225. "Ostatnie dni Królika" Anna McPartlin

Tytuł: Ostatnie dni Królika
Tytuł oryginału: The last days of Rabbit Hayes
Autor: Anna McPartlin
Seria/cykl: --
Data premiery: 9 września 2015
Wydawnictwo: HarperCollins
Liczba stron: 400


Po kilku latach walki z rakiem i leczenia czterdziestoletnia Mia Hayes, zwana w rodzinie Królikiem, trafia do hospicjum. Mimo jej sytuacji bliscy dalej szukają sposobu na uratowanie ukochanej córki, siostry, matki i przyjaciółki. Każdy na swój sposób stara się radzić sobie z tym, co teraz dzieje się w ich życiu – wszyscy jednak spotykają się przy łóżku Mii, kłócą się, rozmawiają, plotkują i wspominają.
Otoczona bliskimi Mia myśli o Johnnym, swojej pierwszej miłości, i ma nadzieję, że jeszcze się spotkają.

Decydując się na przeczytanie Ostatnich dni Królika wiedziałam, że sięgam po książkę smutną. Smutek można wyczuć już przecież w samym tytule, a potwierdza go jedynie opis. Mimo iż tematyka nie należy do lekkich, a sama autorka zdecydowała się na opowieść o trudnej walce z nowotworem, bardzo chciałam poznać losy głównej bohaterki. Obietnica pięknej, wzruszającej i jedynej w swoim rodzaju przygody kusiła. Po przeczytaniu Ostatnich dni Królika mogę stwierdzić, że książka w trzech czwartych spełniła moje oczekiwania, jednak nie obyło się bez pewnych minusów i zastrzeżeń.

Do plusów powieści należy szeroki wachlarz bohaterów, od których płynie dużo energii. Rodzina Królika jest mieszanką najróżniejszych osobowości, charakterów, zwyczajów i wartości, ciągle coś się dzieje, ciągle ktoś jest przy Mii i z każdym z tych bohaterów wiąże się inna historia. Plus związany z tą mieszanką postaci jest jednak mały, ponieważ autorka narzuciła sobie dość trudne zadanie, bowiem nie wystarczy wykreować wielu bohaterów – trzeba też dopilnować, aby nie stali się w pewnym momencie szablonowi i papierowi. Na pewno nie mogłam narzekać na szablonowość bohaterów, gdyż autorka starannie ominęła schematyczność, ale czasami miałam wrażenie, że w tym wirze najróżniejszych przygód i wydarzeń zapomniała o tym, aby wlać w nich trochę życia. Skutkiem dużej ilości postaci było to, że w pewnym momencie niektórzy stracili swoją rolę, mieszali mi się, mylili, a czasami wręcz zapominałam, jakie zadanie pełnili w życiu Królika. Nie wpływa to jednak negatywnie na powieść – dzięki szerokiemu wachlarzowi postaci faktycznie ciągle coś się dzieje. 

Wśród tej pokaźnej grupy bohaterów najbardziej zwróciłam uwagę na wspomnianego w opisie Johnny’ego, ponieważ jego historia łączy się z historią Królika i jej brata, a to z kolei otwiera przed Czytelnikiem piękną opowieść o młodości, marzeniach, sukcesach, porażkach i dorastaniu. Wątek Johnny’ego bardzo mnie wzruszył i zakończenie powieści uczynił pięknym oraz poruszającym.

Rodzina i przyjaciele Królika tworzą osobliwą mieszankę, o której naprawdę trudno jest zapomnieć. Wszystkich połączyła jedna tragedia, jedno pragnienie i jedna osoba. Do fragmentów wspomnień wkrada się nutka nostalgii i melancholii. Przeżywanie razem z nimi powolnego odchodzenia córki i siostry było dla mnie również smutnym i poruszającym przeżyciem, ponieważ tak jak oni zdawałam sobie sprawę, że w obrazie szalonej, zwariowanej piątki zabraknie jednej osoby.

Autorka zaskoczyła mnie tym, że nie skupiła się tak bardzo na samej chorobie, a na tym, jak z chorobą najbliższej osoby i jej odejściem radzi sobie rodzina. Ten ciekawy zabieg bardzo mi się spodobał, ponieważ ukazywał temat śmierci od innej strony – nie od strony osoby, która choruje i powoli umiera, ale od strony rodziny, która musi sobie z tym poradzić i ułożyć swoje życie od nowa. Anna McPartlin dużą wagę przywiązuje także do wspomnień, które budują nastrój i wprowadzają do powieści dużą dawkę tęsknoty i melancholii.

Niestety nie do końca było tak kolorowo. Pomimo wielu zalet Ostatnie dni Królika ma także kilka wad – mało, ale takich, które trochę przeszkadzały mi podczas czytania. Czasami wznosiłam oczy do nieba, czytając do bólu proste, banalne, często pozbawione jakiegokolwiek polotu dialogi. Ta prostota rozmów w ogóle nie pasowała mi do pięknego obrazu rodziny, młodości i walki, jaki stworzyła autorka. Czekałam na interesujące rozmowy, mądrości i błyskotliwe uwagi, a zamiast tego dostałam pozbawione barw wymiany zdań. Wpływały one na odbiór historii i akcję, która moim zdaniem biegła wtedy za szybko.

Z tym minusem wiąże się również kolejny. Styl autorki jest bardzo prosty, język oszczędny i z pewnością nie powinnam tego zaliczać do wad książki, gdyby nie fakt, że przez to Anna McPartlin nie skupiała się na chwilach ważnych, pięknych, którym można było poświęcić trochę więcej zdań i czasu. W tym wypadku prostotę nie uważam za plus, a za minus. W momentach, na które najbardziej czekałam, autorka kompletnie się nie popisała, dlatego czasami odczuwałam głębokie rozczarowanie.

Pomimo minusów i zastrzeżeń powieść Anny McPartlin skradła moje serce. Jest wzruszająca, zabawna, wciągająca i momentami bardzo smutna, ale wszystko to składa się na piękno wypływające z tej właśnie historii. Zakończenie bardzo mnie poruszyło, ale z jakich powodów i dlaczego – tego nie mogę Wam powiedzieć. Musicie przekonać się sami. Zachęcam Was do sięgnięcia po Ostatnie dni Królika. Nawet jeśli pod względem warsztatu książka nie przypadnie Wam do gustu, to pozostawi po sobie piękny obraz rodziny i przyjaźni.
 


7/10

4 komentarzy do “225. "Ostatnie dni Królika" Anna McPartlin”

  1. Hm, no właśnie. Zaczęłam, jestem na... 58 stronie, na razie odłożyłam. Nie porywa, tyle na razie mam do powiedzenia. Styl jest właśnie zbyt prosty, zbyt nijaki wręcz. I myślałam, że będzie zabawniej. No, ale cała książka jeszcze przede mną... dlatego zdanie kompletnie sobie wyrobię jak do niej wrócę i ukończę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno odwiedzając bibliotekę, ujrzałam ją właśnie na półce. Już od dawna ten tytuł mnie kusił, dlatego postanowiłam wypożyczyć. Póki co, czeka na swoją kolej, ale po Twojej recenzji wiem, że warto było ją pożyczyć.
    Pozdrawiam,
    A.


    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię książki tego typu więc na pewno po nią sięgnę. Tym bardziej, że ostatnio czegoś takiego szukałam.

    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi polecała książkę koleżanka i jeszcze się za nią nie zabrałam :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!