176. "Will Grayson, Will Grayson" John Green, David Levithan

Tytuł: Will Grayson, Will Grayson
Tytuł oryginału: Will Grayson, Will Grayson
Autor: John Green, David Levithan 
Seria/cykl: --
Data premiery: 4 marca 2015
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 368


Wyobraź sobie, drogi Czytelniku, że w zwykły szary dzień, będąc ogromnie rozczarowanym, zasmuconym i złym, przechadzasz się ulicą, próbujesz jakoś zorganizować sobie czas i poznajesz pewną osobę. Okazuje się, że ta osoba nie dość, że ma takie samo imię, to jeszcze nosi to samo nazwisko. Jest to zaskakujące, a jednocześnie dziwne, prawda? Pewnie czułbyś się z tym fajnie, ale też trochę nieswojo. Właśnie tak czuł się Will Grayson, kiedy poznał Willa Graysona. To niezwykłe spotkanie jest tylko zapowiedzią cudownej przygody, która czeka obu Willów i ich przyjaciół, a będzie mieć  ona kulminację na szkolnej scenie w niesamowitym  musicalu.


Johna Greena bardzo lubię. Na Will Grayson, Will Grayson czekałam z niecierpliwością, ale pojawiły się też pewne obawy, ponieważ przy czwartej książce Greena (19razy Katherine) zauważyłam powielanie schematów. Do piątej powieści (nie licząc jego opowiadania Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy w zbiorze W śnieżną noc), którą napisał w duecie z Davidem Levithanem, podeszłam bardzo ostrożnie. Liczyłam na to, że obecność pana Levithana wprowadzi jakąś świeżość i nowość do twórczości młodzieżowego, amerykańskiego autora. Jak było naprawdę?

Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy. Sama wiele razy wyobrażałam sobie, jakby to było, gdybym poznała swoją imienniczkę, która dodatkowo nazywa się zupełnie tak samo – i o to w moje ręce trafiła książka o takiej tematyce. Mimo to zbieżność imion i nazwisk nie stanowi całego pomysłu na fabułę, ponieważ w powieści jest poruszany także wątek homoseksualizmu. Praktycznie cała książka opiera się na miłosnych perypetiach jednego Willa Graysona (heteroseksualnego bohatera wykreowanego przez Greena) i drugiego Willa Graysona (który natychmiast poczuł miętę do przyjaciela swojego imiennika) oraz na wielkich przygotowaniach do jeszcze większego musicalu. Poruszenie tematu homoseksualizmu w książce młodzieżowej to bardzo odważne posunięcie, ale przez skłonności Johna Greena do wyolbrzymiana wyszło to słabo. Autor utrzymał pewne stereotypy i nie wpłynęły one pozytywnie na ten wątek.

Tytułowi bohaterowie bardzo różnią się od siebie i jest to chyba największy plus tej książki. Will Grayson stworzony przez Davida Levithana to chłopiec zagubiony w świecie, tajemniczy, wycofany i sarkastyczny. Jego rzeczywistość jest szara, a śmiało można powiedzieć, że prawie czarna. Ten bohater szczególnie wzbudził moje zainteresowanie nie tylko ze względu na charakter i wszechobecny pesymizm, ale również fakt, że został wykreowany przez Davida Levithana, który tą postacią faktycznie wprowadził trochę świeżości do powieści. Styl drugiego z autorów duetu jest przede wszystkim prostszy, nie tak złożony jak Greena i jest nawet trochę banalny, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ciekawość wzbudzają również małe litery na początkach zdań i przy imionach oraz nietypowy zapis wypowiedzi, które składają się na całą postać drugiego Willa Graysona. Dzięki temu David Levithan świetnie ukazuje wnętrze swojej postaci.

A John Green? Och, stary, dobry Johnie Greenie… Naprawdę lubię twoje książki, ale pasowałoby w końcu zmienić płytę i wymyślić coś nowego. Książki pana Greena charakteryzują się inteligentnym humorem i ciekawymi, barwnymi postaciami… ale do pewnego momentu. To wszystko gdzieś już było. Jane była kolejną Margo, Alaską, Lindsey i Diuk, a Kruchy Cooper kolejnym Benem, Pułkownikiem, Hassanem i JP. Will Grayson Greena tak jak Quentin, Miles, Colin i Tobin był niezbyt popularnym chłopakiem, który miał swojego zakręconego najlepszego przyjaciela, wyróżniał się ogromną inteligencją i podkochiwał się w fantastycznej dziewczynie o niesamowitej osobowości. Wszystko było takie przyjemne, znajome i greenowskie, ale ile można? 

Bo wiecie – fajnie jest czytać powieść ulubionego autora i od pierwszego zdania poczuć, że to on. Jednak po pewnym czasie i po kilku przeczytanych książkach każdy czytelnik zaczyna wymagać od tego swojego ulubionego autora trochę więcej; czegoś, co mogłoby go zaskoczyć. Tak jest w przypadku Johna Greena. Mam wrażenie, że poza Gwiazd naszych wina stworzył jeszcze jeden świetny pomysł na książkę i wykorzystał go w każdej kolejnej, zmieniając jedynie imiona bohaterów i miejsce akcji. 

To jest największy problem tej powieści – nie żaden minus czy wada, ale problem, i na pewno nie tylko tej książki, ale w ogóle twórczości Johna Greena. Green jest kapitalnym autorem, który pisze naprawdę świetnie, dlatego bardzo się dziwię, dlaczego nie może wymyślić czegoś nowego.

Jeśli nie przeszkadza Wam powielanie schematów i brak oryginalności, myślę, że ta lektura będzie miłym sposobem na relaks. Will Grayson, Will Grayson to przyjemna książka, przy której można odpocząć, odprężyć się i przenieść do zakręconego świata Johna Greena i Davida Levithana. Opowiada o prawdziwej przyjaźni, miłości i akceptacji – wartościach bardzo ważnych i takich, o których ciągle można się uczyć. Historię Willów Graysonów uważam za przyjemną i, pomimo kontrowersyjnego tematu, lekką.


6/10


Za możliwość poznania Willów Graysonów dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las

 
Inne książki Johna Greena:

14 komentarzy do “176. "Will Grayson, Will Grayson" John Green, David Levithan”

  1. Ja właśnie czytałam ostatnio "19 razy Katherine" i strasznie jestem zawiedziona tą książką. Była totalnie bezpłciowa, nudna i schematycznie do bani, więc... na razie mam Greena po prostu dosyć i żałuję, że nie zaprzestałam na "Gwiazd naszych wina". Reasymując - na razie mówię stanowcze nie ;)

    Zapraszam do mnie na www.maialis.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem podobne odczucia. W koło Macieju ten sam schemat, a i Kruchy mi nie przypadł do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kruchy okropnie mnie denerwował. Nie wiem, czy denerwowanie ludzi miał wpisane w naturę, czy też nie, ale okropnie mnie wkurzał.

      Usuń
  3. Bardzo chciałabym przeczytać te książkę, ale teraz po Twojej recenzji obawiam sie, ze na jakiś czas ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Johna Greena i z przyjemnością przeczytałabym nawet jego listę zakupów. Po prostu, jak dla mnie, trafia zawsze w sedno i robi to w sposób wręcz doskonały, dlatego z przyjemnością poznałabym i tę książkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. obawialam się tego trochę, Green powiela sam siebie. nie przeczytałam jeszcze wszystkich jego książek, ale dlatego robię sobie przerwę, żeby trochę zapomnieć, ale cóż... pomysł mi się podoba i pewnie przeczytam, ale boję się, że będę miała takei same odczucia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej przeczytam, bo w końcu Green, ale zaczynam się bać że ta schematyczność zacznie mi przeszkadzać. Mimo to jestem ciekawa tego, jak poradził sobie Levithan :) Świetna recenzja!

    Pozdrawiam!
    http://ksiazkowniaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Trochę szkoda, że Green Cię zawiódł, ale niestety powielanie bohaterów i całego schematu można uznać za dość duże przewinienie. Sama nie wiem, czy bardo by mi to przeszkadzało, bo bohaterów, których poznałam w jego wcześniejszych dziełach bardzo polubiłam, więc może cieszyłabym się, że dostałam jakby ich kolejną porcję ... no nie wiem.
    http://be-here-now-and-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Boję się sięgnąć po jakąkolwiek książkę tego autora. Obawiam się, że jest przereklamowany i nie trafi w mój gust (tak jak było z "Zostań, jeśli kochasz")

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam okazję kupić te pozycję, ale jakoś zrezygnowałam. Kto wie, może do niej wróce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jak na razie zawiodłam się na wszystkich książkach Greena poza Gwiazd naszych wina. Tak więc domyślam się, że i ta powieść może mnie nieco zirytować. Zostanę przy moim GNW ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam już inne książki Johna Greena i tą też chętnie bym przeczytała, jeśli nadarzy się okazja pewnie to zrobię, chociaż trochę mnie zaniepokoiła Twoja opinia, że nie ma w niej nic nowego. Nie pozostaje mi nic innego, jak sprawdzić osobiście, ale nie będę się spodziewać nie wiadomo czego.

    Message to you (klik!)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam dokładnie takie same odczucia.
    Czytając Willów miałam wrażenie, że czytam tę samą książkę po raz kolejny. Ale i tak pochłonęłam ją w jedno popołudnie, gdyż, nie oszukujmy się, Green ma charakterystyczny styl, który bardzo mi odpowiada.
    Intrygował mnie wątek drugiego Willa Graysona i niestety bardzo się zawiodłam. Ogólnie w zakończeniu książki, czegoś mi brakowało.

    zaksiazkowane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam dokładnie takie same odczucia.
    Czytając Willów miałam wrażenie, że czytam tę samą książkę po raz kolejny. Ale i tak pochłonęłam ją w jedno popołudnie, gdyż, nie oszukujmy się, Green ma charakterystyczny styl, który bardzo mi odpowiada.
    Intrygował mnie wątek drugiego Willa Graysona i niestety bardzo się zawiodłam. Ogólnie w zakończeniu książki, czegoś mi brakowało.

    zaksiazkowane.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!