Tytuł oryginału: Pure
Autor: Julianna Baggott
Seria/cykl: Świat po wybuchu
Data premiery: 9 maja 2012
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 472
Ogromne
eksplozje niszczą prawie całą Ziemię – tylko ludzie, którzy w porę uciekli do
Kopuły ocaleli. Wybrani. Zaproszeni. Czyści. Pozostali, którzy przetrwali
katastrofę porównywalną do wybuchu kilku słońc są okaleczeni do końca życia, a
ich zdeformowane ciała nie pozwalają im normalnie funkcjonować.
Pressia
odlicza dni do swoich szesnastych urodzin. Jak każdy nastolatek po ukończeniu
szesnastego roku życia ma zostać zabrana do OPR, Organizacji Przenajświętszej
Rewolucji. Musi zostawić dziadka, ich małe lokum, motyle z drutu i cząstkę
siebie. Dziewczyna nie chce wstępować do OPR i ucieka. Nie wie, że mogą ją
spotkać gorsze rzeczy od OPR.
W
tym samym czasie Patridge znajduje tajne przejście, którym wymyka się z Kopuły
i jako Czysty wkracza do świata zniszczonego przez potężne eksplozje. Chce
uwolnić się od ojca tyrana.
Drogi
Pressi i Patridge’a krzyżują się, a ich spotkanie może zmienić bieg historii
Nowej Ziemi.
„Grzechem mieszkańców Kopuły jest
to, że przeżyli. Nie mogła ich za to winić, gdyż sama popełniła ten grzech.”
(str.
57)
Powieści
opowiadające o losach świata w przyszłości – po wybuchach, kataklizmach lub
zmianie myślenia społeczeństwa – są wszem i wobec znane czytelnikom. Myślę, że
większość z Was spotkała się z podobnymi historiami. Ponieważ miałam za sobą
kilka wypraw do przyszłości i poznałam różne wizje autorów, byłam bardzo
zainteresowana świetnie przyjętą przez innych czytelników powieścią pani
Baggott. Obok takiej powieści nie można przejść obojętnie. Moje marzenie o
poznaniu losów Pressi spełniło się, kiedy dostałam książkę do rąk, a wtedy nie
istniało już nic innego – tylko ja i przerażający świat.
Początek
wydał mi się trochę nudny; zbyt dużo opisów, mało dialogów, żadnej akcji, tylko
wolne, mogłabym rzec, że leniwe wkroczenie do ponurej, strasznej
rzeczywistości. Odrobinę nudziłam się. Dopiero po jakichś stu stronach
poczułam, że coś zaczyna się dziać, a fakt ten niezmiernie mnie ucieszył.
Obawiałam się, że tak świetny pomysł mógłby zostać
zmarnowany przez brak
jakiejkolwiek akcji. Na szczęście wszystko się zmieniło i po następnych
rozdziałach pełną parą wkroczyłam do ciemnych uliczek miasteczka zrujnowanego
przez wybuch.
Źródło |
Świat
przedstawiony jest makabryczny – to najlepsze określenie. Pani Baggott prostymi
słowami ujawniła przede mną mroczne sekrety ludzi, którzy przetrwali. Stopione
z ich ciałami przedmioty (czasem nawet żywe stworzenia), deformacje czy
oparzeliny to dopiero początek tego, co zaserwowała autorka. Podczas czytania
opisów informujących o wyglądzie mijanych przez Pressię ludzi czułam… co
czułam? Obrzydzenie? Strach? Mdłości? Chyba wszystko naraz! W porównaniu z
innymi osobami Pressia miała ogromne szczęście, co nie zmienia faktu, że
autorka wcale nie chciała jej oszczędzić. Właśnie ten brak idealizowania
głównej bohaterki nie tyle zaskoczył mnie, ile sprawił, że chętniej podeszłam
do lektury i byłam ciekawsza jak też ta odważna, pełna siły i determinacji
nastolatka poradzi sobie ze swoim ogromnym brzemieniem, bo – spójrzmy prawdzie
w oczy – jak można funkcjonować z głową lalki zamiast dłoni?
Równie
mocno urzekł mnie Bradwell, a co za tym idzie, jego naprawdę wzruszająca oraz
przerażająca historia o ciotce i wujku oraz opowieść o ptakach w plecach.
Śledząc wspomnienia małego chłopca miałam ochotę rozpłakać się, nie zwracając
uwagi na to gdzie jestem. W filmach akcji i dramatach bohaterowie często muszą
podejmować naprawdę trudne decyzje, a wtedy ogarnia ich rozpacz i wyrzuty
sumienia, że tak musieli zrobić. Podobne sceny miałam przed oczami, zaś emocje
bohaterów podziałały na mnie ze zdwojoną siłą. Nutka dramatyzmu stworzona przez
autorkę robi swoje. Makabryczny obraz i tragiczne przeżycia bohaterów to z
pewnością najmocniejsza strona Nowej
ziemi – najmocniejsza, a zarazem najstraszniejsza.
Bohaterowie
są świetnie wykreowani, charaktery nie powielają się, każdy ma coś, po czym
łatwo można go rozpoznać (nawyk lub rzecz), a przede wszystkim postaci zostały
bardzo dobrze dopieszczone przez autorkę. Zdumiewała mnie siła Pressi, odwaga
Bradwella, determinacja Patridge’a, styl bycia El Capitana (i jego brata) oraz
lojalność Lydy. Nawet w czarnych charakterach można było zauważyć promyki
dobroci, które nie mogły przebić się przez warstwy zawiści, nienawiści i
egoizmu.
Miejsce
akcji to nie tylko wcześniej wspomniane ponure uliczki, lecz także ziemie nie
nadające się do wydania plonów, siedliska Pyłów, mroczne, zniszczone lasy oraz
gość programu – idealna Kopuła. Podróże bohaterów, nieustanna zmiana miejsc i
przemieszczanie się po różnych zakątkach czegoś, co dawniej było polami,
ogromnymi łąkami, osiedlami i domami jak najbardziej wpływa korzystnie na ocenę
Nowej ziemi. Dzięki temu możemy
spotkać mnóstwo innych postaci, przewinąć się przez najróżniejsze środowiska i
poznać smak przygody – fakt faktem niebezpiecznej, ale w grupie raźniej i
bezpieczniej. Pani Baggott pokazuje również, że potrafi tworzyć różnorodne
miejsca i nie ogranicza się do uliczek oraz Kopuły. Mnie osobiście bardzo się
to podobało.
„Nasi bracia i siostry, wiemy, że
tu jesteście. Pewnego dnia wyjdziemy z Kopuły i przyłączymy się do Was w
pokoju. A na razie przyglądamy się Wam życzliwie z oddali.”
(str.
8)
Źródło |
Język
i styl Julianny Baggott to zupełnie inna bajka. Większość pisarzy posługuje się
prostym językiem i ma lekki styl, co można zauważyć w większości recenzji. W
przypadku pani Baggott jest inaczej. Język jest przystosowany to nastoletnich
czytelników, zaś styl godny pozazdroszczenia i wyćwiczony, ale całość tworzy
rzadko spotykaną mieszankę. Czytając dzieło pani Baggott trzeba skupić się na
połykanych wyrazach, gdyż łatwo można zgubić wątek i tym samym zapomnieć o co
chodziło. Nie zmienia to faktu, że obie rzeczy bardzo wciągają, a
trzecioosobowa narracja i wszechwiedzący narrator umożliwia śledzenie losów
najważniejszych postaci. Po prostu na przygodę Pressi oprócz czasu trzeba
również poświęcić uwagę.
Przewidywalność
to chyba jedyny minus Nowej ziemi. W
połowie książki odkryłam niektóre fakty i tylko czekałam na potwierdzenie moich
domysłów. Nie jest to jakaś szczególna ujma dla pierwszej części serii Świat po wybuchu, jednak czułam, że do
oryginalnego pomysłu pani Baggott wkradła się nutka schematyzmu.
Lekki
wątek miłosny wynagradza krzywdę w postaci przewidywalności. Byłam zachwycona
tym jak delikatnie autorka potrafi wykraść dla bohaterów chwilkę na troskę,
miłość i współczucie. W sytuacji Pressi nie ma czasu na amory, bo walka toczy
się na śmierć i życie, lecz pani Baggott postanowiła umilić bohaterom czas i
chwała jej za to. Inaczej całość wydawałaby się trochę sucha i pozbawiona tego
„czegoś”.
Ku
mojemu zdziwieniu punkt kulminacyjny nie okazałam się wielkim „bum!”, ale
przyznam szczerze, że nie czekałam na nic szczególnego. Autorka dostarcza
mnóstwa wrażeń w czasie czytania i gdyby mocno zakończyła pierwszą część całość
mogłaby wydawać się lekko przesadzona. Moim zdaniem zakończenie było świetne, subtelne i zrobiło na mnie duże
wrażenie.
„- Utraty nakładają się na siebie –
rzekł Bradwell. – Nie można doświadczać jednej, nie doświadczając jednocześnie
wszystkich wcześniejszych.”
(str.
350)
Podsumowując:
Świat
Pressi to naprawdę makabryczne miejsce, do którego nie chciałabym należeć ani
przez chwilę. Bohaterom pomaga przetrwać tylko siła i nadzieja, że być może
wkrótce będzie lepiej. Nowa ziemia
oczarowała mnie i pozostawiła w mojej czytelniczej duszy kolejny ślad.
Wszystkim gotowym na spotkanie z ponurą rzeczywistością i strasznym obrazem
przyszłości polecam Nową ziemię – nie
pożałujecie swojego wyboru, wydanych pieniędzy i czasu poświeconego na lekturę.
8/10
Za możliwość poznania przerażającego, zapadającego w pamięć świata Pressi dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta
Cieszy mnie Twoja pozytywna recenzja. "Nowa ziemia" czeka na mojej półeczce, już nie mogę się doczekać aż ją przeczytam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Również cieszę się, że książka dobra, kupiłam na Targach Książki i nie mogę się doczekać aż w końcu zacznę :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie wykreowany swiat i ze wzgeldu na to z checia przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo polubiłam tę serię.
OdpowiedzUsuńdystopie już mi się znudziły, ale dziwnym trafem akurat na "Nową Ziemię" ochotę mam. wydaje mi się, że ten niecodzienny, nie do końca prosty styl może mi przypaść do gustu.
OdpowiedzUsuńNiesamowita książka, niedługo zabieram się za kontynuację ;D
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie, to jest książka, którą baaardzo bym chciała przeczytać!
OdpowiedzUsuńPowieść jest naprawdę niesamowita, a realizm tego co może nas spotkać naprawdę przyprawia o dreszcze.
OdpowiedzUsuń"Nową Ziemię" chcę przeczytać od dawna - czuję, że trafi w moje gusta. :) Zapowiada się mocna, pełna wrażeń lektura - muszę, po prostu muszę ją jak najszybciej dorwać. :)
OdpowiedzUsuń"Nowa Ziemia" jest świetna. Nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po jej kontynuację.
OdpowiedzUsuń