Tytuł oryginału: Written in red
Autor: Anne Bishop
Seria/cykl: Inni tom 1
Data premiery: 25 września 2013
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 560
Meg Corbyn jest
jasnowidzącą szczególnego rodzaju – kiedy przetnie skórę widzi przyszłość.
Odkąd pamięta była pod władzą Kontrolera, człowieka, który zbierał pieniądze za
jej przepowiednie i decydował o jej życiu. Ona nie chce być czyjąś własnością,
dlatego ucieka i trafia na Dziedziniec w Lakeside, miejsce zamieszkiwane przez
Innych.
Simon
Wilcza Straż o ludziach ma jasne zdanie – chodzące mięso. Jako przywódca
Dziedzińca ma wszystko pod kontrolą. Nagle w życiu mieszkańców Lakeside pojawia
się Meg – zziębnięta, wystraszona, przemoczona – którą Simon niechętnie
zatrudnia na stanowisko łącznika z ludźmi. Czuje jednak, że Meg nie jest
zwykłym człowiekiem, ale nie wie dlaczego i właśnie ta niewiedza sprawia, że
Simon odnosi się do niej bez grama szacunku.
Kiedy
prawda o pochodzeniu Meg wychodzi na jaw, Simon będzie musiał podjąć decyzję:
czy z jej powodu warto rozpętać wojnę między ludźmi a Innymi?
W
swojej krótkiej czytelniczej karierze miałam okazję spotkać się z twórczością
Anne Bishop, która bardzo przypadła mi do gustu i sprawiała, że przez wiele dni
po zakończeniu przygody z jej książkami wciąż żyłam historiami bohaterów.
Widząc zapowiedź Pisane szkarłatem,
nowej serii autorki, z mojej głowie zaświeciła się czerwona lampka z napisem
„Wyższa konieczność nabycia”. Tak też się stało. Czy czujecie czasami dziwne
przyciąganie do książki? Czy macie przeczucie, że ta książka na pewno podbije
Wasze serca? W ten sposób myślałam o historii Meg, która od samego początku
zapowiadała się ciekawie. Ciekawie? Hm… za mało powiedziane. Pomijając kwestię
szukania synonimów, nim przejdę do recenzji, aby zaostrzyć Wasz apetyt na Pisane szkarłatem powiem tak: nie macie
tej książki u siebie? Naprawdę? No to na co czekacie?
Źródło |
O
kreacji bohaterów nie muszę mówić wiele. Była po prostu świetna! Uwielbiam
kiedy w książce jest wiele postaci, a Anne Bishop wcale nie ograniczała się do
małej grupki. W Pisane szkarłatem
można spotkać naprawdę wielu, cudownych, oryginalnych bohaterów z
najróżniejszymi osobowościami – od władczego, pewnego siebie Simona Wilczą
Straż i niebezpiecznej, groźnej Tess, poprzez nieśmiałą, zagubioną Meg aż do
zabawnego, pokręconego Jake’a. Wachlarz postaci jest ogromny. Nie będę
wymieniać wszystkich, bo zajmie to zbyt wiele czasu, ale… pokochałam wszystkich
(nawet Azję Crane!). Im więcej bohaterów, tym ciekawsza jest książka, a zasada
ta idealnie sprawdziła się w Pisane
szkarłatem, gdzie naprawdę nie można narzekać na postaci. Różne charaktery,
różne osobowości, różne spojrzenia na świat – a wszystko to zamknięte w 560
stronach samej przygody.
Chociaż
w powieści faktycznie jest mnóstwo postaci, czytelnikowi na pewno nie umknie
metamorfoza niektórych bohaterów. Na przykład taki pan Simon Wilcza Straż.
Najbardziej ucieszyła mnie właśnie jego zmiana, która (raz… dwa… trzy…) wiele
razy wywołała na moich ustach uśmiech. Spodobała mi się również metamorfoza
Meg, która pod koniec powieści była zupełnym przeciwieństwem tamtej dziewczyny,
schowanej przed światem i niepewnej. Och, każdy terra indigena zmienił się w Pisane
szkarłatem, ale najlepszą częścią ich przemiany jest sam powód. Do tej pory
na sercu robi mi się ciepło kiedy przypominam sobie jak odnosili się do Meg i
jak ważną osobą na Dziedzińcu stała się dla nich. Tyle poświęcenia…
Akcja!
Nie wiem jak ująć w słowa moje odczucia – pozytywne, rzecz jasna. Nie można
narzekać na nudę, co to, to nie! Ciągle coś się dzieje; nowe zagrożenie,
intruz, sekrety i
niedopowiedzenia, oszustwa fałszywe alarmy… Znacie
największego kłamstwo każdego mola książkowego? „Jeszcze jeden rozdział i idę
spać”. No właśnie – akcja sprawiła, że kłamałam co chwilę! Przy takich
wydarzeniach trudno oderwać się od książki, uwierzcie mi na słowo. Dawno nie
czytałam powieści, która miałaby tak ciekawie rozłożoną akcję. Przemyślany
układ zdarzeń nie pozwala na minutę wytchnienia. I dobrze!
Źródło |
Za
to punkt kulminacyjny… O rany, mogłabym pisać o nim cały czas! Nie pamiętam kiedy
ostatni raz czytałam powieść mającą tak idealny, pełen napięcia, akcji i szybkiego
tempa punkt kulminacyjny, w którym udział wzięły prawie wszystkie postaci.
Blisko 65 stron pościgów, wyjaśniania spraw, rozwiązywania konfliktów, zemst i
niszczenia wrogów. Czego więcej można chcieć?
Wszechwiedzący
narrator tylko dopełnia już i tak cudowną powieść. Widzimy świat nie tylko z
punktu widzenia Meg, ale również samego Simona, Tess, Azji, Vlada i wielu,
wielu innych bohaterów. Przede wszystkim wzbogaciło to książkę, pozwalając
poznać tok myślenia postaci. Po drugie: dodało akcji tempa i tego „czegoś”,
ponieważ obserwujemy wydarzenia w różnych częściach Lakeside i wiemy, gdzie i
jak mają się sprawy (przydatne zwłaszcza w punkcie kulminacyjnym). Po trzecie…
Po trzecie: przeczytajcie tę książkę.
Ci,
co wcześniej spotkali się z twórczością Anne Bishop, wiedzą jak pisze autorka i
czego można się po niej spodziewać, ale dla tych, którzy pierwszy raz będą
mieli w rękach jej książkę powiem tyle: jej styl to czysta poezja. Pisane szkarłatem nie jest napisane
prostym, banalnym językiem ani literackim i podniosłym. Dzięki temu powieść o
losach Meg może czytać każdy, bez względu na wiek. To kolejna perełka Pisane szkarłatem.
Nie
mam się do czego przyczepić. Prawda jest taka, że Pisane szkarłatem to jedna z lepszych książek jakie miałam w
rękach. Zupełnie zakochałam się w historii Innych i Meg, która stała się dla
nich sojusznikiem, przyjaciółką, pomocną dłonią – kimś naprawdę ważnym. Tą
powieścią się żyje – chyba najlepsze określenie na Pisane szkarłatem. Codziennie myślałam o powieści pani Bishop,
czekałam na chwilę czasu wolnego, żeby przeczytać chociaż jedną stronę, nie
spałam do późna, rezygnowałam z nauki… Ona hipnotyzuje. Po kilku stronach
stałam się częścią Pisane szkarłatem,
takim cichym obserwatorem.
Mało
argumentów przemawiających za sięgnięciem po pierwszy tom Innych? Jeśli jesteście niepewni pozostaje Wam zaryzykować. Tylko
koniecznie do mnie napiszcie, jeśli Pisane
szkarłatem faktycznie zniszczy Wasz czytelniczy świat i wkradnie się do
serca.
9/10
Za możliwość przeżycia cudownej, trzymającej w napięciu przygody serdecznie dziękuję Wydawnictwu Initium!
Seria Inni:
Pisane szkarłatem | Murder of crows
Hahah. To o kłamstwie mola książkowego mnie rozwaliło :D Prawda. Muszę przyznać. Jeszcze nie czytała żadnej książki Anne Bishop. I może to właśnie moja strata. Dzięki Twojej recenzji mam ochotę przeczytać tę książkę :) Szkoda, że to nie nastąpi za szybko bo już mam cały stosik do przeczytania :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą - ja również jestem oczarowana światem stworzonym przez Anne Bishop.
Co prawda, ja nie lubię tak wielu bohaterów, bo często mi się plączą, ale w "Pisane szkarłatem" czułam się wśród nich doskonale i nie miałam problemu z zapamiętaniem kto jest kto. Po prostu - powieść jest bardzo dobrze napisana!
Mam to to tomiszcze i wciąż kiedy na nie patrzę zachwycam się objętością :D Tosz to prawdziwa cegła! :D Kocham takie książki. Już na pierwszy rzut oka widać że to będzie coś dobrego, konstrukcja świata inne rasy, nawet własna mitologia. Wszystko wprost się prosi, żeby to odkryć! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patka (W krainie absurdu)
Ależ zazdroszczę Ci tej książki! "Pisane szkarłatem" zbiera same pochwały, a ja póki co jeszcze nie jestem zaznajomiona z twórczością tej pisarki.
OdpowiedzUsuńChwilowo nie jestem przekonana do książek tej autorki, ale czytam coraz więcej pozytywów na temat jej twórczości i chyba w końcu ulegnę namowom, by coś przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, jeszcze bardziej mnie nakręciła :)
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo ciekawa, a książka mnie zaintrygowała. Myślę, że Layla pożyczy mi ją w niedługim czasie ;>
OdpowiedzUsuńOjej, taka wysoka ocena? :D
OdpowiedzUsuńChociaż zazwyczaj nie czytam książek tego typu, to może dla tej zrobię wyjątek... Skoro tak polecasz, to może zaryzykuję. :)
Ha! Dzisiaj dotarło do mnie to cudo *_*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki, tyle się już o niej naczytałam.
OdpowiedzUsuńMam na nią wielką ochotę
OdpowiedzUsuńCo tu będę się rozpisywać. Pokochałam tę powieść całym sercem i teraz z niecierpliwością czekam na kolejny tom :D
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałabym ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńJuż od dawna planuję zapoznać się z twórczością tej autorki :)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do tej autorki, jednak muszę uzbroić się w cierpliwość, bo muszę wypożyczyć z biblioteki.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny tom. Dziś skończyłam czytam "Innych". Książki samej autorki poznałam kilka lat temu. Zostały mi podsunięte przez koleżankę z pracy i zaczęłam od "Czarnych kamieni" i tak cały czas, niezmiennie i konsekwentnie czekam na jej kolejne dzieła. I chociaż bałam się podejść do "Pisane szkarłatem", ponieważ poprzedni cykl absolutnie mnie oczarował, to mimo, że jest inny, to i tak jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńNo i nie mogę nie przyznać racji jeśli chodzi o kłamstwo mola książkowego - "jeszcze jeden rozdział i kończę". W moim wypadku tak to właśnie wygląda. Po prostu nie mogłam się oderwać. I ponad 500 stron poszło w 3 dni.
Kocham tę książkę i już nawet przeczytałam drugi tom: Morderstwo Wron. Bardzo proszę o recenzję tej książki. Obie kupiłam sobie na własność. Mam kompletnego fioła na tym punkcie. Znam tytuł kolejnego tomu ,, Vision in silver"
OdpowiedzUsuńRecenzja już wkrótce :) Jestem jeszcze przed "Morderstwem wron", ale - idąc według kolejki - przeczytam ją po "Wayward Pines", "Pakcie złodziejki" i drugiej części "Wszechświatów", więc jeszcze w czerwcu lub na samym początku lipca ukaże się recenzja :)
Usuń