178. "Mara Dyer. Przemiana" Michelle Hodkin

Tytuł: Mara Dyer. Przemiana
Tytuł oryginału: The evolution of Mara Dyer
Autor: Michelle Hodkin
Seria/cykl: Mara Dyer #2
Data premiery: 28 stycznia 2015
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 480


Mara Dyer myślała, że może uciec od przeszłości. Myliła się.

Sprawy przybierają bardzo nieciekawego obrotu. To, co Mara kiedyś uznawała za pewne i bezpieczne teraz wcale takie nie jest. Przeszłość zagraża nie tylko jej, ale również rodzinie dziewczyny i Noahowi. Zagrożenie jest realne i niszczy psychicznie nastolatkę. Oto druga część historii Mary Dyer.

Ten, kto czytał pierwszą część, na pewno dobrze pamięta ciekawe i pozostawiające wiele pytań zakończenie. Mara Dyer.Tajemnica była dla mnie lekturą znośną – czasami denerwującą, banalną i przewidywalną, ale w większej mierze odprężającą, a nawet niekiedy przyjemną. Dzięki właśnie temu zakończeniu obiecałam sobie, że sięgnę po drugą część. Jeszcze przed przeczytaniem słyszałam dużo pochlebnych opinii na temat kontynuacji i śmiało mogę powiedzieć, że z paroma się zgadzam, ale nie ze wszystkimi.

Podczas czytania pierwszego tomu najbardziej ubolewałam nad tym, że świetny, mroczny wątek paranormalny został zesłany na bok na rzecz szablonowości i sztuczności. Jakże wielka była moja radość, gdy w Przemianie było zupełnie inaczej! Tym razem autorka wzięła sobie za cel wywołanie gęsiej skórki u Czytelników i uważam, że wyszło jej to całkiem dobrze. Michelle Hodkin zatarła granice między fikcją a rzeczywistością i sprawiła, że wiele razy zastanawiałam się, czy to kolejne halucynacje Mary, czy też prawda. Do historii dołączyło kilku nowych bohaterów, czasem równie przerażających co sam pomysł na książkę (z niepokojem myślę teraz dokładnie o jednej postaci).

Ponad to autorka w paru kwestiach postanowiła zrezygnować ze schematyczności – w paru, bo niestety nie we wszystkich. Kilka rzeczy mimo wszystko da się zgadnąć samemu i wyprzedzić bieg zdarzeń, ale parę razy faktycznie zostałam zaskoczona przez autorkę, co natychmiast wpłynęło pozytywnie na ocenę Przemiany. Akcja stała się dynamiczniejsza, ciekawsza i wciągająca, ale niestety bohaterowie dalej pozostali szablonowi i ta kropla schematyczności czasami robiła zamieszanie w pozytywnych stronach książki.

Nie wiem, czy zaskoczę Was, mówiąc, że to już tyle plusów kontynuacji Mary Dyer – tylko dwa, ale jakże mocne w porównaniu do pierwszej części. Co zatem, oprócz wcześniej wspomnianych szablonowych bohaterów, wypadło źle?

Michelle Hodkin postanowiła wprowadzić do powieści wątek babci Mary Dyer. Co kilka rozdziałów trafiamy na wspomnienia z Indii, w których równie często jest mrocznie i niebezpiecznie. Jest to ciekawa odskocznia od amerykańskiego klimatu i współczesności, ale niestety nie wiem czemu ten zabieg miał służyć. Z tych krótkich rozdziałów nie dowiedziałam się nic, co pozwoliłoby mi zrozumieć Marę, znaleźć przyczynę jej problemów, rozwiązać zagadkę zawalenia się szpitala, itp. Do końca książki miałam nadzieję, że obecność tych rozdziałów jakoś się wyjaśni, ale tak niestety nie było. Być może odpowiedź znajdę w trzeciej części, ale jak na razie takie niedokończenie sprawy nie odbiło się dobrze na ocenie książki. 

Poza tym ciągle mam ogromny problem z narracją. Nie mogę się do niej przyzwyczaić, bo wydaje mi się niedopracowana i banalna. Mara Dyer to typowa nastoletnia bohaterka paranormalnych romansów, dlatego trudno czyta mi się książkę, kiedy ona jest narratorką powieści. Nie jest przeszkodą uniemożliwiającą czytanie Przemiany, ale liczyłam, że wraz z tyloma plusami pozytywnie zmieni się również styl i narracja. 

Ostatnim minusem kontynuacji Mary Dyer jest beznadziejne zakończenie – i nie chodzi tu o to, czy coś potoczyło się po mojej myśli, czy też nie, ale o pójście na łatwiznę. Poczułam się dziwnie oszukana przez autorkę. Najpierw urzekła mnie mrocznym klimatem, niebezpieczeństwem i paranormalnym wątkiem, następnie wciągnęła do książki, a pod sam koniec wszystko zepsuła tandetną końcówką. O ile zakończenie pierwszej części zachęcało do sięgnięcia po kolejny tom, tak tutaj niekoniecznie tak jest – może dlatego, że było naprawdę dobrze, a przy zakończeniu wszystko uległo zmianie. 

Mara Dyer. Przemiana okazała się dobrą kontynuacją. Uważam, że jest lepsza od poprzedniczki, podniosła poziom serii i ma więcej do zaoferowania niż Tajemnica. Nieprzekonanych do Przemiany zachęcam do sięgnięcia po tę część – sama parę miesięcy temu odrobinę zawiodłam się pierwszą częścią, ale druga pokazała, że autorka faktycznie ma pomysł na trylogię. Myślę, że pomimo zakończenia sięgnę po trzecią część. Przemiana dała nadzieję na to, że czytam jedną z całkiem dobrych serii.


7/10

Za możliwość kontynuowania serii dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal


Mara Dyer:
Mara Dyer. Tajemnica | Mara Dyer. Przemiana | Mara Dyer. Zemsta (17 czerwca 2015)

 

3 komentarzy do “178. "Mara Dyer. Przemiana" Michelle Hodkin ”

  1. Mam zamiar sięgnąć po pierwszy tom.Już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że podczas zakończenia autorka poszła na łatwiznę, ale... i tak mam ochotę na całą serię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Finał trzeciego tomu też nie zadowala...

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!