Tytuł oryginału: Night School: Legacy
Autor: C.J. Daugherty
Seria/cykl: Wybrani tom 2
Data premiery: 25 września 2013
Wydawnictwo: Otwarte (Moon Drive)
Liczba stron: 400
Po tragicznych
przeżyciach z letniego balu w Akademii Cimmeria Allie nareszcie poznaje prawdę
– wie kim jest Lucinda, kobieta, o której nastolatka słyszała już wcześniej.
Dowiadując się prawdy Allie musi zaakceptować to, że jej życie zmieni się i
nigdy już nie będzie tamtą dziewczyną, która razem z kolegami trafiała na
posterunek policji po każdej małej „zabawie” z malowaniem graffiti. Teraz jest
Allie Sheridan, uczennicą Cimmerii, dziedziczką dorobku Akademii i wrogiem
Nathaniela, który za pomocą Christophera – brata Allie – chce przeciągnąć
dziewczynę na swoją stronę.
Wybranych
wspominam miło, aczkolwiek nie tak jak inne książki, które zrobiły na mnie duże
wrażenie. Pierwsza część przygód Allie dostała mnóstwo minusów z mojej strony,
ale mimo to wkradła się do mojej czytelniczej duszy. Schemat, głupiutka główna
bohaterka i trójkącik miłosny sprawiły, że Wybrani
została przeze mnie trochę nisko oceniona i przyznam się, że nie sądziłam, aby
druga część mogła okazać się lepsza. Ba, byłam pewna, że pogorszy całkiem
przyjemny obraz Wybranych. Jakież
wielkie było moje zdziwienie, kiedy Dziedzictwo
sprawiło, że zakochałam się z całej serii.
„Nie można mówić, że coś nie
istnieje tylko dlatego, że się tego nie rozumie.”
Ten,
kto czytał Wybranych pamięta
tragiczny koniec letniego balu. Teraz Allie wraca do Cimmerii, gdzie dalej
kontynuuje naukę, do przyjaciół i do swojego chłopaka. Miło było znów wkroczyć
do świata Allie i przywitać się ze znajomymi bohaterami. Cholera, bardzo
chciałam znaleźć jakieś minusy już na samym początku Dziedzictwa, ale takich nie było!
Równocześnie pomyślałam „Przecież
ta książka nie może ci się spodobać. Pamiętasz Wybranych? Pierwsza część wcale nie przypadła ci do gustu”, ale to
był tylko pesymistyczny głos mojego drugiego, czytelniczego wcielenia. Wtedy,
kiedy szukałam wad Dziedzictwa
odezwała się trzecia wersja mola książkowego, tym razem dobra, która mówiła „A
czemu nie? Daj szansę Dziedzictwu,
nie patrząc na marne wejście Wybranych.
Przecież lubisz spędzać czas z dobrymi książkami!” i tym razem postąpiłam
według głosu dobrego czytelnika. Zapomniałam o negatywach pierwszej części i
zaczytałam się.
Źródło |
Najlepszą
wiadomością było to, że Allie w końcu zmądrzała. Już nie przypominała tamtej
bohaterki, która zadzierała nosa, udawała mądrzejszą i ciągle pakowała się w
kłopoty. Tym razem spokorniała, a wydarzenia z poprzedniego semestru nauczyły
ją pewnych rzeczy – i chwała za to autorce! Chyba nie wytrzymałabym z tamtą
Allie. Jej dojrzalsza wersja o wiele bardziej pasowała do trudnej sytuacji
uczniów Cimmerii, przygotowujących się na kolejny atak Nathaniela.
Nawet
miłosne rozterki Allie nie były tak denerwujące jak wcześniej. Chociaż
przeklinam miłosne trójkąciki w młodzieżówkach, to teraz potrafiłam zrozumieć
dylemat bohaterki. Owszem, byłam na nią zła kilka razy, ale byłam zła również
na Cartera i Sylvaina (SPOILER: z
naciskiem na tego pierwszego. KONIEC).
Kiedy Allie wpadła w kłopoty bardzo jej współczułam. Wynikało to z tego, że ja
również wiedziałam jak może czuć się ktoś, na kogo wszyscy dookoła są źli (no
ale kto nie był w takiej sytuacji?). Kilka razy zakręciła mi się łezka w oku.
Na szczęście mądrzejsza, dojrzalsza Allie potrafiła przyznać się do błędu,
powiedzieć prawdę i ponieść konsekwencje swoich czynów. Odwaga dziewczyny także
miała duże znaczenie dla jej postawy. W Wybranych
Allie udawała odważną – tutaj nią się stała.
Zdanie
zmieniłam również o Carterze i Sylvainie. Sytuację jednego i drugiego można
było lepiej zrozumieć w Dziedzictwie.
Obu polubiłam, a pragnę zaznaczyć, że w pierwszej części nie darzyłam ich
sympatią. Trochę smutno było mi z powodu Cartera i tego, co się działo, z kolei
Sylvainowi niekiedy współczułam. I o to kolejny dowód na to, jak zmieniło się
moja opinia na temat sagi Wybrani –
polubiłam trójkącik (Layla, przecież to niedopuszczalne w twoim wypadku! Co się
z tobą dzieje?).
„ – Myślisz, że… powinnam… -
Zamilkła, nie wiedząc, o co chce zapytać. Nicole jednak bez wahania
odpowiedziała na jej pytanie.
- Wydaje mi się, że nieraz myślenie
szkodzi. Czasem musisz posłuchać serca i zaufać instynktom.”
Akcja
nabiera tempa. Oprócz problemów związanych z Nathanielem, są również
niewyjaśnione sprawy między Christopherem a jego siostrą. W dodatku Allie musi
często
kłamać przed przyjaciółmi i to także prowadzi do kłopotów… W Dziedzictwie jest dużo rodzajów akcji –
akcja w szkole, akcja w życiu prywatnym Allie oraz akcja powiązana z obecnością
Nathaniela. Na nudę w kontynuacji Wybranych
nie można narzekać! Co jak co, ale w Dziedzictwie
ciągle coś się działo i to jest kolejnym plusem kolejnych przygód Allie. Och,
byłabym zapomniała! Przygotujcie się na wstrząsające, emocjonujące i
nieoczekiwane zwroty akcji. Możecie też przygotować kilka chusteczek
higienicznych lub po prostu… po prostu… no nie wiem! Jaka jest wasza metoda na
powstrzymywanie łez przy książkach? Tak? Świetna! A więc właśnie tak róbcie!
Źródło |
Warsztat
pisarski pani Daugherty nie zmienił się. Tak jak w poprzedniej części czyta się
bardzo szybko, lekko i bez problemów, a jest to zasługa młodzieżowego języka i
bardzo dobrego stylu autorki. Czasami zastanawiałam się jak autorka uzyskała
taki efekt. Próbowałam pisać równie lekko i możliwie jak najprościej, ale… nie
da się! Pani Daugherty wyszło to wspaniale.
Okładka
prezentuje się o wiele lepiej od poprzedniej. Widząc ją po raz pierwszy miałam ogromne
wątpliwości, ale po przeczytaniu Dziedzictwa
stwierdziłam, że idealnie oddaje klimat drugiej części. Ciemne kolory
bardzo dobrze spełniają swoje zadanie!
Podsumowując:
Przygotujcie
się na dużo pozytywnych stron Dziedzictwa,
świetną akcję i lepszą, dojrzalszą wersję kilku bohaterów. Jeśli Wybrani nie spełniła Waszych oczekiwań,
to jestem w siedemdziesięciu pięciu procentach pewna, że druga część spodoba
Wam się bardziej niż pierwsza i wkradnie się do Waszego czytelniczego serca. Ja
osobiście mam ogromny sentyment do Dziedzictwa.
Dzięki kontynuacji zaczęłam inaczej patrzeć na całą sagę i… chyba ją
pokochałam. No dobra – tak, pokochałam ją. Nie „chyba”, nie „może”, a „na
pewno”. Druga część prezentuje się o wiele lepiej. I wiecie co? Wciąż nie mogę
o niej zapomnieć. Czyżby kolejny kac książkowy?
8/10
Za możliwość przeczytania Dziedzictwa (a dzięki temu zmiany zdania o Wybranych) dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta!
mam książkę nieprzeczytaną na półce i mam nadzieję że mi się spodoba. nie byłabym jednak taką optymistką, żeby mieć nadzieję na to że polubię trójkąt miłosny. nienawidzę ich :/
OdpowiedzUsuńJestem ogromną hejterką trójkącików miłosnych i - tak jak Ty - nienawidzę ich z całego serca, ale w tej książce... Po prostu mi nie przeszkadzał :D A to jest bardzo dziwne...
UsuńMnie ta seria na razie nie interesuje, za dużo magicznych szkół ostatnio:)
OdpowiedzUsuńW tej szkole nie ma magii :)
UsuńJak dobrze, że oba tomy jeszcze przede mna
OdpowiedzUsuńKiedyś się jeszcze zaznajomię z tą serią.
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie przeczytać, zważywszy na to, że dobrze wspominam "Wybranych" :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam książkę miło wspominając "wybranych". Troszkę się jednak zawiodłam. Chyba
UsuńDaugherty sama sobie w pierwszej części za wysoko postawiła poprzeczkę:)
Pierwsza część jeszcze przede mną. Ale tyle się już o niej naczytałam, że koniecznie muszę kupić.
OdpowiedzUsuńNa półce leży pierwsza część, więc jak tylko doczytam rozpoczęte książki, to zabiorę się za "Wybranych", a później rozejrzę się za "Dziedzictwem".
OdpowiedzUsuńPierwsza część mi się podobała, szału nie było, ale było nieźle. Dlatego na tę się również skuszę w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńMam w planach tą jak i pierwszą część :)
OdpowiedzUsuńW końcu się przekonałąm do tej serii...:)
OdpowiedzUsuńPrzede mną nadal pierwsza część, ale z pewnością sięgnę po tę serię :)
OdpowiedzUsuń