Tytuł oryginału: A little something different
Autor: Sandy Hall
Seria/cykl: --
Data premiery: 6 maja 2015
Wydawnictwo: Pascal
Liczba stron: 304
Lea i Gabe, tak
jak wielu innych studentów, zaczynają naukę na uniwersytecie. Oboje też
zapisują się na te same zajęcia z kreatywnego pisania. Wkrótce odkrywają, że
łączy ich jakaś więź i mają ze sobą dużo wspólnego, ale… nigdy ze sobą nie
rozmawiali. Ich przyjaciele, znajomi z zajęć, a także ludzie, których na co
dzień mijają w przerwie między zajęciami, chcą ich zeswatać i to właśnie z ich
perspektywy opowiedziana jest historia Lei i Gabe’a. Oto czternaście spojrzeć
na ich niesamowitą historię miłosną.
Zapowiedź
Musimy coś zmienić na długo przed
premierą kazała zwrócić na siebie uwagę. Okładka ma w sobie coś z Eleonory i Parka, a sama książka
zapowiadała się na interesujący, ciekawy romans, biorąc pod uwagę fakt, że
autorka zastosowała ciekawą taktykę, czyli opowiedzenie historii z punktu
widzenia znajomych głównych bohaterów. Wszystko to złożone w całość
przyciągało, kusiło, zachęcało, więc trudno było mi oprzeć się tej pozycji, a
dodatkowo pozytywne recenzje innych Czytelników tworzyły wokół książki Sandy
Hall poczucie wyższej konieczności przeczytania. Był to również moment, w
którym chętnie czytałam młodzieżowe romanse. Do Musimy coś zmienić podeszłam bardzo optymistycznie, ale bardzo,
bardzo szybko cały entuzjazm uleciał jak powietrze z przekłutego balonika.
Jeszcze
przed przeczytaniem czułam od tej książki bijącą przyjemną prostotę, idealnie
pasującą do romansu takiego jak ten. Po zaledwie kilku stronach okazało się, że
Musimy coś zmienić nie ma w sobie nic
z przyjemnej, lekkiej prostoty, a zamiast tego ma dużo irytującej banalności. W
moim odczuciu historia Lei i Gabe’a została napisana bez żadnego polotu i
emocji. Składała się głównie z opisów czynności i dialogów, co sprawiało, że
wyobrażenie sobie bohaterów było trudne. Autorka praktycznie nie przyłożyła się
do tego, aby zarysować w jakiś sposób bohaterów, ich cechy charakterystyczne (a
jeśli już rozpisywała się o głównych bohaterach, to w kółko zwracała uwagę na
te same cechy, co było po prostu nudne) i świat w którym żyją. Imiona postaci
zlewały się w całość, a wszystko było takie… nijakie. Irytująco nijakie, proste
i banalne. W niektórych książkach prostota jest bardzo mocną stroną i wpływa
ona pozytywnie na całokształt, a tutaj z prostoty zrobiła się nijakość. Tyle w
temacie.
Na
domiar złego styl Sandy Hall również był zbyt prosty. Jak już wcześniej
wspomniałam, cała książka składa się głównie z opisów czynności i dialogów.
Autorka niespecjalnie wysiliła się, by zawrzeć w tej historii coś
interesującego i przyciągającego. Pisała tak prosto i banalnie, że aż bolały
mnie oczy, a kilka razy miałam ochotę odstawić książkę na bok i zająć się jakąś
lepszą, ciekawszą lekturą. Dialogi były na marnym poziomie, rozmowy Gabe’a i
Lei składały się głównie z krótkich, urywanych zdań, a ich ciągłe zakłopotanie
wciąż trwające daleko za połową książki wydawało się okropnie sztuczne.
Najciekawszą
stroną książki miało być podzielenie jej na czternaście różnych perspektyw. To
też wypadło bardzo słabo. Kilkanaście perspektyw w połączeniu z papierowymi,
nijakimi postaciami przyczyniło się do swego rodzaju chaosu w książce. Gdyby
nie przypisy kto kim jest dla Gabe’a lub Lei, z pewnością zupełnie pogubiłabym
się w książce. Autorka starała się być również zabawna, dlatego możemy spotkać
się z perspektywą ławki lub wiewiórki, ale słaby styl i ogólna nijakość
powieści, sprawiła, że było to dla mnie trochę żałosne. Poza tym cała historia
bardzo się dłużyła. Swatanie trwało wieki, a głupota bohaterów czasami była
naprawdę wielka.
Jedynym
plusem powieści jest końcówka. Kiedy w końcu na jaw wychodzi „wielki sekret”
Gabe’a (który takim „wielkim sekretem” wcale nie jest) i dzieje się to, co
autorka zaplanowała na sam koniec, odczułam ogromną ulgę. Szkoda, że dopiero na
ostatnich stronach.
Niestety
w Musimy coś zmienić nie znalazłam
nic ciekawego, słodkiego, kochanego i wartego polubienia. Nie była to dla mnie
lektura wciągająca i taka, którą byłabym w stanie pozytywnie zapamiętać. Czytałam
ją bardzo długo i z trudem, i nie sprawiła mi radości. Pomysł pisania z różnych
perspektyw wydawał się ciekawy, ale w efekcie końcowym wypadł bardzo słabo,
podobnie jak bohaterowie i styl autorki. Jeśli szukacie lekkiej, prostej
powieści, to Musimy coś zmienić być
może spełni Wasze oczekiwania, ale może okazać się też boleśnie nijaką książką.
3/10
Dobrze, że odradziłaś mi tę książkę . Czytałam niedawno "Eleonorę i Parka" i miałam mieszane uczucia, co do niej, więc może lepiej, żebym na razie się nie zabierała za historię Gabe'a i Lei . Romanse to nie mój styl, więc jeszcze raz dzięki, że odradziłaś, ponieważ słyszałam tak jak w przypadku "Eleonory i Parka " wiele pozytywnych recenzji i to mnie zachęciło do tej książki . ;) http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHm wiele słyszałam o tej książce, w większość pozytywnych rzeczy. Lecz może jeszcze się wstrzymam z kupnem tej książki :) Najpierw przeczytam "Eleonorę i Parka" , których mam na półce.
OdpowiedzUsuńChciałam ją przeczytać,ale twoja recenzja potwierdza wszystkie moje największe obawy.
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/
Kurczę, miałam taką ochotę na tą książkę, ale czytam kolejną niezbyt pochlebną recenzję. Chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
withcoffeeandbooks.blogspot.com
Słyszałam, że jest bardzo rozczarowująca i szczerze mówiąc, wiedziałam, że tak będzie. Miałam dobre przeczucie, żeby jej nie kupować :D
OdpowiedzUsuńGaleria Książek
Kurczę, a miałam ochotę na tą książkę a teraz to... chyba nie warto nią sobie zaprzątać głowy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo wyglądała dość kusząco - najwyraźniej jednak nie warto.
OdpowiedzUsuńMercy In Your Eyes
A tak strasznie chciałam ją przeczytać. Głównie chyba ze względu na okładkę, która naprawdę mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńTo pierwsza negatywna recenzja, którą czytam :( Szkoda, narobiłam sobie smaku na tę powieść.
OdpowiedzUsuńOD samego początku moje zainteresowanie tą ksiązką było bliskie zera. Teraz widzę, ze nic nie trace.
OdpowiedzUsuńOho, szkoda, że nie przypadła Ci do gustu, ale dziękuję za ostrzeżenie:)
OdpowiedzUsuńOh, jeszcze coś ! Przepraszam za spam, ale zostałaś nominowana do Disney Book Tag. Szczegóły u mnie : http://recenzje-z-nibylandii.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie, ale widzę, że tylko na tym się kończy. A szkoda.
OdpowiedzUsuńŁooo jejku,a okładka obiecywała cudowną lekturę. Szkoda, że wyszedł z tego klops :(
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że i mnie by się nie spodobała ta książka. Lubię różne perspektywy w opowieści, ale jak się tworzy w ten sposób, trzeba być bardzo czujnym i ostrożnym, bo o kto za daleko i powstaje sztuczność i banał.
OdpowiedzUsuńSzkoda myślałam że to będzie coś idealnego na wakacje- lekkiego i takiego właśnie słodko kochanego. Dobrze że przeczytałam Twoją recenzję i nie wyrzuciłam kasy w błoto;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Okładka od razu kojarzy mi się z Eleonora i Park :)
OdpowiedzUsuńOch, mi też ta historia się nie spodobała, tylko że nie wiem, co o niej napisać... Jak dla mnie jest po prostu nijaka. I jak sama napisałaś, postaci są banalne, fabuła nudna... Nie rozumiem zachwytów.
OdpowiedzUsuńOjej, nie spodziewałam się, że ta książka mogłabym wypaść tak słabo. Zapowiadała się na uroczą, ciepłą historię. Tak czy siak, chciałabym przekonać się na własnej skórze.
OdpowiedzUsuń