Recenzja przedpremierowa
Tytuł: Wybrani
Tytuł oryginału: Night school
Autor: C.J.Daugherty
Data premiery: 6 marca 2013r.
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 440
"Świat Allie legł w
gruzach. Jej ukochany brat zaginął, a ona została aresztowana – kolejny raz.
Rodzice podejmują desperacką decyzję o wysłaniu dziewczyny do elitarnej szkoły
z internatem. Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują tu dziwne
zasady, a uczniowie to w większości bogate dzieci wpływowych rodziców. Kiedy
jedna z uczennic zostaje zamordowana, Allie zaczyna rozumieć, że Akademia
Cimmeria skrywa mroczny sekret. Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie
przystojny Sylvain? A może outsider Carter?"
Czy
ktoś z Was spotkał się już kiedyś z takim pomysłem? Mroczna szkoła z długą historią;
sekrety, kłamstwa i niebezpieczeństwa; dziwne zdarzenia, które mają miejsce po
dołączeniu głównej bohaterki do szkolnej społeczności; dwóch chłopców
walczących o serce jednej dziewczyny… No cóż, w każdym bądź razie podobne
spotkanie przeżyłam z kilkoma innymi pozycjami, dlatego po ujrzeniu zapowiedzi Wybranych nie dawałam żadnych szans
dziełu pani Daugherty. Czy niepotrzebnie nastawiałam się negatywnie do tej
lektury?
Allie
(Alyson) bardzo zmieniła się od zniknięcia brata – ukochany Christopher nagle
zaginął bez śladu, zostawiając krótką wiadomość w której prosił, aby nikt go
nie szukał. Właśnie ta rzecz złamała serce dziewczyny. Od tamtego feralnego
dnia rodzice stali się dwoma kłębkami nerwów, dlatego nastoletnia Allie nie ma
komu się zwierzyć ani chociaż porozmawiać. W związku z tym ucieka do zupełnie
innego świata, gdzie rządzą używki, brak jakichkolwiek reguł, a łamanie zasad
jest ulubionym zajęciem. Po ostatnim incydencie, kolejny raz złapana przez
policję, rodzice Allie decydują, że ich córka zacznie naukę w szkole dla
nastolatków miewających podobne problemy. Czy Akademia Cimmeria rzeczywiście
gości w swoich skromnych progach takich samych ludzi? Czy Allie może czuć się
tam bezpiecznie? Komu może zaufać, a od kogo ma trzymać się z daleka?
Jak
już wspominałam wcześniej, umieściłam Wybranych
na straconej pozycji ze względu na pomysł wykorzystany w wielu innych
powieściach dla nastolatków. Oliwy do ognia dolewały słowa z tyłu egzemplarza „Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie
przystojny Sylvain? A może outsider Carter?”. Oprócz kolejnej historii o
nawiedzonej, niebezpiecznej szkole autorka serwuje nam również miłosny
trójkącik. Nie wygląda to ciekawie, ani trochę, lecz mądre przysłowie, które
nasunęło mi się na myśl podczas czytania Wybranych,
brzmi „Nie mów hop! zanim nie
skoczysz”.
Na
samym początku autorka przedstawia nam Allie – dziewczynę cichą, skrytą, ze
skłonnościami do częstego pakowania się w kłopoty i robienia wszystkiego na
odwrót. Rodzice mówią „Dorośnij!” – Allie nadal pozostaje zbuntowaną
nastolatką. W końcu ostatni „wypad” z kumplami kończy się niezbyt szczęśliwie.
Decyzja zapada niemal natychmiast – dziewczyna ma rozpocząć naukę w oddalonej
kilka godzin jazdy od centrum Londynu Akademii Cimmeria, o której główna
bohaterka nie ma zielonego pojęcia. Tam przechodzi ogromną metamorfozę; poznaje
nowych ludzi, zawiera przyjaźnie, przeżywa pierwsze miłosne wzloty i upadki, a
także widzi na własne oczy rzeczy, których nigdy nie ujrzałaby w swoim
rodzinnym mieście. Autorka bardzo dobrze i brawurowo dokonała znaczącej dla
powieści zmiany Allie. Przemiana dziewczyny wyszła jej na medal, co dodało
uroku jej książce. Kończąc przygodę z Wybranymi
miałam przed oczami dwie różne postaci: Alyson zamkniętą w sobie po zniknięciu
brata oraz Alyson po dołączeniu do tajemniczej szkoły. Za wykreowanie głównej
bohaterki, jej metamorfozę i charakter daję plusa. Autorka równie dobrze
poradziła sobie także z paczką Allie, choć kilka postaci przesłodziła, aż do
bólu. W dwóch przypadkach od razu narzuciła wymyślony przez nią charakter
danego bohatera (Sylvain jako „największe ciacho” Cimmerii oraz Isabelle w roli
cudownej, dobrej, kochanej dyrektorki, która nawet w najgorszej sytuacji
potrafi się uśmiechać i nigdy nie puszczają jej nerwy), przez co nie miałam
okazji poznać go osobiście, tak jak to było z Allie, Jo bądź Carterem. W tym
miejscu bez punktu.
Z
miejscem akcji (czyli mająca kilkaset lat szkołą w potężnym, starym, bogato
zdobionym budynku) pani Daugherty poradziła sobie nawet dobrze. Pomimo tego że
podobny obraz jest chociażby w powieści Piękni
i martwi Yvonne Woon (a także w kilku innych), Akademia Cimmeria mnie
osobiście przypadła do gustu. Miło czytało się o kaplicy z wiekowymi
malowidłami, pokaźnej jadalni, świetlicy, ukrytych w ścianach drzwiach oraz
sekretnych miejscach. W kilku słowach: schematycznie, ale z klasą. Wprost
uwielbiam podobne obiekty!
Najchętniej
przyczepię się do trójkącika miłosnego. Pani Daugherty w ciekawy sposób
przedstawia nam wymyśloną przez nią Akademię, bohaterów, mroczne miejsca i
sekrety, niebezpieczeństwo i walkę o przetrwanie w tajemniczej szkole, co
dostarcza czytelnikowi mnóstwa wrażeń. Całość prezentuje się naprawdę dobrze na
tle innych powieści, jednak autorka postanowiła zepsuć urok Wybranych oklepanym, schematycznym i
znienawidzonym przeze mnie trójkącikiem. Myślałam, że moda na „On jest taki
słodki, ale to jednak do tego drugiego czuję coś więcej” już dawno minęła.
Okazuje się bowiem, że niektóre pisarki młodzieżowych książek dalej uważają, iż
miłosny dylemat jest czymś „na czasie”. Bzdura! To nie jest nic modnego ani
interesującego. Miłosne trójkąciki, chociaż nielubiane przez wielu czytelników,
jeszcze długo będą towarzyszyć podobnym romansom (tym zwykłym jak i paranormalnym).
A szkoda…
Plusem
Wybranych jest to, że autorka
wszystko sobie zaplanowała, wobec czego jedno zdarzenie było powiązane z
drugim, co z kolei wpływało na trzecie itd. Chętnie dam za to plusa, ponieważ
dzięki temu ciągle coś się dzieje, i chociaż mamy momenty, w których tej akcji
jest mniej albo toczy się wolniej, to nie można oderwać się od książki nawet na
chwilę. Tak przemyślaną fabułę bardzo lubię.
Niestety,
oprócz trójkącika miłosnego, dzieło pani Daugherty ma również jeszcze jedną
poważną wadę, mianowicie… punkt kulminacyjny. Uwielbiam ostatnie strony w
powieściach, kiedy do emocje sięgają zenitu, wszystko się wyjaśnia, każdy wątek
zostaje jakoś zakończony lub przeniesiony do drugiej części, i właśnie na coś
podobnego czekałam w Wybranych lecz z
przykrością stwierdzam, że ogromnego finału pierwszego tomu nie spotkałam.
Oczywiście nie myślcie, że nie było niczego podobnego! Parę końcowych
rozdziałów obfituje w wartką akcję i ważne zdarzenia, jednak nie było to coś,
na co czekałam. Niektórym punkt kulminacyjnym na pewno się spodoba, lecz jeśli
tak jak ja lubicie trzymające w napięciu, zapierające dech w piersiach i dające
do myślenia zakończenia, możecie odczuwać niedosyt po Wybranych.
Pozytywnie
na powieść wpływa trzecioosobowa narracja. Chociaż nie mamy do czynienia z
wszechwiedzącym narratorem, dzięki trzeciej osobie jesteśmy w stanie lepiej
poznać niektórych bohaterów, a także myśli Allie i targające nią uczucia. O ile
w większości przypadków spotykamy się z lekkim stylem autorek, tak przy Wybranych trzeba skupić się na czytanych
zdaniach, aby zrozumieć o co chodzi w zawiłej historii Akademii.
Podsumowując:
Niepotrzebnie
przyczepiłam Wybranym nalepkę „Uwaga!
Schemat!”. Przygoda Allie bardzo wciąga, jest ciekawa i interesująca, a obraz
starej szkoły zupełnie mnie oczarował. Powieść pani Daugherty wyróżnia się na
tle podobnych historii m.in. dzięki bohaterom i fabule. Tym, którzy nie są
przekonani moim zdaniem na temat tej
powieści radzę aby dali szansę autorce. Nie jest to lektura górnych lotów, lecz
zapada głęboko w pamięć i pozwala czytelnikowi oderwać się od rzeczywistości na
kilka godzin. Moim zdaniem Wybrani to
dobra książka – nie powalająca i wybijająca się ponad inne pozycje, ale przyjemna,
zabawna i wciągająca.
7/10
Za możliwość przeczytania tej wspaniałej powieści dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta
Jestem bardzo jej ciekawa.
OdpowiedzUsuńMarzę, żeby mieć tę książkę u siebie na półce!
OdpowiedzUsuńJa nie mam większej ochoty na tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam, jednak chyba okładki zagraniczne lepsze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
D.
Jestem ciekawa tej pozycji, nie mogę się doczekać premiery:)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie mam w planach :)
OdpowiedzUsuńOgromnie ciekawi mnie ta pozycja, ale kolejna powieść z kolejnym trójkątem miłosnym... ehhh... Cóż, książce nie mówię nie - wręcz przeciwnie, chętnie poznam ją od środka. Ale kiedy, to już nie wiem. Jak nadarzy się okazja ;)
OdpowiedzUsuńCzemu nasza okładka jest taka... brzydka! A fe! Ta z czerwonowłosą jest najładniejsza :) Co do samej książki, a raczej jej zawartości... Cóż, nie ciągnie mnie zupełnie. No i wszędzie te trójkąciki no... łeee!
OdpowiedzUsuńJa do książki podchodzę z dystansem, sama nie wiem czy mam na nią ochotę;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę powieść. Chyba w dużej mierze dlatego, że okazała się zupełnie inna niż z początku myślałam :D
OdpowiedzUsuńJuż zamówiłam sobie tą książkę i teraz czekam bez tchu aż przyjdzie c: Mam nadzieje że się nie zawiodę. Czytałam różne recenzje i za każdym razem pozytywne ;) Twoja też jest świetna :p
OdpowiedzUsuńBardzo udany wstęp do serii, w której brak paranormalnych stworzeń; na pierwszym planie mamy za to intrygi i najróżniejsze tajemnice! :) Jednak i tak najbardziej podoba mi się tom 3 - Zagrożeni :)
OdpowiedzUsuń