Niech rozpocznie się... konkurs!

Wakacje, słońce, ciepło, delikatny wiaterek i... książki! Zabraliście ze sobą na wakacje kilka świetnych książek? Zapowiada się Wielkie Czytanie? To świetnie! Mam dla Was trzy super powieści, które są idealne na długie, letnie wieczory. Jedna wzrusza, druga wywołuje na ustach uśmiech, a trzecia trzyma w napięciu do ostatniej strony. Nie przedłużając przedstawiam Wam gości konkursu - Sto imion, 19 razy Katherine i Wayward Pines. Szum. Gotowi, by zawalczyć o jedną z nich? 


Regulamin

  1. Organizatorem konkursu jestem ja, autorka bloga Zanim Zajdzie Słońce
  2. Nagrody na konkurs przeznaczają: Wydawnictwo Otwarte, Wydawnictwo Akurat, Wydawnictwo Bukowy Las
  3. Konkurs trwa od 7 lipca 2014 roku do 31 lipca 2014 roku do godziny 23:59
  4. Nagrody to: Wayward Pines. Szum, Sto imion oraz 19 razy Katherine
  5. Wyniki zostaną ogłoszone do 3 dni od dnia zakończenia konkursu
  6. Laureaci zostaną przedstawieni na blogu wraz z ich pracami oraz poinformowani o wygranej poprzez e-mail
  7. Laureaci są zobowiązani do przesłania adresu korespondencyjnego do 2 dni od dnia ogłoszenia wyników
  8. Laureat, który nie poda adresy korespondencyjnego, zostanie zdyskwalifikowany, a na jego miejsce wybiorę innego
  9. Najlepsze pracę wybiorę ja oraz dwie inne blogerki
  10. W konkursie mogą brać udział tylko osoby mieszkające na terenie Polski
  11. Nie wysyłam paczek za granicę
  12. W konkursie mogą brać udział osoby nieposiadające bloga, ale są one zobowiązane do podania imienia lub pseudonimu
  13. Jeden uczestnik może odpowiedzieć tylko na jedno z trzech zadań konkursowych
  14. Nie ma limitu słów lub znaków (w przypadku 19 razy Katherine limit występuje tylko w ilości tytułów, o czym mowa w zadaniu konkursowym)
  15. Zanim uczestnik poda odpowiedź na pytanie konkursowe zobowiązany jest do podania 1. Adresu e-mailowego, 2. Numeru zadania, 3. Jeśli to uczestnik Anonimowy - pseudonimu lub imienia
  16. Na zadanie konkursowe należy odpowiedzieć umieszczając odpowiedź pod tym postem
  17. Zastrzegam sobie prawo do zmiany niektórych punktów regulaminu bez podania przyczyny
  18. Będzie mi bardzo miło, jeśli uczestnicy posiadający konto na Facebooku polubią fanpage mojego bloga i Wydawnictw - Otwarte, Muza S.A. i Bukowy Las

Niech rozpocznie się... konkurs!

Nagroda nr 1
Wayward Pines. Szum Blake Crouch


Zadanie:

Ethan Burke trafia do miasteczka, które śmiało można nazwać innym światem. Jest przerażające, samowystarczalne i skrywa groźne tajemnice. Napisz, jak wygląda Twoje niebezpieczne miasteczko z prawdziwego horroru. Po ulicach chodzą zombie? Z kranu leci krew? A może mieszkańcami są duchy?



Nagroda nr 2
Sto imion Cecelia Ahern

Zadanie:


Sto imion – interesujący tytuł prawda? Tytuł to bez wątpienia pierwsza rzecz, która każe zwrócić uwagę na daną książkę. Musi być interesujący i wyróżniający się spośród setek innych.

Wyobraź sobie, że piszesz książkę o swoim życiu i o sobie. Jakbyś ją zatytułował/-a i dlaczego akurat tak?




Nagroda nr 3
19 razy Katherine John Green


Zadanie:

Colin w swoim krótkim, siedemnastoletnim życiu  chodził z dziewiętnastoma dziewczętami o imieniu Katherine. Wszystkie łamały mu serce, ale każda na inny sposób.

Na pewno w naszym zaczytanym życiu każdy spotkał się z takimi książkami, które na zawsze zapisały się w naszych sercach, umysłach i duszach. Napisz opowiadanie/historyjkę o życiu mola książkowego, używając tytułów dziewiętnastu ulubionych książek (tytuły mogą być odmieniane).







Powodzenia!
 
 

 

29 komentarzy do “Niech rozpocznie się... konkurs!”

  1. Pomyślę, bo nagrody ciekawe, a pytania interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. werwlod@interia.pl
    2. Zadanie numer 1
    3. Vivien

    Moje miasto to obraz rodem z horroru. Niebo jest zachmurzone, prawie czarne. Budynki i ulice są szare, opustoszałe. W domach straszy. Na drogach panuje ciemność. Ulice są popękane i zakurzone. Jest na nich zaschnięta, a w niektórych miejscach jeszcze świeża krew . Można również natrafić na kawałki ludzkich ciał-palce, ręce, nogi a nawet głowy oszpecone ranami po ukąszeniach i pazurach. Gdzieniegdzie przebiegnie przestraszony szczur w poszukiwaniu schronienia. Niestety szczury nie są jedynymi szkodnikami… są też zombie. Nie całkiem przypominają one tych zombie w książkach czy filmach, te są nadzwyczajne. Wyczuwają krew żywego człowieka nawet na kilometr. Są sprawne, sprytne, zabijają z łatwością rozszarpując ofiarę. Czają się w zakamarkach, ciemnych uliczkach wyczekując swojej zdobyczy.
    Strzeż się tego miejsca, bo to miasto, w których żądzą zombie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na bank biorę udzial! Tylko muszę się zastanowić, czy mam strzelać do "Sto imion", czy do " 19 x Katherine"... Hm... A ja zapraszam do mnie na konkurs fotograficzny! :D

    http://dzosefinn.blogspot.com/2014/07/03-wakacyjny-konkurs-fotograficzny.html#comment-form (:

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde, super konkurs, pomyślę nad odpowiedzią - ślinię się na Sto imion :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Również wezmę udział, ale jeszcze się zastanowię co i jak ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e-mail: riana@wp.pl
      Wybieram zadanie nr 3 :) Oto moja odpowiedź:

      CISZA powoli zalega na ulicach miasta, a ja staram się zrozumieć, jak brzmiałaby w tej chwili MOWA GWIAZD? WIELKI BŁĘKIT już dawno zasnął, udając się w podróż by uciec PRZED ŚWITEM.
      Tak, przyznam się szczerze, jestem molem książkowym, lecz czy nie ma nic piękniejszego niż ODCIEŃ FIOLETU, który błąka się po niebie, a my czujemy się z książką w ręce jakbyśmy mogli być WIECZNI? Patrzę na zegarek i widzę, że minęło dopiero JEDENAŚCIE MINUT, a ja nadal siedzę ROZDARTA, POMIĘDZY moimi półkami z książkami, i czuję się ZDRADZONA, bo nikt nigdy nie mówił mi, że wybór książki do łóżka będzie taki trudny. Zerkam więc przez okno, szukając jakiejś inspiracji co do konkretnego wyboru. AŻ PO HORYZONT rozciąga się ogromny las, i dostrzegam w nim nikły BLASK, przyglądam się mu uważniej, gdy nagle NAJSTARSZY brat w pokoju obok, krzyczy coś sam do siebie. Czy naprawdę nie może mówić do siebie SZEPTEM? Czy to, aż takie trudne? – Myślę i znów zerkam na las, lecz DRUGA SZANSA na ujrzenie blasku już się nie nadarzyła. Mój wzrok wędruje do nieszczęsnej półki, i sądzę, że ta pozycja to będzie TRAFNY WYBÓR. Kroczę, więc do mojego łóżka, i zagłębiam się w tak skrupulatnie wybraną lekturę. Strona za stroną nie zwracam uwagi na mijający czas, czuję się jak NIEWOLNICA, której jedynym zadaniem jest dokończenie ciągle następnego rozdziału. Nagle do mojego pokoju, leniwe wpada światło, naliczyłam już SIEDEM PROMIENI, które błąkają się po moich ścianach.
      Kolejny dzień zatoczył KRĄG, a ja wiem, że książki nie odkłada się na później, więc wracam znów do kolejnego rozdziału, a potem znów do następnego, aż nie dotrwam do ostatniej strony.

      Usuń
  6. Biorę udział! Zawalczę o "Sto imion", bo z miłą chęcią poznam kolejną powieść Ceceli Ahern. Szkoda, że mam już "19 razy Katherine", bo z chęcią trochę pogłówkowałabym nad zadaniem, jest trudne, ale też bardzo ciekawe :)
    1. carriexx@wp.pl
    2. Zadanie nr 2

    Jak zatytułowałabym książkę o mnie? Przyznam, że nie jest to łatwe zadanie, ale po połączeniu tego co uwielbiam wymyśliłam tytuł. "Książki, żarcie i inne obsesje" to byłaby książka o mnie! Dlaczego akurat taki zlepek słów a nie inny? To bardzo proste! Na początek dwa pierwsze słowa. Co kocham? Książki i żarcie! W książkach zakochałam się stosunkowo niedawno, ale teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia. Kocham je za to, że potrafią pochłonąć mnie całą na kilka godzin, tak, że nic się dla mnie nie liczy; za możliwość spędzania czasu w tak wielu wspaniałych miejscach, z tak wspaniałymi postaciami. A żarcie, bo uwielbiam jeść i lubię gotować. Moim pierwszym pytaniem, gdy robimy nockę z koleżankami jest: " Co robimy do żarcia?", przez co zyskałam opinie, że przy mnie rozmowa zawsze zejdzie na jedzenie.
    Druga część tytuły, czyli: "...i inne obsesje" odnosi się do innych moich obsesji, dlaczego aż obsesji? Bo, gdy zacznę się czymś ekscytować to nie mogę przestać o tym mówić! Czasami mówię to samo codziennie, łapię się na tym i myślę: "Przecież wczoraj mówiłam dokładnie to samo". Najgorsze jest to, że nie potrafię tego kontrolować, jak zacznę to nie mogę skończyć.
    Podsumowując, tytuł: "Książki, żarcie i inne obsesje" doskonale opisuje mnie, bo mówi o tym co kocham i o moim wielkim ekscytowaniu się wieloma sprawami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Marzy mi się "19 razy Katherine" więc zgłaszam się do zadania nr 3 :-)
    patrycja.kuchta.uK@gmail.com

    Patka jak zwykle wstała "PRZED ŚWITEM" by odkrywać nowe "UKRYTE" "WSZECHŚWIATY". Otworzyła wielką księgę i przeniosła się "TAM, GDZIE ŚPIEWAJĄ DRZEWA". Natychmiast wsiadła do "CZERWONEJ GONDOLI", by z magicznej krainy śpiewających drzew popłynąć do "ZATOPIONYCH MIAST". Na miejscu okazało się, że krainę spustoszyła "PIĄTA FALA" a władzę nad nim przejęły okrutne "ISTOTY CHAOSU". W mieście zapanowało "MROCZNE SZALEŃSTWO". "ANIOŁY" uciekały w popłochu, "WRÓŻBIARZE" rzucali bezskuteczne zaklęcia i nawet "NIEWIDZIALNI" szukali kryjówki. Rozpętał się istny "WYŚCIG ŚMIERCI" i gdy wydawało się, że zwycięstwo nad "WROGIEM" jest "NIEMOŻLIWE" pojawiła się "MROCZNA BOHATERKA". Błyskawicznie rozgromiła "PANDEMONIUM" wywołane przez armię wroga i ogłosiła się królową. Patka pokręciła głową przeczuwając najgorsze. Historia jeszcze się nie skończyła. Ta "DZIEWCZYNA CHCIAŁA ZBYT WIELE" i wkrótce mieszkańcy mieli się przekonać co przyniesie ze sobą to "NOWE KRÓLESTWO"... Tymczasem Patka wróciła do swojego świata, ale tylko na chwilę. Sięgnęła po kolejną książkę i już po chwili zanurzyła się w nowej przygodzie...

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałabym "Sto imion", więc zaczynam odpowiedź na zadanie nr 2 ;)
    Mój e-mail : kaka23.06@amorki.pl

    Jak zatytuowałabym książkę o sobie i dlaczego ?

    Tytuł : (Nie)szczęśliwa 13

    Nie wierzę w horoskopy. Staram się nie wierzyć, ale nie zawsze mi to wychodzi. Bowiem wszystko w moim życiu związane jest z cyframi, a szczególnie z 13. Brzmi nieco dziwnie, prawda ? Otóż to, urodzić się miałam 13, chociaż wyszło, że 23 w czerwcu. Wszelkie dziwne wydarzenia mają w moim życiu miejsce albo 13 albo w liczbę podzielną przez 3. Zauważyłam to niedawno. Przez 6 lat w szkole podstawowej miałam w dzienniku numer 13. Wszystkie 13 w piątek były dla mnie szczęśliwe. Niestety, wszystko się zmienia i chwilowo nie mam pojęcia, jaka jest dla mnie 13. Raz taka, raz inna. Jaka będzie w moim przyszłym życiu ? Czy 13 przyniesie mi szczęście, smutek a może przestanie dla mnie znaczyć cokolwiek ? Na te pytanie pragnę odpowiedzieć w moim utworze, snując opowieść o znaczeniu przypadków, liczb i ludzi w naszym życiu.

    To tyle, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej, konkurs świetny! :D Najbardziej podoba mi się zadanie nr 3, ale "19 razy Katherine" już czytałam... Chociaż muszę przyznać, że "Sto imion" mnie intryguje ;> Muszę pomyśleć nad odpowiedzią, a tym czasem życzę miłego dnia! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. narobiłaś mi wtedy ochoty na to "Sto imion", więc zabawię się w autobiografkę, tym bardziej że próbowałam napisać opowiadanie odnośnie 19xK, ale przy 17 tytule skończyła mi się wena i poczułam że to jest mocno bez sensu xd
    sooo

    "Ema Pisula: Wszyscy jesteśmy frajerami" ♥

    ... bo życie każdego z nas składa się z głupich i pechowych sytuacji, kiedy wydaje ci się że jesteś najgorszy na świecie, a wszystkim innym się układa. Otóż nie. Wszyscy mamy takiego samego pecha, i milion sytuacji które chciałoby się wymazać z życiorysu... Sztuka polega na tym, aby nauczyć się z nich śmiać. W swojej autobiografii spróbowałabym nauczyć tego swoich czytelników, przytaczając swoje zabawne (dla wszystkich oprócz mnie zapewne, hahah) historie, w stylu jak w Hiszpanii\w hotelu jak o 3 w nocy poszłyśmy z dziewczynami do pokoju chłopaków, to zatrzasnęłam drzwi niechcący, i trzeba było iść do recepcji i tłumaczyć się, co właściwie robimy poza pokojem, w piżamach, w środku nocy, ahahahah. i myślę, że gdyby zebrać tak wszystkie takie historie z życia jednego człowieka, to wyszłaby z tego niezła komedia (albo autobiografia, as you prefer). : )

    dobra, wiesz jak się ze mną skontaktować.
    trzymaj się ciepło :D

    OdpowiedzUsuń
  11. 1. E-mail: sylwka.sk91@wp.pl
    2. Zadanie nr. 2

    Książkę o sobie zatytułowałabym „ Jeden wielki krok ku życiu”. Z natury zabawna szalona osóbka, o 1000 pomysłach na minutę, które z czasem doczekują się swojej realizacji. Zawsze optymistka z uśmiechem na twarzy bo przecież nie ma takich sytuacji w życiu, których nie można rozwiązać. W duszy niepoprawna romantyczka, która wierzy w księcia z bajki na białym rumaku. Tu nagle pojawia się prawdziwe życie, w którym nie ma pięknych królewiczów, a tym bardziej białych rumaków. Jest szara, brudna rzeczywistość, która uderza w nas jak grom z nieba. Oby te uderzenie było tylko dobre, gorzej jak grom uderzy w nieodpowiednie miejsce. I wtedy pojawia się choroba, która ścina z nóg i przy której tracisz całą nadzieję. Świat wtedy jarzy się takimi barwami czerni o jakich nie miało się w ogóle pojęcia. I pojawia się pytanie : czemu ja? Przecież nie jestem złym człowiekiem, jestem młoda i ciałem i duchem, ale właśnie zaniemogło ciało i pociągnęło za sobą ducha, który nie miał się już siły dłużej bronić przed ciosami, które z dnia na dzień uderzały, z większą mocą. Jak móc walczyć, o życie o sobie, jak nie ma się już siły. Wtedy pojawia się promyk nadziei, którego nie dostrzegam od razu. Jest nim książkę, ale zamiast na białym rumaku przyjeżdża do mnie na wózku. Mijając go na szpitalnym korytarzach zobaczyłam błysk w oczach, który mnie uratował, który podniósł wiarę w siebie i w swoje możliwości, że duch i nadzieja nigdy nie umierają, trzeba być od nich silniejszym, bo jeśli nie to znaczy, że się poddaliśmy, że choroba jest silniejsza od nas i to ona wygra walkę, a wystarczy zrobić jeden wielki krok ku życiu, aby za wcześnie go nie stracić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Napisałam bardzo długi komentarz (tak razy dwa tekst Sylwki powyżej) i oczywiście komentarz się nie dodał. Nie sądzę, żebym umiała przywołać tamte słowa, ale za jakiś czas spróbuję i wtedy zgłoszę się do konkursu:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na pracę <3

      Usuń
  13. 1. E-mail: 1514128u@gmail.com
    2. Zadanie nr 2.
    Gdybym napisała książkę o sobie to nosiłaby ona tytuł " Lista życia".
    Dlaczego akurat taki?
    Ostatnimi czasy spędzam dużo czasu w domu. Siadam samotnie nocą na parapecie z kubkiem herbaty i patrze w gwiazdy. Myślę o swoim życiu, zastanawiam się co chciałabym robić, a czego wolałabym uniknąć.
    To był impuls, gdy wzięłam do ręki długopis oraz notes i podzieliłam jedną z kartek na dwie części. Po jednej stronie napisałam " Things I can", a po drugiej " Things I can't". Pisałam na nich miejsca, które chciałabym zobaczyć; ludzi, których chciałabym poznać; rzeczy, które chciałabym zrobić. Na tej liście znalazły się również sytuacje, których wolałabym uniknąć np zdrada bliskiej mi osoby. W ciągu jednego wieczoru powstało wiele takich list. Lista książek, które chciałabym przeczytać. Lista rzeczy, które sprawiają, że się uśmiecham. Lista rzeczy, które mnie zawstydzają. Lista ulubionych piosenek.
    Dzięki takim listom wiem do czego mam dążyć, mam jasno wytyczone cele do zrealizowania. Spoglądając na notes czuję się spokojniejsza, mniej zagubiona i bezradna.
    I tak oto wygląda może życie. Na kartkach kredowego papieru. Nie jest ono idealne podobnie jak moje listy, ale to dopiero początek, wszystko może się wydarzyć.

    OdpowiedzUsuń
  14. dzosefinn.91@gmail.com

    Uśmiecham się po „Sto imion” ;) – 2

    Sto imion – interesujący tytuł prawda? Tytuł to bez wątpienia pierwsza rzecz, która każe zwrócić uwagę na daną książkę. Musi być interesujący i wyróżniający się spośród setek innych.

    Wyobraź sobie, że piszesz książkę o swoim życiu i o sobie. Jakbyś ją zatytułował/-a i dlaczego akurat tak?
    ___

    Szczerze powiedziawszy trudno mi by było wybrać jeden tytuł, który odzwierciedlałby treść mojej historii… Z pewnością pod uwagę wzięłabym „Po drugiej stronie tęczy – tam spotkałam Troskliwe Misie” – on idealnie pasuje do dzieciństwa, jakie miałam – pełne radości, beztroski, miłości. Drugim byłby „Malowanie ciszy” – on z kolei bardziej odpowiadałby czasom szkolnym, kiedy byłam wyrzutkiem klasowym i nikt nie przejmował się mną oprócz rodziców. Trzeci tytuł brzmiałby „Tańcząc w deszczu, czyli jak spotkałam przyjaźń”, który opisywałby aktualny etap w moim życiu – oczyszczenie i upragniona akceptacja w grupie – a tym samym – samej siebie. A dalej? „Droga w nieznane – co będzie, to będzie”.
    Te wszystkie tytuły zamknęłabym w tytule „Ostatnia podróż po krainie zwanej życiem”. Zapytasz pewnie czemu „ostatnia”? A ile razy będziesz żyć?

    OdpowiedzUsuń
  15. martth@wp.pl
    Zadanie nr 1
    Moje wyobrażenie miasteczke rodem z horroru różni się trochę od takiego przedstawianego w telewizji. Może dlatego, że wyznaję filozofię ,,każdego z nas czeka przykry koniec, czy to zombie czy śmierć ze starości. Po co się więc nad tym zastanawiać?" W każdym razie w moim miasteczku za każdym rogiem czekałaby biblioteka wypchana nowościami. I nie tylko! Ilość starych książek jak również ich zapach przyciągnęłyby każdego człowieka naszego ,,jeszcze w miare normalnego" świata. A obok bibliotek? Dla tych co kochają mieć książki na własność stałyby księgarnie z takimi promocjami, z których grzechem byłoby nie skorzystać. Brzmi jak raj, prawda? Otóż w tym świecie młodzież interesowałaby się tylko komputerem, tabletem, telewizją, telefonem i co tam jeszcze innego istnieje. Książki? Jakie książki? Kto normalny czyta książki? Przecież je można co najwyżej na rozpałkę dać! Ewentualnie origami! Jakby tego było mało, że książki zostałyby skreślone z życia ludzkości, to ludzi pozbawiono by możliwości czytania czegokolwiek! Ulotek, rozkładów, nawet opakowań Domestosa! Horror, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. SUPER KONKURS!

    1. beast.m@vp.pl
    2. zadania nr 1

    Budzę się. Cyferki zegarka wskazują 8.37. Godzina dobra, jak każda inna - myślę i powoli zwlekam się z łóżka. Lekko zaspana naciskam guziczek czajnika. Przyda się kawa. Mija kilka minut, ale czajnik nie wydaje charakterystycznego "klik", oznaczającego rychłą kawusię. Podchodzę zniecierpliwiona i kiedy tylko zbliżam rękę, żeby jeszcze raz włączyć czajnik, czuję, że jest gorący. No cóż, może coś mu się tam popsuło, poprzestawiało - tak bywa. A może to wina moich lekko przytkanych uszu? Wciąż przełykam ślinę i próbuję w ten sposób pozbyć się pozostałości po śnie. Nie działa. Kilka łyków wody. Nic z tego. Pozmywam. Zastanowię się później. Mój niepokój lekko wzrasta, kiedy nie słyszę już szumu puszczonej w kranie wody. Koniecznie muszę iść do lekarza. To dziwne, watowate uczucie w głowie przyprawia mnie o dreszcze. Biorę prysznic, szybko się ubieram i wychodzę - taki nagły wypadek z pewnością zasługuje na wizytę poza kolejnością. Sytuacja pogarsza się jeszcze, kiedy wychodzę na ulicę. Pustą. Wszędzie pusto. Pustka i watowata cisza, rozsadzająca głowę... To nie do zniesienia. Przypominam sobie. Tak samo było wczoraj. I przedwczoraj. Tak jest już od dawna. A ja, zamknięta w tym przerażającym mieście, nie mogę się z niego wydostać...

    OdpowiedzUsuń
  18. 1. elaluczkow@gmail.com
    2. Zadanie nr. 1

    Cisza. W końcu. Boże, tak długo byłam jej pozbawiona, że zapomniałam już, jakie to słodkie odczucie dla moich uszu. Siedziałam na łóżku i bałam się poruszyć, by nie spowodować skrzypienia sprężyn w materacu. Całe dnie spędzałam zawinięta w koce i kołdry, coby jak najbardziej zminimalizować odgłosy dobiegające z ulic. Była to mało skuteczna metoda, tych dźwięków nie dało się powstrzymać. Na samą myśl o nich dostawałam dreszczy...
    Chłonęłam ciszę całym swoim jestestwem. Podejrzewam, że gdyby pojawił się przede mną ktoś, kto oferowałby mi sto milionów lub dozgonną ciszę, to bez wahania wybrałabym tę drugą opcję.
    Nie mogłam jednak tak ciągle siedzieć. Wstałam z łóżka i odruchowo skrzywiłam się, gdy materac zaskrzypiał. Podeszłam do okna i ostrożnie przesuwałam się do niego - nie chciałam od razu przez nie spojrzeć, obawiałam się tego, co mogę zobaczyć i wolałam się przygotować, odkładając szok na termin późniejszy o kilka sekund. Gdy zerknęłam za firankę, krzyknęłam tak głośno, jak nigdy dotychczas. Nie podejrzewałam, że moje struny głosowe mogą coś takiego wyprodukować...
    Pełno krwi. Cała ulica była brunatna od niej. Nie miała tego żywego, czerwonego koloru jakimi raczyli nas twórcy filmowi. Była już zaschnięta i unosiły się nad nią roje much. Niemal czułam jej metaliczny, żelazny zapach i lepkość, gdy się szło po tych plamach. Lecz jeszcze gorsze były ciała. Martwe zwłoki leżące pod dziwnym kątem na asfalcie i ułożone w barykady. Co najgorsze, były to małe, delikatne ciałka dzieci. Krew była wszędzie - na maskach samochodów, elewacjach domów, płotach i chodnikach. Oprócz rojów much pełno było ptactwa, które dziobało te niewiniątka. Żarłoczne, głupie ptaszyska. I niedorzeczne, kolorowe kostiumy ubabrane tym, co wszystko...
    Wojna trwała. Może to zabrzmi groteskowo i niedorzecznie, ale nasze miasteczko zostało napadnięte przez clowny. Odważniejsi z nas walczyli z nimi, lecz nie mieli szans. Te potwory pragnęły świeżej, dziecięcej krwi - delikatniej i nieskażonej. Nie interesowali ich dorośli, dlatego nic nam z ich strony nie groziło, dopóki składaliśmy ofiary. Nikt jednak się do tego nie kwapił, dlatego wybuchła krwawa walka - byliśmy skazani na porażkę.
    Dźwięki były najgorsze, gdy dorywali jakieś dziecko - siorbanie i chłeptanie krwi połączone z niewinnymi krzykami bólu i cierpienia... Tego się nie da zapomnieć. Tak jak złowieszczego śmiechu na koniec. Cofnęłam się, by usiąść na łóżko, a mój wzrok padł na potłuczoną ramkę od zdjęcia, które leżało na podłodze. Na fotografii została uwieczniona moja córka. Była... i już jej nie ma. Wybuchłam płaczem i omdlała osunęłam się na zniszczony, wytarty dywan.

    OdpowiedzUsuń
  19. 1. ula.andrzejak@gmail.com
    2. zadanie nr 1

    Wszędzie panuje ciemność a do tego przeszywająca cisza. W oddali widać tylko błyszczące ślepia stworzeń od których krew zamarza w żyłach. Stoję na ulicy i rozglądam się dookoła czy żaden z tych potworów nie zbliża się do mnie. Nagle krzyk rozdziera ciszę. Jeden z nich dorwał się do jakiegoś człowieka. Nie mogę mu pomóc to straszne. Krzyk się urwał. Słaba widoczność. Na ulicy leżą zwłoki, których twarz wykrzywiona jest w grymasie bólu. Muszę iść, nie mogę tu tak stać i czekać bezczynnie na śmierć. Mam tylko tępy nóż, którym i tak wiele nie zdziałam. Ruszam może uda mi się uciec przed ta hordą. Długo już biegnę. Powoli nogi odmawiają mi posłuszeństwa nie mam sił. Wchodzę do najbliższego budynku w nadziei, że ucieknę przed ich drapieżnym wzrokiem. Bujająca się żarówka u sufitu daje światło. Powoli wchodzę po schodach. Wiszą na barierkach. Kim są? Nie wiem. Pogryzieni i zalani krwią. Bez nóg lub rąk. Z brzuchów wyłażą im białe i tłuste robale. Słychać ich świszczący oddech. NIE MOGĘ TAK SKOŃCZYĆ! Lecą mi łzy. Delikatnie otwieram drzwi i wchodzę. Szukam czegoś do jedzenia i picia. Wiedziona instynktem trafiam do kuchni. Trzęsącymi się dłońmi otwieram lodówkę. W środku woreczki z krwią. Wstrzymałam oddech. Krew? Szybko odwracam się. Nikogo nie ma. Odetchnęłam. Muszę jak najszybciej stąd iść. Już wiem co napadło na nasze miasto. To wampiry. Przebiegłe i bezgłośne machiny do zabijania. Czuję jednak że jest ktoś jeszcze… może zombie, wilkołaki lub coś jeszcze gorszego. Wychodzę z kuchni. Nikogo nie ma co za szczęście. Schodzę po schodach. Nie ma już tych, którzy wisieli na barierkach. Wolałam nie myśleć gdzie są teraz. Wybiegam przed budynek. Stoi tam auto. Wsiadam i bez zastanowienia ruszam. Miałam rację jest ktoś jeszcze to zombie. Dobijają się pięściami bym otworzyła im drzwi. Za późno już ruszyłam. Włączam radio. Słychać tylko krzyki bólu i cierpienia. Opanowały studio. Poczułam zapach krwi i zgnilizny. Zajrzałam w lusterko. Jedyne co zobaczyłam to zielone łapy z długimi szponami. Czuję jak szpony tego potwora wbijają mi się w szyję. Krew tryskając zalewa przednią szybę auta. Czuję jak mój morderca zlizuje mi krew z szyi. Wpadam w drzewo. Pojazd dachuje. Widzę mroczki. Powoli osuwam się w ciemność. Przegrałam moją walkę o przetrwanie. Gatunek ludzki wymarł. Auto wybucha i języki ognia zabijają nas obojga. Teraz rządzą tu krwiożercze istoty…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaje*****, świetne , gratuluje pomysłowości. Obyś wygrała :) Przeczytałam wszystkie ale ten zwala mnie z nóg.

      Usuń
  20. 1. pati_sb@o2.pl
    2. Zadanie nr 1.

    Zostałam ukarana. Stoję na pustym polu i zaciskam pięści z bezsilności i złości na samą siebie. Jak mogłam do tego dopuścić, przecież znałam zasady. Wiedziałam, że za ich złamanie trafię właśnie tutaj, a jednak się na to zdecydowałam. Z miłości? Sama nie wiem, teraz to się nie liczy. Teraz muszę zrobić wszystko, żeby nie zwariować. Lada chwila pole te zacznie się kształtować, czerpiąc pomysły z mojego umysły - a dokładniej z jego najgorszej części, moich lęków.
    Ziemia pod moimi stopami lekko drży, zaczyna się. Z ziemi wyłaniają się drzewa, martwe, z okropnie powyginanymi gałęziami, pokryte pajęczynami, a pomiędzy nimi puste, zniszczone domy. Wygląda to jak miasto duchów, zmarłych. Jednak ja wiem, że to nie duchów powinnam tutaj się bać. Zamykam oczy, nie chcąc patrzyć na więcej, na istoty, które zaraz się pojawią, bo i tak od zawsze dobrze wiem, czego najbardziej się lękam... Słyszę coś, jakby syczenie, klekotanie i odgłos wielu stóp. Poruszają się powoli, otaczając mnie. Nie będę uciekać, bo to nie ma sensu; i tak odeślą mnie tutaj z powrotem. Nagle coś zwala mnie z nóg i w ataku paniki łamię własne założenie otwierając oczy. Osiem ślepi wpatruje się we mnie z odległości kilku centymetrów. Para szczypiec porusza się tuż przed moją twarzą, wywołując na całym ciele ciarki. Jedno z odnóży powoli zbliża się do mnie, jakby pająk chciał sprawdzić moją konsystencję. Jest coraz bliżej, a ja z niezwykłą dokładnością mogę zobaczyć pojedyncze włoski, jakie je pokrywają. Nie zniosę jego dotyku. Normalnie dotyk nawet najmniejszego pająka przyprawia mnie o palpitacje serca, a co dopiero takiej wielkości bydle. Muszę coś zrobić. Wydostać się stąd jak najprędzej. Zaskakując stwora zrywam się do biegu i pędzę ile sił w nogach, byle dalej stąd. Nie biegnie za mną; przynajmniej nie jest głośniejszy od panicznego bicia mojego serca. W oddali dostrzegam pierwsze zabudowania. Wiem, że nie powinnam tam iść, dopóki moja kara nie dobiegnie końca, jednak nie potrafię się powstrzymać. Wolę uwolnić się od tego koszmaru i błagać Radę o łaskę. Ledwo łapiąc oddech przekraczam bezpieczną granicę i upadam na kolana. Spoglądam za siebie i niczego nie widzę. Uciekłam.
    Nagle całe miasteczko przeszywa lekki wstrząs. Niebo ciemnieje, a ludzie zaczynają wychodzić z domów. Co się dzieje? Czy to moja wina? Wszyscy idą w moim kierunku, oskarżycielsko wskazując mnie palcem. Im bliżej podchodzą, tym więcej szczegółów dostrzegam i zaczynam zauważać, że coś jest nie tak. Ich ciała są dziwnie powykrzywiane, palce dziwnie długie, a głowy... Głowy jakby żyły własnym życie. Włosy drgają im nerwowo, a z ust wydobywa się dziwne syczenie. Zaraz, włosy? Nie, to nie włosy. To odnóża! Ich głowy zamieniły się w małe ciała pająków i na moich oczach porastają obrzydliwym futrem. Cofam się z przestrachem, jednak teraz i za mną pojawiają się pająki, od których myślałam, że uciekłam. Nie mam dokąd iść, a te potwory są coraz bliżej... Ich odnóża zaczynają się o mnie ocierać, z każdej "twarzy" bacznie obserwuje mnie osiem oczu. Liczne szczypce są coraz bliżej, zajadle się poruszając. Nie mogę się ruszyć, padam na ziemię i marzę tylko o tym, by wszystko jak najszybciej się skończyło.

    Trzymam kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. 1. daruniadec@gmail.com
    2. Zadanie nr. 2

    Szklane marzenia. Historia (nie)zwyczajna

    Mam wiele marzeń i pragnień. Zresztą jak każda nastolatka. Jedne są na wyciągnięcie ręki, inne są bardziej nieosiągalne, jak na przykład zamieszkanie w zamku. Ale ciągle dążę do ich spełnienia. Wierzę, że uda mi je osiągnąć. Jestem sobą. Oto ja.

    :)

    OdpowiedzUsuń
  22. e-mail: edyta.cha@wp.pl
    Wybieram zadanie nr 2.

    Tytuł: "Czekanie"

    Stoję na przystanku. Bus jak zwykle się spóźnia…czekam, bo jakie mam wyjście. Zniecierpliwiona spoglądam co chwilę w lewo, czy wyłoni się zza zakrętu? Żyjemy w pośpiechu, a nie ma za grosz poszanowania czyjegoś czasu. Punktualność w Polsce jest zjawiskiem kompletnie nieznanym! Czekanie pochłania nas za to bez reszty. Całe życie na coś czekamy…na wakacje, na święta Bożego Narodzenia, na początek kolejnego roku, na wizytę u lekarza, na pensję, na promocję ulubionych francuskich serów, na wymarzoną podróż, na wyniki totka, na premierę książki, na spotkanie „drugiej połówki”, na kolejną randkę, na narodziny dziecka…aż wreszcie zastaje nas śmierć. Ale czy czas, który przeznaczamy na czekanie jest pusty, zmarnowany? Myślę, że nie, bo czekanie jest tak nieodłącznym elementem życia jak powietrze, niebo, to co nas otacza. Możemy tego nie dostrzegać, bo to co dane jest nam tak po prostu, bez starania, często umyka naszej uwadze. Podczas czekania subtelnie, samoistnie w głowie pojawiają się myśli – co będziemy robić wieczorem? Jak potoczą się losy bohaterki aktualnie czytanej książki? Dlaczego On jeszcze nie zadzwonił?, Co kupić Mamie na urodziny? Gdzie szukać pomocy w rozterce? Zadajemy sobie pytania błahe lub trudne, ale to nie jest najważniejsze. Grunt, że myślimy, a więc nie marnujemy czasu!

    Od czekania nie łatwo jest uciec. Ludzie myślą, że jak kupią sobie szybki samochód, to będą mieli więcej czasu, bo unikną stania na przystanku…i pędzą swym BMW dopóki nie natrafią na korek, no i czekają…

    W sumie to lubię ten stan…niepewność, odliczanie godzin i dni, podekscytowanie, czasami nerwowość. Lubię świadomość, że czas upływając zbliża mnie do tego, na co czekam, a gdy nadejdzie ten moment pojawia się kolejny cel. Czas jest bowiem jak horyzont – wydaje nam się, że stale się do niego przybliżamy, podczas, gdy on umyka, jest wciąż daleko. Mamy więc cel, jakiś punkt odniesienia, który jest siłą napędową naszych działań, mamy motywację dającą siłę do poszukiwania szczęścia. Nawet jeśli spotyka nas tragedia, kłopoty, którym ciężko podołać, to czekamy na lepsze dni, na poprawę sytuacji, na pomocną dłoń.

    Więc czekamy...tym razem na wyniki :)

    OdpowiedzUsuń
  23. 1. ms@zerwijowoc.pl
    2. Zadanie numer 2

    "Ambasador marzeń " to z pewnością nie jest księga, którą łatwo się czyta. Wielu po okładce wyrzuci ją do śmietnika, ale pisałem to, co czułem, a nie to, co chcieli bym pisał. Pierwszych rozdziałów się wstydzę. Narrator zaczął od sceny, która jego słowami malowała nam obraz głębokiej wody i wielu możliwości. Z iluzji wyrywa czytelnika dopiero powtarzający się szept, który towarzyszy głównemu bohaterowi od pierwszych stron " Polub życie nawet jeśli to błoto ". Niewielu z nas potrafi sobie wyobrazić jak to jest stracić szansę na szczęście z chwilą urodzenia. A główny bohater nie tylko nie posiadał predyspozycji do normalnego życia ale i zgubił cele. Poczucie bezsilności, marność oraz nienawiść do świata ludzi i ich Stwórcy to jego codzienność . I wtedy uświadamia sobie, że szlachetniej jest zginąć w walce o rzeczy wielkie niż egzystować w przeciętnośći. Tak zaczyna się wyjątkowa podróż, walka z losem, która ma udowodnić, że ludzie są biedni, bo ich marzenia są biedne. I z pewnością udowadnia. Historia prowadzi czytelnika przez ambicje, upadki, przyjaźnie, pasje, łóżka kobiet, małe sukcesy i wielkie zmagania. Książka pokazuje, że tylko od Ciebie zależy jakość twojego życia i jeśli Ty nie podejmiesz wyzwania walki z przeciwnościami, to rzeczywistość będzie trzymać Cię na kolanach. Chcesz być zakładnikiem swoich lęków? Jesteś ponad to! Fabuła odsłania przed Tobą życie wojownika, który według przeznaczenia nie mógł podnieść broni. Odkryj jego motywy, weź ze sobą jego myśli, bo życie jest jak pudełko puzzli. Każdy z nas je dostaje, niektóre są łatwiejsze, niektóre wyjątkowo trudne, nie rzadko brakuje w nim jakiś elementów, ale tylko od ciebie zależy czy zbudujesz z nich niesamowity obrazek. Ostatni rozdział książki jest pusty. I czeka na Twoją historię. Zacznij już dziś wypełniać karty swojej własnej podróży , ponieważ każdy z nas jest Ambasadorem swoich marzeń...

    Milan Santana (zerwijowoc.pl)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!