Tytuł oryginału: Will Grayson, Will Grayson
Autor: John Green, David Levithan
Seria/cykl: --
Data premiery: 4 marca 2015
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 368
Wyobraź sobie,
drogi Czytelniku, że w zwykły szary dzień, będąc ogromnie rozczarowanym,
zasmuconym i złym, przechadzasz się ulicą, próbujesz jakoś zorganizować sobie
czas i poznajesz pewną osobę. Okazuje się, że ta osoba nie dość, że ma takie
samo imię, to jeszcze nosi to samo nazwisko. Jest to zaskakujące, a
jednocześnie dziwne, prawda? Pewnie czułbyś się z tym fajnie, ale też trochę
nieswojo. Właśnie tak czuł się Will Grayson, kiedy poznał Willa Graysona. To
niezwykłe spotkanie jest tylko zapowiedzią cudownej przygody, która czeka obu
Willów i ich przyjaciół, a będzie mieć ona kulminację na szkolnej scenie w
niesamowitym musicalu.
Johna
Greena bardzo lubię. Na Will Grayson,
Will Grayson czekałam z niecierpliwością, ale pojawiły się też pewne obawy,
ponieważ przy czwartej książce Greena (19razy Katherine) zauważyłam powielanie schematów. Do piątej powieści (nie
licząc jego opowiadania Bożonarodzeniowy
Cud Pomponowy w zbiorze W śnieżną noc),
którą napisał w duecie z Davidem Levithanem, podeszłam bardzo ostrożnie.
Liczyłam na to, że obecność pana Levithana wprowadzi jakąś świeżość i nowość do
twórczości młodzieżowego, amerykańskiego autora. Jak było naprawdę?
Pomysł
na książkę jest bardzo ciekawy. Sama wiele razy wyobrażałam sobie, jakby to
było, gdybym poznała swoją imienniczkę, która dodatkowo nazywa się zupełnie tak
samo – i o to w moje ręce trafiła książka o takiej tematyce. Mimo to zbieżność
imion i nazwisk nie stanowi całego pomysłu na fabułę, ponieważ w powieści jest
poruszany także wątek homoseksualizmu. Praktycznie cała książka opiera się na
miłosnych perypetiach jednego Willa Graysona (heteroseksualnego bohatera wykreowanego
przez Greena) i drugiego Willa Graysona (który natychmiast poczuł miętę do
przyjaciela swojego imiennika) oraz na wielkich przygotowaniach do jeszcze
większego musicalu. Poruszenie tematu homoseksualizmu w książce młodzieżowej to
bardzo odważne posunięcie, ale przez skłonności Johna Greena do wyolbrzymiana
wyszło to słabo. Autor utrzymał pewne stereotypy i nie wpłynęły one pozytywnie
na ten wątek.
Tytułowi
bohaterowie bardzo różnią się od siebie i jest to chyba największy plus tej
książki. Will Grayson stworzony przez Davida Levithana to chłopiec zagubiony w
świecie, tajemniczy, wycofany i sarkastyczny. Jego rzeczywistość jest szara, a
śmiało można powiedzieć, że prawie czarna. Ten bohater szczególnie wzbudził
moje zainteresowanie nie tylko ze względu na charakter i wszechobecny pesymizm,
ale również fakt, że został wykreowany przez Davida Levithana, który tą
postacią faktycznie wprowadził trochę świeżości do powieści. Styl drugiego z
autorów duetu jest przede wszystkim prostszy, nie tak złożony jak Greena i jest
nawet trochę banalny, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Ciekawość
wzbudzają również małe litery na początkach zdań i przy imionach oraz nietypowy
zapis wypowiedzi, które składają się na całą postać drugiego Willa Graysona.
Dzięki temu David Levithan świetnie ukazuje wnętrze swojej postaci.
A
John Green? Och, stary, dobry Johnie Greenie… Naprawdę lubię twoje książki, ale
pasowałoby w końcu zmienić płytę i wymyślić coś nowego. Książki pana Greena
charakteryzują się inteligentnym humorem i ciekawymi, barwnymi postaciami… ale
do pewnego momentu. To wszystko gdzieś już było. Jane była kolejną Margo,
Alaską, Lindsey i Diuk, a Kruchy Cooper kolejnym Benem, Pułkownikiem, Hassanem
i JP. Will Grayson Greena tak jak Quentin, Miles, Colin i Tobin był niezbyt
popularnym chłopakiem, który miał swojego zakręconego najlepszego przyjaciela,
wyróżniał się ogromną inteligencją i podkochiwał się w fantastycznej
dziewczynie o niesamowitej osobowości. Wszystko było takie przyjemne, znajome i
greenowskie, ale ile można?
Bo
wiecie – fajnie jest czytać powieść ulubionego autora i od pierwszego zdania poczuć,
że to on. Jednak po pewnym czasie i po kilku przeczytanych książkach każdy
czytelnik zaczyna wymagać od tego swojego ulubionego autora trochę więcej;
czegoś, co mogłoby go zaskoczyć. Tak jest w przypadku Johna Greena. Mam wrażenie,
że poza Gwiazd naszych wina stworzył jeszcze
jeden świetny pomysł na książkę i wykorzystał go w każdej kolejnej, zmieniając
jedynie imiona bohaterów i miejsce akcji.
To
jest największy problem tej powieści – nie żaden minus czy wada, ale problem, i
na pewno nie tylko tej książki, ale w ogóle twórczości Johna Greena. Green jest
kapitalnym autorem, który pisze naprawdę świetnie, dlatego bardzo się dziwię,
dlaczego nie może wymyślić czegoś nowego.
Jeśli
nie przeszkadza Wam powielanie schematów i brak oryginalności, myślę, że ta
lektura będzie miłym sposobem na relaks. Will
Grayson, Will Grayson to przyjemna książka, przy której można odpocząć,
odprężyć się i przenieść do zakręconego świata Johna Greena i Davida Levithana.
Opowiada o prawdziwej przyjaźni, miłości i akceptacji – wartościach bardzo
ważnych i takich, o których ciągle można się uczyć. Historię Willów Graysonów
uważam za przyjemną i, pomimo kontrowersyjnego tematu, lekką.
Inne książki Johna Greena:
Ja właśnie czytałam ostatnio "19 razy Katherine" i strasznie jestem zawiedziona tą książką. Była totalnie bezpłciowa, nudna i schematycznie do bani, więc... na razie mam Greena po prostu dosyć i żałuję, że nie zaprzestałam na "Gwiazd naszych wina". Reasymując - na razie mówię stanowcze nie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na www.maialis.pl
Miałem podobne odczucia. W koło Macieju ten sam schemat, a i Kruchy mi nie przypadł do gustu. :)
OdpowiedzUsuńKruchy okropnie mnie denerwował. Nie wiem, czy denerwowanie ludzi miał wpisane w naturę, czy też nie, ale okropnie mnie wkurzał.
UsuńBardzo chciałabym przeczytać te książkę, ale teraz po Twojej recenzji obawiam sie, ze na jakiś czas ją sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Johna Greena i z przyjemnością przeczytałabym nawet jego listę zakupów. Po prostu, jak dla mnie, trafia zawsze w sedno i robi to w sposób wręcz doskonały, dlatego z przyjemnością poznałabym i tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńobawialam się tego trochę, Green powiela sam siebie. nie przeczytałam jeszcze wszystkich jego książek, ale dlatego robię sobie przerwę, żeby trochę zapomnieć, ale cóż... pomysł mi się podoba i pewnie przeczytam, ale boję się, że będę miała takei same odczucia.
OdpowiedzUsuńRaczej przeczytam, bo w końcu Green, ale zaczynam się bać że ta schematyczność zacznie mi przeszkadzać. Mimo to jestem ciekawa tego, jak poradził sobie Levithan :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://ksiazkowniaa.blogspot.com
Trochę szkoda, że Green Cię zawiódł, ale niestety powielanie bohaterów i całego schematu można uznać za dość duże przewinienie. Sama nie wiem, czy bardo by mi to przeszkadzało, bo bohaterów, których poznałam w jego wcześniejszych dziełach bardzo polubiłam, więc może cieszyłabym się, że dostałam jakby ich kolejną porcję ... no nie wiem.
OdpowiedzUsuńhttp://be-here-now-and-forever.blogspot.com/
Boję się sięgnąć po jakąkolwiek książkę tego autora. Obawiam się, że jest przereklamowany i nie trafi w mój gust (tak jak było z "Zostań, jeśli kochasz")
OdpowiedzUsuńMiałam okazję kupić te pozycję, ale jakoś zrezygnowałam. Kto wie, może do niej wróce :)
OdpowiedzUsuńJa jak na razie zawiodłam się na wszystkich książkach Greena poza Gwiazd naszych wina. Tak więc domyślam się, że i ta powieść może mnie nieco zirytować. Zostanę przy moim GNW ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam już inne książki Johna Greena i tą też chętnie bym przeczytała, jeśli nadarzy się okazja pewnie to zrobię, chociaż trochę mnie zaniepokoiła Twoja opinia, że nie ma w niej nic nowego. Nie pozostaje mi nic innego, jak sprawdzić osobiście, ale nie będę się spodziewać nie wiadomo czego.
OdpowiedzUsuńMessage to you (klik!)
Mam dokładnie takie same odczucia.
OdpowiedzUsuńCzytając Willów miałam wrażenie, że czytam tę samą książkę po raz kolejny. Ale i tak pochłonęłam ją w jedno popołudnie, gdyż, nie oszukujmy się, Green ma charakterystyczny styl, który bardzo mi odpowiada.
Intrygował mnie wątek drugiego Willa Graysona i niestety bardzo się zawiodłam. Ogólnie w zakończeniu książki, czegoś mi brakowało.
zaksiazkowane.blogspot.com
Mam dokładnie takie same odczucia.
OdpowiedzUsuńCzytając Willów miałam wrażenie, że czytam tę samą książkę po raz kolejny. Ale i tak pochłonęłam ją w jedno popołudnie, gdyż, nie oszukujmy się, Green ma charakterystyczny styl, który bardzo mi odpowiada.
Intrygował mnie wątek drugiego Willa Graysona i niestety bardzo się zawiodłam. Ogólnie w zakończeniu książki, czegoś mi brakowało.
zaksiazkowane.blogspot.com