135. "Hopeless" Colleen Hoover

Tytuł: Hopeless
Tytuł oryginału: Hopeless
Autor: Colleen Hoover
Seria/cykl: Hopeless #1
Data premiery: 16 czerwca 2014
Wydawnictwo: Otwarte (Moodrive)
Liczba stron: 384



Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa.

Życie siedemnastoletniej (prawie osiemnastoletniej) Sky jest idealne. Ma kochającą matkę, niezastąpioną, szaloną przyjaciółkę, własne pasje i mnóstwo książek. Postanawia wprowadzić do swojego świata trochę nowości i od początku września zaczyna naukę w ostatniej klasie liceum, porzucając tym samym nauczanie w domu. Ale nie tylko szkoła jest nową rzeczą w życiu Sky. Dean Holder namiesza w nim bardziej, niż wredne dziewczęta z liceum. Dla Sky Holder oznacza kłopoty, a dla Holdera Sky nadzieję na odzyskanie przeszłości. Kiedy życie staje się hopeless, tych dwoje zdanych jest wyłącznie na siebie.

Już przed premierą wokół Hopeless zrobił się wielki szum. Setki pochlebnych rekomendacji, patronaty, reklamy, same pozytywne recenzje (a przynajmniej mi nie udało się natrafić na żadną negatywną), szum, szum i jeszcze raz szum. No cóż, nie pozostało mi nic innego, jak przekonać się na własnej skórze, czy Hopeless warta jest tego całego rozgłosu, a ponieważ na pierwszy rzut oka widać, że jest to powieść z dużą dawką romansu, tym bardziej wdarła się na listę czytelniczych priorytetów. Och, no i jeszcze ta piękna szata graficzna oraz interesujący tytuł…
O ile pierwsze dwie strony (które jako tako uznaję za prolog) wzbudziły moją ciekawość, tak kolejne osiemdziesiąt było dla mnie jednym, wielkim zawodem. Nie rozumiałam zachwytów nad Hopeless. Te kilka rozdziałów było tak przewidywalnych, schematycznych i słodkich, że aż czekałam tylko na wielką tęczę, która otoczy książkę i sprawi, iż wszyscy będą szczęśliwi. Wszystko było takie cukierkowe: zachwyt Sky po ujrzeniu Holdera, pierwsze zakochane spojrzenia, ochy, achy, niezręczne sytuacje… Skoro historia Sky miała wyglądać właśnie tak aż do samego końca, to ja podziękuję.
I nagle nastąpił jakiś zwrot. Dziewięćdziesiąta ósma strona. Nie wiem, dlaczego
Źródło
akurat ta, ale na niej coś drgnęło. Sky się zmieniła, Holder się zmienił, ich relacja się zmieniła… Nagle nie mogłam przestać szczerzyć się do książki. Wszystko zaczęło być naturalne, kochane, zabawne i nareszcie miało ręce i nogi. Holder skradł moje serce swoimi żartami i charakterem. Przede wszystkim jest to bohater z krwi i kości; taki, który ma wady i zalety. Nie jest wyidealizowany, chociaż zdarzały się momenty, w których akurat to przychodziło mi na myśl, jednak chwilę później uświadamiałam sobie, że troska i odpowiedzialność są wpisane w jego naturę razem z impulsywnością i upartością. Najbardziej podobała mi się jego relacja ze Sky. Ona też się zmieniła, i to bardzo. Polubiłam ją za to, że nie bawiła się w owijanie w bawełnę – mówiła to, co leżało jej na sercu. Przy Holderze była sobą, a to również uczyniło z niej bohaterkę z krwi i kości.
Pozostałe postacie już nie mogły liczyć na tyle szczęścia, bo okazały się trochę schematyczne, zwłaszcza przyjaciółka Sky, Six, z której schematyczność wylewała się wszystkimi porami. To samo tyczy się Breckina i trochę matki Sky, chociaż w jej przypadku ten schemat jest odrobinę mniejszy. W Hopeless nie ma wielu bohaterów, wachlarz postaci jest mały. To w sumie dobrze, ponieważ dzięki temu skupiamy się na relacji Holdera i Sky oraz tajemnicach, które czekają na czytelników na kolejnych stronach.
Hopeless czyta się ekspresowo. Przeczytałabym ją tego samego dnia, w którym ją kupiłam, ale nie chciałam tak szybko rozstawać się z bohaterami, z którymi zżyłam się przez ten czas. Najciekawsze osiemdziesiąt stron zostawiłam na kolejny dzień, żeby w jakiś sposób pożegnać się ze światem Sky, bo – przyznam szczerze – bardzo się do niego przyzwyczaiłam. Wraz z ekspresowym tempem czytania wychodzą wszystkie tajemnice i okazuje się, że świat Sky wcale nie jest taki piękny i cudowny. Tajemnice z przeszłości zmieniają ją bezpowrotnie. Gdy już skończyłam Hopeless, przez długi czas nie mogłam pojąć, jakie piekło musiała przejść Sky. Zaczęłam jej współczuć. Takie przypadki zdarzają się nie tylko w książkach.
Jednocześnie zauważyłam, że Hopeless w jakimś stopniu przypomina Morze spokoju. Nie uważam tego za żaden minus. Jestem pewna, że historia Sky spodoba się również fanom Nastyi i Josha – to taka moja mała rekomendacja.
A punkt kulminacyjny? Kiedy już wszystko wychodzi na jaw (właściwie z każdą przeczytaną stroną można samemu dopasowywać elementy układanki i czekać na potwierdzenie, które w moim przypadku w połowie okazało się słuszne, a w połowie nie) Sky musi zacząć żyć od nowa. Uważam, że zakończenie jest świetne. Nie wycisnęło ze mnie łez, ale razem z książką dało ważną lekcję – wszyscy musimy umieć wybaczać.
Przede wszystkim Hopeless to książka, która zostawia ślad w sercu, w duszy i w umyśle. To jedna z tych powieści, po których chcemy lepiej żyć, wziąć życie za nogi i całkowicie je zmienić. Podobnie miałam po Morzu spokoju, a teraz to samo uczucie powróciło po Hopeless. Warto przeczytać tę książkę. Nie powaliła mnie na kolana, ale zmieniła moje życie. Pokazała, że każdy ma w sobie siłę do walki i nie warto się poddawać. Zachęcam Was do przeczytania Hopeless. Spędzicie niesamowite trzysta osiemdziesiąt cztery strony z odważną i pewną siebie Sky oraz Holderem, czyli najlepsiejszym chłopakiem na całym bożym świecie.




8/10


Hopeless:
Hopeless | Losing hope | Finding cinderella

Inne książki autorki:
Pułapka uczuć (tom 1) | Point of retreat (tom 2) | This girl (tom 3) | Maybe someday




 

23 komentarzy do “135. "Hopeless" Colleen Hoover”

  1. Muszę w końcu dorwać te książkę. Musze.
    I Boziu, Boziu, ta cudna piosenka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, myślę, że w najbliższym czasie sięgnę po tę książkę, bo naprawdę mnie zaciekawiła. ;) Ogólnie świetnie piszesz - analizujesz każdą rzecz, jednocześnie czyta się to bardzo szybko, chyba częściej będę tutaj wpadać. Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://still-changeable.blogspot.com może coś Cię zaciekawi i byłoby mi naprawdę miło gdybyś tam zajrzała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dziękuję za tak miłe słowa :D Zależy mi na tym, żeby czytało się przyjemnie, dlatego ciągle pracuję nad stylem :) a do Ciebie z chęcią wpadnę :)

      Usuń
  3. Siostra ma na nią wielką ochotę. Jeśli jej się spodoba pewnie też dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam na tę książkę ochotę :))
    Pozdrawiam,
    Natalia :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam i jestem ciekawa, jak mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle o tej książce słyszałam, i dobrego i złego, że chyba muszę po nią sięgnąć i wyrobić sobie własną opinię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tej książce słychać ciągle, najwięcej jest pochlebnych opinii, choć znalazłam też kilka sceptyków "Hopeless". Sama z ogromną przyjemnością planuję zapoznać się niedługo z tą powieścią, by zobaczyć, co w sobie kryje. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajna recenzja! :D
    Ja natrafiłam się na negatywne opinie o ''Hopeless'' i mówiąc szczerze, wtedy poczułam, że nie chcę kupić tej książki. Lecz po Twojej recenzji postanowiłam, iż sięgnę i sama zdecyduję po której stronie jestem :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. martwi mnie trochę to, że podobne do Morza spokoju, ale pewnie zaryzykuję przeczytam, jeśli będzie okazja. najwyżej shejcę :>>

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przyznać, że Twoja recenzja jest bardzo szczera :) widać, że książka zrobiła na Tobie wrażenie. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. masz rację, na kolana nie powala, ale nie jest tez tragiczna :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Powiem szczerze, że nie jestem fanką takich historii opisanych w książkach, ale jakoś ta pozycji a mnie zainteresowała już dość dawno.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie się akurat okładka zupełnie nie podoba, ale tytuł jest świetny. Szczególnie jak już się wie, co on tak właściwie oznacza ;) Ogólnie chyba bardzo podobnie odebrałyśmy tę powieść, bo ja też początkowo byłam mocno rozczarowana, a właśnie koło setnej strony nastąpił zwrot :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to drugie znaczenie słowa "Hopeless" jest bardzo ciekawe i muszę przyznać, że autora całkiem nieźle to wymyśliła :D

      Usuń
  14. Ciekawe, ciekawe. Ale nie dla mnie. Po prostu nie mój gust :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Taki szum wokół tej książki...nie do końca wpasowuje się w moje gusta, ale jeśli nadarzy się okazja, to przeczytam, bo jestem ciekawa, czy zasługuje na taki właśnie szum :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Być może będę chciała spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  17. No masz- kolejna pozytywna recenzja "Hopeless"! I jak tu nie sięgnąć po tę powieść skoro wszyscy ją tak polecają? ;) Będę musiała w końcu jakoś ją zdobyć i na własnej skórze sprawdzić, czy faktycznie jest taka niesamowita. :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Nada

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja jeszcze nie dorwałam swojego egzemplarza :P No i jak mam teraz wytrzymać do tego momentu :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Hopeless mi się podobało, Morze spokoju w ogóle nie przypadło mi do gustu, choć przyznać muszę, że mają kilka małych podobieństw. Początek w Hopeless też mnie nie zachwycił, dopiero później ,,zaskoczyło" na całego.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mnie książka nie powaliła na kolana, ale i nie zmieniła mojego życia. Jednak na pewno zapadła w mojej pamięci i sprowokowała do wysnucia pewnych refleksji nad życiem.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!