Tytuł oryginału: Die Mondspielerin
Autor: Nina George
Seria/cykl: --
Data premiery: 22 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 344
Sześćdziesięcioletnia
Marianne postanawia popełnić samobójstwo, rzucając się z paryskiego Pont Neuf
do wody. Los jednak chce inaczej. Uratowana kobieta trafia do szpitala, gdzie
kolejny raz myśli nad swoim życiem, decyzjami i wyborami. Ukojeniem dla
Marianne staje się rustykalny kafelek z malowidłem przedstawiającym port w
Bretanii z łodzią o nazwie „Mariann”. Kobieta, która nie ma już nic do
stracenia, postanawia poszukać swojego miejsca na ziemi i udaje się właśnie
tam. Niezwykła podróż i pobyt w Bretanii zmienią życie Marianne na zawsze.
Nina
George – wbrew negatywnym opiniom większości – zachwyciła mnie powieścią Lawendowy pokój. Historia Jeana Perdu
zachwyciła mnie tak bardzo, że sięgnięcie po Księżyc nad Bretanią było dla mnie obowiązkiem. Pomimo zachwytu Lawendowym pokojem do Księżyca nad Bretanią podeszłam bardzo
sceptycznie.
Historia
zaczęła się bardzo energicznie od najważniejszego dla głównej bohaterki
momentu, czyli decyzji o samobójstwie. Chociaż autorka w ciekawy sposób
rozpoczęła akcję książki, nie powaliła mnie ona na kolana. Właściwie przez
kolejne strony historii Marianne przypatrywałam się z przymrużeniem oka.
Sytuacja na szczęście zmieniła się, kiedy bohatera postanowiła wyruszyć do
Bretanii, pozostawiając daleko za sobą stare życie. Wtedy poczułam, że w rękach
naprawdę trzymam książkę Niny George, że to ona ją napisała i że kolejne strony
będą samą poezją.
Autorka
w umiejętny sposób nakreśliła sytuację bohaterki w domu i w relacji z mężem.
Jest to bardzo ważny dla całej historii element. Od niego zaczynają się
najważniejsze decyzje Marianne i pierwsze czyny, które na zawsze mają zmienić
jej życie. Dzięki temu, że Nina George z taką łatwością i lekkością
przedstawiła dosyć przykrą historię Marianne, pod koniec książki świetnie widać
wszystkie zmiany, które zaszły w życiu bohaterki.
Przejdźmy
do bohaterów. Powiem tak – pokochałam ich wszystkich. Gdybym miała wybrać swoją
ulubioną postać, byłby to wybór bardzo trudny i nie do końca szczery, ponieważ
każda z postaci zachwyciła mnie w równym stopniu. Nie wiedziałam, że Nina
George potrafi wykreować i powołać do życia tylu ciekawych bohaterów naraz.
Łatwo się domyślić, że wachlarz postaci w tej powieści jest całkiem spory. Mało
tego, autorka nie skupia się tylko na ludziach w wieku Marianne (czyli
sześćdziesiąt lat i w górę), ale do historii wprowadza również młodych, którzy
dostają cenne nauki od nowych znajomych bohaterki. Pani George włożyła dużo
miłości do swoich bohaterów, ponieważ żaden z nich nie jest ani papierowy, ani
schematyczny. Każda postać to osobna historia, zestaw różnych cech charakteru,
wad i zalet. Również każda z tych postaci odegra bardzo ważną rolę w przemianie
Marianne.
Księżyc
nad Bretanią to także piękna historia miłosna. W tym
wypadku Nina George postanowiła nie ograniczać się i swoim Czytelnikom
zafundowała nie jeden, a kilka wątków miłosnych. Nie jest ich przesadnie dużo,
a każdy zasługuje na uwagę i chwilę refleksji. Tym sposobem autorka pokazuje,
że nigdy nie jest za późno, aby wybrać dobrze, zakochać się, znaleźć drugą
połówkę i być szczęśliwym.
Równie
ważnym elementem książki jest miejsce akcji. Nina George wykonała kawał dobrej
pracy, tworząc w powieści piękny, urzekający klimat Bretanii. Na pięknych
opisach morza, lasów i Kerdruc jednak się nie kończy, ponieważ autorka zadała
sobie dużo pracy i sięgnęła aż do bretońskich legend, podań, wierzeń,
przesądów, historii, kuchni, świąt, zwyczajów, mody, języka (bardzo ważny
element), stylu bycia i nastawienia do innych. Dzięki temu ta historia jest
żywa i prawdziwa. Dodatkowo Czytelnik podczas czytania ma świetną lekcję wiedzy
o Bretanii.
Są
tylko dwa małe minusy, na które zwróciłam uwagę podczas czytania. Pierwszym z
nich jest gubienie się w historii – kilka razy były takie momenty, w których
nagłe przeskoki czasie sprawiały, że gubiłam się w wydarzeniach. Na szczęście
nie były to duże odstępy czasowe, a jedynie takie, po których łatwo można było
odnaleźć właściwy wątek. Drugim minusem powieści jest fakt, że momentami
wszystko układało się zbyt idealnie. Tak jak w przypadku przeskoków nie było
takich chwil wiele, ale odniosłam takie wrażenie i nie mogłam się go pozbyć.
Historia
Marianne i jej decyzja, aby popełnić samobójstwo pokazuje, że zmian w swoim
życiu można dokonać w każdej chwili. Nieważne, czy masz dwadzieścia,
czterdzieści, czy sześćdziesiąt lat – jeśli czujesz potrzebę natychmiastowych
zmian, jeśli czujesz się źle w swoim życiu, weź się do pracy i dokonaj tego.
Podróż Marianne i jej życie w Bretanii to tylko jeden z wielu sposobów na
odmienienie swojego życia. Autorka pokazuje również, że duży wpływ na nasze
szczęście ma środowisko, w którym żyjemy. To, w którym tkwiła Marianne
wcześniej i to, w którym znalazła się później, to dwa różne światy, dwie różne
bajki.
Księżyc
nad Bretanią to książka piękna. Jest pełna radości i
uśmiechu, zabawy i pozytywnej energii, ale momentami smutna i zmuszająca do
myślenia. Jeśli tak jak Marianne chcecie coś zmienić w swoim życiu, zacznijcie
tego dokonywać od przeczytania Księżyca
nad Bretanią. Ta powieść na pewno dokona w Waszej postawie wielu
pozytywnych zmian i zwróci Waszą uwagę na rzeczy, które być może wcześniej
pomijaliście.
8/10
Inne książki autorki:
Cześć :*
OdpowiedzUsuńZacznę może od tego, że książka nie leży w gatunku, po który jakoś bardzo często sięgam, wręcz przeciwnie, do obyczajówek tego typu podchodzę bardzo, ale to bardzo sceptycznie. I tak ledwo udało się mnie przekonać do młodzieżowych obyczajówek, lecz je pokochałam - może i z bardziej życiowymi książkami będzie to samo?
Pierwszą rzeczą, jaką widzę po spojrzeniu na okładkę jest "Lawendowy pokój" i to, jak bardzo zachwycała się nad nim Abi, no i zresztą oprawa graficzna jest przepiękna, przynajmniej dla mnie. Tak, oceniam książki po okładce, muszę się przyznać, ale czasem nie można się oprzeć tej przepięknej kolorystyce, jaką obdarza daną pozycję wydawnictwo, haha (chwyty marketingowe... ostatnio strasznie jestem przewrażliwona na ich punkcie...).
Ostatnio tak dużo tych książek o samobójstwach... nie wiem, czy powoli nie przejada się ten temat. Po pierwsze, dosyć trudno chyba dokładnie opisać emocje osoby, która zamierza się zabić, a jeszcze gorzej osoby, która taką sytuację przeżyła w bliskim otoczeniu. Wiem, że depresja i te takie inne są chorobą XXI wieku, ale żeby tak poruszać ten temat w KAŻDEJ książce? No chyba nie.
Ogółem to raczej nie sięgnę, ale jeśli ktoś lubi takie klimaty, to z pewnością czym prędzej zapozna się z twórczością Niny George. Piękna, emocjonalna recenzja :**
Zapraszam do mnie!
Nie znam książek tej Autorki, ale z pewnością kiedyś zapoznam się z nią. Myślę, że przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńNota 8/10 to nie byle co! Choć ja jakoś nie jestem przekonana co do tej książki, szczególnie, że -jak sama wspomniałaś- momentami wszystko idzie jak po maśle. Ale kto wie, kto wie ;) może kiedyś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo zachęciłaś mnie do tej powieści, ale najpierw muszę sięgnąć po "Lawendowy pokój".
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z książkami autorki jak tylko znajdę więcej wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo natrafiłam na tą książkę w wakacje i zaczęłam ją czytać. Autorka naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie swoją historią. Nie spodziewałam się tak dobrej książki, tak cudownej fabuły i głównej bohaterki. Do tej pory będę wspominać "Księżyc nad Bretanią" jako piękną i skłaniającą do recenzji powieść, od której nie mogłam się uwolnić. Teraz planuję sięgnąć po poprzednią książkę tej autorki - "Lawendowy pokój". Mam nadzieję, że i tym razem się nie rozczaruję :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przygody mola książkowego
Przede wszystkim, już sama okładka mnie zachwyciła :) To jest ważne w książce - dla mnie - ale również to, że można się dowiedzieć czegoś interesującego o samej Brytanii :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy książki o osobie starszej i jej zyciowych zmianach -to będzie ciekawe i budujące!
Zapraszam do mnie: http://www.alicjadobry.pl/?m=1
Już od dawna chcę przeczytać tę książkę. Trochę obawiam się tej liczby wątków miłosnych, ale w sumie nierzadko wychodziło to dobrze autorom. Także wierzę Ci na słowo, że w tym przypadku też jest dobrze. Ciekawa jestem też samego klimatu Bretani... Nie pozostaje mi nic, jak tylko przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) Przy gorącej herbacie
Okładka tej książki jest piękna, ale ogólnie książka jakoś do mnie nie przemawia. Może jednak dam jej szansę, bo widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuń