125. "Przegląd Końca Świata: Deadline" Mira Grant

Uwaga! W tej recenzji mogą znaleźć się treści ujawniające ważne fragmenty poprzedniej części.

Tytuł: Przegląd Końca Świata: Deadline
Tytuł oryginału: Deadline
Autor: Mira Grant
Seria/cykl: Przegląd Końca Świata #2
Data premiery: 23 października 2013
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 504



Po dramatycznych przeżyciach sprzed roku Shaun Mason zapomniał, kim tak naprawdę jest. Stał się cieniem dawnego Shauna, Irwina i najlepszego przyjaciela Georgii, wrakiem i wulkanem gniewu. Nic nie będzie takie samo. Nigdy nie będzie tamtym Shaunem Masonem. Świat nigdy nie będzie wyglądał tak, jak rok temu.
Ale jedno się nie zmienia – Shaun dalej gra w tej samej, niebezpiecznej grze.
Kiedy w drzwiach jego mieszkania pojawia się naukowiec, który według ostatnich doniesień zginął, wszystko zostaje postawione w innym świetle. Zaraz po odwiedzinach naukowca wybucha epidemia. Pojawiają się pierwsze pytania, domysły i ofiary. Tylko czy Shaun jest gotowy, by znów igrać z ogniem?

Oczywiście, że tak.



Wierzę w prawdę. Wierzę w dziennikarstwo. I wierzę w Shauna.

Cała reszta to szczegóły.



Z pierwszą częścią Przeglądu Końca Świata – czyli Feed – było tak, że… zniszczyła mnie. Próbowałam to jakoś wyrazić w recenzji, ale zabrakło mi słów. Feed było tak niesamowite, tak wciągające, tak oryginalne i tak idealne, że podejrzewałam, iż w przypadku Deadline może być odwrotnie. Zanim sięgnęłam po kontynuację, wielu czytelników zachwalało drugi tom i mówiło, że jest o niebo lepszy od poprzedniego, a koniec po prostu wciska w fotel. Końcówka Feed zrobiła na mnie ogromne wrażenie, praktycznie była całkowicie odpowiedzialna za owe zniszczenie, więc bez kontynuacji nie mogłam długo wytrzymać. Otworzyłam, przeczytałam, kilka(naście) razy próbowałam uspokoić szybko bijące serce, całkowicie przepadłam… a teraz potrzebuję dobrego psychologa. Tylko jak mam opowiedzieć psychologowi o swoim problemie? „Proszę pana, bo wie pan… przeczytałam taką jedną książkę, która jest niesamowita, zawładnęła całym moim czytelniczym światem, wywróciła go do góry nogami, rozbiła wielkim młotem, skleiła, przepuściła przez maszynę do mielenia, wyprostowała, wyprasowała… i teraz nie wiem jak żyć normalnie”?
Chyba tak.
Pomimo kiepskiego stanu psychicznego napisanie tej recenzji będzie czystą przyjemnością, a może nawet swego rodzaju terapią. Szykujcie się więc na długie wywody fanki Przeglądu Końca Świata i samej niedobrej Miry Grant.

Zacznijmy od tego, że w Deadline spotykamy się z narracją pierwszoosobową z punktu widzenia Shauna. To całkiem ciekawa zmiana („ciekawa”… jak to strasznie brzmi…), która rzuca na Przegląd Końca Świata trochę inne światło. Mamy niepowtarzalną okazję poznać jednego z dwóch głównych bohaterów. Shaun, młodszy brat Georgii, zaciekawił mnie już w pierwszej części, może dlatego, że był bardzo podobny do Georgii, a jednak inny – ona Newsie, on Irwin, ale działają ramię w ramię i myślą dokładnie tak samo. Shaun to bardzo ciekawa postać. Mogę nawet szczerze powiedzieć, że pokochałam go swoją babską miłością, jaką darzę tylko tych jedynych, wybranych męskich bohaterów książkowych.

Chociaż zmienia się narrator, lekkość tekstu i humor pozostają takie same. Właściwie to humoru jest tu dużo więcej niż w Feed, a to za sprawą stanu Shauna (co również brzmi bardzo dziwnie). Ponad to Mira Grant dba o każdy detal. Już w poprzedniej recenzji wspominałam, że w Feed poległo kilku bohaterów. Shaun o tym wszystkim świetnie pamięta, a tamte przeżycia wpływają na jego stan psychiczny oraz rolę, którą do tej pory odgrywał w
Źródło
swojej dziennikarskiej karierze. Nie jest tak, jak w innych książkach, że żałoba bohatera trwa dwa dni i koniec. Shaun pamięta o tamtych wydarzeniach, a one bardzo mocno wpływają na jego stan psychiczny, samopoczucie i podejmowane decyzje.
Jeśli już jesteśmy w temacie dbania o detale, to Mira Grant jest mistrzynią. Stworzyła własny, jedyny w swoim rodzaju, oryginalny i niebezpieczny świat, jego makabryczną historię, która ma wpływ na teraźniejszość, a do tego wszystkiego dorzuciła zombie. Nieżywe potwory nie są najważniejszym problemem Feed i Deadline. Zombie tworzą mroczne tło niebezpiecznej gry o władzę, prawdę i całą ludzkość. Są świetnym dodatkiem do i tak już niebezpiecznego świata, dodają mu grozy i zgniłego smaku. Głównym tematem Przeglądu Końca Świata jest polityka i dziennikarstwo. Myślałam, że będzie to dobry horror, ale Mira Grant uwielbia zaskakiwać czytelników już na dzień dobry i zamiast dobrego horroru mamy jeszcze lepszy thriller medyczny. Jak dla mnie, kolokwialnie mówiąc, odlot!
W Przeglądzie Końca Świata mocną stroną są również świetni bohaterowie. Deadline ma wielu nowych. Tak jak w Feed, tak i teraz każdy z nich jest idealnie wykreowany. Nie mogę wyjść z podziwu! Mira Grant stworzyła niesamowite postaci, prawdziwe, żywe, o różnych charakterach, temperamentach, specjalizacjach… Zabrzmi to banalnie, ale kocham ich wszystkich (oczywiście nie tak bardzo, jak Shauna). Chylę czoła przed autorką. Drugą częścią Przeglądu Końca Świata potwierdziła, że jest pisarskim objawieniem, wielkim talentem i wspaniałą, niesamowitą autorką, która za pomocą jednej książki potrafi doprowadzić czytelnika do płaczu i rozśmieszyć do łez.

Skoro mówię o emocjach, to pozwólcie, że rozszerzę odrobinę ten wątek. Obawiam się, że Mira Grant stoi za zniszczeniem mojej psychiki. W jednym rozdziale śmiałam się do rozpuku, a za chwilę nie mogłam opanować szybszego bicia serca. Nie pamiętam, kiedy jakaś książka wywołała u mnie tyle emocji i różnych reakcji. Aktualnie na rynku czytelniczym możemy spotkać tysiące różnych książek, najróżniejsze historie i jeszcze różniejszych autorów, ale tylko kilkunastu z nich będzie w stanie zagrać na wszystkich strunach emocjonalnych czytelnika. Mira Grant jest jednym z tych autorów. Zastanawiam się, jak za pomocą tak banalnych słów można zniszczyć czytelnika? Przecież to… Chciałabym powiedzieć „niemożliwe”, ale jak widać – możliwe jest.
Akcja pędzi do przodu. To ona sprawiła, że Deadline przeczytałam w dwa dni. Słowa mola książkowego „Jeszcze jeden rozdział i idę spać” stały się moim największym kłamstwem, a jednocześnie zapewnieniem, że na moich oczach w książce dzieją się niesamowite rzeczy. Kiedyś słyszałam, że dobrą książkę poznasz po godzinie, do której ją czytasz. Pierwsza w nocy to dobry wynik? Weźcie pod uwagę również to, że godzinę snu przekładałam trzy razy. Wszystko przygotowane jest ze smakiem, pokazane na bardzo wysokim poziomie, dostarczane w odpowiednich ilościach, nie za dużo, ale nie za mało, tak, żeby czytelnik mógł na chwilę odpocząć, a po chwili zostać rzuconym w wir nowych wydarzeń… Dziękuję Bogu za dużo wolnego czasu, bo gdybym czytała tę książkę w ciągu roku szkolnego, moje oceny mocno by ucierpiały.
A koniec? Jak wcześniej wspomniałam, wielu czytelników mówiło, że wgniecie mnie w fotel. Nie, nie wgniótł mnie. Kiedy go przeczytałam, świat stał się mały, przed oczami miałam tylko ostatnie słowa, słyszałam, jak szybko bije mi serce i czułam, jak łzy domagają się uwolnienia. A potem Mira Grant podziękowała za wspólną lekturę, zostawiła mnie z zakończeniem i kazała radzić sobie samej z ciężarem tylu tajemnic, ostatnimi słowami oraz nowymi faktami. Koniec był ciosem i szokiem. Nie wiedziałam, co zrobić ze sobą, gdzie iść, co powiedzieć, jak zareagować, napisać wiadomość do przyjaciółki, położyć się i ryczeć, wstać i klaskać, wyrzucić książkę przez okno (za zniszczenie psychiki), czy przytulić i obiecać, że nie opuszczę jej w zdrowiu i chorobie. Koniec był… początkiem i końcem, zaskoczeniem… Ludzie, dawno nie byłam takim wrakiem czytelnika! Skąd Mira Grant ma takie moce do pisania TAKICH książek.
Przegląd Końca Świata jest moim czytelniczym objawieniem. Nie wiem, jak wyglądał mój świat przed przeczytaniem Feed i Deadline. Nie wiem też dlaczego zwlekałam z sięgnięciem po historię Georgii i Shauna. Wiem tylko tyle, że Mira Grant jest moim mistrzem i że należę teraz do nowego świata – świata, w którym prawda głoszona jest za cenę życia. Ci, którzy przeczytali obie części Przeglądu Końca Świata z pewnością potrafią zrozumieć moje odczucia i zagubienie, ale ci, którzy jeszcze nie myśleli o Feed i Deadline tracą bardzo dużo.
 Przegląd Końca Świata otwiera oczy. Dziękuję autorce, że wkroczyła w moje życie, zniszczyła je, przewróciła do góry nogami i naprawiła, pokazując jednocześnie, o co powinniśmy walczyć. Żałuję, że Georgia i Shaun nie są prawdziwymi bohaterami z krwi i kości. Za takimi przywódcami podążałyby miliony ludzi gotowych walczyć o prawdę. Nie wiem, jak przekonać Was do przeczytania Feed i Deadline. Pisząc tę recenzję zrobiłam wszystko, co mogłam, ale to od Was zależy, czy pozwolicie, aby Wasz świat uległ zniszczeniu i odbudowaniu. Dziękuję Mirze Grant nawet za to, że zniszczyła moją psychikę! Nie gniewam się. Po prostu dziękuję.
Powstańcie, póki możecie.


9/10
+ "The best of all"


Za możliwość poznawania prawdy serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!





Przegląd Końca Świata:
Feed | Deadline | Blackout


Świat, który znasz przestanie istnieć

13 komentarzy do “125. "Przegląd Końca Świata: Deadline" Mira Grant”

  1. Nie mogę uwierzyć, że jeszcze nie czytałam pierwszej części...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszą część czytałam dość niedawno i wywołała na mnie wrażenie podobne, jak na Tobie ^^ Bardzo dobrze dopracowana książka, każdy detal jest przemyślany i wszystko do siebie pasuje.
    Nie mogę się doczekać na następną część i mimo że mam ją już na półce, to jeszcze jej nie czytałam, ale zajrzałam na koniec i zafundowałam sobie MEGA spoiler, który jednak nie zniechęcił mnie w żaden sposób do czytania :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mamo :O Moja przyjaciółka też zafundowała sobie mega spoiler i ją ochrzaniłam o to XD LUDZIE, PRZED PRZECZYTANIEM NIE ZAGLĄDAJCIE NA KOŃCOWE STRONY "DEADLINE". PROSZĘ!

      Usuń
  3. Jedna z moich ulubionych serii :) Jestem niesamowicie ciekawa jak to wszystko się skończy :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sposób się z Tobą nie zgodzić. ;) Już na instagramie Ci napisałam, że zakończenie epickie i widzę, że się ze mną zgadzasz. Co tu dużo mowić - Mira Grant stworzyła świetną, na bardzo wysokim poziomie trylogię, która aż kipi oryginalnością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ok, to na razie nie czytam Twojej opinii, bo nie znam żadnej części tej serii - ale jak przeczytam, to wtedy będziemy mogły podyskutować o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie muszę przeczytać tę serię! Tyle pozytywnych recenzji czytałam już na jej temat, że to jest aż dziwne, żeby książka była aż tak dobra. Kto wie? Może wakacje będą odpowiednim czasem na zapoznanie się z "Feed" oraz "Deadline" ?

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie do końca dla mnie książka, aczkolwiek mogłabym ją przeczytać ;D
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To, że przeczytam jest pewne, poniewaz pierwsza czesc byla genialna :) Druga widze, z emnie nie zawiedzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. jeszcze nie czytałam, może pod koniec wakacji :)
    a przy okazji nominuję Cię do LBA, życzę miłej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Sporo czytałam o tej serii, ale jakoś nie jestem nią bliżej zainteresowana.

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam i "Feed" i "Deadline". Mira Grant jest wielka! Czekam na kolejną część serii! :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!