106. "Wieczorem w Paryżu" Nicolas Barreau

Tytuł: Wieczorem w Paryżu
Tytuł oryginalny: Eines Abends in Paris
Autor: Nicolas Barreau
Seria/cykl: --
Data premiery: 31 stycznia 2014
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 288

 Alain Bonnard całe swoje dzieciństwo spędził w starym kinie wujka, oglądając równie stare filmy i marząc o tym, aby te wszystkie niesamowite historie kiedyś przydarzyły się i jemu. Nie spodziewał się, że życie da mu malutkie, studyjne kino po wujku i możliwość przyciągania do niego widzów, którzy chcą obejrzeć prawdziwy, piękny film. Nie spodziewał się również, że w jego świecie pojawi ta jedyna.
Historia Alaina Bonnarda mogłaby być inspiracją dla niejednego reżysera. Miłość, wielka szansa, niespodziewane zniknięcie, setki tajemnic i jeszcze więcej pytań. Nagle skromny mężczyzna, romantyk jakich mało, staje się głównym bohaterem miłosnej gry.

Żałuję, że w opisie powieści z tyłu egzemplarza jest powiedziane aż za dużo – specjalnie na początku tej recenzji okroiłam opis, aby Was odrobinę zaciekawić. Jeśli mi się to udało, jestem niezmiernie ucieszona. Sięgając po Wieczorem w Paryżu nie czytajcie notki z tyłu, bo dowiedziecie się stanowczo za dużo i nie będzie żadnego pozytywnego zaskoczenia. Połowa z tych informacji mogłaby być spokojnie usunięta z opisu. Gdyby tak było, moje zdziwienie przy czytaniu powieści pana Barreau byłoby o wiele większe, niż w rzeczywistości. Mimo to książka interesuje, więc dlatego po nią sięgnęłam. Otworzyłam, przeczytałam, skończyłam i… mogę o niej powiedzieć wiele pozytywnych rzeczy. Taka miłość może się zdarzyć tylko w Paryżu!

Trzeba przyznać, że autor miał świetny pomysł na książkę. Możecie pewnie pomyśleć, że będzie to kolejna, tandetna, niemożliwa miłosna historyjka, napisana przez zakochanego pisarza i wyrwana z ekranu kina, która nigdy nie ma prawa się zdarzyć. Nic bardziej mylnego (proszę tylko skreślić „tandetna”, bo tak nie można jej nazwać!). Wieczorem w Paryżu na nowo pozwoliła mi myśleć o tym, że istnieje prawdziwa, idealna, jedyna w swoim rodzaju miłość między dwójką zakochanych, taka od pierwszego wejrzenia, z motylkami w brzuchu i bijącymi serduszkami zamiast oczu (może ktoś zakochał się zaraz po ujrzeniu wybranka/wybranki swojego serca, ale ja nie za bardzo wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia, dlatego dla mnie ta powieść była magiczna!). Wieczorem w Paryżu to dowód na to, że kiedy do naszego życia wkracza miłość, wszystko wywraca się do góry nogami. A najlepszym przykładem jest Alain.
Do Alaina nie mam prawa się przyczepić. Już na początku go polubiłam. Skromny, cichy romantyk ze swoimi pasjami, siłą do prowadzenia malutkiego kina i wielkim pragnieniem, aby się zakochać. Czasami tylko miałam wrażenie, że jego uczucie do wybranki było niekiedy takie… obsesyjne. Pewnie większość dziewcząt chciałaby mieć obok siebie kogoś takiego, jak Alain – chłopaka, którzy przemierzy cały Paryż, aby odnaleźć swoją miłość. Że też chłopak miał tyle cierpliwości… Ogólnie bohaterowie są całkiem przyjemni. Niekiedy ich charaktery zakrawają o schemat, ale autor ratował to prostą, pierwszoosobową narracją, bardzo przyjemnym stylem i prościutkim językiem. Solène była prawdziwą, francuską gwiazdą, Allan Wood wykapanym, amerykańskim reżyserem, a Robert tą pewniejszą siebie, zabawniejszą i „mądrzejszą” częścią męskiego, przyjacielskiego duetu (chociaż czasami miałam go dość). Wszystko w porządku, elegancko, bez problemów, ale bez iskierki życia. Czasami mam wrażenie, że postaci w książkach same się kształtują i żyją własnym życiem – tutaj niestety tak nie było. Alain, Solène, Allan, Robert i tajemnicza miłość Alaina byli napędzani tylko i wyłącznie siłą słów autora.
Musze przyznać, że pan Barreau jest bardzo sprytny. Wodzi czytelnika za nos, podsuwa mu fałszywe tropy, pokazuje wielką, świecącą strzałką kierunek, w którym powinno pójść śledztwo, a tymczasem okazuje się, że to tylko jedna, ogromna zmyłka. Nie muszę chyba mówić, że dałam się na to nabrać. Po kilku rozdziałach pomyślałam „Rany, naprawdę? Czy pan Nicolas nie mógł zdobyć się na coś bardziej oryginalnego?”. Zdążyłam powiedzieć przyjaciółce, jak to rozgryzłam autora i wiem co szykuje, a tego samego dnia, wieczorem, kiedy czytałam Wieczorem w Paryżu i byłam pewna swojej racji okazywało się, że jestem naprawdę kiepskim detektywem (nie, no nie, oficjalnie porzucam zawód książkowego detektywa!). Zwracam honor autorowi!
Z akcją pan Barreau – że tak powiem – się nie cacka. Są same konkrety, ciągle coś się dzieje, żadnego owijania w bawełnę, jak akcja to akcja i kropka. No i jest. Nie będziecie nudzić się przy Wieczorem w Paryżu, bo ciągle coś się dzieje. To wpadnie nowa poszlaka, to kolejne informację, to znowu jakaś plotka… Takie drobne rzeczy napędzają akcję.
Jedyne, co naprawdę przeszkadzało mi w całej książce, to przeskoki w czasie. Autor starał się napisać Wieczorem w Paryżu na kształt opowiastki głównego bohatera, historyjki opowiadanej przez niego samego, lub wspomnienia z przeszłości, ale… niezbyt mu się to udało. Wyprzedzanie wydarzeń na dłuższą metę i powracanie do przeszłości stało się uciążliwe i przyczyniało się do mojej dezorientacji w całej historii.

Czy polecam? Oczywiście! Dawno nie przeczytałam tak magicznej, bajeczniej i niesamowitej historii o prawdziwej miłości, napisanej tak lekkim i przyjemnym piórem. W tle Paryż, malutkie, stare kino, francuskie mosty, kawiarenki, a w centrum cudownego miasta dwoje zakochanych szukających siebie nawzajem. Ja osobiście jestem zachwycona. Długo i mile będę wspominać Wieczorem w Paryżu!

7/10


Za możliwość przeżycia cudownej przygody dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las!






13 komentarzy do “106. "Wieczorem w Paryżu" Nicolas Barreau”

  1. Ależ ślicznie sie u ciebie zrobiło! Tak melancholijnie! <3
    Co do "Wieczorem w Paryżu" to mnie zaciekawiłaś, pierwszy raz o książce słyszę, a czasem dobry romans sie przyda i to jeszcze z szybką akcją i tłem Paryża! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam. Ciężko jest znaleźć romantyczną książkę, która nie jest sztuczna w stylu mało zabawnych telenoweli. // Czy tylko mi się wydaje, że ta okładka wygląda tak, jakby przy tej dziewczynie powinien był być chłopak trzymający ją za rękę, ale go komputerowo ze zdjęcia wycięli?

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przeczytać :)

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie byłam w Paryżu, więc może ta książka pozwoliłaby mi poczuć, choć w niewielkim stopniu, paryski klimat. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zacznę od okładki. Jest przepiękna! *.* A jeśli chodzi o treść, to z pewnością jest to coś dla mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakoś nie dla mnie :/
    zapraszam do mnie, http://zaczytan-a.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa opinia :)) Być może po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może kiedyś przeczytam, aczkolwiek nie wiem, czy by mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Opinie o tej książce są tak zróżnicowane, że kiedyś chyba sama się przekonam, jak to będzie w moim przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  10. No i kolejna książka, której będę wypatrywać na WTK ;p
    Dobrze, że Ci się podobała, przez to ja zaczynam się coraz bardziej do niej przekonywać - z każdą pozytywną recenzją jestem coraz lepszej myśli :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że mogłaby mi się spodobać :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Z chęcią poznam tą historię o miłości :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!