Tytuł oryginału: Girl Online
Autor: Zoe Sugg
Seria/cykl: --
Data premiery: 8 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 368
Pod nickiem Girl
Online Penny prowadzi swojego bloga. Pisze tam o przyjaźni, chłopcach,
problemach, szkole i atakach paniki, które usilnie stara się opanować. Uwielbia
fotografię i ma swojego najlepszego przyjaciela Elliota, który jako jedyny z
jej środowiska wie, że Girl Online to nie kto inny jak Penny.
Gdy
sprawy osobiste Penny przybierają bardzo zły obrót, rodzice zabierają ją do
Nowego Jorku, aby tam przez kilka dni zająć się pracą. Możliwość wyjazdu jest
dla Penny szansą na odpoczynek i odcięcie się od szkolnego świata… ale nie
tylko. Kiedy do życia nastolatki wkroczy pewien przystojny gitarzysta Noah,
powrót do domu będzie jeszcze gorszy. Nie wie jednak, że Noah też ma pewien
sekret, który może doprowadzić do ujawnienia prawdziwej tożsamości Girl Online.
Zoellę
znam i oglądałam na YouTube. Wiadomość, że napisała i wydaje książkę była miłym
zaskoczeniem. Historia na pierwszy rzut oka wydaje się przyjemna i prosta,
idealna na odprężenie i „odmóżdżenie”. Faktycznie w pewnym momencie tak było,
ale aby odpocząć przy Girl Online musiałam
przebrnąć przez tuzin rzeczy, które niekoniecznie umilały czytanie.
Już
po pierwszym rozdziale Girl Online czuć,
że jest to debiut (o czym wspomina również napis na okładce: „Pierwsza powieść
Zoelli”) i nie jest tak dlatego, że dookoła o tym się mówi, ale dlatego, że
autorka ma styl trzynastolatki, która pisze, pisze, pisze i pisze, ale jakoś
jej to nie idzie. Zoe kładzie nacisk na nieistotne rzeczy, skupia się na
opisywaniu emocji, ale nie na tym, aby Czytelnik je poczuł.
Penny
to typowa bohaterka książek dla nastolatek w wieku dwunastu-czternastu lat: ma
swojego przyjaciela/przyjaciółkę, jest beznadziejnie zakochana w kimś, kto nie
odwzajemnia jej uczuć i w najważniejszych momentach robi z siebie pośmiewisko.
Wszystko byłoby fajne, gdyby nie fakt, że tego upokarzania jest trochę za dużo
i wszystko staje się przekoloryzowane. Ale taka właśnie jest ta historia:
prosta, przekoloryzowana, momentami wyidealizowana.
Nie
pomyślcie, że w mojej ocenie Girl Online jest
książką beznadziejną, bo to nieprawda. Jestem pewna, że gdybym miała dwanaście,
trzynaście lub czternaście lat powieść Zoelli byłaby dla mnie jedną z lepszych
książek. I tak trochę było, ponieważ w trakcie czytania Girl Online czułam się, jakbym znów miała w rękach Sekretnik Grace Dent lub Cynamonową dziewczynę Cathy Hopkins,
które czytałam właśnie w takim wieku i które były dla mnie wtedy wyznacznikami
dobrych książek. Dla tej „młodszej” części młodzieży Girl Online będzie świetnym wyborem.
Sytuacja
poprawia się, gdy Penny wyjeżdża do Nowego Jorku. Wtedy Girl Online zaczęła nieśmiało wciągać mnie do swojego świata,
zrobiło się przyjemniej i ciekawiej. Poznaje tam właśnie jego - Noah jest
typowym, idealnym chłopcem z młodzieżowych książek, ale przyznam, że odrobinę
zauroczył mnie swoją osobowością i relacją z Penny. Żyje w prostym świecie,
który łatwo można rozłożyć na czynniki i rozpracować, ale to nie przeszkadza w
lekturze. Prostota w pewnym momencie zaczęła być dużą zaletą Girl Online.
Jak
łatwo wywnioskować z moich wcześniejszych słów, Girl Online to książka o prostej fabule, trochę wyidealizowana,
przekoloryzowana, ale w jakiś sposób przyjemna i wciągająca. Początek był
kiepski i trudno było mi przebrnąć przez niego, ale było warto. Nie oczekiwałam
wiele po tej książce i dostałam to, czego się spodziewałam. Girl Online to dla starszych Czytelników
miły powrót do młodzieżowych książek, a dla młodszych świetna przygoda.
Trochę już czytałam o tej książce i choć pomysł na fabułę wydaje się ciekawy, to styl sprawia, że nie mam chęci sięgnąć po ten tytuł. Może to nic dziwnego, bo już jakiś czas temu wyrosłam z nastu lat. Nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńMiałam niemałą ochotę przeczytać tę książkę, ale po Twojej recenzji już nie jestem tak optymistycznie nastawiona. Tym bardziej, że dość mam już książek, które nadają się tylko dla młodszych czytelników.
OdpowiedzUsuńTyle opinii naczytałam się na jej temat, że taka ona przeciętna, że nie będę na nią tracić czasu i pieniędzy.
OdpowiedzUsuńPomimo tego, że nastolatką nie jestem już od kilku lat, to lubię czasami sięgnąć po literaturę młodzieżową. Podejrzewam, że kiedyś przeczytam "Girl Online".
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię literaturę młodzieżową. Miałam wielką ochotę tą książkę przeczytać, ale sama nie wiem. Im więcej opinii czytam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, żeby sobie odpuścić.
OdpowiedzUsuńBardzo nie lubię takich schematycznych książek, ale może jak się ukaże w bibliotece to przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńbiblioholiczka.blogspot.com
Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Mam nadzieję że dołączysz do zabawy, a odpowiadanie na moje pytania sprawi ci tylko przyjemność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://in-my-different-world.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award-3.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie, ale jeśli dobrze zerknęłam, to nie napisałaś ani słowa o tym "skandalu" całym...
OdpowiedzUsuńOglądałam dzisiaj jeden z filmików Zoelli, w którym mówiła o spotkaniu i pokazywała wydrukowane egzemplarze książki, a także opowiadała o tym, że ma mnóstwo pomysłów na drugą powieść. Trochę mam wrażenie, że napisała coś pod wpływem takiego "marzenia małej dziewczynki" i namowami fanów. Nie wydawała mi się osobą, która uwielbia książki czytać, a takie osoby raczej słabo piszą, ponieważ nie mają się na czym wzorować. Czy jest tak naprawdę - nie wiem. Ale po kilku latach mam nosa do takich osób.
OdpowiedzUsuńCo do książki - ciekawi mnie fakt, że niektórym naprawdę się podoba, inni zaś jej nie lubią lub jak ty piszą, że zadowoli młodsze grono. Takie książki przyciągają jak magnez - chcesz się przekonać, jak podziałają na ciebie :)
Nominowałam cię do wielkanocnego tagu, jeżeli masz ochotę, szczegóły znajdziesz tu:
Usuńhttp://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/2015/04/wielkanocny-tag-ksiazkowy-bo-nigdy-nie.html
Hmm, chyba fakt, że Zoella pisze, jakby miała 13 lat należy wiązać z faktem, że narracja jest pierwszoosobowa (a więc jest stylizowana - a przynajmniej taką mam nadzieję! :D) - ciężko, żeby nastolatka wysławiała się jak dorosła osoba, zwłaszcza, że historia ma być wiarygodna właśnie dla 13-latek :)) Ale z resztą zarzutów się zgadzam, też od razu rzuciło mi się w oczy koloryzowanie, pewna nieporadność w narracji i parę innych rzeczy. Ale też poczułam się, jakbym miała te 10 lat mniej i znowu z wypiekami na twarzy zaczytywała się w młodzieżówkach, więc chyba to najlepsza rekomendacja dla tej książki, mimo jej niezaprzeczalnych wad i pojawiających się błędów :)
OdpowiedzUsuńA abstrachując od Zoelli, bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje teksty, aż nie mogę uwierzyć, że wcześniej nie znałam Twojej strony! :))
Z tym stylem Zoelli to chyba jest tak a nie inaczej, bo dopiero zaczęła przygodę z pisaniem i wydawaniem. Kiedy czytałam obie części "Cynamonowej dziewczyny" (drugą kończyłam całkiem niedawno) to tam choć język i narracja były dostosowane do młodzieżowej książki, czuć, że pisał to ktoś, kto faktycznie wie, co robi i co chce przekazać :) Niemniej jednak styl Zoelli w miarę pokrywał się z tym, co chciała pewnie chciała uwzględnić w książce :)
UsuńDziękuję za tak miłe słowa <3 Postaram się, aby i kolejne teksty czytało się przyjemnie :D
Nie no, jasne, że widać, że to jest debiut. Po prostu mam taką cichą nadzieję, że nie jest aż tak źle i choć część potknięć chciałabym przypisać Penny zamiast Zoelli, stąd ten pomysł :D
UsuńO "Cynamonowej dziewczynie" nigdy nie słyszałam, rzuciłam teraz okiem na opis serii i rzeczywiście wydaje się być ciekawa, choć oczywiście w kwestii stylu, jakim została napisana, muszę uwierzyć Ci na słowo :D Ja w wieku +/- 13 lat zaczytywałam się w powieściach Ewy Nowak, zresztą mam je do dziś. To było coś! :D O, i była jeszcze Marta Fox ze swoją "Magdą.doc" i dalszymi tomami. Piękne czasy, rozmarzyłam się <3
Po przeczytaniu streszczenia nawet zaciekawiła mnie ta książka. Trochę mnie zniechęciła Twoja wypowiedź o początku powieści, ale skoro później się poprawia to może nie będę jej skreślać. Jeśli zdarzy się okazja to pewnie się skuszę i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://miasto-inspiracji.blogspot.com/
Chyba nie spotkałam jeszcze bloga z pozytywną recenzją tej książki, jednakże i tak bardzo chciałabym ją poznać. :)
OdpowiedzUsuń