193. "Szarlotka" Agata Machczyńska

Tytuł: Szarlotka
Tytuł oryginału: --
Autor: Agata Machczyńska
Seria/cykl: --
Data premiery: 27 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Upiorne Muchomory
Liczba stron: 240


To miał być spokojny powrót Antka i Eli z Czech do Polski, ale potworny wypadek wszystko zmienia. Od tej pory życie dwójki młodych ludzi będzie zupełnie inne. Będą musieli zmierzyć się z dziwnymi rzeczami i brać udział w niecodziennych sytuacjach, aby odnaleźć sens i prawdę.


W ostatnim czasie przeczytałam kilka naprawdę dobrych książek polskich autorów – takich, które naprawdę mnie oczarowały i zachwyciły. Po przeczytaniu opisu Szarlotki i będąc jednocześnie w momencie pozytywnego nastawienia do polskiej twórczości, postanowiłam zapoznać się z historią Antka i Eli. Zachęcały mnie również do tego słowa na okładce książki, które mówiły, że „Szarlotka to powieść, w której szaleństwo staje się normalnością, a absurd okazuje się być bardziej logiczny od zdrowego rozsądku”. Dłużej nie trzeba było mnie przekonywać, jednak po kilku stronach Szarlotki odniosłam wrażenie, że coś chyba poszło nie tak…

Pierwsza część książki była dla mnie niezrozumiałym chaosem i zlepkiem dziwnych scen, które nijak ze sobą współgrały. Akcja mknęła do przodu w ekspresowym tempie, ale nie w pozytywnym słowa znaczeniu. Nie był to ten rodzaj akcji, który nie pozwala oderwać się od książki, a raczej przeskakiwanie w czasie, szybkie zmienianie wątku bez żadnego płynnego przejścia. W pewnym momencie zaczęło mnie też przerażać zachowanie głównych bohaterów. Rozumiałam to, że są po wypadku, w którym oboje uczestniczyli, że była to dla nich ogromna trauma, ale to podejrzane zachowanie połączone z przeskokami w akcji nie prezentowało się dobrze. Właśnie przez to coraz ostrożniej przechodziłam z rozdziału do rozdziału.

Gdzieś w jednej czwartej książki zmienia się forma – konkretnie na dramat. Hm, no dobrze, ciekawy pomysł, i przyznam, że chyba najlepszy w całej powieści. Taka „nowość” w środku książki prezentowała się dziwnie, ale jednocześnie interesująco. Odniosłam też wrażenie, że dzięki przejściu na dramat historia nabrała lekkości, odrobiny szaleństwa i wspomnianego na okładce absurdu.

Pomimo tego znaczącego plusa akcja dalej skakała z wątku na wątek i nie mogłam doszukać się niczego, co w jakiś sposób mogłoby te skrawki ze sobą połączyć. Niektóre zdarzenia i sytuacje nie miały też w ogóle sensu i zastanawiałam się, po co one zostały tu wciśnięte, napisane i dołączone, skoro absolutnie nic nowego nie wnosiły do powieści. A skoro mowa o bezsensownych scenach, to pasowałoby tu wspomnieć o scenach seksu. Autorka dosyć mocno skupiła się na ich opisywaniu (dlatego uważam, że jest to dosyć odważna książka), ale tak jak napisałam wcześniej – one również zostały wciśnięte gdzieś między wiersze, tak po prostu, żeby tylko były. Mało tego, dochodziło do nich w najmniej odpowiednich momentach, co nie wpływało pozytywnie na absurdalność i szaleństwo sytuacji, a jedynie zaniżało końcową ocenę książki.

Oprócz dramatu w Szarlotce możecie znaleźć również chociażby krótkie wiersze. Łączenie tylu form wypadło fajnie, jednak znów muszę się do czegoś przyczepić. Krótkie, rymowane wiersze w Szarlotce najczęściej wydawały mi się takie… dziwne. Na dłuższą metę również bez sensu. Ich przekaz do mnie nie trafiał, a i one pojawiały się w dziwnych momentach. Sam pomysł łączenia różnych rodzajów w jednej książce jest trafiony, ale wykonanie już niekoniecznie.

Są też dwa małe plusy, które pozytywnie wpłynęły i na ocenę, i na samą książkę. Jednym z nich jest pewien mały bohater, a mianowicie kot Jasio, który za każdym razem przywodził mi na myśl Mistrza i Małgorzatę. Może to za sprawą wszechobecnej magii i dziwnych sytuacji. Drugim pozytywnym akcentem Szarlotki jest styl autorki. Lekki i przyjemny, język zaś prosty i łatwy w odbiorze. Ma w sobie też odrobinę powagi, ale tylko momentami i dodaje tym uroku całości.

Szarlotka nie jest powieścią dobrą. Myślę, że nie jest nawet przeciętną. Jest po prostu niedopracowana. Mam wrażenie, że akcja miała być takim chaosem kontrolowanym, ale coś wymsknęło się spod panowania i wyszło z tego to, co wyszło. Na szczęście Autorka może pochwalić się pomysłowością i dobrym stylem, dlatego mam nadzieję, że przyszłe książki będą lepiej dopracowane, a jednocześnie będą miały w sobie ten urok i nutkę szaleństwa, którą ma Szarlotka.


4/10


Za możliwość poznania Szarlotki dziękuję Autorce, Pani Agacie Machczyńskiej

 

4 komentarzy do “193. "Szarlotka" Agata Machczyńska”

  1. Po opisie sądziłam, że to nic dla mnie i jak widać nie pomyliłam się...

    OdpowiedzUsuń
  2. Opinie na jej temat są bardzo różne.... Na razie ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musze powiedzieć że nie mam czasu by brać się za takie przeciętne powieści więc raczej ją sobie odpuszczę zresztą jest wiele innych dobrych powieści polskich pisarzy. A ta autorka może się dopiero uczy więc miejmy nadzieję, że w przyszłości znacznie lepiej będzie pisała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też się przekonuję do polskich autorów, ale chyba tę książkę ominę szerokim łukiem ;)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!