Tytuł: Ava Farris. Podwójna tożsamość, tom 1
Autor: Izabela Misztal
Data premiery: sierpień 2011r.
Wydawnictwo: Ekwita
Liczba stron: 424
Ava i jej
rodzina opuściła ukochaną Marsylię, aby znów ukryć się przed wrogiem. Na
celownik wzięli niewielkie miasteczko Carlton na wyspie Marvick. Natychmiast
próbują dołączyć do niewielkiej liczby mieszkańców i wmieszać się w tłum. Mama
Avy jest szanowaną, znaną i lubianą gospodynią udzielającą się charytatywnie,
ojciec dziewczyny prowadzi własną firmę, a brat zostaje kapitanem szkolnej
drużyny koszykarskiej. Tylko Ava cały czas pamięta o zagrożeniu i jako jedyna
stara się nie rzucać w oczy nikomu, udając niezbyt inteligentną, mało
atrakcyjną nastolatkę. Rok po przeprowadzce, kiedy są pewni, że Carlton spełnia
ich oczekiwania, do miasteczka wprowadza się dwoje nowych ludzi – nastolatek i
jego wuj. Chłopak dołącza do szkolnej społeczności, wzbudzając zachwyty u dziewcząt,
zaś pan Wildroff dostaje posadę nauczyciela po zmarłym profesorze Wandersie.
Czy znajomość z nowym uczniem pozwoli Avie wyjść z cienia strachu? A jeśli tak,
czy będzie dobrym rozwiązaniem?
Najbardziej
zainteresowała mnie okłada: ciemna, mroczna, z dziewczyną w splamionej krwią
weneckiej masce. Jak tutaj przejść obojętnie obok takiej książki? Opis również
wydawał się niezwykle ciekawy, lecz na korzyść decyzji o zdobyciu i
przeczytaniu tejże pozycji był fakt, że napisała ją polska autorka – Izabela Misztal.
Postanowiłam zobaczyć na własne oczy jak wygląda powieść paranormal romance w
wykonaniu pani Izy. W końcu niewielu autorów z naszego kraju postanawia tworzyć
paranormalne romanse dla młodzieży.
Nie
będę owijać w bawełnę: spodziewałam się drugiej Lynn Raven, Libby Bray albo
Kelly Creagh. Sądziłam, że ta książka oczaruje mnie na tyle, iż nie będę w
stanie wyjść ze świata stworzonego przez panią Misztal. W dodatku odkąd trwa
moje zainteresowanie tym gatunkiem przywykłam do zupełnej amerykańskości i
oczekiwałam czegoś takiego od pani Izabeli. Od razu mówię, że trochę
przesadziłam. Dlaczego? Bo Ava Farris. Podwójna
tożsamość, chociaż nie należy do najgorszych książek na całym rynku
wydawniczym, jest lekką, przyjemną, wciągającą lekturą dla młodych czytelników
z dobrze (może aż za dobrze?) rozwiniętym wątkiem miłosnym, kilkoma wadami i
ciekawą akcją.
A jak wiadomo, drugi na podium jest
pierwszym przegranym
(str.
68)
Z
opisu wiemy, że główna bohaterka – Ava – za wszelką cenę chce pozostać w cieniu
swojej rodziny, aby wróg ich nie dostrzegł i nie dorwał. Początkowo ta jej
celowa głupota oraz chęć bycia niezauważonym mnie denerwowała, bo wydawała mi
się taka sztuczna i wymuszona. Dopiero później, kiedy poznaje Nathaniela,
zmienia się na lepsze, przez co opuszcza swój kokon. Taką Avę bardzo polubiłam.
Niemniej jednak po kilku rozmowach, które przeprowadziła z Nathanielem, jedna
ważna rzecz rzuciła mi się w oczy: doskonałość wszystkich postaci. Ava, jej
mama, tata i brat do istoty z nadprzyrodzonymi mocami, idealni pod każdym
względem, lepsi od zwykłych ludzi, szybsi, dokładniejsi, zdolniejsi… No dobrze,
skoro autorka chciała ich pokazać w takim świetle, niech więc tak będzie.
Czepiać mogę się kolejnych postaci: Nathaniela (również idealnego – chociaż ze
względu na to co działo się później można na tą rzecz machnąć ręką, lecz przedstawiając
Nathaniela z innej strony pani Misztal zasiałaby wśród czytelników ziarnko
ciekawości), Emily (przyjaciółki Avy), Samanty (dziewczyny jej brata) oraz
babci Avy i Thomasa. Autorka również wyraźnie ukazuje nam te dobre postacie,
jak i te złe. Podział na czarne oraz białe charaktery zadziałał na niekorzyść
powieści pani Misztal, ponieważ przez taki proces łatwo można przewidzieć
dalsze wydarzenia, a także sam koniec. Fakt faktem niektórych bohaterów bardzo
polubiłam. Tak więc za postaci daję małego minusa.
Drugą
wadą jest schematyzm; do małego, nudnego liceum przychodzi nowy uczeń
(oczywiście musi być zabójczo przystojny), który rozkochuje w sobie wszystkie
przedstawicielki płci żeńskiej, lecz i tak uwagę zwraca tylko na skryte, nieśmiałe,
smutne brzydkie kaczątko. Akcja toczy się dalej i na jaw wychodzą intencje
pewnych osób oraz niecne plany „czarnych charakterów”, ale mimo to w niektórych
momentach wręcz boleśnie dało się przewidzieć następny krok głównej bohaterki i
związanych z nią postaci. Sam koniec (pomijając epilog), chociaż również
schematyczny, był bardzo ciekawy.
Ostatnim
minusem jest wątek miłosny. Osobiście nie mam nic do miłości w książkach, ale
wszystko ma swoje granice. W tym oto dziele siedemnastoletnia Ava zakochuje się
w rok starszym Nathanielu, a on w niej. W pewnym momencie odczułam, że jest to
naprawdę świetna rzecz, bo przez ogromne uczucie Nathaniela główna bohaterka
przechodzi ogromną metamorfozę – na lepsze. Wreszcie nie boi się rzucać w oczy,
uśmiecha się, korzysta z życia… Cała miłość między tymi dwoma bohaterami
rozwija się szybko, ponieważ Nathaniel jest zafascynowany Avą, ona nim, a do
tego spędzają ze sobą mnóstwo czasu. I tutaj pomyślałam sobie „Stop!” – tak jest
bardzo dobrze i nie trzeba dodawać kolejnej fali słodkości, jednak autorka
postanowiła inaczej, a jak wiadomo, czytelnik w takiej sytuacji nie ma nic do
powiedzenia. Po kilkudziesięciu stronach słodkie wyznania miłości Avy i
Nathaniela przyprawiały mnie o mdłości, w dodatku Nathaniel był zbyt idealnym
materiałem na chłopaka, co nie dodało powieści pani Misztal wiarygodności.
Wątek miłosny – przesłodzony.
Wygląd tylko przyciąga, to
charakter zatrzymuje
(str.
211)
Teraz
skupmy się na zaletach. Be zwątpienia pierwszą z nich jest miejsce akcji –
niewielkie Carlton położone na wyspie Marvick niedaleko Anglii. Zwykle w
literaturze paranormal romance spotykamy się ze Stanami Zjednoczonymi bądź
Wielką Brytanią (czasem Niemcy). Mała mieścina świetnie odegrała swoją rolę, a
opisane przez autorkę miejsca naprawdę mnie oczarowały. Za Carlton stawiam
dużego plusa.
Kolejną
zaletą jest więź między Thomasem a Avą. Uwielbiam ich tajemnice, poczucie
humoru a także ogromną miłość brata i siostry, co nieczęsto można spotkać w
książkach. Pomimo tego, że postacie były zbyt idealne, w Avie i Thomasie
dostrzegłam coś z prawdziwego kochającego się rodzeństwa.
Plus
należy się również za narrację trzecioosobową, którą pani Misztal świetnie
poprowadziła. Czasami odczuwałam, że za bardzo chce wniknąć w myśli Avy, lecz
nie zwracałam na to szczególnej uwagi. Nieskomplikowany język autorki, tak
różniący się od tego, którym posługują się zagraniczne pisarki, dodał magii jej
powieści.
Po
czwarte – chcę dać plusa również za
wcześniej wspomnianą metamorfozę Avy. Na samym końcu przygody z dziełem pani
Misztal już jej w ogóle nie poznawałam i zaczęłam zastanawiać się, gdzie
podziała się ta cicha, nieśmiała Ava Farris.
Tego, że pięknie wygląda, nie pozna
po zachwytach mężczyzn, ale po zazdrosnych spojrzeniach innych kobiet.
(str.
381)
Podsumowując:
Jeśli
chcecie dowiedzieć się, jak polska autorka poradziła sobie z literaturą paranormal
romance, bez wątpienia polecam powieść pani Izabeli Misztal. Może nie jest to
lektura górnych lotów, która zapada w pamięć i „odmienia” życie czytelnika, ale
przy czytaniu Avy Farris… bardzo mile
spędziłam czas. Przygoda nastoletniej Avy jeszcze długo będzie do mnie
powracać. Jestem tylko ciekawa czy i kiedy wyjdzie drugi tom. Póki co zachęcam
Was do sięgnięcia po Podwójną tożsamość.
7/10
Z chęcią bym przeczytała;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. :) Na pewno po nią sięgnę, jak oczywiście znajdę na bibliotecznej półce :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała :D
OdpowiedzUsuńZ czystej ciekawości chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie czytała jeszcze żadnego polskiego paranormal romance, więc chętnie to nadrobię :-)
OdpowiedzUsuńMasz rację, okładka cudowna. Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam ostatnio tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPo powieść z pewnością w końcu sięgnę, ale nie mam pojęcia kiedy :)
OdpowiedzUsuńGdzieś już o niej czytałam, ale nie utkwiła mi w pamięci. Jednakże Twoja recenzja mnie zachęciła do ponownego zauważenia jej :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała. Jest według mnie inna niż reszta książek ;)
OdpowiedzUsuń