Tytuł oryginału: Early one morning
Autor: Virginia Baily
Seria/cykl: --
Data premiery: 17 lutego 2016
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 400
Rok 1943. W
ogarniętym wojną Rzymie dochodzi do spotkania dwóch kobiet. Chiara Ravello
ucieka z okupowanego miasta; druga zostaje zapędzona na ciężarówkę, która ma
wywieźć Żydów do obozu zagłady. Spotkanie to odmienia całe życie Chiary, bo w
ułamku sekundy podejmuje decyzję, aby uratować życie małego chłopca.
Wojna
mija, a Chiara wiele lat później układa sobie samotnie życie w wielkim Rzymie.
Tylko raz na czas powracają wspomnienia o uratowanym chłopcu. Jednak telefon od
pewnej nastolatki znów namiesza w życiu Chiary.
Rzymski
poranek Virginii Baily zainteresował mnie na długi czas
przed polską premierą. Wiadomość o ukazaniu się tej powieści w Polsce bardzo
mnie ucieszyła, dlatego bez wahania sięgnęłam po historię Chiary, która –
miałam nadzieję – zawładnie moim czytelniczym światem. Będąc już po zakończeniu
przygody z tą lekturą mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony opowiedziana
przez autorkę historia zachwyciła mnie swoim pięknem, a z drugiej mam pewne
zastrzeżenia do całokształtu.
Największym
minusem Rzymskiego poranka jest
niestety tempo akcji. Rozwija się ona bowiem bardzo, bardzo powoli. Nie licząc
kilku momentów, które ją ożywiły, to samo wprowadzenie do historii oraz do
życia Chiary, ukazanie jej sytuacji jako młodej kobiety i już później starszej
damy trwa naprawdę spory kawałek. Niestety przez wolne tempo akcji
automatycznie czytanie książki szło mi dużo wolniej, niż zwykle. I nie chodzi o
to, że powieść jest nudna jak flaki z olejem, bo to nieprawda, ale o to, że
autorka może zbyt mocno skupiła się na szczegółach oraz na przemyśleniach
głównej bohaterki.
Z
wolnym tempem akcji wiąże się również tajemniczy chłopiec uratowany przez
Chiarę, jego życie i dalsze losy. Daniele to bohater tak mocno owiany
tajemniczością, że aż w pewnym momencie stała się ona po prostu uciążliwa. Na
początku było to całkiem interesujące, wciągające i faktycznie tajemnicze, ale
im dalej w las, tym było gorzej. Co jakiś czas autorka odkrywa przed
Czytelnikiem malutkie kawałeczki życiorysu Daniele, ale nie wiem, czy są one aż
tak istotne. Na pewno pozwoliły mi w jakikolwiek sposób wyobrazić sobie tę
postać, ale nie byłam szczególnie zadowolona z tych zaledwie drobnych urywków.
Na
szczęście Rzymski poranek ma również
trochę dobrych stron. Do plusów bez wątpienia zalicza się dokładność autorki w
odzwierciedleniu sytuacji ludzi w czasie II wojny światowej. W tej kwestii
byłam bardzo zadowolona, bo wyraźnie było widać starania Virginii Baily. Dzięki
temu tło historyczne jest ciekawe i nadaje powieści sens, a w historię Chiary
wkrada się nutka melancholii, zadumy, a także charakterystyczny dla tego czasu
strach i niepokój.
Samej
autorce mogę pozazdrościć stylu. Jest on prosty, ale w tej prostocie nie ma
żadnej banalności i bylejakości. Momentami ma w sobie trochę poetyckości, co
czyni go bardzo interesującym. W połączeniu z czasami mrożącymi krew w żyłach
wydarzeniami sprawia, że są ukazane w jasny, klarowny sposób, bez
niepotrzebnego utrudniania odbioru.
Dużym
zaskoczeniem dla mnie było wprowadzenie postaci, których w ogóle nie
spodziewałam się spotkać w tej powieści. Wraz z wkroczeniem do powieści Marii
akcja przenosi się w inne miejsce i sprawia, że w swym powolnym tempie staje
się ciekawsza. Wraz z tą bohaterką powstaje niejako drugi wątek, który w
ciekawy sposób łączy się z głównym problemem powieści.
Ostatnim
mocnym elementem Rzymskiego poranka są
dobrze wykreowane postaci. Ucieszyło mnie to, że bohaterowie nie są papierowi i
schematyczni, a bardzo dobrze ukazani. Najważniejsze cechy ich charakterów są
mocno wyeksponowane. W tej kwestii autorka spisała się na medal. Uniknęła sztuczności,
dając Czytelnikowi możliwość spotkania z naprawdę ciekawymi osobami.
Pomimo
dwóch minusów, które niestety cały czas przeszkadzały mi w trakcie czytania
książki, Rzymski poranek jest
powieścią, którą i tak zapamiętam bardzo pozytywnie. Ta historia dziejąca się
na przestrzeni kilkudziesięciu lat ma w sobie wielkie piękno. Nie każdemu
autorowi udaje się takie piękno osiągnąć w swojej powieści. Virginia Baily
należy do tych, którzy w tej kwestii osiągnęli sukces. Bez wątpienia jest to
powieść dla tych, którzy są cierpliwi – jeśli lubicie powieści, których akcja
nie porywa, nie wciąga i nie pędzi do przodu na złamanie karku, a wręcz emanuje
spokojem, Rzymski poranek na pewno
przypadnie Wam do gustu. Jeśli jest jednak odwrotnie, radziłabym dwa razy
zastanowić się, nim sięgnięcie po tę lekturę. Ja osobiście i tak będę wspominać
ją bardzo miło.
6/10
Za możliwość poznania historii Chiary dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca
Oj to mnie książka zdecydowanie bardziej przypadła do gustu, a powolne tempo akcji było atutem :)
OdpowiedzUsuń