Tytuł oryginału: Zemlia Wajny
Autor: Julia Łatynina
Seria/cykl: --
Data premiery: 19 listopada 2014
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 448
Wojna jest dla
nich życiem. Wojna jest dla nich zarobkiem. Ich świat złożony jest z walk,
przemocy, terroryzmu, fałszywego bohaterstwa, rywalizacji i krótkotrwałych
porozumień. Poznajcie ludzi, dla których wojna jest wszystkim; ludzi, o których
pisze Julia Łatynina i pokazuje nowy, złożony obraz Kaukazu.
Wyobraź
sobie, że jesteś w samym centrum takiego właśnie życia. Jest ono złożone ze
zwycięstw i porażek, ludzie ciągle się zabijają, wojna pochłania kolejne
ofiary, spokój trwa dosłownie chwilę, a cisza przed burzą zwiastuje kolejne
fale cierpienia. Na taką książkę czekałam, trzymając w rękach ogromny, gruby
egzemplarz Ziemi wojny Julii
Łatyniny, autorki, która postanowiła przybliżyć nam ten brutalny, tragiczny i
mrożący krew w żyłach obraz. Pytanie, czy to właśnie otrzymałam?
Przez
pierwsze sto stron w ogóle nie mogłam odnaleźć się w powieści. Wszystkiego było
za dużo. Gubiłam się w faktach, które przedstawiała pani Łatynina, gubiłam się
w fabule i ogólnie z trudem przebrnęłam przez te sto tron. Postaci było za
dużo, ich imiona i nazwiska ciągle mi się mieszały, a niekiedy były do siebie
trochę podobne i trudno było mi je zapamiętać. Poza tym długość rozdziałów i
wielkość egzemplarza (który jest po prostu bardzo duży) też utrudniały
czytanie; zwłaszcza wieczorem, kiedy miałam chwilę na czytanie, ale fabuła nie
wciągała, a rozdział miał kilkadziesiąt stron zapisanych drobnym drukiem.
Pierwsze wrażenie było niestety negatywne.
Ale
czy tak było przez cały czas? Na szczęście nie. W pewnym momencie Ziemia wojny stała się prostsza w
czytaniu, zaczęła wciągać, a do tego po pewnym czasie odnalazłam się w fabule i
między bohaterami. Często zdarzało się tak, że rola wielu postaci była boleśnie
krótka, pojawiali się na chwilę i znikali szybciej, niż mogłabym przypuścić. Wiązałam
ogromne nadzieje z Ziemią wojny i nie
chciałam szybko zrażać się do powieści, a niestety, jak wcześniej zaznaczyłam,
początek nie należał do najlepszych. W związku z tym z wielką radością
zauważyłam, że po ponad stu stronach książka pani Łatyniny zaczęła mnie wciągać.
Nie było to przyciąganie na zasadzie „JUŻ. TERAZ. MUSZĘ. CZYTAĆ” tylko zaciekawienie,
które sprawiało, że z chęcią zagłębiałam się w lekturę. Klimat powieści jest
bardzo ciężki – i nie jest to nic dziwnego, bo tematyka nie należy do łatwych i
przyjemnych. Obraz Kaukazu jest brutalny. Pani Łatynina nie oszczędza
Czytelnikowi wrażeń i prezentuje bogate, krwawe i nieprzyjemne opisy walk, ich
efektów i życia bohaterów. To wszystko robi ogromne wrażenie.
Ale
jest jeszcze jeden minus Ziemi wojny,
który razem z nudnym początkiem wpłynął na ocenę książki – choć sama powieść
była wciągająca i ciekawa, to styl autorki nieraz sprawiał, że trudno było mi
zrozumieć powieść. Był ciężki, trochę skomplikowany i trudny. Wydawać by się
mogło, że pasuje do powieści, ale sama tematyka jest ciężka, więc styl autorki
często pogarszał sytuację. Przez wiele stron nie mogłam się do niego
przyzwyczaić, a kiedy już przyzwyczaiłam się, na kolejnych stronach komplikował
się bardziej.
Czy
polecam Ziemię wojny? Jeśli lubicie
powieści takie jak ta, nie przeszkadza wam ciężki styl, liczba bohaterów i jesteście
gotowi, aby zmierzyć się z tym wielkim tomiszczem, jak najbardziej polecam. Jest
to książka godna polecenia, ale z pewnymi minusami, które czasami utrudniają
czytanie i poznawanie sytuacji na Kaukazie. Nie żałuję, że po nią sięgnęłam, bo
Ziemia wojny pokazuje naprawdę
brutalny obraz ludzi, którzy dosłownie żyją wojną. Ocenę książki zaniża
początek, który okazał się tak trudny i skomplikowany styl autorki.
Zdecydowanie nie dla mnie. Mam za słabe nerwy, aby czytać o wojnie tak... bezpośrednio.
OdpowiedzUsuńHmm książka może być ciekawa, ale niestety nie dla mnie. Obawiam się, ze w moim przypadku byłaby to strata pieniędzy, ponieważ raczej nie przebrnęłabym przez tą książkę.
OdpowiedzUsuńFajny blog, :))
[ http://recenzje-sophie.blogspot.com ]
Mi książka przypadła do gustu, właśnie ze względu na styl i pewien stopień absurdu, choć rzeczywiście, czasem trudno mi było do końca zrozumieć niektóre zdania lub od razu zorientować się w sytuacji.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce i ubóstwiam jej okładkę, ale przyznaje, że te gabaryty utrudniają czytanie. Tylko zajrzałam do tego tekstu, więc zdania jeszcze o książce nie mam. W każdym razie tematyka jak najbardziej w moim stylu więc podejrzewam, że będzie mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńLubię takie wyzwania, a i tematyka wydaje się interesująca, tym bardziej, że nie słyszałam o tej pisarce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie już od samego początku wciągnęła, ten brutalny klimat bardzo mi odpowiadał, ale fakt ogrom stron czasem trochę przeraża.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś :) Na razie to nie są moje klimaty :)
OdpowiedzUsuń