175. Przedpremierowo: "Girl Online" Zoe Sugg

Tytuł: Girl Online
Tytuł oryginału: Girl Online
Autor: Zoe Sugg
Seria/cykl: --
Data premiery: 8 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Insignis 
Liczba stron: 368


Pod nickiem Girl Online Penny prowadzi swojego bloga. Pisze tam o przyjaźni, chłopcach, problemach, szkole i atakach paniki, które usilnie stara się opanować. Uwielbia fotografię i ma swojego najlepszego przyjaciela Elliota, który jako jedyny z jej środowiska wie, że Girl Online to nie kto inny jak Penny.

Gdy sprawy osobiste Penny przybierają bardzo zły obrót, rodzice zabierają ją do Nowego Jorku, aby tam przez kilka dni zająć się pracą. Możliwość wyjazdu jest dla Penny szansą na odpoczynek i odcięcie się od szkolnego świata… ale nie tylko. Kiedy do życia nastolatki wkroczy pewien przystojny gitarzysta Noah, powrót do domu będzie jeszcze gorszy. Nie wie jednak, że Noah też ma pewien sekret, który może doprowadzić do ujawnienia prawdziwej tożsamości Girl Online.
Zoellę znam i oglądałam na YouTube. Wiadomość, że napisała i wydaje książkę była miłym zaskoczeniem. Historia na pierwszy rzut oka wydaje się przyjemna i prosta, idealna na odprężenie i „odmóżdżenie”. Faktycznie w pewnym momencie tak było, ale aby odpocząć przy Girl Online musiałam przebrnąć przez tuzin rzeczy, które niekoniecznie umilały czytanie.

Już po pierwszym rozdziale Girl Online czuć, że jest to debiut (o czym wspomina również napis na okładce: „Pierwsza powieść Zoelli”) i nie jest tak dlatego, że dookoła o tym się mówi, ale dlatego, że autorka ma styl trzynastolatki, która pisze, pisze, pisze i pisze, ale jakoś jej to nie idzie. Zoe kładzie nacisk na nieistotne rzeczy, skupia się na opisywaniu emocji, ale nie na tym, aby Czytelnik je poczuł. 

Penny to typowa bohaterka książek dla nastolatek w wieku dwunastu-czternastu lat: ma swojego przyjaciela/przyjaciółkę, jest beznadziejnie zakochana w kimś, kto nie odwzajemnia jej uczuć i w najważniejszych momentach robi z siebie pośmiewisko. Wszystko byłoby fajne, gdyby nie fakt, że tego upokarzania jest trochę za dużo i wszystko staje się przekoloryzowane. Ale taka właśnie jest ta historia: prosta, przekoloryzowana, momentami wyidealizowana.

Nie pomyślcie, że w mojej ocenie Girl Online jest książką beznadziejną, bo to nieprawda. Jestem pewna, że gdybym miała dwanaście, trzynaście lub czternaście lat powieść Zoelli byłaby dla mnie jedną z lepszych książek. I tak trochę było, ponieważ w trakcie czytania Girl Online czułam się, jakbym znów miała w rękach Sekretnik Grace Dent lub Cynamonową dziewczynę Cathy Hopkins, które czytałam właśnie w takim wieku i które były dla mnie wtedy wyznacznikami dobrych książek. Dla tej „młodszej” części młodzieży Girl Online będzie świetnym wyborem.

Sytuacja poprawia się, gdy Penny wyjeżdża do Nowego Jorku. Wtedy Girl Online zaczęła nieśmiało wciągać mnie do swojego świata, zrobiło się przyjemniej i ciekawiej. Poznaje tam właśnie jego - Noah jest typowym, idealnym chłopcem z młodzieżowych książek, ale przyznam, że odrobinę zauroczył mnie swoją osobowością i relacją z Penny. Żyje w prostym świecie, który łatwo można rozłożyć na czynniki i rozpracować, ale to nie przeszkadza w lekturze. Prostota w pewnym momencie zaczęła być dużą zaletą Girl Online.

Jak łatwo wywnioskować z moich wcześniejszych słów, Girl Online to książka o prostej fabule, trochę wyidealizowana, przekoloryzowana, ale w jakiś sposób przyjemna i wciągająca. Początek był kiepski i trudno było mi przebrnąć przez niego, ale było warto. Nie oczekiwałam wiele po tej książce i dostałam to, czego się spodziewałam. Girl Online to dla starszych Czytelników miły powrót do młodzieżowych książek, a dla młodszych świetna przygoda.



5/10


Za możliwość poznania Girl Online dziękuję Wydawnictwu Insiginis

 

16 komentarzy do “175. Przedpremierowo: "Girl Online" Zoe Sugg”

  1. Trochę już czytałam o tej książce i choć pomysł na fabułę wydaje się ciekawy, to styl sprawia, że nie mam chęci sięgnąć po ten tytuł. Może to nic dziwnego, bo już jakiś czas temu wyrosłam z nastu lat. Nie jest to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam niemałą ochotę przeczytać tę książkę, ale po Twojej recenzji już nie jestem tak optymistycznie nastawiona. Tym bardziej, że dość mam już książek, które nadają się tylko dla młodszych czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle opinii naczytałam się na jej temat, że taka ona przeciętna, że nie będę na nią tracić czasu i pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomimo tego, że nastolatką nie jestem już od kilku lat, to lubię czasami sięgnąć po literaturę młodzieżową. Podejrzewam, że kiedyś przeczytam "Girl Online".

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo lubię literaturę młodzieżową. Miałam wielką ochotę tą książkę przeczytać, ale sama nie wiem. Im więcej opinii czytam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, żeby sobie odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo nie lubię takich schematycznych książek, ale może jak się ukaże w bibliotece to przeczytam :-)

    biblioholiczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Mam nadzieję że dołączysz do zabawy, a odpowiadanie na moje pytania sprawi ci tylko przyjemność.
    Pozdrawiam.
    http://in-my-different-world.blogspot.com/2015/04/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko fajnie, ale jeśli dobrze zerknęłam, to nie napisałaś ani słowa o tym "skandalu" całym...

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam dzisiaj jeden z filmików Zoelli, w którym mówiła o spotkaniu i pokazywała wydrukowane egzemplarze książki, a także opowiadała o tym, że ma mnóstwo pomysłów na drugą powieść. Trochę mam wrażenie, że napisała coś pod wpływem takiego "marzenia małej dziewczynki" i namowami fanów. Nie wydawała mi się osobą, która uwielbia książki czytać, a takie osoby raczej słabo piszą, ponieważ nie mają się na czym wzorować. Czy jest tak naprawdę - nie wiem. Ale po kilku latach mam nosa do takich osób.

    Co do książki - ciekawi mnie fakt, że niektórym naprawdę się podoba, inni zaś jej nie lubią lub jak ty piszą, że zadowoli młodsze grono. Takie książki przyciągają jak magnez - chcesz się przekonać, jak podziałają na ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam cię do wielkanocnego tagu, jeżeli masz ochotę, szczegóły znajdziesz tu:
      http://zaczytane-zwariowane.blogspot.com/2015/04/wielkanocny-tag-ksiazkowy-bo-nigdy-nie.html

      Usuń
  11. Hmm, chyba fakt, że Zoella pisze, jakby miała 13 lat należy wiązać z faktem, że narracja jest pierwszoosobowa (a więc jest stylizowana - a przynajmniej taką mam nadzieję! :D) - ciężko, żeby nastolatka wysławiała się jak dorosła osoba, zwłaszcza, że historia ma być wiarygodna właśnie dla 13-latek :)) Ale z resztą zarzutów się zgadzam, też od razu rzuciło mi się w oczy koloryzowanie, pewna nieporadność w narracji i parę innych rzeczy. Ale też poczułam się, jakbym miała te 10 lat mniej i znowu z wypiekami na twarzy zaczytywała się w młodzieżówkach, więc chyba to najlepsza rekomendacja dla tej książki, mimo jej niezaprzeczalnych wad i pojawiających się błędów :)
    A abstrachując od Zoelli, bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje teksty, aż nie mogę uwierzyć, że wcześniej nie znałam Twojej strony! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym stylem Zoelli to chyba jest tak a nie inaczej, bo dopiero zaczęła przygodę z pisaniem i wydawaniem. Kiedy czytałam obie części "Cynamonowej dziewczyny" (drugą kończyłam całkiem niedawno) to tam choć język i narracja były dostosowane do młodzieżowej książki, czuć, że pisał to ktoś, kto faktycznie wie, co robi i co chce przekazać :) Niemniej jednak styl Zoelli w miarę pokrywał się z tym, co chciała pewnie chciała uwzględnić w książce :)
      Dziękuję za tak miłe słowa <3 Postaram się, aby i kolejne teksty czytało się przyjemnie :D

      Usuń
    2. Nie no, jasne, że widać, że to jest debiut. Po prostu mam taką cichą nadzieję, że nie jest aż tak źle i choć część potknięć chciałabym przypisać Penny zamiast Zoelli, stąd ten pomysł :D
      O "Cynamonowej dziewczynie" nigdy nie słyszałam, rzuciłam teraz okiem na opis serii i rzeczywiście wydaje się być ciekawa, choć oczywiście w kwestii stylu, jakim została napisana, muszę uwierzyć Ci na słowo :D Ja w wieku +/- 13 lat zaczytywałam się w powieściach Ewy Nowak, zresztą mam je do dziś. To było coś! :D O, i była jeszcze Marta Fox ze swoją "Magdą.doc" i dalszymi tomami. Piękne czasy, rozmarzyłam się <3

      Usuń
  12. Po przeczytaniu streszczenia nawet zaciekawiła mnie ta książka. Trochę mnie zniechęciła Twoja wypowiedź o początku powieści, ale skoro później się poprawia to może nie będę jej skreślać. Jeśli zdarzy się okazja to pewnie się skuszę i przeczytam :)


    http://miasto-inspiracji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba nie spotkałam jeszcze bloga z pozytywną recenzją tej książki, jednakże i tak bardzo chciałabym ją poznać. :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!