Tytuł oryginału: The time keeper
Autor: Mitch Albom
Seria/cykl: --
Data premiery: 13 stycznia 2014
Wydawnictwo: Znak Litera Nova
Liczba stron: 290
Spróbujcie
wyobrazić sobie życie bez odmierzania czasu.
Trudne,
prawda? Czasami zapominamy o czasie, wypoczywając, zbierając siły, leniuchując,
lecz zaraz wracamy do rzeczywistości i zdajemy sobie sprawę z tego ile czasu
przepłynęło nam między palcami. Później przychodzą wyrzuty sumienia, że tyle
mogliśmy w tym czasie zrobić. Ale jak naprawdę z nami jest? Przecież ptak nie
patrzy na czas, a mimo to wie, kiedy wstać i zbudzić ludzi swoim śpiewem. Lato
wie kiedy ustąpić jesieni i zimie, zwierzęta nie zaprzątają sobie głowy
odmierzaniem czasu, nie świętują urodzin, ale mają swój określony rytm. Tylko
człowiek odmierza czas. Tylko on się boi. Codziennie jak cień chodzi za nim
strach – strach, że kiedyś zabraknie mu
czasu.
„- Za późno.
Starzec pokręcił głową.
- Nigdy nie jest za późno ani za
wcześnie. Jest dokładnie wtedy, kiedy trzeba.”
Nie
od dziś uwielbiam powieści – jak ja to mówię – z głębszym sensem. Kocham czytać
książki, które kształtują mój światopogląd i są w stanie zniszczyć mój
czytelniczy świat. Zaklinacz czasu
Mitcha Alboma wydała mi się właśnie jedną z nich. Jak więc można nie sięgnąć po
coś, co obiecuje niesamowitą wyprawę w głąb ludzkiej duszy? To pierwsza pozycja
Mitcha Alboma, którą miałam okazję przeczytać. Sam temat powieści od razu wydał
się interesujący. Pozwoliłam, aby opowieść o ludzkiej naturze zawładnęła mną
całkowicie. I wiecie co? To naprawdę mądra książka z lekkimi minusami w
wykonaniu.
„A człowiek bez wspomnień nie jest
niczym więcej niż pustą skorupą.”
Mitch
Albom opowiada o trzech różnych osobach – jest Dor, Sarah i Victor, bohaterowie
z trzech zupełnie różnych światów, które nie miały prawa się spotkać. Dor ma w
swoich dłoniach czas, Sarah jest nieszczęśliwie zakochaną uczennicą liceum, a
Victor milionerem w sędziwym wieku. Chociaż każde z nich ma inne życie,
historię i wartości, to wszyscy mają wspólną cechę – chcą coś od czasu; żeby
płyną wolniej, żeby płynął szybciej,
żeby się zatrzymał, żeby móc go cofnąć…
Ich rozterki są odzwierciedleniem ludzkich problemów, które sprawiają, że
strach przed uciekającym czasem nawiedza każdego z nas.
Źródło |
Bohaterowie
nie są zbyt mocno wykreowani, ale to nie stanowi żadnego problemu w odbiorze
ich osobowości. Właściwie mogę powiedzieć, że są lekko zarysowani. O dziwo
dzięki temu wydają się barwniejsi, jaśniejsi i bardziej naturalni. Mitch Albom
nie idealizuje ich, dodając postaciom życia. Często rozumiałam Sarah i
potrafiłam wyobrazić sobie, jak czułabym się na jej miejscu. Z kolei Victor był
dla mnie bardzo tajemniczą postacią, aczkolwiek ciepłą i przyjemną. O Dorze nie
będę Wam opowiadać, gdyż jest to bohater o bardzo ciekawym życiowym
doświadczeniu i wielką zbrodnią byłoby zdradzanie Wam jego roli w Zaklinaczu czasu.
Autor
prowadzi nas przez swój świat bardzo lekkim stylem i prostymi słowami – często trochę
za prostymi. Nie skupia się na opisach uczuć i miejsc, co trochę mnie smuciło.
Mitch Albom ma na tyle ciekawy styl, że troszkę dłuższe opisy dodałby
atrakcyjności całej powieści. Ubolewam nad ich brakiem. Autor stara się jak
najkrócej i najszybciej przybliżyć czytelnikowi światy tej trójki, a z akcją
pędzi do przodu; nie narzuca bardzo szybkiego tempa, w którym trudno się
połapać, lecz nie zatrzymuje się ani na chwilę, dążąc jak najszybciej do punktu
kulminacyjnego, gdzie zawarł cały sens powieści. Hm… To też troszkę zaważyło o
ocenie Zaklinacza czasu. Mądre
książki powinny mieć swoje pięć minut, tymczasem szybkie tempo, duża czcionka,
brak opisów i brak chwili wytchnienia sprawią, że powieść pana Alboma można
przeczytać w jeden wieczór. A szkoda. Zaklinacz
czasu powinien być z czytelnikiem trochę dłużej.
Elementy
fantastyki dodają powieści jedynego w swoim rodzaju klimatu. Tak właściwie już
sam tytuł brzmi bardzo magicznie i tajemniczo. Dodatkowo ciekawy życiorys Dora
(o którym wspominałam wcześniej) sprawia, że rola fantastyki w Zaklinaczu czasu jest jeszcze ciekawsza.
„ – Czułam się po prostu tak… jakby
to był koniec.
- Koniec dotyczy wczoraj, a nie
jutra.”
Źródło |
Pasowałoby
powiedzieć kilka zdań o samym temacie powieści. Kilka raz powtórzyłam, że Zaklinacz czasu jest bardzo mądrą
lekturą. Cały czas podtrzymuję swoje zdanie. Przyroda nie odlicza czasu, a mimo
to jest piękna, nie spóźnia się i na każdym kroku nas zadziwia. Człowiek zaś
czas odlicza i przez to jest nieszczęśliwy. Wyobraźcie sobie, że wyrzucacie
wszystkie zegarki w domu i polegacie tylko na sobie. Nie patrzycie na biegnące wskazówki,
nie macie przed sobą świecących cyfr, nie słyszycie tykania zegara i nic Was nie
pospiesza. Czy tak nie byłoby lepiej? Czy nie przyjemnie byłoby na chwilę
zgubić rytm życia i pozwolić, aby mijało ono wolniej? Odliczamy godziny do
najbliższego wydarzenia, czekamy na wakacje, wspominamy dni, które już minęły,
chociaż były tak wyczekiwane, spieszymy się, „trochę więcej czasu”, „ale ten
czas szybko biegnie…”, „tyle czasu zmarnowanego!”… Niestety teraz „czas jest na
wagę złota”, nie uwolnimy się od tykających zegarów i biegnących wskazówek.
Może gdyby człowiek nie zaczął go odmierzać dzisiaj byłoby zupełnie inaczej.
Kto wie?
„ – Bóg nie bez powodu wyznacza
kres ludzkich dni.
- Co to za powód?
- Żeby nadać każdemu znaczenie.”
6/10
Za możliwość zaglądnięcia do ludzkiej duszy wraz z Mitchem Albomem dziękuję Młodzieżowemu Klubowi Recenzenta
Ja tam muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOj, ja chętnie na jakiś czas pozbyłbym się zegarków, to byłaby prawdziwa ulga. Nie spieszyć się, nie robić wszystkiego w biegu... ;)
OdpowiedzUsuńOjjj troszkę nie dla mnie chyba..;/ No ale pomyślę o niej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko Kochana! :)
zapraszam do siebie ^^
To była genialna pozycja! Na pewno jeszcze do niej wrócę.
OdpowiedzUsuńHmm... Też wolę powieści z głębszym sensem. Jeśli znajdę w bibliotece to chętnie wypożyczę :)
OdpowiedzUsuń+ Naprawdę dobra recenzja!
A ja bym bardzo chętnie przeczytała ^^ przypomina mi trochę "Alchemika", tematyka jest równie.. z głębszym sensem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Anath
Spodziewałam się, że ta opowieść będzie dużo lepsza... :/
OdpowiedzUsuńŻyję w wiecznej presji czasu, ciągle się śpieszę i kogoś poganiam, więc myślę, że ta książka będzie dla mnie w sam raz. Powinnam przenieść się tam, gdzie wskazówki zegara nie mają żadnego znaczenia.
OdpowiedzUsuńJakoś nie byłam nią zainteresowana, ale koleżanka mówiła, że była naprawdę dobra. Nie wiem jednak, czy mam ochotę na to, aby się z nią zapoznawać.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa również myślałam, że to będzie coś lepszego... Tym bardziej, że zakochałam się w jego "Pięć osób, które spotykamy w niebie".
OdpowiedzUsuńCzuję się zachęcona do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu zastanawiam się czy zdobyć tą książkę, a dzięki twojej opinii może coś z tego wyjdzie ;)
OdpowiedzUsuń