184. "Musimy coś zmienić" Sandy Hall

Tytuł: Musimy coś zmienić
Tytuł oryginału: A little something different 
Autor: Sandy Hall
Seria/cykl: --
Data premiery: 6 maja 2015
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 304


Lea i Gabe, tak jak wielu innych studentów, zaczynają naukę na uniwersytecie. Oboje też zapisują się na te same zajęcia z kreatywnego pisania. Wkrótce odkrywają, że łączy ich jakaś więź i mają ze sobą dużo wspólnego, ale… nigdy ze sobą nie rozmawiali. Ich przyjaciele, znajomi z zajęć, a także ludzie, których na co dzień mijają w przerwie między zajęciami, chcą ich zeswatać i to właśnie z ich perspektywy opowiedziana jest historia Lei i Gabe’a. Oto czternaście spojrzeć na ich niesamowitą historię miłosną.


Zapowiedź Musimy coś zmienić na długo przed premierą kazała zwrócić na siebie uwagę. Okładka ma w sobie coś z Eleonory i Parka, a sama książka zapowiadała się na interesujący, ciekawy romans, biorąc pod uwagę fakt, że autorka zastosowała ciekawą taktykę, czyli opowiedzenie historii z punktu widzenia znajomych głównych bohaterów. Wszystko to złożone w całość przyciągało, kusiło, zachęcało, więc trudno było mi oprzeć się tej pozycji, a dodatkowo pozytywne recenzje innych Czytelników tworzyły wokół książki Sandy Hall poczucie wyższej konieczności przeczytania. Był to również moment, w którym chętnie czytałam młodzieżowe romanse. Do Musimy coś zmienić podeszłam bardzo optymistycznie, ale bardzo, bardzo szybko cały entuzjazm uleciał jak powietrze z przekłutego balonika.

Jeszcze przed przeczytaniem czułam od tej książki bijącą przyjemną prostotę, idealnie pasującą do romansu takiego jak ten. Po zaledwie kilku stronach okazało się, że Musimy coś zmienić nie ma w sobie nic z przyjemnej, lekkiej prostoty, a zamiast tego ma dużo irytującej banalności. W moim odczuciu historia Lei i Gabe’a została napisana bez żadnego polotu i emocji. Składała się głównie z opisów czynności i dialogów, co sprawiało, że wyobrażenie sobie bohaterów było trudne. Autorka praktycznie nie przyłożyła się do tego, aby zarysować w jakiś sposób bohaterów, ich cechy charakterystyczne (a jeśli już rozpisywała się o głównych bohaterach, to w kółko zwracała uwagę na te same cechy, co było po prostu nudne) i świat w którym żyją. Imiona postaci zlewały się w całość, a wszystko było takie… nijakie. Irytująco nijakie, proste i banalne. W niektórych książkach prostota jest bardzo mocną stroną i wpływa ona pozytywnie na całokształt, a tutaj z prostoty zrobiła się nijakość. Tyle w temacie.
Na domiar złego styl Sandy Hall również był zbyt prosty. Jak już wcześniej wspomniałam, cała książka składa się głównie z opisów czynności i dialogów. Autorka niespecjalnie wysiliła się, by zawrzeć w tej historii coś interesującego i przyciągającego. Pisała tak prosto i banalnie, że aż bolały mnie oczy, a kilka razy miałam ochotę odstawić książkę na bok i zająć się jakąś lepszą, ciekawszą lekturą. Dialogi były na marnym poziomie, rozmowy Gabe’a i Lei składały się głównie z krótkich, urywanych zdań, a ich ciągłe zakłopotanie wciąż trwające daleko za połową książki wydawało się okropnie sztuczne. 
Najciekawszą stroną książki miało być podzielenie jej na czternaście różnych perspektyw. To też wypadło bardzo słabo. Kilkanaście perspektyw w połączeniu z papierowymi, nijakimi postaciami przyczyniło się do swego rodzaju chaosu w książce. Gdyby nie przypisy kto kim jest dla Gabe’a lub Lei, z pewnością zupełnie pogubiłabym się w książce. Autorka starała się być również zabawna, dlatego możemy spotkać się z perspektywą ławki lub wiewiórki, ale słaby styl i ogólna nijakość powieści, sprawiła, że było to dla mnie trochę żałosne. Poza tym cała historia bardzo się dłużyła. Swatanie trwało wieki, a głupota bohaterów czasami była naprawdę wielka.
Jedynym plusem powieści jest końcówka. Kiedy w końcu na jaw wychodzi „wielki sekret” Gabe’a (który takim „wielkim sekretem” wcale nie jest) i dzieje się to, co autorka zaplanowała na sam koniec, odczułam ogromną ulgę. Szkoda, że dopiero na ostatnich stronach.
Niestety w Musimy coś zmienić nie znalazłam nic ciekawego, słodkiego, kochanego i wartego polubienia. Nie była to dla mnie lektura wciągająca i taka, którą byłabym w stanie pozytywnie zapamiętać. Czytałam ją bardzo długo i z trudem, i nie sprawiła mi radości. Pomysł pisania z różnych perspektyw wydawał się ciekawy, ale w efekcie końcowym wypadł bardzo słabo, podobnie jak bohaterowie i styl autorki. Jeśli szukacie lekkiej, prostej powieści, to Musimy coś zmienić być może spełni Wasze oczekiwania, ale może okazać się też boleśnie nijaką książką.


3/10

 

19 komentarzy do “184. "Musimy coś zmienić" Sandy Hall”

  1. Dobrze, że odradziłaś mi tę książkę . Czytałam niedawno "Eleonorę i Parka" i miałam mieszane uczucia, co do niej, więc może lepiej, żebym na razie się nie zabierała za historię Gabe'a i Lei . Romanse to nie mój styl, więc jeszcze raz dzięki, że odradziłaś, ponieważ słyszałam tak jak w przypadku "Eleonory i Parka " wiele pozytywnych recenzji i to mnie zachęciło do tej książki . ;) http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm wiele słyszałam o tej książce, w większość pozytywnych rzeczy. Lecz może jeszcze się wstrzymam z kupnem tej książki :) Najpierw przeczytam "Eleonorę i Parka" , których mam na półce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam ją przeczytać,ale twoja recenzja potwierdza wszystkie moje największe obawy.

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, miałam taką ochotę na tą książkę, ale czytam kolejną niezbyt pochlebną recenzję. Chyba sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam :)

    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam, że jest bardzo rozczarowująca i szczerze mówiąc, wiedziałam, że tak będzie. Miałam dobre przeczucie, żeby jej nie kupować :D

    Galeria Książek

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, a miałam ochotę na tą książkę a teraz to... chyba nie warto nią sobie zaprzątać głowy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, bo wyglądała dość kusząco - najwyraźniej jednak nie warto.

    Mercy In Your Eyes

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak strasznie chciałam ją przeczytać. Głównie chyba ze względu na okładkę, która naprawdę mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To pierwsza negatywna recenzja, którą czytam :( Szkoda, narobiłam sobie smaku na tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  10. OD samego początku moje zainteresowanie tą ksiązką było bliskie zera. Teraz widzę, ze nic nie trace.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oho, szkoda, że nie przypadła Ci do gustu, ale dziękuję za ostrzeżenie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oh, jeszcze coś ! Przepraszam za spam, ale zostałaś nominowana do Disney Book Tag. Szczegóły u mnie : http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapowiada się świetnie, ale widzę, że tylko na tym się kończy. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  14. Łooo jejku,a okładka obiecywała cudowną lekturę. Szkoda, że wyszedł z tego klops :(

    OdpowiedzUsuń
  15. Coś mi się wydaje, że i mnie by się nie spodobała ta książka. Lubię różne perspektywy w opowieści, ale jak się tworzy w ten sposób, trzeba być bardzo czujnym i ostrożnym, bo o kto za daleko i powstaje sztuczność i banał.

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda myślałam że to będzie coś idealnego na wakacje- lekkiego i takiego właśnie słodko kochanego. Dobrze że przeczytałam Twoją recenzję i nie wyrzuciłam kasy w błoto;-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka od razu kojarzy mi się z Eleonora i Park :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Och, mi też ta historia się nie spodobała, tylko że nie wiem, co o niej napisać... Jak dla mnie jest po prostu nijaka. I jak sama napisałaś, postaci są banalne, fabuła nudna... Nie rozumiem zachwytów.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ojej, nie spodziewałam się, że ta książka mogłabym wypaść tak słabo. Zapowiadała się na uroczą, ciepłą historię. Tak czy siak, chciałabym przekonać się na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!