Recenzja przedpremierowa
Tytuł: Podwieczność
Tytuł oryginału: Everneath
Autor: Brodi Ashton
Data premiery: 22 maja 2013r.
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: ---
Zeszłej wiosny
załamana Nikki Beckett postanowiła uśmierzyć swój ból i zniknąć w
Podwieczności, gdzie w towarzystwie Cole’a powoli zapominała o opuszczonym
niedawno świecie. Jednak przez sto lat pobytu w Podwieczności wspomnienia wcale
nie opuszczają jej głowy. Wie, że tam, na górze, ma kilka spraw do załatwienia.
Teraz
wraca. Ma sześć miesięcy, aby pożegnać się ze swoją rodziną, chłopakiem i
przyjaciółmi; pół roku na naprawienie popełnionych na Ziemi błędów oraz
pozostawienie najbliższym dobrych chwil do zachowania w sercu. Ale jest jeden
problem: jej śladem podąża Cole, który przybył za Nikki, aby przekonać ją do
powrotu do Podwieczności. Wie, że dziewczyna może pomóc mu objąć tron w
podziemiach. Wraz z pojawieniem się Cole’a Nikki zauważa, że nie zna odpowiedzi
na mnóstwo pytań dotyczących Karmienia oraz jej przetrwania w Podwieczności.
Czas ucieka, na Powierzchni sprawy nie mają się dobrze, Cole robi wszystko, by
utrudnić Nikki życie, zaś główna bohaterka stara się zapanować nad chaosem.
Co
pomyślałam, kiedy przeczytałam opis? „To będzie coś!”. Przyznam szczerze, że
bardzo mnie zainteresował. Raz na czas lubię spotkać się ze zwykłą paranormalną
młodzieżówką, odpocząć od „poważnych” lektur i wejść do prostego,
nieskomplikowanego świata, ale po ujrzeniu zapowiedzi Podwieczności czułam, że nie będzie to taki zwykły
paranormal
romance, tylko naprawdę wciągająca, ciekawa książka. Gdy tylko otrzymałam
egzemplarz debiutanckiego dzieła pani Ashton, natychmiast zaczęłam go czytać.
Stopniowo świat Nikki Beckett pochłaniał mnie, a każda następna strona
obiecywała coraz więcej, aż tu nagle przyszedł czas na spektakularny punkt
kulminacyjny i koniec. Czy gdybym mogła, zostałabym dłużej w świecie Nikki,
Cole’a i Jacka?
Pierwszy
rozdział zupełnie mnie zaczarował. Autorka ukazała w nim decyzję Nikki, postać
Cole’a i Podwieczność, która robiła wrażenie swoim mrocznym klimatem. Uważam,
że był to bardzo dobry pierwszy krok. Mimo to świetny początek niekoniecznie
musi oznaczać, że kolejne rozdziały będą utrzymywały się na tym samym poziomie.
Po powrocie Nikki na Powierzchnię sceptycznie podeszłam do następnych stron.
Dziewczyna przychodzi do domu, ponownie zaczyna naukę w szkole, spotyka się z
tymi samymi ludźmi, z którymi zadawała się przed zniknięciem, ale… wydawało mi
się to trochę sztuczne. Zwłaszcza zachowanie niektórych osób (np. ojca Nikki) i
relacje pomiędzy kilkoma bohaterami. Miałam wrażenie, że autorka zdobywa się na
oryginalność samym pomysłem, lecz do wykonania wkradła się odrobina
schematyzmu.
Na
szczęście później nie jest tak źle. Akcja rozkręca się stopniowo, co wpływa
pozytywnie do całość, bo sekrety i pytania pojawiają się w równych odstępach
czasu, a to nie powoduje chaosu i zamętu w treści. W ten oto sposób łatwiej mi
było zrozumieć świat Nikki (zarówno ten w Podwieczności, jak i ten na
Powierzchni) oraz kłopoty związane z jej przybyciem do domu.
Jeśli
chodzi o bohaterów, to było bardzo różnie. Nikki to osóbka niezdecydowana i
(tak odczuwałam) lekko zagubiona, lecz na swój sposób silna. Z jednej strony
chciała podejść do Jacka, porozmawiać z nim, wyjaśnić swoje zniknięcie i
kontynuować wspaniałą znajomość, lecz z drugiej nie chciała, by chłopak
ponownie cierpiał po jej odejściu do Tuneli. Nie czepiałabym się tej kwestii,
gdyby nie fakt, że jej decyzja zajmuje aż połowę treści. Pomijając wady Nikki,
główna bohaterka na szczęście nie jest kolejną, denerwująca nastolatką z
szablonowych paranormalnych romansów, lecz całkiem interesującą i ciekawą
postacią. Myślę, że gdyby autorką poświęciła jej kreacji trochę więcej czasu,
Nikki Beckett byłaby jedną z lepszych, barwnych bohaterek.
Cole,
czyli chłopak, z którym Nikki udała się do Podwieczności, stał się moją
ulubioną postacią w powieści pani Ashton. Być może do obdarzenia sympatią tej
postaci przyczynił się jej lekko schematyczny charakter (niegrzeczny chłopiec
grający w rockowej kapeli), lecz myślę, że w dużej mierze polubiłam go za to, kim
był dla Podwieczności i co potrafił robić ze swoją mocą. Tak więc Cole’a uważam
za świetną postać. Niestety z Jackiem nie było tak kolorowo. O ile na samym
początku autorka przedstawiła go w interesujący sposób, tak później coraz mniej
byłam zaciekawiona jego osobą i tym, co czuł do Nikki. Wydawał mi się trochę
nudny i nijaki w porównaniu do głównej bohaterki i Cole’a, chociaż we
fragmentach ukazujących życie Nik przed jej odejściem do Podwieczności autorka
bardzo dobrze pokazywała jego charakter. Odrobinę przeszkadzało mi też
niedopracowanie osobowości Jules – przyjaciółki Nikki. Jestem w stanie przejść
obok tego obojętnie, gdyż ta postać nie wprowadza nic nowego do powieści pani
Ashton.
„Pamiętać jest łatwo. To
zapomnienie jest prawdziwą sztuką”
Styl
Brodi Ashton pozostawia trochę do życzenia. Zbyt krótkie zdania po pewnym
czasie stają się uciążliwe, przez co trudno było mi podzielać emocje bohaterów
i wpasować się w ich sytuację. Dialogi też nie powalają, ale nie są aż takie
złe. Gdyby autorka dopracowała te elementy, całość prezentowałaby się znacznie
lepiej i dodawałaby książce uroku. Szkoda, aby debiutancka powieść pani Ashton
straciła tyle blasku tylko przez jej trochę ciężki styl. Na szczęście język,
jakim posługuje się pisarka, jest o niebo lepszy, bo prosty i łatwy w
zrozumieniu.
Największą
zaletą Podwieczności Brodi Ashton
jest punkt kulminacyjny, który wprawił mnie w osłupienie. Takiego rozwoju akcji
nigdy bym się nie spodziewała! Poświęcenie bohaterów było ogromne, rozwiązanie
części zagadek ekscytujące, a koniec sprawił, że zaniemówiłam. Nie zrażajcie
się do tej powieści na samym starcie. Uwierzcie mi – warto przebrnąć przez
kilkanaście rozdziałów do punktu kulminacyjnego.
„Nienawiść. Takie silne uczucie. Od
nienawiści do miłości jeden krok.”
Podsumowując:
Jest
naprawdę dobrze. Może nie powalająco, ale świetnie i kolorowo. Podwieczność zapada w pamięć i
pozostawia miłe wspomnienia. Po tak niezłej pierwszej części na pewno sięgnę po
drugą. Jestem ciekawa, co też wymyśli Nikki, aby odzyskać to, co utraciła.
7/10
Masz szczęście, że udało Ci się ją już przeczytać. Ja na pewno to zrobię :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com
kiedyś pewnie bez wahania sięgnęłabym po tę książkę, ale obecnie bardziej sceptycznie podchodzę do tego typu historii... po prostu mi się znudziły. do "Podwieczności" także nie jestem przekonana, nawet mimo recenzji. może kiedys?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci, że miałaś okazję już przeczytać, bo mam wielką ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńAch te krótkie zdania. Jednak ich mistrzynią jest jednak Colleen Houck. Na swój egzemplarz czekam, choć nie czuję się jakaś podekscytowana - mam nadzieję, że przynajmniej podejdzie pod mój gust...
OdpowiedzUsuńCzytałam. Bardzo mi się spodobała ta książka. Teraz będę wyczekiwała kontynuacji :)
OdpowiedzUsuńPosiada pewne niedociągnięcia, ale ogólnie jest ciekawa. Czekam na drugą część.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce i jak najbardziej trafia ona w mój gust!
OdpowiedzUsuńNa ksiażkę mam przeogromną ochotę! Czytałam kilka recenzji, i każda z nich podsycała mój apetyt na nią ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńMogłaby mi się spodobać:)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję czytać przed premierą i bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa tej książki :D Już nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje ręce :D
OdpowiedzUsuńJestem niedawno po lekturze tej pozycji i musze przyznac, ze podobnie ja odebralysmy. Pierwszy rozdzial swietny, potem zalamanie, noi oczekiwanie na punkt kulminacyjny. Bylam rowniez w szoku. Postac Nik byla troszke niedopieszczona ze strony autorki, Cole byl jak wieszkosc kreowanych 'czarnych' bohaterow, za to Jack najbardziej mnie zaskoczyl i chyba zapalalam do niego sympatia. Jak widac ile osob, tyle odbiorow jednego tekstu. Ja rowniez polecam go innych i oby czytelnicy nie rzucili jej w kat! Beda za swoja cierpliwosc sowicie wynagrodzeni. To co, czekamy na tom 2? ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście :D Po takim zakończeniu na pewno dorwę drugi tom!
Usuń