Ostatnio w blogosferze oraz w czytelniczym świecie dzieje się coraz więcej - mamy do czynienia z ludźmi nieodpornymi na krytykę, z problemami wydawnictw, brakiem kultury, czytelniczym kryzysem... Wielu blogerów porusza te ważne kwestie, pisząc o tym na swoich blogach. Ja też chciałabym zabrać głos w kilku kwestiach, dlatego stworzyłam kącik dyskusyjny Co w literaturze piszczy. Co dwa tygodnie będę umieszczać artykuł, w którym poruszę książkowe i blogowe
Dzisiaj, w pierwszym, premierowym arcie, pragnę przybliżyć Wam problem ze współczesną prozą i poziomem literatury.
Tak więc... Zapraszam :) (Tylko na mnie nie krzyczcie!)
Od pewnego czasu
czytelniczy rynek zalewa ogromna fala nowych książek. Pojawiają się powieści
polskich autorów, jak i tych zagranicznych. Coraz częściej można się spotkać z
literaturą amerykańską, angielską, niemiecką… To bardzo dobrze, że mamy okazję zapoznać
się z całkiem nowymi, innymi historiami, a co za tym idzie – przywiązywać się do
niektórych bohaterów i ich światów, lecz najważniejsze pytanie brzmi, czy w morzu
nowiutkich książek możemy znaleźć wartościową lekturę, która pozostawi w nas
ślad na bardzo długi czas? Czy gdzieś między kolejnymi półkami z miłosnymi
powieściami znajdziemy tą jedną mówiącą o prawdziwym poświęceniu, oddaniu i
życiu?
Problem ze współczesną literaturą daje się we
znaki – myślę, że większość to zauważyła. Coraz trudniej możemy trafić na
naprawdę dobrą książkę, pełną morałów i lekcji poprawnego postępowania. Co to
znaczy: dobra książka? Czy to ta z piękną okładką i interesującym opisem? A
może ta z najsławniejszego w Polsce wydawnictwa?
Przede
wszystkim „dobra książka”, to taka
lektura, która nie wypuszcza nas spomiędzy swoich kartek przez długi czas. Na
pewno każdy z nas ma taką, a przynajmniej mile ją wspomina. Jej bohaterowie są
ludźmi takimi jak my: z problemami, wadami, zaletami, słabościami oraz lękami…
No bo który człowiek jest odporny na emocje innej osoby i nie boryka się z
żadnymi życiowymi zakrętami? Nawet w znanych nam dobrze paranormalnych
młodzieżówkach (zazwyczaj) bohaterki zmagają się ze swoimi nastoletnimi
problemami. Jednak nie każda książka, w której bohater ma ludzkie problemy
czyni z niej dobrą lekturę.
Idealnym
przykładem książki o życiu, śmierci i poświęceniu jest Tańcząc na rozbitym szkle Ka Hankock. Niby kolejna powieść o
chorobie, a jednak jest to zapadająca w pamięć, wzruszająca i przemawiająca do
rozsądku historia małżeństwa z klątwą w postaci wad genetycznych. Dzięki
autorce, która wykreowała głównych bohaterów poznałam siłę miłości.
Dowiedziałam się również, że poświęcenie to brat odwagi, a niestety właśnie jej
brakuje wielu ludziom w dzisiejszym, nowym świecie. Kolejnym przykładem „dobrej
książki” jest robiąca furorę wśród czytelników powieść Johna Greena Gwiazd naszych wina. Historia dwóch
nastolatków skazanych na walkę z chorobą zwróciła moją uwagę na kilka bardzo
ważnych życiowych kwestii i pokazała również dojrzałość bohaterów, którzy swą
inteligencją zawstydziliby niejednego dorosłego.
Do
czego zmierzam? Do tego, że teraz coraz trudniej jest natrafić na książkę
zostawiającą ślad w naszej czytelniczej duszy. Owszem, na rynku wydawniczym
ukazało się mnóstwo kuszących pozycji, lecz większość z nich to „taka tam
historyjka o dwóch zakochanych” lub „taka tam historyjka o kolejnej zdradzie”.
Dzisiejsza literatura podąża za modą i pokazuje nam przede wszystkim potrzeby ludzi,
a należą do nich: zakochanie się, przynależność do kogoś, odnalezienie swojej
własnej drogi, wspaniała praca…
Współczesny
czytelniczo-twórczy świat w większości opiera się na zasadzie „Napisz, wydaj,
bądź sławny”. Nie liczy się co napiszesz, ale najważniejsze jest to, abyś wydał
swoje dzieło i zdobył sławę, nawet jeśli jest to najbanalniejszy romans lub
kolejna schematyczna młodzieżówka. Po co marnować czas na wymyślanie
inteligentnych dialogów i morałów, skoro można zaspokoić ludzkie pragnienie,
dając gorącą scenę seksu lub pełną napięcia poważną kłótnię, z której nikt nie
wyniesie nic dobrego? A no tylko dlatego, że na dzień dzisiejszy duża część
czytelników zwraca uwagę na to, co dyktuje współczesna moda, czyli: zakochaj
się, pójdź z kimś do łóżka, możesz ewentualnie go zdradzić (bo to teraz modne),
wyjdź z koleżankami do baru i upij się (przecież każdy tak robi!), później miej
paskudnego kaca… Poziom literatury spada, bo zależy on od ludzkiej mentalności.
Skoro jesteśmy nastawieni na to, że teraz liczy się tylko paczka znajomych i
najprzystojniejszy facet, to właśnie to otrzymamy w książce.
Jeszcze
niedawno, kiedy w księgarniach rozpoczął się sezon na paranormalne romanse,
czytelniczki (w dużej mierze) liczyły na to, że na swojej drodze spotkają tego
jedynego, cudownego, idealnego chłopaka, który nie ma żadnych wad. Spójrzmy
prawdzie w oczy – człowiek bez wad może być co najwyżej dobrze zaprogramowanym
robotem przyszłości, chociaż i one na pewno będą miały jakieś usterki.
W
tym artykule zmierzam do tego, że moda ma ogromne znaczenie dla poziomu
współczesnej literatury. Rzadko możemy trafić na książkę, która ukazała się
niedawno, a która zamieszała w naszym życiu, ponieważ w większości spotykamy
się z powieściami, gdzie występuje ten sam schemat.
Sama
piszę książkę. Tak, pragnę w przyszłości wydać swoją własną powieść, lecz
równie mocno chcę (i ze wszystkich sił staram się), aby stworzona przeze mnie
historia zostawiła jakiś ślad w czytelniczych duszach i dała coś do myślenia. Chcę,
żeby ktoś zapamiętał jakąś myśl i powiedział „Aha, to było z tej książki…”.
Literatura
to gra słów – bardzo piękna gra słów. Słowa są puzzlami, a kiedy ułożymy je w odpowiednie
kombinacje, otrzymamy cudowne obrazy. Trzeba tylko wziąć dobrą część i włożyć ją
we właściwe miejsce. Źle ułożone puzzle dadzą nam fałszywe wizje czegoś sztucznego.
To od nas, przyszłych twórców i czytelników, zależy, czy kolejne powieści będą wpływały
na nas, naszą postawę i myślenie.
książki napisane zgodnie z aktualnym kanonem mody są zazwyczaj czytadłami na jeden wieczór, w ogóle nie pozostającymi w pamięci. a to źle, bo książka, jako coś pięknego, powinna zostać tam długo. ja też mam zamiar napisać książkę, niedługo zacznę (na razie spędzam nudne lekcje na wymyślaniu ogólnego zarysu, już jest nieźle że się tak pochwalę ^^).. ale nie jest to, o dziwo?, paranormalny romans (za przeproszeniem, rzygam już tym gatunkiem), a powieść historyczna.
OdpowiedzUsuńa książka jest dla mnie dobrą, kiedy popłyną przy niej łzy (nieważne jakie). i takie jest moje marzenie: napisać kiedyś książkę, przy której ludzie będą płakać.
Dokładnie :) Książka powinna wywoływać w czytelniku mnóstwo emocji - od smutku, płaczu i żalu, aż po radość i śmiech :) Moim zdaniem wtedy książka jest dobrze napisana :)
UsuńTeż uważam, że wszystkie książki są teraz pisane według określonych zasad,w których dominuje sex albo trójkąty miłosne.
OdpowiedzUsuńZe względu na to, że czytam naprawdę sporo książek chciałabym,aby zapadały mi w pamięć, choć ogólnym zarysem. rzadko kiedy niestety tak się dzieje...
Bardzo sie ciesze, ze stworzyłaś taki kącik i bedziesz poruszała różne tego typu tematy. Bardzo lubie takie akcje na blogach.
OdpowiedzUsuńZe smutkiem przyjmuję szablonowość nowych książek. Coś co już było, przejadło się i kiedy sięgam po kolejne pozycje - robię to na chybił trafił, bardzo często nie czytając opisu z tyłu, bo po prostu nie chcę domyślić się co będzie w środku...
OdpowiedzUsuńTrójkącik miłosny? Spoko. Niechże jednak to będzie trójkącik z bombą atomową i fajerwerkami akcji, a nie flegmą i budyniem słodyczy.
Ja uwielbiam książki, które zaskakują pozytywnie tzn. Za każdym razem umiem przewidzieć końcówkę, bądź dalsze wydarzenia co potem staje się już nudne. A co do trójkątów. Hmm. Gdyby się tak zastanowić... Jedna miłość byłaby trochę nudna i dodaje się drugą c; Ale to nie znaczy że nie jest to nudne. Najbardziej przezemnie znienawidzony trójkąt to Elena + Stefan + Demon. A najlepsza książka bez trójkąta ale tak ciekawa że szok to "Kroniki Krwi" (Bym się rozpisała jak zawsze ale lepiej nie c; )
OdpowiedzUsuń