Tytuł oryginału: A strange and beautiful sorrows of Ava Lavedner
Autor: Leslye Walton
Seria/cykl: --
Data premiery: 2 marca 2016
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 304
Ava urodziła się
ze skrzydłami. Ten nietypowy element w jej życiu czyni z niej po części
outsiderkę, ale budzi też chęć poznania świata i wszystkich jego wad oraz
zalet. Nim jednak świat stanie przed nią otworem, Ava koniecznie chce poznać i
zrozumieć prawdę o sobie, a uczynić to będzie mogła tylko wtedy, gdy odbędzie
podróż w przeszłość i pozna losy swojej rodziny. Kawałek po kawałku odkrywa
bolesną historię najbliższych ludzi, ale lekcje wyniesione z ich przypadków
mogą ją jako pierwszą od wielu lat uchronić od obojętności i zguby. Dramat
dziewczyny zaczyna się wtedy, gdy pobożny Nathaniel Sorrows bierze ją za anioła
i dostaje na jej punkcie prawdziwej obsesji.
Gdzie
się nie obejrzałam, tam widziałam tę charakterystyczną niebieską okładkę ze
złotym piórem. Gdziekolwiek widziałam zdjęcia tej powieści na różnych portalach
społecznościowych, tam czytałam tonę pozytywnych komentarzy. Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender chodziła
za mną krok w krok, dopóki nie zdecydowałam się sięgnąć po nią i przeczytać.
Trzymając ją już w rękach zastanawiałam się, czy ta krótka, zaledwie
trzystustronicowa historia wciągnie mnie, jak wielu innych Czytelników, czy też
uczyni niezadowoloną, zawiedzioną czytelniczką. Jeśli wciągnie, to czym
zachwyci (oprócz okładki)? Jeśli nie, to czym odrzuci? Pytania stale się
mnożyły, sceptycznie podejście nie malało nawet podczas czytania tej książki,
aż w końcu dotarłam do końca i poznałam, o co w tym wszystkim chodzi.
Całkiem
ciekawy prolog nakreśla nam motywy zapowiedzianej w opisie podróży Avy w
przeszłość. Przybliża też samą bohaterkę oraz jej sytuację, jako dziewczyny ze
skrzydłami, którą ludzie uważają za anioła lub boski znak. Następnie wraz z
bohaterką lądujemy na początku XX wieku we Francji, gdzie Ava zaczyna snuć
historię o swojej prababce, jej losach, o losach swojej babci w Ameryce, o
historii matki… Wszystko to trwa całkiem długo, ponieważ zajmuje ponad sto
stron, a – jak wspomniałam wcześniej – książka ma ich zaledwie trzysta. Pomimo
tego, że książkę czytało mi się całkiem przyjemnie, a niektóre rzeczy, o
których wspomnę w następnych akapitach, mocno mnie zaskakiwały, cały czas
zadawałam sobie pytanie: kiedy autorka w końcu przejdzie do sedna sprawy? Co
prawda im bliżej czasów współczesnych Avie, tym ciekawiej, ale to oczekiwanie
na główną bohaterkę trochę mnie nużyło. I wiecie co? To oczekiwanie naprawdę
się opłaciło, a doceniłam je dopiero wiele stron później, gdy wszystkie
elementy układanki, tak starannie przygotowywane i opisywane przez autorkę,
wskakują na swoje miejsce i tworzą jedyny, niepowtarzalny świat, w którym żyje
główna bohaterka. Naprawdę, z ręką na sercu mówię Wam – nie zrażajcie się
długim wstępem. To wszystko jest tak zaplanowane, że potem będziecie zaskoczeni
do potęgi entej.
Największym
zaskoczeniem było dla mnie to, że powieść pani Walton wymyka się spod wszelkich
szablonów i schematów. Właściwie aż do samego końca nie wiedziałam, czego mam
się spodziewać na kolejnych stronach. Każdy rozdział był zagadką, każda postać
zaskakiwała w inny sposób, każdą pokochałam na inny sposób i każda była do bólu
oryginalna i charakterystyczna. Pani Walton poprzez swoich bohaterów i ich losy
potwierdza najprawdziwsze prawdy o ludziach. Do tego dochodzi wszechobecna
groteska, baśniowość i realizm magiczny, który stanowi codzienny, normalny
porządek dnia – przecież to nic dziwnego dla matki Avy, że córka ma skrzydła. Spodziewajcie
się bardzo dziwnych elementów dnia codziennego bohaterów, a także równie
nietypowych zwrotów akcji. Właściwie nie cała akcja, a niektóre, wybrane
wydarzenia są tutaj najistotniejsze. Jeśli więc spodziewacie się logicznej,
wartkiej akcji, to musicie odłożyć te oczekiwania na bok.
Zaskakujący
jest również obraz rodziny Avy – rodziny szalenie oryginalnej i ciekawej,
nietypowej i dziwnej, ale też spowitej smutkiem, który każdy z członków chowa w
swoim sercu i o którym zwykle się nie mówi. Niektórym na samym końcu udaje się
odnaleźć szczęście, niektórym nie. Rozwiązania ich problemów często są bardzo
proste, a w tej niesamowitej prostocie można odnaleźć bardzo ważne mądrości i
morały, które autorka chce przekazać swoim Czytelnikom. Dzięki nim zwraca uwagę
na kwestie stanowiące istotne elementy życia człowieka. Bez wątpienia Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender to
książka bardzo mądra.
O
powieści Leslye Walton mogłabym pisać przez długi, długi czas, wychwalając ją
pod niebiosa za jej geniusz, nieszablonowość i oryginalność. Zdaję sobie jednak
sprawę z tego, że historia Avy jest na tyle osobliwa – jak sugeruje sam tytuł –
że nie każdemu może przypaść ona do gustu. Bardzo sceptyczne podejście
sprawiło, że zauważenie pewnych zalet było zdecydowanie łatwiejsze, niż gdybym
nastawiła się pozytywnie. Jak powszechnie wiadomo, ilu Czytelników, tyle
opinii, dlatego podczas sięgania po książkę radziłabym zachować lekką
ostrożność.
Sam
punkt kulminacyjny i koniec były dla mnie szokiem. W tym całym zaskakiwaniu
Czytelnika i nieszablonowości nie wiedziałam, że autorka tak wciśnie mnie w
fotel na ostatnich stronach. Po próbach przemyślenia zakończenia książki wciąż
stoję w tym samym miejscu i śmiem nawet twierdzić, że jest ono dla mnie sporą zagadką.
I chyba długo nią pozostanie, a przynajmniej do czasu kiedy dorwę jakiegoś
Czytelnika tej powieści i przedyskutuję z nim ten nagły zwrot.
Osobliwe
i cudowne przypadki Avy Lavender to historia, w której
groteska oraz realizm magiczny przeplatają się non stop i tworzą zwykłą,
normalną codzienność bohaterki. Każda postać tej nieszablonowej, pięknej
książki jest oryginalna i każda zmaga się ze swoją przeszłością, a ślad tej
przeszłości widać w ich życiu na co dzień. Duchy, przepowiednie, pióra, złamane
serce to zaledwie początek tego, co czeka na Was na stronach powieści. Wciąż tkwię
w głębokim szoku po zakończeniu powieści i chyba nie chcę jeszcze z niego
wychodzić, bo im dłużej w nim pozostanę, tym dłużej będę w świecie Avy – w lat
50-tych XX wieku, baśniowym, magicznym i w całym swoim smutku naprawdę pięknym.
8/10
Za możliwość poznania historii Avy dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non
Właśnie ją zaczęłam :) Z tego co słyszę, zapowiada się fenomenalna lektura :D
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się czy przeczytać tą książkę i po twojej recenzji raczej się za nią zabiorę ;3
OdpowiedzUsuńOne choice for men who need to build testosterone levels is to do as such actually. Maxatin
OdpowiedzUsuńis one of the herbs all normal testosterone drivers all the more successfully in the business sector. With this alternative every single normal, me can recapture their essentialness and retreat to carrying on with the life that you've generally needed.
What is Maxatin?
Maxatin implies all common to a great degree safe to expand testosterone levels in men, particularly free testosterone. Rather than prompting various upgrades in the male body, accompanied Maxatin working andropause testosterone
levels in the body to adjust the signs, attempting to educate.
http://www.fitnessbites.org/maxatin-br/