Tytuł oryginału: Till dess din vrede upphör
Autor: Åsa Larsson
Seria/cykl: Rebeka Martinsson tom 4
Data premiery: maj 2012
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 352
Dla Wilmy i Simona miała to być przygoda. Skończyła się śmiercią.
Zakochana
para na wieść, że na dnie jeziora leży wrak samolotu, pragnie ujrzeć go na
własne oczy. Nieczęsto można spotkać takie rzeczy. Wiedzą, że z wrakiem wiążą
się jakieś tajemnice i historia, dlatego postanawiają zanurkować. Nie mają
pojęcia, iż ktoś nie chce, aby węszyli w samolocie z czasów II wojny światowej.
Nic nie może przerwać szczęścia nastolatków. Wilma i Simon zachwycają się
pięknem upiornej maszyny.
Kilka
miesięcy później z rzeki zostaje wyłowione ciało dziewczyny. Wszyscy
podejrzewają, że ona i jej chłopak zginęli na wskutek nieszczęśliwego wypadku.
Jednak prokurator Rebeka Martinsson wie, że tak nie było – mówi jej to sama
Wilma, która ukazuje się Rebece w śnie i mówi, że zginęła w jeziorze. Oględziny
ciała dziewczyny potwierdzają taką możliwość. Prokurator wraz z policjantką
Anną Marią Mellą rozpoczyna śledztwo. Sprawy komplikują się, gdy w tajemniczych
okolicznościach ginie jedyny świadek…
„Akceptujemy zmianę i już. A jeśli
akceptujemy, to nam się wydaje, że nie mamy prawda nad tym boleć.”
(str.
218)
Czy
patrząc na okładkę słyszycie głośne „Weź mnie! Weź mnie!”? Czy czytając tytuł
nie odczuwacie nutki tajemniczości i… strachu? Czy zapoznawszy się z opisem nie
czujecie głęboko w duszy obietnicy cudownej, niebezpiecznej przygody? Właśnie
te trzy rzeczy
podziałały na mnie w takim stopniu, że nie mogłam przejść obok
tej pozycji obojętnie. Z twórczością pani Åsy Larsson spotkałam się już
wcześniej czytając W ofierze Molochowi.
Tam też mogłam poznać prokuratorkę Rebekę Martinsson oraz Annę Marię Mellę z
jej zespołem. Opis bardzo zachęcał, lecz opinie czytelników nie za bardzo –
mimo to z niecierpliwością czekałam na Aż
gniew twój przeminie i kiedy otrzymałam książkę pozwoliłam, aby pani
Larsson wciągnęła mnie w kolejną zagadkę.
Źródło |
Do
historii Wilmy i Simona wprowadza nas cholernie dobry pierwszy rozdział –
chociaż powinnam nazwać go prologiem. Pani Larsson przedstawia tam okoliczności
śmierci dwójki nastolatków z perspektywy Wilmy. Początek bardzo mnie zachwycił.
Literacki język autorki i krótkie zdania przepełnione emocjami zrobiły swoje i
sprawiły, że chciałam wiedzieć więcej na temat tego strasznego wydarzenia.
Autorka
nie traciła czasu na rozwój zdarzeń. Wieść o odnalezieniu ciała Wilmy spotyka
się z zainteresowaniem policjantów zaraz po prologu. Natychmiast rozpoczyna się
śledztwo pełne pytań i wątpliwości. Bardzo mi się to spodobało. Nie trzeba
czekać, aż informacja dotrze do wszystkich, zostanie przyjęta i tak dalej –
pani Larsson od razu przechodzi do sedna sprawy: jest sekcja zwłok, jest
krążenie z pytaniami wśród znajomych i rodziny, są również pierwsze
podejrzenia. Jak dla mnie było świetnie – zero miejsce na nudę.
Miło
było znów spotkać się z panią Martinsson, Mellą i jej zespołem. Kreacja
bohaterów szczególnie zasługuje na uwagę, ponieważ wyszła autorce bardzo
dobrze, jeśli nie perfekcyjnie. Każda z postaci miała inny charakter oraz
wyraźnie ukazane wady i zalety, żadnego powielania osobowości czy sztuczności.
Rebeka Martinsson to przykład człowieka zorganizowanego, spokojnego i mądrego,
zaś Anna Maria Mella to jej zupełne przeciwieństwo. Sven Erik Stålancke w tej
części stał się moim ulubionym bohaterem, który zrobił na mnie duże wrażenie we
wcześniejszym dziele pani Larsson. Ważne jest również rodzeństwo Krekulów –
Hjalmar i Tore. Gdybym dwóch podobnych typków spotkała na ulicy, wolałabym się
schować w pierwszej lepszej kryjówce. Autorka idealnie oddała władczość
młodszego brata oraz żal, bezradność i zrezygnowanie starszego, przybliżając
nam ich dzieciństwo u boku ojca tyrana i ślepej na krzywdę dzieci matki. Bracia
Krekula to postrach małej mieściny, a plotki o całej rodzinie to nie do końca
same kłamstwa.
„Wszystko, co musimy wiedzieć o
człowieku, jest w jego oczach”.
(str.
257)
W
Aż gniew twój przeminie autorka
przedstawia nam powody kierujące mordercą na podstawie wydarzeń z przeszłości –
w tym wypadku pewne sytuacje wpływające na taki los Wilmy i Simona sięgają aż
do II wojny światowej. Zagłębiając się we wspomnienia postaci czułam swego
rodzaju smutek i wyrzuty sumienia, ponieważ zrobili coś, co tak naprawdę nigdy
nie powinno mieć miejsca. Opowieść o Axelu i Duńczykach szczególnie mnie
wzruszyła oraz miała bardzo ważne przesłanie – pieniądze nie naprawią
wszystkiego, a wina zawsze będzie odzywać się w naszej pamięci.
Kolejną
zaletą Aż gniew twój przeminie jest wielowątkowość.
Dodatkowych wątków jest tylko kilka, ale są świetnie dopracowane i przepełnione
emocjami. Współczucie dla Hjalmara mieszało się z gniewem na jego brata i
rodziców. Świat widziany oczami Wilmy również wypadł ciekawie, bo nieczęsto w
kryminałach zdarza się, abyśmy poznawali myśli ducha. Relacje nastolatki dodały
tego „czegoś” lekturze i wzbogaciły ją.
Źródło |
W
czytaniu nie przeszkadzał mi nawet fakt, że od samego początku wiedziałam kto
jest mordercą. O wiele bardziej fascynuje sam przebieg okrywania prawdy i
dopasowywania elementów układanki, a także poznawanie fragmentów przeszłości bohaterów,
mających ogromny wpływ na teraźniejszość. Sam koniec nie jest ogromnym
zaskoczeniem – mogłam powiedzieć, że jest czymś w rodzaju morału. Mówi, aby nie
dać się zmanipulować i nie pozwolić, aby ktoś odebrał nam marzenia.
Jedyną
rzeczą, która przeszkadzała mi w czytaniu Aż
gniew twój przeminie to zmiany narracji. Wilma opowiadała nam o sobie w
pierwszej osobie, w czasie… no właśnie, w jakim czasie? Na początku przeszłym,
a później w teraźniejszym. W pewnym momencie poznajemy też chwile grozy we
wraku z punktu widzenia Simona, który pokazywał nam swoją śmierć w trzeciej
osobie w czasie teraźniejszym. Następnie przechodzimy do Rebeki, która prowadzi
nas przez Kirunę w trzecioosobowej narracji w czasie teraźniejszym po to, aby przy
spotkaniu z Anną Marią Mellą zamienić go na przeszły. O fragmenty z dzieciństwa
braci i z młodości ich matki się nie czepiam – w czasie teraźniejszym brzmiały
świetnie i nie zamieniłabym ich na przeszły, ale po co ta cała wariacja z
czasami podczas śledztwa? Na dobrą sprawę nie czuć tego tak bardzo. Czasami
byłam zła, że autorka nie może zdecydować się na jedną opcję, lecz można się do
tego przyzwyczaić – ba, w połowie książki w ogóle o tym zapomniałam i nie
robiło mi to żadnej różnicy.
„(…) kiedy przypominamy sobie
sytuacje, w których byliśmy smutni, automatycznie czujemy, jak ten smutek
powraca. A kiedy wspominamu radosne sytuacje, na samą myśl o nich ogarnia nas
radość. Jednak na wspomnienie sytuacji, w której czuliśmy lęk, nie jesteśmy w
stanie przeżyć tego lęku jeszcze raz. Jak gdyby mózg odmawiał współpracy. Można
tylko pamiętać, że było tak, a nie inaczej. Ale nie można odczuć tego co
wtedy.”
(str.
258)
Podsumowując:
Było
świetnie! Punkt kulminacyjny wypadł naprawdę rewelacyjnie, bohaterowie zostali
świetnie wykreowani, historia Hjalmara, Torego i ich rodziców pozwoliła mi
poznać emocje targające postaci w chwili podejmowania ważnych decyzji, a klimat
dodał uroku całości. Hipnotyzująca okładka i interesujący tytuł również robią
swoje. Jestem zadowolona z przebiegu wydarzeń i zakończenia. Z historii Wilmy i
Simona można wyciągnąć dużo cennych lekcji.
Gorąco
polecam.
8/10
Za możliwość poznania wspianiałej, wzruszającej historii Wilmy i Simona dziękuję Wytdawnictwu Literackiemu!
Czytałam niedawno ,,W ofierze Molochowi" tej autorki i mi się spodobała, więc po tę też z chęcią sięgnę.
OdpowiedzUsuńTakie pozycje najbardziej lubie :)
OdpowiedzUsuńHey, nominowałam Cię do Versatile Blogger Award :D
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Tak też czułam że będzie to tytuł ze sporym potencjałem . Widzę że się nie pomyliłam ;)
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć, po jakąś książkę tej autorki i sprawdzić jak mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńJa raczej się na nią nie kuszę, nie przepadam za skandynawskimi kryminałami:)
OdpowiedzUsuńSkandynawski kryminał z takimi zaletami to coś idealnie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJej! Ta skandynawska okładka ze Stukasem podoba mi się o wiele bardziej niż nasza polska! Czuję oburzenie, że w naszym kraju jest inna ;P
OdpowiedzUsuńA poza tym to jak do tej pory najlepsza książka z cyklu.