Moi drodzy!
Nakrzyczcie na mnie, że długo zwlekałam z ogłoszeniem wyników, ale (mówię to z ręką na sercu) wybór był naprawdę trudny. Dostałam mnóstwo cudownych odpowiedzi na zadane pytanie. Nie spodziewałam się tylu prac :) Nie mogłam się zdecydować którą odpowiedź nagrodzić egzemplarzem Światła pochylenie, bo każda miała w sobie coś interesującego, mądrego i oryginalnego. Po długim namyśle wybrałam tą jedną. Kto został laureatem w tym konkursie?
Światła pochylenie wygrywa...
Bursztynowy
A oto zwycięska praca:
Zakładając, że spełnia się najbardziej pesymistyczny z bukietu
złowróżbnych scenariuszy, i zakładając również, że w obliczu atakującego
zewsząd żywiołu i miotających blaskiem kataklizmów, zapragnąłbym
sięgnąć po tę wyjątkową – albowiem ostatnią – książkę, jestem niemal
pewien, że mój palec wskazujący skierowałby się ku „Drodze” Cormaca
Mccarthy’ego.
Nie ukrywam, że byłby to wybór w pełni subiektywny, albowiem głównym czynnikiem wybiórczym stałby się mój charakter i indywidualne upodobania. A to właśnie nasze upodobania sprawiają, że tkwią w nas bliżej nieokreślone, zakorzenione głęboko w przestrzeni między głową a żołądkiem – jakby naznaczone magią – iskierki uczuć, które podpowiadają nam, że ostatnie chwile swojego życia powinno się spędzić w spokoju i euforii, w otoczeniu czegoś co nie tylko pozornie cieszy oczy, ale faktycznie jest najprawdziwszym pięknem – a takim najprawdziwszym pięknem jest właśnie wskazany wcześniej utwór siedemdziesięciodziewięcioletniego amerykańskiego pisarza i dramaturga.
Jest to utwór będący zwieńczeniem rzemieślniczego kunsztu pisarskiego z niezwykłą dawką emocjonalności i głębi. Została w nim przedstawiona prosta, ale jednocześnie niezwykle szczera historia ludzi, którzy mimo iż znajdują się w postapokaliptycznej rzeczywistości, nie tracą swojego człowieczeństwa i najcenniejszego daru, jaki posiadają – nadziei.
„Droga” jest krótką książką, napisaną pięknym, miejscami bardzo dosadnym i głębokim stylem, który sprawia, że każdy z wersów jest jak cios wymierzony w twarz czytelnika wraz z komunikatem „otrząśnij się” lub „doceń to, czego nigdy wcześniej nie doceniałeś”. To idealna lektura na ostatnią utopijną podróż kalejdoskopem emocji – doskonała zarówno na rachunek sumienia, jak i na wydobycie na zewnątrz wszystkiego co najwspanialsze, a ponadto, jak już wspomniałem wcześniej – jeśli miałbym wybierać „towarzystwo” do śmierci, to wybrałbym towarzystwo piękna, a nie mam innego wyjścia, jak przyznać, że jak dotąd nie trafiłem na żadną piękniejszą książkę od tutaj omawianej.
Nie ukrywam, że byłby to wybór w pełni subiektywny, albowiem głównym czynnikiem wybiórczym stałby się mój charakter i indywidualne upodobania. A to właśnie nasze upodobania sprawiają, że tkwią w nas bliżej nieokreślone, zakorzenione głęboko w przestrzeni między głową a żołądkiem – jakby naznaczone magią – iskierki uczuć, które podpowiadają nam, że ostatnie chwile swojego życia powinno się spędzić w spokoju i euforii, w otoczeniu czegoś co nie tylko pozornie cieszy oczy, ale faktycznie jest najprawdziwszym pięknem – a takim najprawdziwszym pięknem jest właśnie wskazany wcześniej utwór siedemdziesięciodziewięcioletniego amerykańskiego pisarza i dramaturga.
Jest to utwór będący zwieńczeniem rzemieślniczego kunsztu pisarskiego z niezwykłą dawką emocjonalności i głębi. Została w nim przedstawiona prosta, ale jednocześnie niezwykle szczera historia ludzi, którzy mimo iż znajdują się w postapokaliptycznej rzeczywistości, nie tracą swojego człowieczeństwa i najcenniejszego daru, jaki posiadają – nadziei.
„Droga” jest krótką książką, napisaną pięknym, miejscami bardzo dosadnym i głębokim stylem, który sprawia, że każdy z wersów jest jak cios wymierzony w twarz czytelnika wraz z komunikatem „otrząśnij się” lub „doceń to, czego nigdy wcześniej nie doceniałeś”. To idealna lektura na ostatnią utopijną podróż kalejdoskopem emocji – doskonała zarówno na rachunek sumienia, jak i na wydobycie na zewnątrz wszystkiego co najwspanialsze, a ponadto, jak już wspomniałem wcześniej – jeśli miałbym wybierać „towarzystwo” do śmierci, to wybrałbym towarzystwo piękna, a nie mam innego wyjścia, jak przyznać, że jak dotąd nie trafiłem na żadną piękniejszą książkę od tutaj omawianej.
Oprócz zwycięskiej odpowiedzi chciałabym przedstawić Wam również dwie kolejne prace, które podbiły moje serce :) I chociaż niestety nie wzięłam pod uwagę drugiego i trzeciego miejsca, pragnę pokazać Wam te odpowiedzi.
Carvel:
Ostatnie chwile na Ziemi spędziłabym z... Biblią. Nie jest to, co
prawda, zwykła książka, lecz uważam, że jest idealna. Czytając ją, można
się wyciszyć, zmusić do refleksji, przede wszystkim pogodzić się,
zjednoczyć z Bogiem, ale i z samym sobą. Myślę, że wiedząc, co przeżył
Jezus, i ci, którzy w niego wierzyli mimo prześladowań, śmierć nie
wydawałaby mi się już taka straszna. Wierzę w to, że po tym, jak wydamy z
siebie ostatnie tchnienie, czeka na nas wspaniały świat. Biblia każdego
dnia uświadamia milionom ludzi, że nieważne, co nas czeka - przejdziemy
przez to. I to nie sami. Z Bogiem, który zawsze przy nas jest.
Dzosefinn:
Książka na koniec świata... Powiem Ci, że bez zastanowienia te ostatnie chwile spędziłabym z „Gdzie indziej” Gabrielle Zevin. (Widziałam, że masz na półce „chcę przeczytać” i nie mogę Ci wyjawić o co w niej chodzi, ale postaram się, by podsycić Twoją ciekawość :P) Cóż, ta historia pokazuje, że świat nie kończy się wraz ze śmiercią, lecz trwa ciągle, nieustannie. Nie trzeba bać się śmierci, jest tylko momentem przejścia między światami – światem który znamy i tego, którego nie znamy. Większość ludzi boi się śmierci i końca świata. Dlaczego? Bo to są wydarzenia, o których niewiele wiemy. To tajemnica, którą każdy z nas kiedyś odkryje. Boimy się niewiadomej i tego co nas czeka po śmierci. A „Gdzie indziej” jest taką powieścią, która napawa optymizmem i ta śmierć nie jest już taka straszna.
Książka na koniec świata... Powiem Ci, że bez zastanowienia te ostatnie chwile spędziłabym z „Gdzie indziej” Gabrielle Zevin. (Widziałam, że masz na półce „chcę przeczytać” i nie mogę Ci wyjawić o co w niej chodzi, ale postaram się, by podsycić Twoją ciekawość :P) Cóż, ta historia pokazuje, że świat nie kończy się wraz ze śmiercią, lecz trwa ciągle, nieustannie. Nie trzeba bać się śmierci, jest tylko momentem przejścia między światami – światem który znamy i tego, którego nie znamy. Większość ludzi boi się śmierci i końca świata. Dlaczego? Bo to są wydarzenia, o których niewiele wiemy. To tajemnica, którą każdy z nas kiedyś odkryje. Boimy się niewiadomej i tego co nas czeka po śmierci. A „Gdzie indziej” jest taką powieścią, która napawa optymizmem i ta śmierć nie jest już taka straszna.
GRATULUJĘ!
Ja również gratuluję zwycięzcy :). Cieszę się, że moja praca podbiła Twoje serce. Jak to się mówi, zwyciężają najlepsi! I nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba się cieszyć ze wszystkiego! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
D. :)
Gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńżyczę zwycięzcy miłego czytania ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńBrawa dla zwycięzcy :)
OdpowiedzUsuńGratulacje!!
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńGratuluję! :)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie!
OdpowiedzUsuńGratuluję pozostałym podjęcia wyzwania i życzę sukcesów w innych konkursach. : )
~ Bursztynowy