123. "Wayward Pines. Szum" Blake Crouch

Tytuł: Wayward Pines. Szum
Tytuł oryginału: Pines
Autor: Blake Crouch
Seria/cykl: Wayward Pines #1
Data premiery: 21 maja 2014
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 342



Dwóch funkcjonariuszy ginie w małym miasteczku Wayward Pines w stanie Idaho. Agent specjalny Ethan Burke zostaje wysłany do mieściny w celu odszukania agentów i sprowadzenia ich z powrotem do domu. Zaraz po przekroczeniu granicy rozpędzona ciężarówka wpada w jego samochód i taranuje go. Ethan traci pamięć. Na szczęście wspomnienia powoli budzą się ze snu, a Ethan zauważa, że z pozoru cichutkie miasteczko jest pułapką. Ludzie, ich zachowanie, zagadki… Z Wayward Pines nie możesz się wydostać – jesteś jednym z nas.



Thrillery czytam stosunkowo od niedawna. Wcześniej zaczytywałam się tylko w powieściach młodzieżowych, romansach i fantastyce. Kiedyś postanowiłam dać szansę thrillerom, a one ją wykorzystały. W ciągu swojego krótkiego życia przeczytałam kilka naprawdę świetnych, a sięgając pamięcią wstecz nie przypominam sobie, żeby któryś z nich zmusił mnie do wystawienia niskiej oceny i niezbyt pozytywnej opinii. Może wszystkie są świetne? Nie, chyba nie, to raczej niemożliwe, prawda? Niemniej jednak thrillery zaliczają się do mojego ulubionego gatunku, a Wayward Pines. Szum nie odstępuje od reguły „uwaga-kolejny-dobry-thriller”. Z tą różnicą, że historia Ethana Burke’a bije na głowę (na grzbiety?) wszystkie inne, które przeczytałam.

W moim przypadku zaistniał taki książkowy łańcuszek: interesujący tytuł – rzut okiem na okładkę – zachwyt sięgający stąd (z gór) do Bałtyku – podziwianie przez pewien czas okładki – zainteresowanie opisem – absolutna, wyższa konieczność przeczytania. Okładka i tytuł to po prostu strzał w dziesiątkę. Gdybym miała wybierać książki po samym tytule, Wayward Pines znalazłoby się w pierwszej dziesiątce najlepszych. To samo okładka, która idealnie oddaje klimat książki. Mało tego – potęguje go w czasie czytania i daje pewne mroczne, niebezpieczne wyobrażenie dziwnego, mrocznego i przerażającego miasteczka.

Ale dosyć o okładce i tytule, czas powiedzieć o najważniejszym, czyli o treści. Do samego początku miałam pewne zastrzeżenia. Jak wiadomo z opisu, Ethan traci pamięć na skutek zderzenia z ciężarówką. Pomijając szok Ethana (dziwiłabym się, gdyby nie był zszokowany) i jego zagubienie w zaistniałej sytuacji, zastanawiałam się, dlaczego po pierwszych rozmowach z szeryfem i jako-takim zwiedzeniu Wayward Pines nie zainteresował się losem swojego kolegi (mały spoiler – raczej jego pozostałościami), z którym jechał w samochodzie. Poza tym ciągłe przeskakiwanie do nowego akapitu trochę mnie męczyło i nie sprawiało, że czytanie pierwszych rozdziałów było przyjemne. Jedno zdanie, przeskok do nowego akapitu, jedno zdanie, przeskok, dwa zdania, przeskok, jedno, przeskok… Oczywiście zdarzały się dłuższe fragmenty, ale tych miniaturowych zdań było po prostu… pełno. Na szczęście później ten minus zamienia się w spory plus, ale o tym za chwilę.

To, co najbardziej uderzyło mnie w książce, zwie się Wayward Pines i „świat przedstawiony”. Blake Crouch jest dla mnie mistrzem kreowania dziwnych, strasznych, odrażających i przerażających miejsc. Razem z Ethanem opuszczamy jego bezpieczny, przytulny dom i wkraczamy do pokręconego Wayward Pines. Wszystkie dziwne emocje czuć już na samym początku, zaraz po przekroczeniu granicy miasteczka; jeszcze nie wiedziałam, o co chodzi w tej malutkiej mieścinie, a już się bałam. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że im dalej, tym dziwniej. W pewnym momencie myślałam, że jeśli Ethan zaraz nie wydostanie się z miasteczka, to ja sama, delikatnie mówiąc, zwariuję. Wayward Pines. Szum to książka, która w środku nocy przyprawiała mnie o palpitację serca i drżenie rąk. Tak, w środku nocy, bo historia Ethana tak wciąga, że „jeszcze jeden rozdział” było dla mnie kłamstwem. A więc w nocy o północy niczym małe dziecko siedziałam pod kołdrą, czytałam Wayward Pines i myślałam, jak tu zacisnąć powieki, żeby dalej móc czytać, ale nie być świadkiem strasznych scen i jak uspokoić rozkołatane serce. Mało tego! Bałam się, że na drugi dzień idąc do szkoły, moja szkoła okaże się zupełnie inną szkołą! Czyżbym została zarażona Wayward Pines?

O tak, groza i napięcie to kolejne Wielkie Cechy Wielkiego Blake’a Croucha. Do tej pory nie mogę wyjść z podziwu (i otrząsnąć się z przerażenia). Autor sprawił, że całkowicie przepadłam w jego powieści i chciałam więcej, dlatego Wayward Pines przeczytałam tak szybko. Jednocześnie prowadziłam własne dochodzenie, próbowałam rozwikłać zagadkę mieszkańców miasteczka, ale oczywiście moje zdolności detektywistyczne jak zawsze okazały się bardzo… ubogie.

Bohaterowie również stanowią pozytywną stronę książki. Ethan Burke to profesjonalista, żołnierz, mąż, ojciec i agent. Gdy poznałam go na samym początku książki, myślałam, że jest to zwykły pracownik przekładający papiery w biurze, ale (kocham „ale” w recenzjach) Blake Crouch postanowił nie marnować tak dobrego głównego bohatera. Stopniowo, krok po kroku, ujawnia jego dramatyczną przeszłość. To tło wypadło po prostu świetnie. Uwielbiam podobne zabiegi w książkach, zwłaszcza wtedy, kiedy – tak jak to zrobił autor – pokazuje się je po kolei, odkrywając nowe fakty na nowych stronach. Na samym końcu całość robi wrażenie, wręcz ogromne. Wtedy zrozumiałam, że Ethana nikt szybko nie złamie i jest to jedyny, pewny bohater, na którego można liczyć.

Wcześniej wspomniane przeskoki do nowych akapitów dopiero później nabierają sensu. W ten sposób autor tworzy napięcie, sprawia, że akcja staje się dynamiczna i pokazuje zachowanie Ethana – szybkie decyzje, szybkie działanie, szybkie myślenie. To, co na początku przeszkadzało mi w czytaniu, na kolejnych stronach pomogło zrozumieć sytuację głównego bohatera.

Małe zastrzeżenie mam do zakończenia, które mogło być bardziej spektakularne. Mimo to takie zakończenie pierwszej części również przypadło mi do gustu. 

I jak? Przekonani? Wayward Pines. Szum to książka, która nie pozwalała mi zasnąć, a jeśli już usnęłam, to upominała się na lekcjach. Dawno nie czytałam książki na lekcji pod ławką, a jeśli tak robię, oznacza to tylko jedno – całkowicie mną zawładnęła. Jestem ciekawa, czy Wami też zawładnie. Bardzo polecam pierwszą część losów Ethana. Mam nadzieję, że – tak jak ja – nie zawiedziecie się na obiecującej powieści Blake’a Croucha. Ja przekonałam się osobiście i mogę powiedzieć tylko tyle: strzeżcie się Wayward Pines. Ta książka to przestroga!


8/10


Za możliwość poznania niebezpiecznego Wayward Pines serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte!

www.otwarte.eu

9 komentarzy do “123. "Wayward Pines. Szum" Blake Crouch”

  1. Kurczę, fabuła tej książki nie do końca mnie przekonuje, a jednak naczytałam się już o niej tyle dobrego, że jestem naprawdę mocno zaintrygowana. Lubię thrillery i widzę, że po ten zdecydowanie warto sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w trakcie lektury, ale moje odczucia się nieco inne. Przyłączam się do zachwytów nad okładką :) co do treści jednak, to czuje się nieco rozczarowana, być może dlatego, że promocja książki objęła porównania do Twin Peaks i Archiwum X, a więc od początku spodziewałam się "dziwnej" historii, a więc opisane przez autora wydarzenia mnie nie zaskakują.
    Nie tracę jednak nadziei, że książka jeszcze mnie zachwyci i znajdę w niej to wszystko o czym piszesz. W każdym razie nie przestaję szukać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie mam porównania z Twin Peaks i Archiwum X, więc może dlatego ta reklama na mnie tak nie podziałała... Ale nie traćmy nadziei! :D

      Usuń
  3. Nie zamierzam unikać Wayward Pines, a wręcz przeciwnie - zaintrygowała mnie. Lubię takie pokręcone, jakby upiorne miasteczka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię takie bardzo wciągające książki, takie czyta mi się najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytuję kryminałów i thrillerów, więc muszę podziękować za tę lekturę. Ale może komuś ją polecę, skoro mówisz, że książka jest dobra i wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sporo już czytałam o tej książce i wiem, że w końcu sięgnę po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem przekonana. Te miejsca, nastrój grozy - Wow muszę mieć tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!