Tytuł oryginału: Between shades of gray
Autor: Ruta Sepetys
Seria/cykl: --
Data premiery: 6 kwietnia 2011
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 330
Są książki,
których nie da się opisać słowami. Po przeczytaniu w sercu zieje pustka, nie
wiesz, co zrobić ze swoim życiem i ciągle pytasz „Jak to się mogło stać?
Dlaczego?”. Kochasz ją, bo tyle Cię nauczyła i tak wiele Ci pokazała. Ale mimo
to nie potrafisz zebrać się w sobie i powiedzieć kilku pozytywnych słów o niej,
bo na samo wspomnienie odbiera Ci mowę. Teraz wiecie jak się czuję i dlaczego
bezsensownie piszę, zamiast wziąć się za recenzję.
Lina,
jej młodszy brat Jonas i ich rodzice wiodą spokojne, dostatnie życie w Kownie
na Litwie. Jest rok 1941. Trwa II wojna światowa, ludzie chronią siebie i swoje
rodziny przed Sowietami i polityką Stalina. Co rusz słychać informacje z całego
świata. Piętnastoletnia Lina jest pewna, że jej i całej rodzinie Vilkasów nic
nie zagraża, przecież oni nie zrobili nic złego. Okazuje się, że jest wprost
przeciwnie.
Pewnego
wieczoru NKWD wdziera się do domu Vilkasów, wywleka z niego Linę, jej brata i
Matkę, po czym wsadzają ich do pociągu, wysyłając w morderczą podróż prosto do
obozu pracy na Syberii. Tam będą musieli zapomnieć o puchowych kołdrach, domu,
książkach i rodzinnych wieczorach. Zamiast tego zostaną zmuszeni do pracy w
męczarniach, a ich zapłatą będzie trzysta gramów chleba na jedną osobę. Śmierć,
głód, porażka i zmęczenie to codzienny widok Liny.
Linę
przy życiu trzymają brat, Mama, przyjaciele, miłość do pewnego chłopca, listy i
rysunki, dzięki którym wrażliwa piętnastolatka dokumentuje życie w obozie i
ukrywa wskazówki, mające pomóc jej Papie znaleźć drogę do nich.
„Czy zastanawialiście się kiedyś,
ile warte jest ludzkie życie? Tego ranka życie mojego brata było warte tyle co
kieszonkowy zegarek.”
(str.
33)
Tak
jak wspomniałam na samym początku, jestem emocjonalnie rozbita na kawałki.
Żądam odszkodowania od pani Sepetys za mój stan psychiczny, który w
zastraszającym tempie pogarszał się z każdą przeczytaną stroną. Szare śniegi Syberii to bez wątpienia
jedna z najpiękniejszych, wzruszających książek, które miałam okazję przeczytać
w swoim życiu. Ponieważ moje emocje są bardzo zszarpane, proszę, nie wincie
mnie za to, że ta recenzja okaże się stekiem wylanych słów zamiast konkretnych,
jasnych zdań.
Po
pierwsze… nie wiem co powiedzieć. Że historia Liny to taka lekturka na jeden
wieczór? Fakt faktem książkę czyta się bardzo, bardzo szybko, ale Szare śniegi Syberii to coś więcej niż
jednodniowa przygoda. Nie, to w ogóle nie jest przygoda – przygoda najczęściej
jest radosna, pełna niezapomnianych chwil, śmiechu i wspomnień, a życie Liny
przez cały okres pracy w syberyjskim obozie było… koszmarem z niewielkimi
przebłyskami światła. Tak się zastanawiam… To, co Lina, jej brat i Mama
wycierpieli w obozie, złamałoby niejednego silnego człowieka wiodącego dogodne
życie w naszych czasach. Skrajnie nieludzkie warunki to mało powiedziane. Wciąż
nie mogę pojąć tego jak jeden człowiek mógł tak traktować drugiego, w dodatku
niewinnego, który nikomu nie wyrządził żadnej krzywdy. Opluć kogoś za pyszną
kolację? Grozić pistoletami, bić i zmuszać do pracy za własne łóżko i ciepłą
pościel? Naprawdę? A gdzie traktowanie bliźniego swego, jak siebie samego?
Jestem
osobą wychowaną na opowieściach o II wojnie światowej, dlatego ten temat jest
mi szczególnie bliski. Tyle razy siedziałam naprzeciwko Cioci, która swoje
młodzieńcze lata straciła przez wojnę. Byłam wręcz zobowiązana przez samą
siebie, przez wspólne wieczory spędzone na opowieściach Cioci i szacunek do
Niej do przeczytania Szarych śniegów
Syberii.
Zacznę
od tego (tak, już zaczynam recenzję), że obraz tamtejszego świata namalowany
przez autorkę jest bardzo brutalny. Z namaszczeniem odzwierciedliła
rzeczywistość wyjętą prosto ze wspomnień osób, które przeżyły mordercze roboty
w obozach pracy. Niejednokrotnie w czasie czytania myślałam „Nie dałabym rady.
Poddałabym się”, bo taka była prawda. To, co wycierpiała i zniosła dwa lata
młodsza ode mnie dziewczyna z pewnością zabiłoby mnie. My, młodzi ludzie,
wychowani w elektronicznym świecie, nie jesteśmy w stanie tego zrozumieć, ale Szare śniegi Syberii są po to, aby to
pojąć.
Nie
oczekujcie od pani Sepetys niesamowitego stylu, zapierających dech w piersiach
dialogów i barwnych opisów. Autorka pisze bardzo prosto, i właśnie ta prostota
tak bardzo szokuje w czasie czytania. Czynności, których wykonania my
odmówilibyśmy, Lina wykonywała bez dłuższego zastanowienia. Kradzież drewna pod
karą dodatkowych kilku lat pracy? Kradzież ziemniaka pod karą odebrania
dzisiejszego przydziału chleba? Niesienie zamarzniętej sowy pod płaszczem, aby
tylko coś zjeść? Brzmi strasznie? Tak właśnie było. Pomyślcie, ile razy ta mała
osóbka ryzykowała życie dla bliskich, chociaż dookoła roiło się od żołnierzy
NKWD. Tyle razy przechodziła niezauważona obok wroga, tyle razy mijała się ze
śmiercią…
Oprócz
Liny moją sympatię, szacunek i podziw zdobyło też kilku innych bohaterów.
Brat
Liny, Jonas, stał się prawdziwym mężczyzną, chociaż miał dopiero dziesięć lat.
Brzmi dziwnie, ale w tamtych czasach, w takich warunkach dzieci dojrzewały
przedwcześnie. Dzieciństwo stracone przez żądzę zdobycia władzy absolutnej.
Jego poświęcenia, miłości do siostry i Mamy oraz odwagi również nie da się
opisać słowami. Z kolei Matka Liny, Elena, to uosobienie dobra płonącego w
człowieku cały czas i niesłabnącej nadziei. Ta bohaterka była niesamowita pod
każdym względem. Do tej pory, kiedy myślę o niej, widzę zmęczone oczy, słabe od
pracy ręce i nieznikający z twarzy uśmiech mówiący „Kochanie, jeszcze trochę.
Wrócimy na Litwę, nie martw się”. Przed głodem ratował ich Andrius, który
jednocześnie dostarczał informacji Linie, jej Mamie i przyjaciołom poznanym w
czasie podróży. Ten chłopiec również był niesamowity. Współczułam mu jego
sytuacji, a jednocześnie kochałam go za siłę, odwagę i słowa, które tyle razy
podtrzymywały Elenę, Linę i Jonasa. Jego poświęcenie, tak samo jak poświęcenie
Jonasa, jest nie do opisania. Uwielbiałam go również za to, że dotrzymywał
danego przez siebie słowa.
Nieco
wyżej wspomniałam o tym, że Szare śniegi
Syberii czyta się bardzo szybko. Tak, to prawda. Uwielbiam krótkie
rozdziały, a takowe się tu pojawiły. Były dosłownie króciusieńkie i to
pozwalało na szybkie czytanie. Dodatkowo długość rozdziałów sprawiała, że
napięcie wzrastało, a wartka akcja mknęła jeszcze szybciej. Duże litery
zapewniły przejrzystość tekstu i również przyczyniły się do tempa czytania. Aż
żałowałam, że nie mogłam się powstrzymać, odłożyć na chwilę książki i pozwolić
na to, aby Szare śniegi Syberii pozostały
ze mną jak najdłużej. Sama książka wydaje się ogromna, wręcz toporna, i ciężka,
ale tak naprawdę egzemplarz jest leciusieńki, a twarda, wygodna okładka chroni
strony przez zagięciem i zniszczeniem. Wydanie jest naprawdę piękne. Okładka
wyraża wszystko, co powinno być wyrażone, i dodaje odpowiedni nastrój do
całości. Jest zimno, jest niebezpieczeństwo, wisząca nad ludzkimi głowami
śmierć, przerażenie i niepewność.
„Nie bój się. Nie dawaj im nic.
Nawet swojego strachu.”
(str.
224)
Ludzkiego
cierpienia, żalu, wątpliwości i strachu o jutro nie poznamy dzięki podręcznikom
do historii, bo one tylko podadzą nam daty i suche, pozbawione emocji fakty. To
książki takie jak Szare śniegi Syberii
pokazują nam rzeczywistość tamtych strasznych czasów, wszechobecne zło
dyktatorów, brak litości, ale i prawdziwą przyjaźń, miłość, siłę oraz ogromną
odwagę. Szare śniegi Syberii to
ŚWIADECTWO, najpiękniejsza forma historii zamknięta na trzystu trzydziestu
stronach ukazujących najważniejsze dla człowieka wartości. Nie przechodźcie
obok niej obojętnie. Zatrzymajcie się na chwilę, zwróćcie uwagę na tak wiele
mówiącą okładkę, pełen emocji tytuł i wejdźcie do świata Liny. Kiedy z niego
wyjdziecie, docenicie to, co macie i to, co w dzisiejszych czasach oferuje Wam
świat. My też walczymy o jutro, chleb, pracę, mieszkanie i dostatnie życie, ale
nasz wysiłek porównany z wysiłkiem Liny i wszystkich ludzi, którzy o kolejny
dzień w takich warunkach staczali prawdziwe bitwy, jest znikomy.
Co
mogę jeszcze powiedzieć? Chciałabym jak najwięcej, ale nie potrafię. Myślę, że
to co mogłam, ubrałam w słowa. Stać mnie na więcej, ale ciągle kiedy myślę o
całej historii i zakończeniu lodowata pięść smutku zamyka się wokół mojego
serca. Ta książka jest po prostu nieziemska. Brutalna, prawdziwa, ale i piękna.
Bycie patriotą to najpiękniejsza rzecz na świecie. Szare śniegi Syberii nauczyła mnie, że chociaż nasz kraj nie jest
idealny, bo ludzie cierpią przez bezrobocie i złą politykę, to jest
najpiękniejszy spośród wszystkich innych. Pomyślcie tylko o tych pięknych,
polskich lasach, o falach morza rozbijających się na polskich brzegach, o
wietrze hulającym pośród surowych szczytów polskich Tatr, o tym, że ludzie
podobni do Liny walczyli za to, abyśmy teraz mogli tutaj być – wolni,
najedzeni, w domu. Czujecie to wszystko? Ten zapach morza, chłód wiatru, szept
rzek i potęgę gór? Tak czuła się Lina, oddalona tysiące kilometrów od swojego
domu, od swojej kochanej Litwy i pięknego Kowna. I walczyła, abym właśnie tam
wrócić.
„Mężczyźni skończyli budować
kwatery i piekarnię dla NKWD. Były to solidne ceglane budynki z piecami lub
paleniskami w każdej izbie. Mężczyzna nakręcający zegarek mówił, że dobrze je
wyposażono. A my mieliśmy przetrwać arktyczną zimę w ziemiance?
Nie, my mieliśmy wcale jej nie
przetrwać.”
(str.
259)
10/10
+ The Best Of All
Pokłony składam przed Młodzieżowym Klubem Recenzenta i Wydawnictwem Nasza Księgarnia, które udostępniło mi tą niesamowitą, wzruszającą i pouczającą powieść!
Brzmi świetnie, ale to zdecydowanie za emocjonalna powieść jak na czas sesji. Pewnie bym się nie mogła oderwać.
OdpowiedzUsuńJejku, uwielbiam Twoje recenzje. Świetny tekst! Chętnie przeczytam tę książkę, dopisuje do priorytetowej listy :)
OdpowiedzUsuńYay, zarumieniłam się *w*
UsuńJejku, twoja recenzja jest nieziemska. Miałam łzy w oczach i gulę w gardle już przy samym czytaniu o tej książce. Szczerze mówiąc nawet poczułam się trochę winna, że ja tutaj wiodę wygodne życie, a bohaterka tej książki walczyła o każdy poranek. Z pewnością ją przeczytam, co prawda przy historycznych książkach bardzo się męczę. Ale bardzo cenię sobie emocjonalne książki, o których prost nie można zapomnieć, a czuję, że ta historia własnie taką będzie. :)
OdpowiedzUsuńZnowu się zarumieniłam *w*
UsuńNie jest to taka stricte historyczna książka. Jest tło historyczne a bohaterowie raz na czas wymieniają się zdobytymi informacjami o sytuacji między państwami ;) Autorka bardziej skupia się na losach bohaterki :)
Tak lubię. :D Dzięki za polecenie. Jak ja uwielbiam takie chwile, kiedy widać prawdziwy sens pisania bloga. Bez twojej recenzji pewnie nie wiedziałabym, że taka książka wgl istnieje. Dzięki jeszcze raz! :)
UsuńKup mi na urodziny! <3. A tak na serio, to muszę ją zdobyć, ukraść, po prostu mieć (to samo Złodziejka Książek) :P
OdpowiedzUsuńBardzo dużo świetnych recenzji czytałam o tej książce. Oczywiście również chciałabym ją poznać. Wierzę, że to wyjątkowa historia i również jestem przekonana, że nie dałabym rady przejść przez to, co ludzie w obozach. Też z pewnością poddałabym się.
OdpowiedzUsuńCzyli po prostu samemu trzeba spróbowac :)
OdpowiedzUsuńWitam! Nominowałam Twojego bloga do zabawy "Libster Blog Award". :)
OdpowiedzUsuńwww.postmeridiem1.blogspot.com
Zgadzam się z recenzją ! Książka też mnie zachwyciła jedna z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńByło o niej dość głośno swego czasu. Czytam książki o Syberii, więc i na tą się skuszę.
OdpowiedzUsuńJuż sama tematyka sprawia, że jest to taki swego rodzaju must read - o tym okresie historii na lekcjach mówi się rzadko i niewiele... Niestety.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, do wygrania nowy egzemplarz "Feed. przegląd Końca Świata" :)
http://zrecenzowana.blogspot.com/2014/01/losowanie-feed-przeglad-konca-swiata.html
ogółem to nie przepadam za takimi książkami, bo nie lubię się aż tak wzruszać, ale brzmi naprawdę dobrze. skoro cię aż tak zachwyciła, to naprawdę musi mieć w sobie to coś. jak na nią trafię, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam taka tematykę. Koniecznie muszę poszukać. A okładka jest wprost... przecudowna.
OdpowiedzUsuńhttp://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Ja również tą tematykę uwielbiam! Książki opowiadające o historii to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award (przepraszam za tak późną informację, zawsze kazano mi zejść z komputera -.-) http://zakazane-ksiazki.blogspot.com/2014/01/liebster-blog-award.html
Pozdrawiam!
Jej, świetna recenzja. Płynie z niej tyle szczerości i emocji. Bardzo fajnie piszesz i przekonałaś mnie do tej książki chociaż zazwyczaj nie decyduję się na taką tematykę.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog. Mam zamiar odwiedzać go częściej :)
Cześć, szukałam recenzji tej książki i trafiłam tutaj:) Cieszę się, że polecasz. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że sprawię komuś fajny prezent:)
OdpowiedzUsuń