Tytuł oryginału: Please don't take my baby
Autor: Cathy Glass
Seria/cykl: Napisane przez życie
Data premiery: 15 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Muza S.A.
Liczba stron: 304
Cathy prowadzi
rodzinę zastępczą, a oprócz tego wychowuje dwójkę swoich dzieci. Ma do nich
świetne podejście i stwarza dzieciom przytulny dom. Zna się też na swojej
pracy, którą lubi, ale pewnego dnia staje przed dużym wyzwaniem. Pod swój dach
ma przyjąć ciężarną siedemnastolatkę w siódmym miesiącu ciąży. Jade jest
bezdomna, jej relacja z matką nie jest najlepsza, jest zagubiona, a do tego
przecież sama jest jeszcze dzieckiem. Popełnia błędy i wchodzi w poważny
konflikt z prawem. Cathy nie tylko musi nauczyć się opieki nad nastolatką, ale
także przemówić dziewczynie do rozsądku, aby nie straciła malutkiej Courtney.
Z
twórczością Cathy Glass jeszcze nigdy się nie spotkałam. Po przeczytaniu opisu
czułam, że będzie to książka utrzymana w klimacie Tańcząc na rozbitym szkle Ka Hancock, Dobrego ojca Diane Chamberlain lub Sekretnego życia CeeCee Wilkes również Diane Chamberlain, które,
tak jak Nie zabierajcie mi dziecka,
opowiadają o rodzicielstwie. Pomimo dobrych opinii o książce podeszłam do niej
trochę ostrożnie. Po kilku rozdziałach okazało się, że Nie zabierajcie mi dziecka nie jest do końca taką dobrą i
wzruszającą lekturą, na jaką się zapowiadała.
Problemem
tej powieści jest wszechobecna papierowość, która dotyka dosłownie wszystkiego,
a oprócz papierowości jest to także sztuczność. Tych dwóch rzeczy bardzo nie
lubię w książkach, dlatego czytanie Nie
zabierajcie mi dziecka momentami było naprawdę trudne. A teraz po kolei:
Najbardziej
drażnił mnie styl autorki. Był taki… nijaki. Cathy Glass chyba lubi budować
puste zdania opisujące głównie same czynności, coś w stylu „Musiałam zrobić zakupy,
więc pojechałam popołudniu do supermarketu i kupiłam to, to i tamto”, a jeśli
już zagłębia się w jakieś przemyślenia, to na krótko i bez żadnej pasji. Właśnie
owej pasji brakuje w stylu autorki. Język jest prosty, ale nie w ten przyjemny
sposób, który ułatwia czytanie i pozwala szybko zagłębić się w lekturę, ale w
ten nieznośny, również nijaki.
Z
nijakiego stylu i banalnego języka powstały papierowe postacie, takie bez
żadnych cech charakterystycznych i życia. Miały tylko inne imiona i każda z
nich była w innym wieku, a tak poza tym nie różniły się od siebie prawie
niczym. Oprócz tego każda denerwowała mnie w inny sposób – Jade swoją
lekkomyślnością, Cathy swoją ślepą naiwnością, dzieci głównej bohaterki swoją
sztucznością, a chłopak Jade… chyba tylko on był w porządku.
Akcja
książki opiera się głównie na tym, że Jade nie rozumie wagi swojej sytuacji i
ciągle robi na złość Cathy oraz sobie, a co za tym idzie, również swojemu
dziecku. Denerwowało mnie to, że Jade była tak nieodpowiedzialną osobą, a Cathy
nie potrafiła przemówić jej do rozsądku raz, a porządnie. Ciągle też ślepo
wierzyła swojej podopiecznej, gdy ta zapewniała, że się poprawi. Miałam ochotę
potrząsnąć i Cathy, i Jade, tak mocno, żeby obie zaczęły myśleć.
Na
szczęście książka nie składa się z samych minusów. Jednym z dwóch dobrych
akcentów powieści było zakończenie – trochę przewidywalne, ale uszczęśliwiło
mnie i ładnie zamknęło powieść. Drugim plusem jest tematyka i morały, jakie
płyną z książki: rodzicielstwo to jedno z najpiękniejszych zajęć, ale trzeba mu
wiele poświęcić (między innymi cierpliwości i czasu). Skłania też do myślenia
nad swoimi czynami, za które później będziemy nosić odpowiedzialność, a dobrym
przykładem odpowiedzialności są wyczyny Jade, gdy była w ciąży.
Nie
jest to aż tak zła książka, ale mnie osobiście nie przypadła ona do gustu,
głównie ze względu na papierowość i nijakość. Myślę, że jest to dobra lektura
do przeczytania w przerwie między cięższymi, poważniejszymi i lepiej
dopracowanymi książkami lub zaraz po ich skończeniu. Jest na tyle prosta, że
można przeczytać ją w jeden dzień. Osobiście nie przywiązałam się do niej i nie
żywię do niej żadnych pozytywnych uczuć ze względu na wymienione i opisane wcześniej
minusy.
Nie cierpię kiedy książki są papierowe i nijakie. Sprawia to, że nawet dość dobry pomysł niknie pośród tej..zwyczajności (?)
OdpowiedzUsuńPo tę książkę na pewno nie sięgnę, ale dzięki odnośnikom do recenzji na początku tekstu, mam wielką ochotę na "Sekretne życie CeeCee Wilkes <3
Pozdrawiam serdecznie :*
"Sekretne życie CeeCee Wilkes" polecam bardzo <3
UsuńKsiążka stoi na mojej półce, ale ja wciąż nie jestem pewna czy wato po nią sięgać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://monicas-reviews.blogspot.com/