Uwaga! W tej recenzji mogą znaleźć się treści ujawniające ważne fragmenty poprzedniej części.
Tytuł oryginału: Deadline
Autor: Mira Grant
Seria/cykl: Przegląd Końca Świata #2
Data premiery: 23 października 2013
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 504
Po dramatycznych
przeżyciach sprzed roku Shaun Mason zapomniał, kim tak naprawdę jest. Stał się
cieniem dawnego Shauna, Irwina i najlepszego przyjaciela Georgii, wrakiem i
wulkanem gniewu. Nic nie będzie takie samo. Nigdy nie będzie tamtym Shaunem
Masonem. Świat nigdy nie będzie wyglądał tak, jak rok temu.
Ale
jedno się nie zmienia – Shaun dalej gra w tej samej, niebezpiecznej grze.
Kiedy
w drzwiach jego mieszkania pojawia się naukowiec, który według ostatnich
doniesień zginął, wszystko zostaje postawione w innym świetle. Zaraz po
odwiedzinach naukowca wybucha epidemia. Pojawiają się pierwsze pytania, domysły
i ofiary. Tylko czy Shaun jest gotowy, by znów igrać z ogniem?
Oczywiście,
że tak.
„Wierzę w prawdę. Wierzę w
dziennikarstwo. I wierzę w Shauna.
Cała reszta to szczegóły.”
Z
pierwszą częścią Przeglądu Końca Świata
– czyli Feed – było tak, że…
zniszczyła mnie. Próbowałam to jakoś wyrazić w recenzji, ale zabrakło mi słów. Feed było tak niesamowite, tak wciągające,
tak oryginalne i tak idealne, że podejrzewałam, iż w przypadku Deadline może być odwrotnie. Zanim
sięgnęłam po kontynuację, wielu czytelników zachwalało drugi tom i mówiło, że
jest o niebo lepszy od poprzedniego, a koniec po prostu wciska w fotel. Końcówka
Feed zrobiła na mnie ogromne
wrażenie, praktycznie była całkowicie odpowiedzialna za owe zniszczenie, więc
bez kontynuacji nie mogłam długo wytrzymać. Otworzyłam, przeczytałam,
kilka(naście) razy próbowałam uspokoić szybko bijące serce, całkowicie
przepadłam… a teraz potrzebuję dobrego psychologa. Tylko jak mam opowiedzieć psychologowi
o swoim problemie? „Proszę pana, bo wie pan… przeczytałam taką jedną książkę,
która jest niesamowita, zawładnęła całym moim czytelniczym światem, wywróciła
go do góry nogami, rozbiła wielkim młotem, skleiła, przepuściła przez maszynę
do mielenia, wyprostowała, wyprasowała… i teraz nie wiem jak żyć normalnie”?
Chyba tak.
Chyba tak.
Pomimo
kiepskiego stanu psychicznego napisanie tej recenzji będzie czystą
przyjemnością, a może nawet swego rodzaju terapią. Szykujcie się więc na długie
wywody fanki Przeglądu Końca Świata i
samej niedobrej Miry Grant.
Zacznijmy
od tego, że w Deadline spotykamy się
z narracją pierwszoosobową z punktu widzenia Shauna. To całkiem ciekawa zmiana
(„ciekawa”… jak to strasznie brzmi…), która rzuca na Przegląd Końca Świata trochę inne światło. Mamy niepowtarzalną
okazję poznać jednego z dwóch głównych bohaterów. Shaun, młodszy brat Georgii,
zaciekawił mnie już w pierwszej części, może dlatego, że był bardzo podobny do
Georgii, a jednak inny – ona Newsie, on Irwin, ale działają ramię w ramię i
myślą dokładnie tak samo. Shaun to bardzo ciekawa postać. Mogę nawet szczerze
powiedzieć, że pokochałam go swoją babską miłością, jaką darzę tylko tych
jedynych, wybranych męskich bohaterów książkowych.
Chociaż
zmienia się narrator, lekkość tekstu i humor pozostają takie same. Właściwie to
humoru jest tu dużo więcej niż w Feed,
a to za sprawą stanu Shauna (co również brzmi bardzo dziwnie). Ponad to Mira
Grant dba o każdy detal. Już w poprzedniej recenzji wspominałam, że w Feed poległo kilku bohaterów. Shaun o
tym wszystkim świetnie pamięta, a tamte przeżycia wpływają na jego stan
psychiczny oraz rolę, którą do tej pory odgrywał w
swojej dziennikarskiej
karierze. Nie jest tak, jak w innych książkach, że żałoba bohatera trwa dwa dni
i koniec. Shaun pamięta o tamtych wydarzeniach, a one bardzo mocno wpływają na
jego stan psychiczny, samopoczucie i podejmowane decyzje.
Źródło |
Jeśli
już jesteśmy w temacie dbania o detale, to Mira Grant jest mistrzynią.
Stworzyła własny, jedyny w swoim rodzaju, oryginalny i niebezpieczny świat,
jego makabryczną historię, która ma wpływ na teraźniejszość, a do tego
wszystkiego dorzuciła zombie. Nieżywe potwory nie są najważniejszym problemem Feed i Deadline. Zombie tworzą mroczne tło niebezpiecznej gry o władzę,
prawdę i całą ludzkość. Są świetnym dodatkiem do i tak już niebezpiecznego
świata, dodają mu grozy i zgniłego smaku. Głównym tematem Przeglądu Końca Świata jest polityka i dziennikarstwo. Myślałam, że
będzie to dobry horror, ale Mira Grant uwielbia zaskakiwać czytelników już na
dzień dobry i zamiast dobrego horroru mamy jeszcze lepszy thriller medyczny.
Jak dla mnie, kolokwialnie mówiąc, odlot!
W
Przeglądzie Końca Świata mocną stroną
są również świetni bohaterowie. Deadline ma
wielu nowych. Tak jak w Feed, tak i
teraz każdy z nich jest idealnie wykreowany. Nie mogę wyjść z podziwu! Mira
Grant stworzyła niesamowite postaci, prawdziwe, żywe, o różnych charakterach,
temperamentach, specjalizacjach… Zabrzmi to banalnie, ale kocham ich wszystkich
(oczywiście nie tak bardzo, jak Shauna). Chylę czoła przed autorką. Drugą
częścią Przeglądu Końca Świata
potwierdziła, że jest pisarskim objawieniem, wielkim talentem i wspaniałą,
niesamowitą autorką, która za pomocą jednej książki potrafi doprowadzić
czytelnika do płaczu i rozśmieszyć do łez.
Skoro
mówię o emocjach, to pozwólcie, że rozszerzę odrobinę ten wątek. Obawiam się,
że Mira Grant stoi za zniszczeniem mojej psychiki. W jednym rozdziale śmiałam
się do rozpuku, a za chwilę nie mogłam opanować szybszego bicia serca. Nie
pamiętam, kiedy jakaś książka wywołała u mnie tyle emocji i różnych reakcji.
Aktualnie na rynku czytelniczym możemy spotkać tysiące różnych książek,
najróżniejsze historie i jeszcze różniejszych autorów, ale tylko kilkunastu z
nich będzie w stanie zagrać na wszystkich strunach emocjonalnych czytelnika.
Mira Grant jest jednym z tych autorów. Zastanawiam się, jak za pomocą tak
banalnych słów można zniszczyć czytelnika? Przecież to… Chciałabym powiedzieć „niemożliwe”,
ale jak widać – możliwe jest.
Akcja
pędzi do przodu. To ona sprawiła, że Deadline
przeczytałam w dwa dni. Słowa mola książkowego „Jeszcze jeden rozdział i
idę spać” stały się moim największym kłamstwem, a jednocześnie zapewnieniem, że
na moich oczach w książce dzieją się niesamowite rzeczy. Kiedyś słyszałam, że
dobrą książkę poznasz po godzinie, do której ją czytasz. Pierwsza w nocy to
dobry wynik? Weźcie pod uwagę również to, że godzinę snu przekładałam trzy
razy. Wszystko przygotowane jest ze smakiem, pokazane na bardzo wysokim
poziomie, dostarczane w odpowiednich ilościach, nie za dużo, ale nie za mało,
tak, żeby czytelnik mógł na chwilę odpocząć, a po chwili zostać rzuconym w wir
nowych wydarzeń… Dziękuję Bogu za dużo wolnego czasu, bo gdybym czytała tę
książkę w ciągu roku szkolnego, moje oceny mocno by ucierpiały.
A
koniec? Jak wcześniej wspomniałam, wielu czytelników mówiło, że wgniecie mnie w
fotel. Nie, nie wgniótł mnie. Kiedy go przeczytałam, świat stał się mały, przed
oczami miałam tylko ostatnie słowa, słyszałam, jak szybko bije mi serce i
czułam, jak łzy domagają się uwolnienia. A potem Mira Grant podziękowała za
wspólną lekturę, zostawiła mnie z zakończeniem i kazała radzić sobie samej z
ciężarem tylu tajemnic, ostatnimi słowami oraz nowymi faktami. Koniec był
ciosem i szokiem. Nie wiedziałam, co zrobić ze sobą, gdzie iść, co powiedzieć,
jak zareagować, napisać wiadomość do przyjaciółki, położyć się i ryczeć, wstać
i klaskać, wyrzucić książkę przez okno (za zniszczenie psychiki), czy przytulić
i obiecać, że nie opuszczę jej w zdrowiu i chorobie. Koniec był… początkiem i
końcem, zaskoczeniem… Ludzie, dawno nie byłam takim wrakiem czytelnika! Skąd
Mira Grant ma takie moce do pisania TAKICH książek.
Przegląd
Końca Świata jest moim czytelniczym objawieniem. Nie
wiem, jak wyglądał mój świat przed przeczytaniem Feed i Deadline. Nie wiem
też dlaczego zwlekałam z sięgnięciem po historię Georgii i Shauna. Wiem tylko
tyle, że Mira Grant jest moim mistrzem i że należę teraz do nowego świata –
świata, w którym prawda głoszona jest za cenę życia. Ci, którzy przeczytali
obie części Przeglądu Końca Świata z
pewnością potrafią zrozumieć moje odczucia i zagubienie, ale ci, którzy jeszcze
nie myśleli o Feed i Deadline tracą bardzo dużo.
Przegląd
Końca Świata otwiera oczy. Dziękuję autorce, że wkroczyła w moje życie,
zniszczyła je, przewróciła do góry nogami i naprawiła, pokazując jednocześnie,
o co powinniśmy walczyć. Żałuję, że Georgia i Shaun nie są prawdziwymi
bohaterami z krwi i kości. Za takimi przywódcami podążałyby miliony ludzi
gotowych walczyć o prawdę. Nie wiem, jak przekonać Was do przeczytania Feed i Deadline. Pisząc tę recenzję zrobiłam wszystko, co mogłam, ale to
od Was zależy, czy pozwolicie, aby Wasz świat uległ zniszczeniu i odbudowaniu. Dziękuję
Mirze Grant nawet za to, że zniszczyła moją psychikę! Nie gniewam się. Po
prostu dziękuję.
Powstańcie, póki możecie.
Powstańcie, póki możecie.
9/10
+ "The best of all"
Przegląd Końca Świata:
Feed | Deadline | Blackout
Świat, który znasz przestanie istnieć
Nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie czytałam pierwszej części...
OdpowiedzUsuńJa też :O
UsuńPierwszą część czytałam dość niedawno i wywołała na mnie wrażenie podobne, jak na Tobie ^^ Bardzo dobrze dopracowana książka, każdy detal jest przemyślany i wszystko do siebie pasuje.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na następną część i mimo że mam ją już na półce, to jeszcze jej nie czytałam, ale zajrzałam na koniec i zafundowałam sobie MEGA spoiler, który jednak nie zniechęcił mnie w żaden sposób do czytania :3
O mamo :O Moja przyjaciółka też zafundowała sobie mega spoiler i ją ochrzaniłam o to XD LUDZIE, PRZED PRZECZYTANIEM NIE ZAGLĄDAJCIE NA KOŃCOWE STRONY "DEADLINE". PROSZĘ!
UsuńJedna z moich ulubionych serii :) Jestem niesamowicie ciekawa jak to wszystko się skończy :D
OdpowiedzUsuńNie sposób się z Tobą nie zgodzić. ;) Już na instagramie Ci napisałam, że zakończenie epickie i widzę, że się ze mną zgadzasz. Co tu dużo mowić - Mira Grant stworzyła świetną, na bardzo wysokim poziomie trylogię, która aż kipi oryginalnością.
OdpowiedzUsuńOk, to na razie nie czytam Twojej opinii, bo nie znam żadnej części tej serii - ale jak przeczytam, to wtedy będziemy mogły podyskutować o tej książce :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę przeczytać tę serię! Tyle pozytywnych recenzji czytałam już na jej temat, że to jest aż dziwne, żeby książka była aż tak dobra. Kto wie? Może wakacje będą odpowiednim czasem na zapoznanie się z "Feed" oraz "Deadline" ?
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
To nie do końca dla mnie książka, aczkolwiek mogłabym ją przeczytać ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
To, że przeczytam jest pewne, poniewaz pierwsza czesc byla genialna :) Druga widze, z emnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie czytałam, może pod koniec wakacji :)
OdpowiedzUsuńa przy okazji nominuję Cię do LBA, życzę miłej zabawy :)
Sporo czytałam o tej serii, ale jakoś nie jestem nią bliżej zainteresowana.
OdpowiedzUsuńUwielbiam i "Feed" i "Deadline". Mira Grant jest wielka! Czekam na kolejną część serii! :)
OdpowiedzUsuń