Tytuł oryginału: The Wolf Princess
Autor: Cathryn Constable
Seria/cykl: --
Data premiery: 11 października 2013
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 272
Sophie
jest niepozorną uczennicą angielskiej szkoły. Pozbawiona rodzicielskiego
ciepła, marzy o cudownych, niesamowitych przygodach, wyprawie do pięknej Rosji
i o byciu kimś wyjątkowym, niż szarą Sophie Smith.
Zwykłym zrządzeniem losu ona i jej dwie przyjaciółki
– Delfina oraz Marianna – wyjeżdżają na szkolną wycieczkę do wyśnionej przez
Sophie dalekiej, skutej lodem, magicznej Rosji. Pomyłka, zły pociąg i
nieoczekiwany zwrot w ich podróży sprawiają, że dziewczęta pozostają zdane
wyłącznie na siebie. Z opresji ratuje ich pomocna dłoń zagadkowej księżniczki
Anny Wołkońskiej, która zabiera je do swego pałacu. Oczarowane dziewczęta dają
się uwieść jej opowieściom o tragicznej historii rodu Wołkońskich, ukrytych brylantach
i przeszłości rodu.
Kiedy zapada noc, pod pałac zakradają się białe jak
śnieg wilki. Księżniczka coraz bardziej zaczyna interesować się Sophie oraz
zaginionymi brylantami. Dopiero wtedy dziewczęta zaczynają się bać.
Wilki to dość powszechny temat w literaturze
współczesnej. Z pewnością wielu z Was miało w dłoniach chociaż jedną powieść,
której motywem przewodnim były właśnie wilki. Ale co wyjdzie z połączenia
wilków i Rosji? Zaraz po ujrzeniu zapowiedzi Wilczej księżniczki wiedziałam, że muszę prędzej czy później
przeczytać tę powieść. Raz, że uwielbiam wilki, a dwa, że kocham Rosję w
literaturze. Przyznajcie sami, że chociaż od razu pachnie kolejną paranormalną
opowiastką, jakich pełno na rynku wydawniczym, to sam opis jest ciekawy i
przyciąga. Kiedy tylko Wilcza księżniczka
wpadła w moje ręce, postanowiłam jak najszybciej przenieść się do świata
Sophie. I wiecie co? Pomimo tego, że dzieło pani Constable ma kilka minusów,
przygodę trzech przyjaciółek zapamiętam na bardzo długo.
Historia Sophie, Delfiny i Marianny zaczyna się w
angielskiej szkole dla dziewcząt. Przyjaciółki właśnie dowiedziały się, że
wyjeżdżają na szkolną wycieczkę do Rosji. Marzenie Sophie spełnia się, chociaż
nigdy nie wierzyła w to, że otrzyma taką szansę. Pierwsze, co rzuciło mi się w
oczy, to postawa dziewcząt. Zachowywały się trochę zbyt dojrzale. Delfina
martwiła się o swój wygląd i ciuchy, Marianna była chodzącą encyklopedią, a
Sophie zwyczajną, szarą myszką. Nie wydaje mi się, że dziewczęta w wieku
trzynastu lat tak bardzo przejmują się swoją garderobą (ale, z drugiej strony,
sama nie pamiętam, jak zachowywały
się moje koleżanki, kiedy miały trzynaście
lat) i że wiedzą tak dużo jak Marianna. Autorka również postanowiła nie wysilać
się przy kreacji bohaterek i skorzystała z szablonu, wobec czego zachowanie
dziewcząt było bardzo przewidywalne i czasami bardzo… głupie.
Źrodło |
Poprzez trzecioosobową narrację z punktu widzenia
Sophie pani Constable starała się stworzyć bajkowy klimat i w związku z tym
robiła nacisk na emocje głównej bohaterki. Zabieg ten spalił na panewce,
ponieważ zamiast emocji, które miały zadziałać na czytelnika, wyszły z tego
nieco przesłodzone, baśniowe opisy niesamowitej jazdy wozokiem lub odkrywania tajemnic Pałacu Zimowego. Oczywiście
formalnie nie jest to minus, ale dla mnie było to trochę tanie i kiczowate.
Bajkowość powieści lepiej zrozumieją młodsi czytelnicy, mniej więcej w
przedziale wiekowym 10 – 13 lat i myślę, że to właśnie do nich kierowana jest
historia Sophie. Niektórym ten element może przypaść do gustu, ale mnie –
trochę starszej czytelniczce – wydał się odrobinę dziecinny.
Kolejnym małym minusem Wilczej księżniczki są tytuły rozdziałów, których równie dobrze
mogłoby nie być, zważywszy na to, że ani nie przyciągają, ani nie są ważne dla
treści. Ogólnie rzecz biorąc, ta powieść jest napisana bardzo prosto i
schematycznie. Od samego początku widać, kto jest zły, a kto dobry i nie trzeba
długo nad tym myśleć. Jak mówiłam wcześniej, Wilcza księżniczka skierowana jest do młodszych czytelników i dla
nich taki rozwój wydarzeń będzie czymś ekscytującym, lecz kogoś, kto ma za sobą
kilka podobnych pozycji, nie będzie niczym nowym. Pozwoliłam więc sobie
wyłączyć opcję „Potępiam schemat” i z przyjemnością skupiłam się na przygodach
Sophie. Przyznam szczerze, że czasami miło jest przeczytać coś prostego,
nieskomplikowanego i lekkiego.
Oczywiście są i pozytywne strony Wilczej księżniczki. Bajkowość, oceniona
przeze mnie za kiczowatą na początku książki, świetnie prezentuje się w mocnym
punkcie kulminacyjnym, który zrobił na mnie duże wrażenie. Dopiero na końcu,
kiedy wszystkie elementy zostają połączone i dobro wygrywa, a zło przegrywa,
baśniowość dodaje klimatu powieści – takiego prawdziwego. Sam punkt
kulminacyjny, jak wspomniałam wcześniej, był zaskakująco dobry. Akcja gnała do
przodu, działy się niesamowite rzeczy, a i niektórzy bohaterowie zachowali się
nad wyraz dzielnie i odważnie. To bardzo mi się spodobało. Lubię mocne
zakończenia z wyraźnym punktem kulminacyjnym, a pani Constable świetnie się to
udało (może po części dlatego, że jest to przewidziane w schemacie).
Styl i język autorki jest dostosowany do młodych
czytelników. Czyta się naprawdę bardzo szybko, wręcz błyskawicznie, i bez
żadnych problemów. Właściwie kwestią kilku godzin jest przeczytanie Wilczej księżniczki bez większych
odstępów.
Oprócz samej przygody Sophie równie ciekawa jest
także historia prawdziwej wilczej księżniczki, która bardzo mnie wzruszyła. Tło
w postaci zaśnieżonej Rosji idealnie spełniło swoją rolę. Ogólnie rzecz biorąc
z miejsca akcji jestem zadowolona. Dwoma najgorszymi minusami Wilczej księżniczki są bohaterowie oraz
niepotrzebny i trochę sztuczny nacisk na emocje. Mniejszymi plusami są
bajkowość na końcu powieści, punkt kulminacyjny i styl pani Constable.
Wilcza księżniczka nie jest ambitną lekturą, ale może umilić niejeden
leniwy wieczór. Jest to ciekawa przygoda niosąca ze sobą wiele morałów i nauk. Urzekła
mnie Rosja oraz Pałac Zimowy, ale całość zepsuło kilka rzeczy. Pomimo tego Wilcza księżniczka stała się dla mnie
przyjemną odskocznią od rzeczywistości i pozwoliła na chwilę przenieść się do
magicznego pałacu w lesie. Czy polecam? Jak najbardziej, ale nie jestem pewna,
czy wszystkim przypadnie do gustu. Na zakończenie powiem Wam, że mimo wszystko
warto raz na czas oderwać się od świata i zniknąć w innym, trochę mniej
skomplikowanym i schematycznym.
7/10
Za możliwość poznania historii Sophie serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las
Mam na półce i panuję za niedługo przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do tej książki, chociaż wzmianka o tym, że powieść lepiej trafiłaby do dzieciaków jest lekko niepokojąca, ale tak czy inaczej pewnie spróbuję się z nią zmierzyć :)
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać! "Wilcza księżniczka" jest utrzymana w takim klimacie, jakim lubię. Chociaż ta schematyczność mocno mnie razi.
OdpowiedzUsuńCzemu okładka musi mnie tak odstraszać?! Może się przełamię i kiedyś kupię...
OdpowiedzUsuńMam w planach ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło spędziłam czas w jej towarzystwie
OdpowiedzUsuńJak nadarzy się okazja z chęcią przeczytam, ale nie będę jej specjalnie szukać.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, opis bardzo intryguje. Szczerze mówiąc, myślę, że te irytujące rzeczy, które wymieniałaś nie dawałyby mi spokoju, jeżeli czytałabym tę książkę. Moja chęć na przeczytanie jej trochę osłabła, choć nie mówię ostatecznego ,,Nie!" :)
OdpowiedzUsuńPiękna rosyjska opowieść;)
OdpowiedzUsuńOj coś czuję, że jestem już na takie książki za stara :P
OdpowiedzUsuńA ja mam mieszane uczucia co do tej książki. Sama nie wiem. Czytać, czy nie czytać? :D
OdpowiedzUsuńMoże jak kiedyś zobaczę na półce w bibliotece, bo jakoś teraz nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w miarę szybko uda mi się zapoznać z tą powieścią. Naprawdę interesuje mnie jej fabuła, którą po pierwszych zapowiedziach widziałam w bardziej paranormalnym świetle :p
OdpowiedzUsuń