Tytuł oryginału: The secret life of bees
Autor: Sue Monk Kidd
Seria/cykl: --
Data premiery: 19 marca 2015
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 352
Lily od
dziesięciu lat żyje z wyrzutami sumienia. Czuje się odrzucona przez innych, a
zwłaszcza przez swojego oschłego, agresywnego ojca, który obwinia ją o
zamordowanie jego żony, a jej matki. Podczas poszukiwania odpowiedzi na swoje
pytania i akceptacji wśród ludzi zawsze spotyka się z rozczarowaniem, dlatego
postanawia zmienić to raz na zawsze i wyrusza ze swoją czarnoskórą służącą w
podróż śladami matki, która prowadzi je aż do Tiburonu. Tam w pewnej pachnącej
pasiece poznaje trzy niezwykłe siostry. August, June i May pokażą jej, że aby
zacząć nowe życie, trzeba najpierw uwierzyć w siebie.
O
Sekretnym życiu pszczół słyszałam
dużo interesujących, pozytywnych opinii na długo przed sięgnięciem po książkę.
Tytuł budził ogromne zainteresowanie, opis również, a sam fakt, że powieść
niedługo wyjdzie na rynek w nowym wydaniu sprawił, że bez dłuższego
zastanawiania się sięgnęłam po książkę.
Już
po przeczytaniu pierwszej strony Sekretnego
życia pszczół poczułam niezwykły klimat powieści. Lubię czytać książki,
których akcja została osadzona w latach 60-tych XX wieku w USA, dlatego
historia Lily na samym starcie otrzymała ode mnie ogromnego plusa. Jednocześnie
na myśl przyszły mi dwie książki, które czytałam całkiem niedawno i chociaż nie
były one świetne (czasami miały całkiem sporo minusów), mocno zapisały się w
mojej pamięci, a mowa o Ostatnim dniu lata Joyce Maynard i Lato w Savannah Beth
Hoffman. Miały one po prostu niesamowity klimat, dzięki któremu ciągle żyją w
mojej pamięci i często dają o sobie znać. Tak samo było w przypadku Sekretnego życia pszczół.
Klimat
klimatem, ale sama powieść nie wciągnęła mnie od razu. Miałam z nią małe
problemy na początku. Długo nie mogłam przyzwyczaić się do Lily, czyli głównej
bohaterki. Najbardziej przeszkadzała mi jej dziwna łatwość w sprzedawaniu
kłamstw (mających na celu uratowanie życia, ale mimo to i tak przerażało mnie
to trochę). Podobnie było z Rosaleen, którą przed lekturą wyobrażałam sobie
jako ciepłą, kochającą kobietę i najlepszą przyjaciółkę Lily, a nie osobę tak
chłodną i zdystansowaną, wręcz trochę odpychającą. Strach natomiast od razu
obudził we mnie T.Ray, człowiek przerażający, bezlitosny, uwielbiający ranić i
który nie potrafi kochać.
I
tutaj pojawia się kolejna zaleta Sekretnego
życia pszczół, ponieważ autorka w żadnym razie nie idealizuje bohaterów. Są
oni barwni, prawdziwi, żywi i bardzo ciekawi; każdy z nich pewne charakterystyczne
cechy, wady, zalety, które sprawiają, że stają się realni. W powieści tej nie
ma dużego wachlarza postaci, jest ich zaledwie kilka, ale tyle w zupełności
wystarcza. Spośród wszystkich bohaterów najbardziej polubiłam August i Zacha,
którzy stali się dla Lily największymi punktami zwrotnymi w jej życiu.
Całkowicie
przepadłam w powieści dopiero gdy Lily i Rosaleen (zgodnie z opisem) spotkały
czarnoskóre siostry zajmujące się pszczelarstwem. Wtedy akcja lekko zwolniła i
zaczęła iść do przodu swoim odpowiednim tempem, klimat stał się jeszcze
przyjemniejszy, dookoła zapachniało miodem i zrobiło się cieplej. To właśnie w
tym momencie, gdzieś w środku powieści, życie Lily obfituje w największą liczbę
zmian. Zmienia się ona sama, jej charakter, wartości i życie, zmienia się towarzystwo
z którym się zadaje i plany na przyszłość. Śmiało można powiedzieć, że dopiero
wtedy zaczyna naprawdę żyć. Oprócz odpowiedzi na nurtujące ją pytania otrzymuje
również szansę rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Takie powieści najbardziej
lubię i dlatego swoje serce oddałam tej historii.
Sekretne
życie pszczół ma również kilka zwrotów akcji, które
dostarczają siostrom, Lily i Rosaleen mnóstwa wrażeń – niekoniecznie ciekawych.
Jest to powieść nie tylko piękna, ale i smutna. Wywołuje wiele emocji,
począwszy od śmiechu i radości, poprzez spokój i konsternację, aż po żal,
wściekłość i łzy.
Sam
styl autorki jest ciekawy. Ma w sobie lekkość, ale nie taką, jaką można spotkać
u autorek powieści młodzieżowych. Jest to raczej swego rodzaju swoboda. Z
łatwością przybliża wszystkie myśli Lily i świetnie spełnia się w roli
narratora. Język nie jest skomplikowany, ale nie jest też banalny.
Długo
zastanawiałam się, jak będzie wyglądało zakończenie Sekretnego życia pszczół. Rozważałam mnóstwo możliwości, ale taka
nie przyszła mi do głowy. Jest to ten typ zakończenia, po którym czytelnik
czuje się szczęśliwy, ale również smutny, ponieważ wie, że historia już się
zakończyła, wszystkie przełomowe momenty miały swoje miejsce i nie można liczyć
na powtórkę. Podobnie czułam się, gdy skończyłam czytać Lato w Savannah i Ostatni
dzień lata. To znak, że Sekretne
życie pszczół jeszcze długi, długi czas pozostanie ze mną, wciąż będę czuć
zapach miodu, a z każdym małym powrotem do ulubionych momentów otaczać mnie będą
te same, cudownie postacie.
Jeśli
chcecie oderwać się od rzeczywistości, przeczytać coś lekkiego, ale
wciągającego i wzruszającego, Sekretne
życie pszczół będzie bardzo dobrym wyborem. Historia Lily należy do jednej
z piękniejszych i cieszę się, że mogłam ją poznać. Wam również polecam tę
powieść.
Ach, mam ogromną ochotę na tę książkę, tylko czasu brak. Ale kiedyś na pewno rzucę na nią okiem :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam do tej pory o tej książce, ale... czemu by się nie skusić, zwłaszcza, że historia wydaje się mieć coś w sobie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
Nienawidzę kłamstw i samo czytanie o nich działa mi na nerwy. Jednak klimat wytworzony przez pisarkę bardzo mnie kusi. Jeszcze się zastanowię. :)
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w trakcie lektury i potwierdzam, nie jest łatwo się wdrożyć ;) Tzn. książka ma świetny klimat, bardzo przyjemnie się ją czyta, ale na razie nie złapałam bakcyla, brakuje mi jeszcze tego czegoś, co spowoduje, że ta książka pokaże swój głębszy sens. Ale liczę na nią, jest naprawdę dobrze zbudowana :)
OdpowiedzUsuńNatomiast mój odbiór Lily i Rosaleen - mnie osobiście nie rażą kłamstwa dziewczyny (w sensie takim, że nie rzucają one na nią jakiegoś szczególnie negatywnego cienia, aż tak dużo tego nie naliczyłam), natomiast Rosaleen w głębi duszy jest kochająca i ciepła i myślę, że przebija się to wręcz na powierzchnię, trzeba tylko spojrzeć na nią z pewnym dystansem :)
Tak, Rosaleen w głębi duszy jest naprawdę cudowną, kochającą i ciepłą kobietą, ale to pierwsze wrażenie było takie... dziwne. Myślałam, że tą miłością obezwładni mnie już na początku, a tymczasem najpierw było trochę ciężko, a dopiero później przytulnie :)
UsuńTa książka generalnie jest dziwna ;) Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa... Z nią jest tak trochę, jak z niektórymi ludźmi - niby wydają się w porządku, ale przez długi czas nie da się ich rozgryźć.
UsuńCzekam na przytulną część! :D
Nie mogę się już doczekać książek Kidd! Obie na mnie czekają, ale nie wiem jeszcze kiedy będę miała nieco więcej czasu, żeby po nie sięgnąć. Zapowiadają się niezwykle interesująco. :)
OdpowiedzUsuńRównież czytałam o tej książce wiele dobrego, a dodatkowo po sięgnięcie po tę lekturę skłania mnie druga powieść autorki "Czarne skrzydła", która bardzo zapadła mi w pamięć.
OdpowiedzUsuń"Czarne skrzydła" jeszcze przede mną, ale nie mogę się doczekać tej lektury :)
Usuń