roberts
Seria/cykl: Saga marzeń tom 2
Data premiery: 18 marca 2011
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 336



Kate miała osiem lat kiedy straciła rodziców w wypadku samochodowym. Susie i Tommy Templetonowie przygarnęli ją do siebie, dając dziewczynce prawdziwą rodzinę, rodzicielską miłość, przyjaźń, ciepło, warunki do rozwoju i zapewnienie, że zawsze może zwrócić się do nich z problemami czy prośbami. Kate wychowała się w pięknym domu, a jej przyjaźń z przyszywaną siostrą Laurą i córką przyjaciółki rodziny – Margo – trwa do dziś.

Teraz ma dwadzieścia osiem lat. W swoim życiu odniosła kilka sukcesów: była jedną z najlepszych studentek Harvardu, zaczęła pracę w ogromnej firmie, robi to, co uwielbia i nie chce, aby jej życie uległo zmianie. Jednak tajemnice sprzed dwudziestu lat niszczą jej szczęście. Okazuje się, że jej ojciec był oskarżony o kradzież pieniędzy, a tydzień przed wypadkiem miał iść do więzienia. Sytuacja wygląda jeszcze gorzej, kiedy Kate zostaje posądzona o to samo przez właścicieli firmy, którzy spośród wszystkich pracowników ufali jej najbardziej.

Nora Roberts na swoim koncie pisarskim ma ponad dwieście książek. Czy to nie dziwne, że spośród tych dwustu powieści (licząc ogółem, nie tylko te przetłumaczone na nasz język) nie przeczytałam ani jednej? Tak, to podejrzane. W końcu nadszedł czas, aby to zmienić. Odnalezione marzenia stały się świetnym pierwszym spotkaniem z twórczością pani Roberts, które przez długi czas będę miło wspominać.


- Dobrze zainwestowane pieniądze robią pieniądze.
Ann delikatnie włożyła kwiat do wazonu.
- A po co? Żeby leżały ułożone w równy stosik? Czy to sposób, by osiągnąć cel, czy raczej cel sam w sobie? Przyznaję, że dzięki panience pomnożyłam oszczędności, ale to nie wszystko. Trzeba mieć jakieś marzenia. Czasami muszą być poza zasięgiem naszych możliwości.
- Mam plany.
- Nie powiedziałam plany. Powiedziałam marzenia.



Główną bohaterką jest dwudziestoośmioletnia Kate Powell, która dwadzieścia lat wcześniej została osierocona. Swoje życie widzi w liczbach – nie w barwach, lecz w liczbach. Na samym początku jej postawa bardzo mnie denerwowała. Wszystko planowała, nie pozwalała sobie na błędy, chwilę spokoju, czas na wytchnienie, a w jej życiu nie było miejsca na rzeczy niepraktyczne. Jest pozytywna cecha jej postawy, ale i negatywna: a) Kate nie potrzebuje wiele do szczęścia i nie przywiązuje wagi do mody czy też wygody, lecz b) wcześniej wymienione zalety sprawiły, że Kate stała się osobą bardzo zamkniętą, cichą, która miała problemy z dzieleniem się własnymi emocjami, co doprowadziło ją do kilku przykrych sytuacji. Tak naprawdę główną bohaterkę polubiłam dopiero w mniej więcej połowie książki, ale nie uznawajcie tego za wadę. Przez sto trzydzieści stron poznajemy jej charakter, a przez resztę obserwujemy jej niesamowitą metamorfozę, która nastąpiła między innymi dzięki pewnym osobom.
Pozostali bohaterowie są lekko schematyczni, ale dobrze wykreowani. Pani Roberts oprócz szablonowego charakteru postanowiła dodać im także coś od siebie, w związku z czym
Źródło
powstały całkiem ciekawe, barwne postacie. Największą przyjemność sprawiło mi śledzenie losów Kate i Byrona oraz głównej bohaterki i jej przyjaciółek, może dlatego, że sama rozumiem wieloletnią przyjaźń, w której przyjaciółki znają się lepiej niż siostry. Dzięki temu łatwiej było mi zrozumieć ich poczucie humoru, rady dawane Kate oraz ich relację. Och, uwielbiam, kiedy w książkach pojawiają się wieloletnie przyjaźnie! Ogólnie rzecz biorąc w Odnalezionych marzeniach jest wielu ciekawych bohaterów, a powieść nie cierpi na brak postaci.
Wątek miłosny jest bardzo dobrze skonstruowany. Nie ma go ani za wiele, ani za mało. Co prawda był schematyczny, ale niespecjalnie przeszkadza to w odbiorze lektury, kiedy jest się otoczonym tak cudownymi bohaterami, a każdy z nich ma inne doświadczenie życiowe. Dobrze zarysowany wątek miłosny dodaje magii całej powieści. W podobnych powieściach lubię to, że uczucie między bohaterami jest dojrzałe i każdy z nich zdaje sobie sprawę z decyzji, które wspólnie podejmują. Tak też było w przypadku Kate, ale (niestety) czasami zdarzało się jej zachowywać bardzo dziecinnie. Na szczęście takich sytuacji nie było dużo i to ostatecznie uratowało wizerunek Katherine. Seks w powieści jest bardzo delikatny, a autorka nie skupia się bardzo na intymnych szczegółach współżycia Kate i jej mężczyzny i dlatego uczucie Katherine jest takie piękne i delikatne.
Akcja nie gna do przodu. Wszystko zostało odpowiednio zaplanowane, a wydarzenia z życia Kate przeplatają się z postępowaniem w sprawie oszustwa. Przez taki zabieg powieść pani Roberts jest bardzo atrakcyjna; przez kilka rozdziałów jesteśmy w świecie Kate, a w kolejnym przenosimy się do firmy, w której toczą się dyskusje na temat domniemanego przestępcy. Sam proces szukania winnego przykuwa uwagę. Przez pewien czas zastanawiałam się kto mógł dokonać czegoś takiego i wpędzić Kate w tarapaty, ale moje przypuszczenia nie miały nic wspólnego z osobą, która naprawdę to zrobiła.

Na samym początku nie mogłam przyzwyczaić się do stylu pani Roberts. Za żadną cenę nie potrafiłam przeczytać zdania bez drobnego potknięcia się. Dopiero do kilkunastu stronach styl autorki jakoś do mnie przyzwyczaił i mogłam czytać bez problemów. Z jednej strony warsztat pisarski pani Nory jest dobry, lekki, przyjemny, ale z drugiej coś sprawiało, że mimo wszystko wydawał się inny od wszystkich, poważniejszy i pełen elegancji. Miło było spotkać się z czymś tak innym.

Jesteś bardzo młoda. Niewiele jeszcze wiesz o marzeniach i tym, jak się zmieniają. W moim wieku trzeba być bardzo ostrożnym, selektywnym w stosunku do marzeń. Zaczynasz sobie uświadamiać, że każde może być ostatnim.

Czas podsumować Odnalezione marzenia. Jest to kolejna część Sagi marzeń, o czym dowiedziałam się… podczas czytania! Nie martwcie się tym. Odnalezione marzenia można czytać bez żadnych problemów bez znajomości poprzedniej. O sprawach, które miały miejsce we wcześniejszej części autorka mówi zaraz na początku tej, więc nie stanowi to żadnego kłopotu.

Gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po Odnalezione marzenia. Jest to naprawdę dobra lektura, która mówi o rodzinie, byciu sobą i – przede wszystkim – o podążaniu za marzeniami, które odgrywają ogromną rolę w naszym życiu. Na początku myślałam, że ta powieść niewiele wniesie do mojego czytelniczego świata, ale okazało się, że Odnalezione marzenia Nory Roberts to jedna z mądrzejszych książek jakie miałam okazję przeczytać. Nie jesteście przekonani? W takim razie zaryzykujcie!

7/10

Za możliwość poznania świata Kate serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat!

http://publicat.pl/


Saga marzeń:

080. "Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem" Abigail Gibbs

Tytuł: Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem
Tytuł oryginału: Dark Heroine. Dinner with a vampire
Autor: Abigail Gibbs
Seria/cykl: Mroczna bohaterka #1
Data premiery: 23 października 2013
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Liczba stron: 600




Przeznaczenie zawiodło Violet Lee w miejsce, w którym – paradoksalnie – nie powinna się znaleźć. „Przypadkowe spotkanie” to za mało powiedziane. Prawie osiemnastoletnia dziewczyna staje się świadkiem prawdziwej krwawej łaźni na Trafaglar Square i od tej pory jej życie zostanie na zawsze odmienione. Jako zakładnik wampirów będzie musiała odnaleźć się z zupełnie nowym, innym świecie, tak nie podobnym do tego, w którym się wychowała, pełnym cudownych bali, uroczystych kolacji, bogactw i przepychu. Ale jest również druga strona nowego życia Violet, mroczna, niebezpieczna i śmiertelnie niebezpieczna, której ucieleśnieniem jest młody książę Kaspar, następca tronu potężnego rodu Varnów. Strach, namiętność, zagrożenie i brak wyboru – witajcie w świecie Violet.



Los bywa okrutny, dziewczynko. Łamie nam serca i odbiera jednych drugim. Krzywdzi niewinnych. Podobnie zresztą jak czas, który rozrywa ludzi na strzępy, kawałek po kawałku, aż przestają się prostować, chodzić na własnych nogach, a na koniec przestają żyć. Przekonasz się o tym prędzej ode mnie.

(str. 397)



Całkiem niedawno rynek wydawniczy został zasypany powieściami o wampirach, krwiożerczych bestiach, które atakują nocą, lecz także wśród nich pojawiły się wilkołaki, upadłe anioły i inne mroczne stworzenia. Wampiry stały się motywem przewodnim ogromnej ilości książek zagranicznych autorów, a moda na krwiopijców utrzymywała się przez długi czas. Nie wiem, czy zauważyliście, ale teraz coraz mniejsza ilość pisarzy decyduje się na historie o wampirach, wymyślając coraz to nowsze stworzenia i dyktując nową modę. Cóż się dziwić, w pewnym momencie większość czytelników miała dość wampirów. Nagle wśród aniołów, wilkołaków, duchów, robotów, przepowiedni i niechcianych dziedzictw pojawia się pani Abigail Gibbs ze swoją Mroczną bohaterką, którą postanowiła przenieść z sieci na papier. Przyznajcie sami, że czasami miło jest wrócić do czegoś, od czego zaczynało się przygodę z paranormalnymi romansami, gdzie wytarty schemat jest podstawą powieści, a jedyne, co może być inne od pozostałych powieści, to styl autorki. Abigail Gibbs zdecydowała, aby  historię swoich przedstawić bohaterów właśnie teraz. Jak jej poszło?



Nie trzeba długo myśleć, aby stwierdzić, że Mroczna bohaterka faktycznie jest schematyczna. Szablon można wyczuć już po samym opisie, w którym mowa o
Abigail Gibbs
niesamowitych balach, elegancji, rezydencjach,  wytwornych przyjęciach i niesamowitym, przystojnym, charyzmatycznym mężczyźnie. Tak, Mroczna bohaterka jest powieścią bardzo schematyczną i – o dziwo – nie jest to minus pierwszej części przygód Violet, bo schemat, chociaż ma mnóstwo minusów, ma również kilka mocnych stron.

Akcja mknie od samego początku. Właściwie po kilku pierwszych stronach Violet staje oko w oko z ogromnym niebezpieczeństwem, które w efekcie prowadzi do jej porwania i przetrzymywania w rezydencji starego wampirzego rodu Varnów. Na brak akcji w pierwszym tomie Mrocznej bohaterki naprawdę nie można narzekać. Dobrze rozplanowana fabuła jest gwarantem równie świetnie zaplanowanej akcji, dzięki czemu nie można było się nudzić. Ciągle coś się działo: jak nie uprowadzenie głównej bohaterki, to atak wampira. Rzecz jasna akcja wzmożona jest w punkcie kulminacyjnym, w którym zostaje podkręcone także tempo. Pani Abigail Gibbs dobrze wszystko zaplanowała, a wcielony w powieść schemat pomógł jej osiągnąć pierwszy sukces.

Wątek miłosny – tak jak akcja – też jest mocną stroną powieści pani Gibbs. Jeśli macie ochotę na romans połączony z niesamowitymi losami tych krwiożerczych istot, to śmiało sięgajcie po Mroczną bohaterkę. Miłości jest tutaj pod dostatkiem! Kaspar nie na próżno został nazwany „charyzmatycznym, przystojnym i niebezpiecznie groźnym”. Na samym początku jego niechęć (ba, nawet nienawiść!) do Violet była trochę… przerażająca i faktycznie groźna. W pewnym momencie obawiałam się, że między nimi dojdzie do rękoczynów, no ale sytuacja została złagodzona. Porównując początkowe relacje Violet i Kaspara z tymi na samym końcu powieści, stwierdzam, że zmiana była… ogromna. Cóż się dziwić! Zbliżenie się tych dwóch postaci jest wynikiem ich wzajemnego zagubienia. Zapowiedziana w opisie namiętność nie była ot, takim byle jakim uczuciem między śmiertelniczką a wampirem, lecz naprawdę dobrą grą uczuć. Przygotujcie się na dobrze rozwinięty wątek miłosny.

Dobra relacja Violet i Kaspara nie zmienia faktu, że główna bohaterka była bardzo… głupiutka. Rzecz jasna „głupiutka” to określenie bardzo łagodne, ale odzwierciedlające jej postawę. Odwaga, siła, niezłomność i naiwność to cechy typowej bohaterki paranormalnych romansów, która woli zginąć niż przejść na ciemną stronę, a najlepiej uciec i ocalić swoje życie. Violet właśnie taka była, ale jej największymi wadami były naiwność i zbyt wielka ufność. Ponad to jej niespodziewane wybuchy czasami potrafiły doprowadzić do szału. Z jednej strony pozwala całować się Kasparowi, a za chwilę płakała i oskarżała go, że kilka dni temu omal nie została zbrukana, a on robi takie rzeczy! Kreacja tej bohaterki to efekt uboczny zastosowanego przez autorkę schematu. Gdyby pani Gibbs zdecydowała się zrobić z Violet bardziej ludzką niż heroiczną postać, to myślę, że główna bohaterka nie psułaby tak odbioru całej powieści.

Z kolei Kaspar… Tutaj też nie trzeba długo myśleć. Kaspar Varn to typowy szarmancki, arogancki, niebezpieczny i groźny przedstawiciel płci męskiej, który może mieć każdą kobietę, lecz kiedy spotyka tą jedyną porzuca dla niej dotychczasowy styl bycia, bo cudowna niewiasta całkowicie go odmienia. Znacie to? W kwestii Kaspara nie spodziewajcie się niczego nowego. Obawiam się, że ta postać, jak i Violet, nie zaskoczy Was, ale nie ma złego co by na dobre nie wyszło. Czasami miło jest spotkać się ze schematycznym ideałem faceta (w dodatku bogatego wampira!).

Pozostali bohaterowie nie wyróżniają się niczym szczególnym. Drugoplanowe postaci nie mają dobrze rozwiniętych charakterów, co jest drobnym minusem Mrocznej bohaterki, ponieważ odgrywają ważną rolę w życiu Violet i często pojawiają się w wielu rozdziałach. Powiem inaczej: postaci nie są mocną stronę pani Gibbs. Nie są denerwujące ani głupie (ach, z wyjątkiem Violet), lecz niedopracowane i papierowe.

W pierwszej części Mrocznej bohaterki dzieje się bardzo dużo rzeczy. Akcja to jedno, ale ilość wydarzeń również ma wpływ na powieść. Osobiście lubię, kiedy w książce ciągle coś się dzieje, lecz w przypadku Mrocznej bohaterki ogromna liczba wydarzeń, a w efekcie końcowym metamorfoza niektórych bohaterów, były trochę przytłaczające. Za dużo się działo. Gdyby pewne wydarzenia były ze sobą jakkolwiek związane, to nie przywiązywałabym do tej kwestii uwagi. Niestety jest odwrotnie. Oczywiście wszystko zmierza do jednego punktu kulminacyjnego, ale niektóre sceny nijak miały się do całości.



Los jest naszym wrogiem, ale prawdziwie niebezpieczny jest czas.

(str. 404)



Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem to dobra lektura, która, jak prawie każda książka, ma swoje minusy – jedne naprawdę ważne, inne mniej. Nie zmienia to faktu, że historia Violet bardzo mnie wciągnęła i przez kilka dni żyłam powieścią pani Abigail Gibbs. Jeśli macie ochotę na schematyczną, całkiem dobrą powieść, to polecam Wam Mroczną bohaterkę. Świetna przygoda czeka! Z niecierpliwością czekam na część drugą.

7/10

Za możliwość poznania świata Violet serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA S.A. 
http://muza.com.pl/