183. "Piromani" Emilia Teofila Nowak

Tytuł: Piromani
Tytuł oryginału: --
Autor: Emilia Teofila Nowak
Seria/cykl: --
Data premiery: 9 kwietnia 2015
Wydawnictwo: Sorus
Liczba stron: 248


Lidce cudem udało się uciec przed współlokatorką-psychopatką, która wielką miłością obdarzyła ostre kuchenne przyrządy. I tak trafiła do akademika, poznając ludzi, którzy stali się jej przyjaciółmi. Czesław próbuje zmierzyć się ze swoją orientacją seksualną, bezpośrednia i silna Szoszana z zakochaniem, a Piernik pierwszy raz znajduje się w świecie innym od swojego przytulnego, bezpiecznego domu i rodziny. Do tego dochodzi przebojowy Nieboski, trzech Ukraińców, tajemniczy Wallenrod, a także parę innych osób, które zrobią małe zamieszanie w już i tak pokręconym życiu Lidki. Przed wszystkimi bohaterami stają ich własne demony, poważne decyzje i odpowiedzialność za swoje czyny.


Jeśli opis już na samym początku przyciągnął Was tak jak mnie, to bardzo się z tego cieszę. Jeśli jednak pomyśleliście „To nie dla mnie, idę dalej”, to pozwólcie mi zatrzymać Was tutaj na chwilę, dosłownie na kilka akapitów, abym mogła opowiedzieć Wam trochę o tej niepozornej, nierzucającej się w oczy książce, która na przestrzeni trzech dni zrobiła w moim życiu niezłe przemeblowanie. Jeśli nazwisko Autorki nic Wam nie mówi, a nie chcecie tracić czasu na debiuty, to tym bardziej chcę Was tutaj zatrzymać, bo przechodząc obojętnie obok tej książki możecie stracić możliwość przeżycia niesamowitej przygody w polskich realiach i wynieść z niej kilka naprawdę ważnych lekcji, które zostaną z Wami być może do końca życia.

Do Piromanów podeszłam bardzo ostrożnie, niepewnie i nieufnie. Z przymrużeniem oka przeczytałam wstęp i pierwszy rozdział, a po kilkudziesięciu minutach nagle znalazłam się w rozdziale czwartym, zdążyłam zaprzyjaźnić z Lidką, poznać jej interesujących, barwnych znajomych i znaleźć swoje miejsce w jej zakręconym świecie. To wszystko stało się tak szybko, że wprost nie mogłam uwierzyć, iż Piromani tak bardzo mnie pochłonęła i wciągnęła. Chwilę później w ruch poszły zakreślacz i ołówek, dzięki którym zaznaczałam swoje ulubione fragmenty i złote myśli, a w każdym rozdziale pojawiło się takich kilka.

Zastanawia Was pewnie, co sprawiło, że tak szybko przepadłam w świecie głównej bohaterki. Odpowiedź na to pytanie można znaleźć w kilku czynnikach. Po pierwsze: styl. Jeśli mam czegoś zazdrościć Autorce, to właśnie stylu i wyobraźni. Książka napisana jest z taką niesamowitą lekkością, że bez żadnych problemów i sprzeciwów na samym początku przepłynęłam przez pierwsze cztery rozdziały. Im dalej, tym lżej, ciekawiej i lepiej. Nie jest to męcząca, pierwszoosobowa narracja z denerwującą bohaterką w roli głównej, która robi problemy ze wszystkiego, tylko lekka, przyjemna i wciągająca opowieść, którą po prostu się pochłania i ciągle chce więcej. Po tych wszystkich słabych debiutanckich powieściach, a nawet książkach „sławniejszych” polskich pisarzy, zaczęłam zastanawiać się, dlaczego Polacy piszą tak kiepsko. Pani Emilia za pomocą Piromanów natychmiast zmieniła moje zdanie. Oto nareszcie trzymałam w rękach książkę polskiego autora, którą szukałam całe wieki! Lekka, szalenie ciekawa, interesująca, wciągająca, przyjemnie napisana, realistyczna, a jednocześnie w wielu momentach cudownie absurdalna.

Po drugie: język, a konkretnie podwórkowa łacina. Jeśli jesteście wrażliwi na punkcie przekleństw w książkach, to tutaj może być mały problem, ale jeśli nie macie nic przeciwko przeklinaniu, z zaskoczeniem zauważycie, jak wcześniej wspomniana podwórkowa łacina idealnie pasuje do wielu, wielu momentów w Piromanach. Świetnie pasowała do stylu życia Lidki, jej przyjaciół i środowiska, w którym się znajdowała. Mało tego – przekleństwa w najodpowiedniejszych momentach często odpowiadały za komizm wielu sytuacji i doprowadzały do śmiechu.

Po trzecie: świat przedstawiony. Akcja powieści dzieje się w Poznaniu. Nigdy nie sądziłam, że któreś polskie miasto będzie idealnym tłem powieści, a tu kolejny raz zostałam zaskoczona! Mówiąc „świat przedstawiony” nie mam na myśli tylko miasta, ale i akademik, wszystkie miejsca, do których Lidia wybiera się z przyjaciółmi, a nawet Kraków, do którego nieraz podróżuje. W tym świecie przedstawionym dochodzi do wielu realistycznych, a jednocześnie absurdalnych sytuacji i właśnie między innymi za to tak bardzo pokochałam Piromanów. To, co przytrafia się Lidce i jej znajomym z jednej strony jest normalne, a z drugiej strony niesamowicie dziwne i pokręcone. Patrząc na ich studenckie życie zastanawiałam się, czy i mój czas spędzony na studiach będzie również tak urozmaicony jak Lidki.

Czwartą mocną stroną Piromanów są bohaterowie. Autorka skupia się na losach głównej bohaterki, ale nie omija postaci drugoplanowych. O Lidce mogę pisać wiele dobrych rzeczy. Przede wszystkim bardzo się z nią utożsamiłam. Z zaskoczeniem zauważyłam, że mam takie same problemy jak ona, czasami czuję się zupełnie tak samo i nie wiem, co z tym robić. Postawa Lidki i jej poczynania dawały mi na to odpowiedź. Sam jej charakter sprawił, że bardzo ją polubiłam i gdybym miała się kiedyś spotkać z taką Lidką, myślę, że dobrze bym się z nią dogadywała.

A skoro mowa o drugoplanowych postaciach, to warto wspomnieć o trzech, które szczególnie mocno pokochałam. Szoszana to dziewczyna, która nie boi się mocnych, ostrych słów i jest gotowa bronić nimi swoich przyjaciół, a wychodzi jej to po prostu perfekcyjnie. Nieboski najbardziej spodobał mi się dzięki jego relacji z Lidką, która opierała się na przyjacielskiej ironii i przedrzeźnianiu. Kirył ze swoim dworskim językiem niejednokrotnie powalał mnie na łopatki w zabawnych momentach, a także wiele razy udowadniał, że jest naprawdę dobrym przyjacielem. Chciałabym powiedzieć Wam jeszcze dużo dobrych rzeczy o Judycie, Kalinie, Danielu, Pierniku, Szoszo i Czesławie, ale nie chcę psuć Wam przyjemności z własnego poznawania bohaterów, jeśli zdecydujecie się sięgnąć po tę książkę. Brakowało mi jedynie lepszego przedstawienia Piekielskiego i Anki, których bardzo chętnie poznałabym bliżej.

Zaskakujące jest również to, jak Autorka buduje powieść. W Piromanach panuje chaos – ale chaos kontrolowany, specjalnie zrobiony, a jednocześnie dyktowany przez Panią Emilię, która stopniowo ujawnia różne fakty z życia Lidki. Na samym początku dziwiłam się, dlaczego niektóre pojedyncze „hasła” są ot tak rzucone i niewyjaśnione, ale już na kolejnych stronach lub w kolejnych rozdziałach Autorka rozwijała myśl i poszerzała życiorys głównej bohaterki o kolejne wydarzenia. To sprawiało, że Piromanów czytałam szybciej i chętniej, a jednocześnie wolno, bo nie chciałam z tego świata wychodzić tak szybko.

Tak zachwalam Piromanów, zachwalam i zachwalam, ale… O czym właściwie jest ta książka? Wiemy jedynie tyle, że Lidii udało się uciec od przerażającej współlokatorki, że ma swoich przyjaciół, życie wymyka jej się spod kontroli, wkracza poważnie w dorosłość… Tak, to prawda, a odpowiedź na to pytanie jest jedna: to książka o młodości, zagubieniu, poszukiwaniu miłości, o życiu i decyzjach. Trudno jest mi powiedzieć o czym konkretnie, bo w książce bardzo dużo się dzieje i jest to bez wątpienia jej atut. Mamy dużo śmiesznych scen, które potrafią poprawić humor, jest też kilka takich, kiedy zaczyna się myśleć o życiu, a również takie, które sami dobrze znamy. Pojawia się wątek walk na Ukrainie i studiujących w Polsce Ukraińców, jest też dużo zabawy w klubach i na imprezach w akademiku, ale są też momenty załamania i zrezygnowania. W tej książce każdy znajdzie coś dla siebie i każdy wyniesie inną lekcję. Dla mnie głównym morałem tej historii jest to, aby nie bać się prosić o pomoc, bo to nie świadczy o naszej słabości, a o poszukiwaniu właściwej drogi. Jest to też powieść o depresji wśród młodych ludzi, kiedy dochodzi do kolizji rzeczy, których się od nas wymaga z tymi, które chcemy robić oraz tymi, na które pozwala nam często trudna rzeczywistość.

Jeśli przekonałam Was do przeczytania Piromanów, bardzo, bardzo się z tego cieszę. Jeśli jeszcze nie, może powinniście zaryzykować i przekonać się sami. Piromani to jedna z tych książek, którą mogłabym zabrać na koniec świata lub na bezludną wyspę, czytać codziennie po kilka razy, a i tak zawsze znalazłabym w niej coś nowego, ciekawego i wartego zapamiętania. Cieszę się, że wśród tych książek, które znaczą dla mnie bardzo wiele, będę mogła postawić również Piromanów.


9/10


Za możliwość poznania historii Lidki dziękuję Wydawnictwu Sorus i Autorce
 

3 komentarzy do “183. "Piromani" Emilia Teofila Nowak”

  1. Bardzo lubię książki, gdzie akcja obsadzona jest w polskich miastach.. Fabuła interesująca, po książkę chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. To na pewno dobra książka dla młodych ludzi, ale dla mnie ta historia nie wnosi nic nowego i niestety mimo tylu argumentów za, naprawdę mnie nie przekonuje. Obawiam się, że jestem już za stara na pewne lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okay, muszę przyznać, że zatrzymałaś mnie na te kilka akapitów. Książka nie rzuca się w oczy, jest niepozorna, a nazwisko polskiej autorki źle się kojarzy, bo jak to tak, polska literatura i jest dobra? Ale przekonałaś mnie i wiem, że muszę po to sięgnąć. Szczególnie, że w moim środowisku/mieście podwórkowa łacina jest na porządku dziennym, więc to mnie raczej nie odstraszy :)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!