Tytuł oryginału: Pines
Autor: Blake Crouch
Seria/cykl: Wayward Pines #1
Data premiery: 21 maja 2014
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 342
Dwóch funkcjonariuszy
ginie w małym miasteczku Wayward Pines w stanie Idaho. Agent specjalny Ethan
Burke zostaje wysłany do mieściny w celu odszukania agentów i sprowadzenia ich
z powrotem do domu. Zaraz po przekroczeniu granicy rozpędzona ciężarówka wpada
w jego samochód i taranuje go. Ethan traci pamięć. Na szczęście wspomnienia
powoli budzą się ze snu, a Ethan zauważa, że z pozoru cichutkie miasteczko jest
pułapką. Ludzie, ich zachowanie, zagadki… Z Wayward Pines nie możesz się
wydostać – jesteś jednym z nas.
Thrillery
czytam stosunkowo od niedawna. Wcześniej zaczytywałam się tylko w powieściach
młodzieżowych, romansach i fantastyce. Kiedyś postanowiłam dać szansę
thrillerom, a one ją wykorzystały. W ciągu swojego krótkiego życia przeczytałam
kilka naprawdę świetnych, a sięgając pamięcią wstecz nie przypominam sobie,
żeby któryś z nich zmusił mnie do wystawienia niskiej oceny i niezbyt
pozytywnej opinii. Może wszystkie są świetne? Nie, chyba nie, to raczej
niemożliwe, prawda? Niemniej jednak thrillery zaliczają się do mojego
ulubionego gatunku, a Wayward Pines. Szum
nie odstępuje od reguły „uwaga-kolejny-dobry-thriller”. Z tą różnicą, że
historia Ethana Burke’a bije na głowę (na grzbiety?) wszystkie inne, które
przeczytałam.
W
moim przypadku zaistniał taki książkowy łańcuszek: interesujący tytuł – rzut okiem
na okładkę – zachwyt sięgający stąd (z gór) do Bałtyku – podziwianie przez
pewien czas okładki – zainteresowanie opisem – absolutna, wyższa konieczność
przeczytania. Okładka i tytuł to po prostu strzał w dziesiątkę. Gdybym miała
wybierać książki po samym tytule, Wayward
Pines znalazłoby się w pierwszej dziesiątce najlepszych. To samo okładka,
która idealnie oddaje klimat książki. Mało tego – potęguje go w czasie czytania
i daje pewne mroczne, niebezpieczne wyobrażenie dziwnego, mrocznego i
przerażającego miasteczka.
Ale
dosyć o okładce i tytule, czas powiedzieć o najważniejszym, czyli o treści. Do
samego początku miałam pewne zastrzeżenia. Jak wiadomo z opisu, Ethan traci
pamięć na skutek zderzenia z ciężarówką. Pomijając szok Ethana (dziwiłabym się,
gdyby nie był zszokowany) i jego zagubienie w zaistniałej sytuacji,
zastanawiałam się, dlaczego po pierwszych rozmowach z szeryfem i jako-takim
zwiedzeniu Wayward Pines nie zainteresował się losem swojego kolegi (mały spoiler – raczej jego pozostałościami),
z którym jechał w samochodzie. Poza tym ciągłe przeskakiwanie do nowego akapitu
trochę mnie męczyło i nie sprawiało, że czytanie pierwszych rozdziałów było
przyjemne. Jedno zdanie, przeskok do nowego akapitu, jedno zdanie, przeskok,
dwa zdania, przeskok, jedno, przeskok… Oczywiście zdarzały się dłuższe
fragmenty, ale tych miniaturowych zdań było po prostu… pełno. Na szczęście
później ten minus zamienia się w spory plus, ale o tym za chwilę.
To,
co najbardziej uderzyło mnie w książce, zwie się Wayward Pines i „świat
przedstawiony”. Blake Crouch jest dla mnie mistrzem kreowania dziwnych,
strasznych, odrażających i przerażających miejsc. Razem z Ethanem opuszczamy
jego bezpieczny, przytulny dom i wkraczamy do pokręconego Wayward Pines.
Wszystkie dziwne emocje czuć już na samym początku, zaraz po przekroczeniu
granicy miasteczka; jeszcze nie wiedziałam, o co chodzi w tej malutkiej
mieścinie, a już się bałam. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że im dalej, tym
dziwniej. W pewnym momencie myślałam, że jeśli Ethan zaraz nie wydostanie się z
miasteczka, to ja sama, delikatnie mówiąc, zwariuję. Wayward Pines. Szum to książka, która w środku nocy przyprawiała
mnie o palpitację serca i drżenie rąk. Tak, w środku nocy, bo historia Ethana
tak wciąga, że „jeszcze jeden rozdział” było dla mnie kłamstwem. A więc w nocy
o północy niczym małe dziecko siedziałam pod kołdrą, czytałam Wayward Pines i myślałam, jak tu
zacisnąć powieki, żeby dalej móc czytać, ale nie być świadkiem strasznych scen
i jak uspokoić rozkołatane serce. Mało tego! Bałam się, że na drugi dzień idąc
do szkoły, moja szkoła okaże się zupełnie inną szkołą! Czyżbym została zarażona
Wayward Pines?
O
tak, groza i napięcie to kolejne Wielkie Cechy Wielkiego Blake’a Croucha. Do tej
pory nie mogę wyjść z podziwu (i otrząsnąć się z przerażenia). Autor sprawił,
że całkowicie przepadłam w jego powieści i chciałam więcej, dlatego Wayward Pines przeczytałam tak szybko.
Jednocześnie prowadziłam własne dochodzenie, próbowałam rozwikłać zagadkę
mieszkańców miasteczka, ale oczywiście moje zdolności detektywistyczne jak
zawsze okazały się bardzo… ubogie.
Bohaterowie
również stanowią pozytywną stronę książki. Ethan Burke to profesjonalista,
żołnierz, mąż, ojciec i agent. Gdy poznałam go na samym początku książki,
myślałam, że jest to zwykły pracownik przekładający papiery w biurze, ale (kocham „ale” w recenzjach) Blake
Crouch postanowił nie marnować tak dobrego głównego bohatera. Stopniowo, krok
po kroku, ujawnia jego dramatyczną przeszłość. To tło wypadło po prostu
świetnie. Uwielbiam podobne zabiegi w książkach, zwłaszcza wtedy, kiedy – tak jak
to zrobił autor – pokazuje się je po kolei, odkrywając nowe fakty na nowych
stronach. Na samym końcu całość robi wrażenie, wręcz ogromne. Wtedy
zrozumiałam, że Ethana nikt szybko nie złamie i jest to jedyny, pewny bohater,
na którego można liczyć.
Wcześniej
wspomniane przeskoki do nowych akapitów dopiero później nabierają sensu. W ten
sposób autor tworzy napięcie, sprawia, że akcja staje się dynamiczna i pokazuje
zachowanie Ethana – szybkie decyzje, szybkie działanie, szybkie myślenie. To,
co na początku przeszkadzało mi w czytaniu, na kolejnych stronach pomogło
zrozumieć sytuację głównego bohatera.
Małe
zastrzeżenie mam do zakończenia, które mogło być bardziej spektakularne. Mimo
to takie zakończenie pierwszej części również przypadło mi do gustu.
I
jak? Przekonani? Wayward Pines. Szum
to książka, która nie pozwalała mi zasnąć, a jeśli już usnęłam, to upominała
się na lekcjach. Dawno nie czytałam książki na lekcji pod ławką, a jeśli tak
robię, oznacza to tylko jedno – całkowicie mną zawładnęła. Jestem ciekawa, czy
Wami też zawładnie. Bardzo polecam pierwszą część losów Ethana. Mam nadzieję,
że – tak jak ja – nie zawiedziecie się na obiecującej powieści Blake’a Croucha.
Ja przekonałam się osobiście i mogę powiedzieć tylko tyle: strzeżcie się
Wayward Pines. Ta książka to przestroga!
8/10
Za możliwość poznania niebezpiecznego Wayward Pines serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
www.otwarte.eu |
Kurczę, fabuła tej książki nie do końca mnie przekonuje, a jednak naczytałam się już o niej tyle dobrego, że jestem naprawdę mocno zaintrygowana. Lubię thrillery i widzę, że po ten zdecydowanie warto sięgnąć.
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie lektury, ale moje odczucia się nieco inne. Przyłączam się do zachwytów nad okładką :) co do treści jednak, to czuje się nieco rozczarowana, być może dlatego, że promocja książki objęła porównania do Twin Peaks i Archiwum X, a więc od początku spodziewałam się "dziwnej" historii, a więc opisane przez autora wydarzenia mnie nie zaskakują.
OdpowiedzUsuńNie tracę jednak nadziei, że książka jeszcze mnie zachwyci i znajdę w niej to wszystko o czym piszesz. W każdym razie nie przestaję szukać :)
Ja niestety nie mam porównania z Twin Peaks i Archiwum X, więc może dlatego ta reklama na mnie tak nie podziałała... Ale nie traćmy nadziei! :D
UsuńNie zamierzam unikać Wayward Pines, a wręcz przeciwnie - zaintrygowała mnie. Lubię takie pokręcone, jakby upiorne miasteczka...
OdpowiedzUsuńLubię takie bardzo wciągające książki, takie czyta mi się najlepiej.
OdpowiedzUsuńNie czytuję kryminałów i thrillerów, więc muszę podziękować za tę lekturę. Ale może komuś ją polecę, skoro mówisz, że książka jest dobra i wciągająca.
OdpowiedzUsuńSporo już czytałam o tej książce i wiem, że w końcu sięgnę po ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńJa jestem przekonana. Te miejsca, nastrój grozy - Wow muszę mieć tę książkę.
OdpowiedzUsuńIdealna dla mojego męża
OdpowiedzUsuń