Tytuł oryginału: Toxic
Autor: Rachel Van Dyken
Seria/cykl: Zatraceni #2
Data premiery: 3 czerwca 2015
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 344
Gabe miał przed
sobą wielką karierę. Jedna błędna decyzja wystarczyła, aby całkowicie zniszczyć
jego dotychczasowy świat i odebrać największe szczęście. Teraz ukrywa się przed
swoją przeszłością, a z problemami radzi sobie szukając pocieszenia w ramionach
różnych dziewczyn. Czas dzieli między studia, pojedyncze przygody i dom opieki.
Tam też krzyżują się drogi Gabe’a i Saylor. On jest dla niej wielką zagadką,
ona dla niego uosobieniem niewinności. Te dwa światy zderzają się ze sobą, chociaż
nigdy nie powinny.
Kiedy
pierwszy raz parę lat temu usłyszałam o gatunku takim jak New Adult, z radością
pomyślałam, że bardzo się z nim polubię. Młodzieżówki są przyjemne, ale do
pewnego momentu. Radość niestety zamieniła się w ogromny zawód, bo wraz z
kolejną powieścią NA spotykałam się z tymi samymi schematami i minusami. Mimo
to każdy opis w jakiś sposób zachęca do sięgnięcia, a nadzieja na dobrą lekturę
towarzyszyła przy każdej kolejnej książce. Opis Toxic również zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę pani Rachel Van
Dyken. Jak wypadło nasze spotkanie?
To,
czego najbardziej nie lubię w książkach New Adult, to wyolbrzymienie.
Wyolbrzymione są emocje, sytuacje i reakcje. Wszystko to robione jest w celu
stworzenia odpowiedniego klimatu i napięcia, pokazania tragizmu historii i
emocji, jakie targają bohaterami. Nie kupuję tego. W Toxic to wyolbrzymienie czuje się już od samego początku i –
niestety – trwa ono do samego końca. Z opisu można wywnioskować, że zapowiada
się ciekawa historia o tajemnicach i złożonej, burzliwej przeszłości, a tymczasem
otrzymujemy prostą historyjkę o banalnej fabule, którą można rozpracować
zaledwie po kilku rozdziałach. Poczucie beznadziejności, zrezygnowanie,
pesymizm – to wszystko jest narzucone przez autorkę, ale nie stworzone, no i
przede wszystkim porządnie wyolbrzymione.
Kilkanaście
pierwszych stron w mojej ocenie wypadało bardzo, bardzo słabo. Dialogi, które w
zamyśle miały być ciekawe i błyskotliwe wcale takimi nie były. Sytuacja miała
być zabawna i lekka i może faktycznie byłaby właśnie taka, gdyby wszystko nie
wydawało się takie sztuczne i wymuszone.
Bohaterowie
też nie zrobili dobrego pierwszego wrażenia, zwłaszcza główny bohater, ale nie
chodzi jedynie o pierwsze wrażenie, a o całość. Byli szablonowi i papierowi. On
– niebezpieczny, groźny, arogancki. Sypia z wieloma dziewczynami, jeździ na
motocyklu i jest wytatuowany, ale – ale! – dla niej porzuca swoją maskę i
pokazuje, że jest też troskliwy i opiekuńczy. Żadna nie jest w stanie mu się
oprzeć. Natomiast ona to grzeczna dziewczynka z dobrymi stopniami. Uosobienie dobra
i niewinności. Nie interesuje się takimi niebezpiecznymi typkami, ale on
zwrócił jej uwagę. Ktoś zna taki schemat? Nie byłoby tak źle, gdyby bohaterowie
nie byli papierowi. Oprócz szablonowości trzeba zmierzyć się też właśnie z tym
problemem. Bohaterowie po prostu… są. Chodzą, mówią, działają, ale nic sobą nie
reprezentują, nie mają swoich własnych cech charakteru, nie wyróżniają się
niczym szczególnym, a na domiar złego tworzą grupę jednakowych postaci, których
odróżniają jedynie imię i płeć. Nic poza tym. Zagadką były dla mnie niektóre
reakcje bohaterów w różnych sytuacjach. Trochę dziwne, nie na miejscu i trudne
do odgadnięcia. Za pewne miały służyć stworzeniu odpowiedniego „klimatu” w
książce, a ponieważ to się nie udało, zaliczam je do minusów. Wszystko idealnie
się łączy, bohaterowie są bogaci, więc nie ma dla nich wielu przeszkód,
postacie są wyidealizowane, ale bez najmniejszej iskierki życia. Wykazują się
jedynie skrajną naiwnością i głupotą.
W
celu pogorszenia sytuacji Gabe’a (wcześniej wspomniany tragizm) autorka wprowadza
wątek ojca chłopaka, który podążą jego śladem. Wprowadza gdzieś w jednej
czwartej książki i kończy w ekspresowym tempie. Miałam wrażenie, że wątek ten
został wrzucony do historii tylko po to, aby zapełnić dziurę, zapchać lukę w
fabule, bo nie było nic ciekawszego. Z perspektywy czasu wydaje się to po prostu
śmieszne i głupie. Takie nie do końca przemyślane działania wpływają tylko
negatywnie na książkę.
Wielki
sekret, jak wspomniałam gdzieś na początku, bardzo łatwo można odkryć samemu i
nie trzeba się specjalnie długo nad tym zastanawiać. Autorka jedynie mile
zaskoczyła mnie historią zbudowaną wokół niego, która też była trochę sztuczna,
ale w jakiś sposób potrafi wywołać w Czytelniku emocje, zwłaszcza pod sam
koniec. Nie jest to duży plus, ale zawsze coś. Poza tym Toxic czyta się naprawdę szybko. Styl autorki właściwie nie powala
na kolana (śmiało mogę powiedzieć, że warsztat pisarski jest słaby), ale
umożliwia szybkie czytanie i oderwanie się od rzeczywistości.
Toxic
nie
mogę dodać do grona świetnych książek. Nie mogę dodać jej nawet do grona
dobrych czy ciekawych. Jest przeciętna, a momentami słaba. Szkoda, bo
zapowiadało się ciekawie. Nie oznacza to, że odradzam Wam czytanie tej książki.
Jeśli macie ochotę przeczytać coś lekkiego i nieskomplikowanego, Toxic w tym wypadku będzie dobrym
wyborem. Jeśli natomiast oczekujecie cudów, łez, emocji i wielkiej miłości,
radziłabym Wam zastanowić się wtedy nad czytaniem akurat tej książki.
5/10
Za możliwość poznania historii Gabe'a dziękuję Wydawnictwu Feeria
Szkoda, że Ci nie przypadła za bardzo do gustu. Mnie akurat szablonowość tu nie raziła, jakoś umiem znaleźć w twórczości autorki tę oryginalność, której dla odmiany zabrakło mi u Greena.
OdpowiedzUsuńPierwsza część moim zdaniem była rewelacyjna,ale teraz nie wiem czy warto sięgać po kontynuację...
OdpowiedzUsuńhttp://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com
Ocena znacznie niższa w porównaniu z moją. W porównaniu z pierwszą częścią, to faktycznie nie była za dobra... :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
Chyba jednak sięgnę tylko po Utratę, skoro drugi tom zbiera tyle negatywnych recenzji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
withcoffeeandbooks.blogspot.com
"Utrata" niesamowicie mi się podobała i w wakacje planuję zakup drugiego tomu.Mam nadzieję,że również przypadnie mi do gustu,chociaż szkoda,że Tobie średnio się podobał ;)
OdpowiedzUsuń