Tytuł oryginału: --
Autor: Mariusz Zielke
Seria/cykl: --
Data premiery: 15 stycznia 2014
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 352
Poznajcie nowy świat – świat zdominowany przez cudowne urządzenie jakim jest Wally. Wally to całe internetowe życie – gry, aplikacje, lustrzane odbicie właściciela w postaci ruchomego awatara, prawdziwa, elektroniczna inteligencja i przekleństwo Bena Stillera.
Chociaż
nazywa się jak słynny komik, jego życie wcale nie jest zabawne. Sukces Wally’ego,
którego sam stworzył, przypomina mu o całej przeszłości: o zaginięciu swojej
ukochanej przed dziesięciu laty, o utracie posady w potężnym SkyComie, o
utracie przyjaciela i o samej wizji potężnego Wally’ego, który miał być
ułatwieniem w życiu, a nie jego władcą. W końcu demony przeszłości dają o sobie
znać. Ben postanawia uciszyć je raz na zawsze.
Po
ujrzeniu okładki i przeczytaniu opisu nie mogłam uwierzyć, że autorem tej
książki może być Polak. Raczej nie zaczytuję się w lekturach rodaków, co nie
zmienia to faktu, że po nie sięgam. Tym razem przeczytanie Easylog stało się dla mnie swego rodzaju obowiązkiem i wyzwaniem.
Dzierżący władzę wśród elektronicznych urządzeń Wally i mroczna przeszłość jego
twórcy? Jestem na tak!
Pierwszym
zaskoczeniem było miejsce akcji i sam wstęp. Autor postanowił osadzić akcję w
Ameryce Północnej (nie trudno się domyślić, że chodzi o USA), co, szczerze
powiedziawszy, nie tylko zapulsowało w mojej ocenie, ale również dodało
atrakcyjności na samym początku. Zupełnie nie wiem czemu, ale nie lubię
polskich imion i miejscowości w książkach, zdecydowanie lepiej odbieram
książkę, kiedy akcja toczy się poza granicami naszego kraju, a bohaterowie mają
zagraniczne imiona. Luźny, lekki i przyjemny wstęp sprawił, że pierwszą moją
myślą było „Naprawdę pisze to Polak?”. W swoim krótkim życiu zraziłam się do
polskiej twórczości, więc nie spodziewałam się, że przyjemny styl, lekki,
prosty język i dobry, luźny wstęp w wykonaniu rodaka zrobią na mnie takie
wrażenie. Początek świetnie spełnił swoją rolę. Zaciekawiona przeszłam dalej.
Bohaterowie
Easylog to dojrzali, niekiedy starsi
ludzie. Sam Ben Stiller… wydawał mi się postacią bardzo impulsywną, działającą
pod wpływem chwili i robiącą wszystko po
swojemu. Nie zawsze wychodziło mu to
na dobre. Czasami wydawał mi się trochę za słaby jak na zaistniałą sytuację.
Pozostali bohaterowie mieli w sobie coś z klasycznego, amerykańskiego obrazka –
oszałamiająca prawniczka, mistrz cichego zabijania (o dziwo mający sumienie),
szef ogromnej korporacji z mroczną przeszłością, gangster and gangsterami,
słodka, niewinna, ale groźna dziewczyna również z nieciekawą historią,
dociekliwy dziennikarz, szukający okazji do reportażu oraz główny bohater,
wmieszany we wszystkie te intrygi. Znacie to? Nie mówię, że działa to
niekorzystnie na powieść – co to, to nie. Ta klasyczna, amerykańska „sielanka
na wysokim poziomie” w wykonaniu Mariusza Zielke wypadła naprawdę ciekawie.
Żałuję tylko tego, że Ben często zawodził mnie swoim zachowaniem. Jego ciągłe
załamki i skłonności do histeryzowania nie pasowały do wszystkich tych postaci.
Odznaczał się od pozostałych, ale nie w pozytywnym słowa znaczeniu.
Źródło |
Tak
jak wspomniałam wcześniej, autor prowadzi czytelnika bardzo lekkim, przyjemnym
stylem i prostym językiem. Jedyną rzeczą, która nie pasowała mi do tej książki,
była narracja. Pierwsza osoba moim zdaniem w ogóle nie pasowała ani do
historii, ani do samego Bena Stillera – wręcz potęgowała jego nagminne histeryzowanie
i załamywania. Ponad to w moim odczuciu zatrzymywała interesującą, szybko
gnającą do przodu akcję, która miałaby większe znaczenie i rolę, gdyby całość występowała
w trzeciej osobie, a było jej tam naprawdę dużo.
Nie
zapominajmy, że jest to thriller – ogólnie rzecz biorąc powieść sensacyjna.
Oprócz akcji występują też zagadki, z którymi musi zmierzyć się Ben.
Poszukiwanie prawdy nie jest łatwe, zwłaszcza wtedy, kiedy autor ciągle wodzi
czytelnika i zapędza go w kozi róg. Może ujmę to tak: domyślałam się kto jest
sprawcą wszystkich przykrości Bena, ale wiele razy traciłam wiarę w swoje
przekonania. Ponad to koniec okazał się zaskakujący. O ile przewidziałam
winnego, tak nie spodziewałam się czegoś takiego. W tym wypadku autor naprawdę
mnie zaskoczył i należą mu się za to słowa uznania.
Easylog
czyta
się szybko, przyjemnie i z rosnącą ciekawością. Mariusz Zielke zrobił kawał
dobrej, pełnej zwrotów akcji, kłamstw i rozrywki roboty. Przy Easylog trudno będzie się Wam nudzić. Liczne
powiązania bohaterów z Polską nie pozwalają zapomnieć, że autorem tej dobrej
lektury jest Polak. Czy polecam? Oczywiście! Pozwólcie dodać swojej
biblioteczce trochę powera i sięgnijcie po Easylog.
Mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu!
6/10
Za możliwość poznania pełnej akcji historii Bena Stillera dziękuję Wydawnictwu Akurat
Oj nie. Tym razem spasuję. Książka nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia Z :3
Sama nie wiem co sądzić. Chyba sobie odpuszczę ;/
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, zaczytan-a.blogspot.com
Raczej jej nie przeczytam - niezbyt mnie do niej ciągnie ;)
OdpowiedzUsuńKońcówka Twojej recenzji jest bardzo zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na książkę tego autora i właśnie Easylog wydaje mi się wart uwagi.
OdpowiedzUsuńLekka i przyjemna lektura.
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie się skusiła, jestem ciekawa twórczości tego autora.
OdpowiedzUsuńczytałam Jego "Wyrok" i "Formację trójkąta" i szczerze polecam
Usuń