Tytuł oryginału: Reboot
Autor: Amy Tintera
Seria/cykl: Restart #1
Data premiery: 23 września 2015
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 304
Pięć lat temu
Wren została trzy razy postrzelona w klatkę piersiową. Po 178 minutach wróciła.
Jako restart jest lepsza, szybsza i mocniejsza, odważniejsza, posiada zdolności
samoleczenia, a ze względu na czas, w którym była martwa, jest niemal
pozbawiona emocji. Przede wszystkim nie jest sama, bo takich jak ona – młodych ludzi,
który powrócili do życia – jest więcej. Wren 178 jest najbardziej martwym
restartem w Republice Teksasu, dlatego idealnie sprawuje się jako żołnierz
Korporacji Odnowy i Rozwoju Populacji. Dzięki wszystkim umiejętnościom zostaje
trenerem nowych restartów, ale jej ostatni nowicjusz okazuje się najsłabszym,
bo Callum 22 jest praktycznie człowiekiem. Jego nieposłuszność może doprowadzić
do poważnych kłopotów.
Czytając
opis tej powieści nie mogłam doczekać się poznania całej historii. Intrygował mnie
świat, który autorka zarysowała w opisie, zastanawiałam się też dlaczego Wren
została postrzelona (zamordowana jako dwunastolatka), jak objawia się jej
wyjątkowość, jak wygląda jej rzeczywistość… było tyle czynników wzbudzających
ogromną ciekawość, że nie pozostało mi nic innego, jak zacząć czytać Restart. Niestety zawiodłam się już na
początku, a koniec wszystkich zawodów nastał wraz z końcem lektury.
Historia
rozpoczyna się dynamiczną akcją, ale przywitał mnie kiepski styl autorki, który
już na początku zapowiadał, że będzie to pełna emocji historyjka dla
nastolatek. Właśnie ten charakterystyczny dla młodzieżowych autorek nacisk na
emocje bohaterki sprawił, że Restart stracił
w mojej ocenie całkiem sporo już na pierwszych stronach, bo – uwierzcie – nie chciałam
czytać kolejnej romantycznej historii o walecznej, heroicznej dziewczynie,
która mimo swego ostrego charakterku i totalnej oziębłości zakochuje się w
chłopaku. Wren ponoć miała być twarda, wyłączona z wszelkim emocji i tego
właśnie oczekiwałam. Ale nie dostałam.
Z
każdą kolejną stroną mimo wszystko bardziej zagłębiałam się w świat stworzony
przez autorkę, lecz wciąż nie poznałam odpowiedzi na najważniejsze pytania.
Naprawdę chciałam wiedzieć, jak doszło do tragedii, która spotkała Wren, co
dzieje się z dorosłymi restartami, jak to wszystko funkcjonuje, ale… niewiele
się dowiedziałam. Jeśli już autorka podawała jakieś informacje o Wren, to wplatała
je między bezsensowne dialogi i nie przykładała wagi do przekazania ich. Przez to
Wren i każdy inny bohater wydawał mi się sztuczny, papierowy i schematyczny.
Właściwie żadna postać Restartu nie
była ani ciekawa, ani oryginalna.
Na
słabą ocenę Restartu wpłynął
przesłodzony wątek miłosny, który z odważnej i pozbawionej uczuć Wren zrobił
chodzący, rozmarzony, wzdychający kisiel. Callum co prawda jest uroczy i nie
mam nic przeciwko jego obecności w książce (i w życiu Wren), ale to, jak
autorka zmieniła Wren pod jego wpływem już nie podobało mi się tak bardzo – nie
dlatego, że nie lubię wątków miłosnych (uwielbiam je, ale nie we wszystkich
książkach i z umiarem), ale dlatego, że większość fabuły zaczęła obracać się
wokół tego jedynego tematu, czyli uczucia tych dwojga, zapominając o
najważniejszych elementach.
Akcja
książki w pewnym momencie zaczyna kuleć. O ile w pierwszej części jest jako
tako wartka i trochę wciągająca, tak w drugiej części ustępuje wzdychaniu do
Calluma i wewnętrznej walce bohaterki (która słabo wypadła) i sprawiało to, że
często zmuszałam się do czytania.
Wszystko
to składa się na główny problem Restartu,
który polega na niewykorzystaniu świetnego
pomysłu. Motyw z restartami, którzy w swoje imię mają wpisany czas bycia
martwym był strzałem w dziesiątkę. Równie dobrze autorka wymyśliła sobie uczynienie
ich żołnierzami KROP-u i miała dobry pomysł na świat przedstawiony. Wszystko jednak
zepchnęła na drugi plan, kiedy do powieści doszedł Callum, a wraz z nim wątek
miłosny. Poza tym przerażała mnie ogromna ilość naprawdę głupiutkich błędów w
druku, które są ważne, biorąc pod uwagę pierwszoosobową narrację. Często
natykałam się na męskie formy czasownika wtedy, kiedy mówiła Wren, zamiast na
żeńskie.
Oczywiście
są też plusy Restartu, jednak bardzo
małe w porównaniu do wszystkich minusów, które wyłapałam podczas czytania. Restart czyta się naprawdę szybko. Jest to lekka, krótka
młodzieżówka, niestety bez żadnych wartości odżywczych dla umysłu. Jeśli macie
ochotę na lekką książkę na jeden wieczór, Restart
będzie dobrym wyborem. Poza tym pierwsza część powieści w porównaniu do
drugiej była ciekawa, więc za nią też muszę dać plusa.
Reasumując,
Restart uważam za pozycję bardzo
przeciętną. Nie porwała mnie, nie wciągnęła do swojego świata, a zamiast tego
okazała się do bólu szablonowa. Papierowe postacie, schematyczna akcja i
niedopracowanie wielu elementów nie plasują Restartu
w grupie dobrych, przyjemnych książek, a co dopiero w grupie ulubionych.
Czasu spędzonego z Restartem nie
uważam za zmarnowany, ale powieść nie zachwyciła mnie i nie wiem, czy sięgnę po
kontynuację.
5/10
Restart | Rebelia | ?
Nawet nie mam zamiaru sięgać po tę książkę, bo od razu w opisie wyłapałam to, co cię tak bardzo rozczarowało. Moim zdaniem to bardzo głupie stwarzać bohatera, który ma być chodzącą, nieczułą maszynką do zabijania, a potem zmuszać go do wzdychania do jakiegoś chłopaka :D
OdpowiedzUsuńTak jak Ty, gdy zobaczyłam Restart w zapowiedziach, byłam go bardzo ciekawa. Jeszcze nie miałam okazji go czytać, ale sądziłam, że będzie to wielkie 'bum'. Szkoda, że tak jednak nie jest, bo opis jest bardzo zachęcający i ciekawy. Mimo to, nadal mam ochotę przeczytać tę książkę, bo ciekawość co do całego świata, jaki stworzyła autorka, zwycięża :p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Mam tę książkę w domu - gdy zobaczyłam ją w nowościach zakupionych przez moją bibliotekę, bardzo się ucieszyłam możliwością poznania historii Wren. Jednak po Twojej recenzji mam już mieszane uczucia. Nie jestem fanką ckliwych historyjek o przeheroicznej bohaterce i nieśmiałym chłoptasiu, a niestety taka się zapowiada. No cóż, spróbuję, ale czy mnie porwie ta historia... nie obiecuję. :) Świetna recenzja!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzję Powodu, by oddychać!!!
Nie mój gatunek nie lubię takich książek a jeszcze twoja ocena mówi że ta książka jest słaba więc raczej jej nie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się więcej akcji, nie pomyślałabym, że mogę dostać przesłodzony wątek miłosny. Zaskoczyłaś mnie.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już wiele negatywnych i neutralnych opinii na temat "Restartu" więc jakoś nie jestem specjalnie zainteresowana.
OdpowiedzUsuńSam opis zaintrygował mnie niesamowicie i bardzo chciałam przeczytać tę książkę, ale po Twojej recenzji chyba sobie ją odpuszczę. :)
OdpowiedzUsuń