120. "Wiatr. Wiadomość do mnie" Miriam Dubini

Tytuł: Wiatr. Wiadomość do mnie
Tytuł oryginału: Aria. Messaggio per me
Autor: Miriam Dubini
Seria/cykl: Wiatr #1
Data premiery: październik 2012
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 192

 

Greta nie jest taka, jak jej koleżanki. Nie lubi wzdychać do chłopców, ubierać się w kolorowe spódniczki, przesyłać wiadomości na lekcjach i chodzić na zakupy. Zamiast tego wskakuje na swój rower i, mknąc ulicami Rzymu, zapomina o świecie. Jest zbuntowaną i cichą trzynastolatką, która nie ma wspólnego języka z mamą i otoczeniem.

Wszystko zmienia się, gdy poznaje anielsko przystojnego i tajemniczego Anselma. Greta nie wie, dlaczego chłopak – tak jak ona jeżdżąc na rowerze – dostarcza w różne miejsca dziwne przesyłki. Nie ma pojęcia, że odpowiedź może uzyskać, wsłuchując się w szept wiatru.



Nie ma jednej jedynej drogi, aby dotrzeć do obranego celu. Czasem trasy okazują się trudniejsze, niż tego oczekiwałeś, czasem strome podejścia sprawiają, że żałujesz podjęcia wędrówki. Ale to właśnie na szczycie najwyższej góry horyzont się rozszerza, a podróż staje się wielką przygodą. Nasz głos jest wołaniem nieskończonego nieba.



Największe wrażenie zrobiła na mnie śliczna okładka i sam tytuł. Książka kusiła mnie od pewnego czasu, ale zawsze przelatywała mi przed nosem. Na szczęście udało się w końcu pochwycić w ręce historię Grety, która – niczym tytułowy wiatr – zawsze była gdzieś obok, ale zawsze nieuchwytna. Okładka robi wrażenie, a grafika wewnątrz tylko je potęguje, bowiem w środku czekają na nas strony ozdobione pięknymi rysunkami, a wzbijające się w powietrze na stronach książki liście ciągle przypominają nam, o czym ona opowiada.

Chciałam przeczytać Wiatr. Wiadomość do mnie, ale nie oczekiwałam od niej zbyt wiele. Sądziłam, że będzie to krótka, przyjemna historyjka. Tak też się stało, ale oprócz lekkości i przyjemności w czasie czytania historia Grety zebrała kilka plusów, jak i parę minusów. Bez dwóch zdań jednym z plusów jest sam pomysł rozwożenia paczek na czas i z różnych okazji. Ten element książki jest długo utrzymywany w tajemnicy i wytłumaczony czytelnikowi dopiero na samym końcu, ale warto poczekać chwilę na wyjaśnienie. Jest w nim coś bajkowego, magicznego i tak słodkiego, że z przyjemnością towarzyszyłam Anselmowi w czasie jazdy i dostarczania przesyłek. Tym samym autorka wybiła się ponad schematyczne książki młodzieżowe, które (w większości) opowiadają tylko o miłości. Miłość również tu znajdziecie, lecz pierwsze skrzypce w tym utworze grają paczki – paczki pełne szczęścia, nadziei, niosące radość i wspomnienia.

Greta i Anselmo są postaciami, które zostały najlepiej wykreowane i przedstawione Czytelnikowi. Książka jest króciutka (ma zaledwie nieco ponad sto dziewięćdziesiąt stron) i trudno w tak krótkim czasie dobrze stworzyć wszystkich bohaterów. Gdyby książka była trochę dłuższa, autorce z pewnością udałoby się dodać trochę życia postaciom. Pośród wszystkich bohaterów Greta i Anselmo zostali najlepiej pokazani. Bardzo polubiłam Gretę. O mojej sympatii do tej bohaterki nie zdecydował jej buntowniczy charakter, tylko inteligencja. To samo tyczy się Anselma.

Pozostali bohaterowie przypominali mi trochę postacie z komedii dla nastolatek, w szczególności z jednej, do bólu schematycznej, ale przyjemnej, która do tej pory zajmuje ważne miejsce w moich wspomnieniach. Tak jak powiedziałam wcześniej, postacie nie są dopracowane. Mam nadzieję, że w drugiej części autorka poświęci im więcej czasu, ponieważ na to zasługują – w szczególności Emma, Lucia, Guido i Sciagalle.



Oddech to pierwsza rzecz, jaką dostajemy po narodzinach i ostatnia, jaką oddajemy przed śmiercią. To tak proste, że wydaje się bez znaczenia. A jednak jest najważniejsze.



Niestety pojawiły się też minusy. Poznając Gretę ze zdziwieniem stwierdziłam, że jak na swoje trzynaście lat jest bardzo odważną i inteligentną dziewczynką. Dałabym jej… piętnaście albo szesnaście lat. Tego samego nie mogłam powiedzieć o Emmie i Lucii, które w zbyt szybkim tempie produkowały głupie pomysły rodem z życia ciekawskiej, szanującej się i dorastającej trzynastolatki. Rozumiem, że w tym wieku młode dziewczynki lubią szukać przygód i urozmaicać sobie życie (coś o tym wiem), ale irytujące zachowanie dwóch koleżanek Grety zakłócało idealny, piękny główny wątek książki, który wart jest uwagi. 

Na szczęście autorka zachowuje bardzo lekki styl i prosty język, który dla młodszych Czytelników jest wprost idealny. Często zaskakiwała mnie ta prostota słów (i samej książki), ponieważ jestem przyzwyczajona do powieści o trochę innej, rozbudowanej tematyce. Dzięki temu miałam okazję cofnąć się w czasie, kiedy to moja przygoda z książkami rozpoczynała się na dobre, a ja siedziałam na starej kanapie czytając Węszącego renifera. Dokładnie tak samo czułam się wieczorami, kiedy trzymałam w rękach Wiatr. Wiadomość do mnie Miriam Dubini i wracałam do tamtych czasów (mówię jak doświadczona przez życie staruszka. Czy to nie objaw starzenia się?). 

Wiatr. Wiadomość do mnie nie jest lekturą chwytającą za serce i wciągającą do swojego świata, tylko przyjemną, szablonową opowieścią z ważnym morałem – wystarczy spojrzeć trochę głębiej, a można dostrzec największe, najcenniejsze piękno dosłownie we wszystkim. Starsi czytelnicy przeniosą się przy niej w czasie, a młodsi z pewnością się zakochają. Piękne zakończenie sprawiło, że mam jeszcze większą ochotę na przeczytanie drugiej części! 

Kilka słów na sam koniec: warto oderwać się od ziemi i posłuchać wiatru, który mówi „Przeczytaj mnie, przeczytaj mnie!”. Polecam Wam Wiatr. Wiadomość do mnie. Ta piękna opowieść z oryginalnym pomysłem pozwoli Wam na chwilę zapomnieć o świecie. Mam nadzieję, że Wy również mile spędzicie czas przy tej lekturze.  



Kto podnosi wzrok do nieba, szuka wśród chmur odpowiedzi, ponieważ na ziemi znajduje tylko pytania.

7/10


Za możliwość poznania pięknej historii Grety i Anselma serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dreams!

www.dreamswydawnictwo.pl


Wiatr:

10 komentarzy do “120. "Wiatr. Wiadomość do mnie" Miriam Dubini”

  1. Jakoś szczególnie mnie do tej książki nie ciągnie, ale może kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesująco brzmi ten motyw dostarczania przesyłek, ale nie wiem, czy nie jestem już na tę książkę za stara, tym bardziej, że ma ona kilka minusów.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie ciekawie się zapowiada, ciekawy jest pomysł na to wszytsko, ale jakoś nie przekonuje mnie wiek bohaterów, bo przez to ksiązka wydaje mi się być odpowiadnia tylko dla dzieci. Nie moje klimaty :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam kiedyś. ;) Totalnie nie moja bajka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Są inne książki, które ciekawią mnie bardziej, niż ta...

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka trochę przesłodzona, ale czytając opis książki, chyba idealnie pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Intrygujące. Być może sięgnę po tą pozycję ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam, podobała mi się, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Pożyczyłam kiedyś mojej przekochanej sąsiadce, która co tydzień wychodzi ode mnie z reklamówką książek. Jej się bardzo podobało, ale w końcu ma 13 lat, a nie 15.
    Wiem, że pojawiły się kolejne części, ale jakoś mnie nie ciągnie do nich :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie pierwsza część oczarowała, niestety druga "Jaskółczy lot" bardzo rozczarowała - brakowało mi tej tajemnicy, klimatu Rzymu i prawdziwych rowerowych podróży. Ale okładka przyciąga wzrok :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!