185. "Toxic" Rachel Van Dyken

Tytuł: Toxic
Tytuł oryginału: Toxic
Autor: Rachel Van Dyken
Seria/cykl: Zatraceni #2
Data premiery: 3 czerwca 2015
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 344


Gabe miał przed sobą wielką karierę. Jedna błędna decyzja wystarczyła, aby całkowicie zniszczyć jego dotychczasowy świat i odebrać największe szczęście. Teraz ukrywa się przed swoją przeszłością, a z problemami radzi sobie szukając pocieszenia w ramionach różnych dziewczyn. Czas dzieli między studia, pojedyncze przygody i dom opieki. Tam też krzyżują się drogi Gabe’a i Saylor. On jest dla niej wielką zagadką, ona dla niego uosobieniem niewinności. Te dwa światy zderzają się ze sobą, chociaż nigdy nie powinny.


Kiedy pierwszy raz parę lat temu usłyszałam o gatunku takim jak New Adult, z radością pomyślałam, że bardzo się z nim polubię. Młodzieżówki są przyjemne, ale do pewnego momentu. Radość niestety zamieniła się w ogromny zawód, bo wraz z kolejną powieścią NA spotykałam się z tymi samymi schematami i minusami. Mimo to każdy opis w jakiś sposób zachęca do sięgnięcia, a nadzieja na dobrą lekturę towarzyszyła przy każdej kolejnej książce. Opis Toxic również zachęcił mnie do sięgnięcia po książkę pani Rachel Van Dyken. Jak wypadło nasze spotkanie?

To, czego najbardziej nie lubię w książkach New Adult, to wyolbrzymienie. Wyolbrzymione są emocje, sytuacje i reakcje. Wszystko to robione jest w celu stworzenia odpowiedniego klimatu i napięcia, pokazania tragizmu historii i emocji, jakie targają bohaterami. Nie kupuję tego. W Toxic to wyolbrzymienie czuje się już od samego początku i – niestety – trwa ono do samego końca. Z opisu można wywnioskować, że zapowiada się ciekawa historia o tajemnicach i złożonej, burzliwej przeszłości, a tymczasem otrzymujemy prostą historyjkę o banalnej fabule, którą można rozpracować zaledwie po kilku rozdziałach. Poczucie beznadziejności, zrezygnowanie, pesymizm – to wszystko jest narzucone przez autorkę, ale nie stworzone, no i przede wszystkim porządnie wyolbrzymione.

Kilkanaście pierwszych stron w mojej ocenie wypadało bardzo, bardzo słabo. Dialogi, które w zamyśle miały być ciekawe i błyskotliwe wcale takimi nie były. Sytuacja miała być zabawna i lekka i może faktycznie byłaby właśnie taka, gdyby wszystko nie wydawało się takie sztuczne i wymuszone. 

Bohaterowie też nie zrobili dobrego pierwszego wrażenia, zwłaszcza główny bohater, ale nie chodzi jedynie o pierwsze wrażenie, a o całość. Byli szablonowi i papierowi. On – niebezpieczny, groźny, arogancki. Sypia z wieloma dziewczynami, jeździ na motocyklu i jest wytatuowany, ale – ale! – dla niej porzuca swoją maskę i pokazuje, że jest też troskliwy i opiekuńczy. Żadna nie jest w stanie mu się oprzeć. Natomiast ona to grzeczna dziewczynka z dobrymi stopniami. Uosobienie dobra i niewinności. Nie interesuje się takimi niebezpiecznymi typkami, ale on zwrócił jej uwagę. Ktoś zna taki schemat? Nie byłoby tak źle, gdyby bohaterowie nie byli papierowi. Oprócz szablonowości trzeba zmierzyć się też właśnie z tym problemem. Bohaterowie po prostu… są. Chodzą, mówią, działają, ale nic sobą nie reprezentują, nie mają swoich własnych cech charakteru, nie wyróżniają się niczym szczególnym, a na domiar złego tworzą grupę jednakowych postaci, których odróżniają jedynie imię i płeć. Nic poza tym. Zagadką były dla mnie niektóre reakcje bohaterów w różnych sytuacjach. Trochę dziwne, nie na miejscu i trudne do odgadnięcia. Za pewne miały służyć stworzeniu odpowiedniego „klimatu” w książce, a ponieważ to się nie udało, zaliczam je do minusów. Wszystko idealnie się łączy, bohaterowie są bogaci, więc nie ma dla nich wielu przeszkód, postacie są wyidealizowane, ale bez najmniejszej iskierki życia. Wykazują się jedynie skrajną naiwnością i głupotą.

W celu pogorszenia sytuacji Gabe’a (wcześniej wspomniany tragizm) autorka wprowadza wątek ojca chłopaka, który podążą jego śladem. Wprowadza gdzieś w jednej czwartej książki i kończy w ekspresowym tempie. Miałam wrażenie, że wątek ten został wrzucony do historii tylko po to, aby zapełnić dziurę, zapchać lukę w fabule, bo nie było nic ciekawszego. Z perspektywy czasu wydaje się to po prostu śmieszne i głupie. Takie nie do końca przemyślane działania wpływają tylko negatywnie na książkę.

Wielki sekret, jak wspomniałam gdzieś na początku, bardzo łatwo można odkryć samemu i nie trzeba się specjalnie długo nad tym zastanawiać. Autorka jedynie mile zaskoczyła mnie historią zbudowaną wokół niego, która też była trochę sztuczna, ale w jakiś sposób potrafi wywołać w Czytelniku emocje, zwłaszcza pod sam koniec. Nie jest to duży plus, ale zawsze coś. Poza tym Toxic czyta się naprawdę szybko. Styl autorki właściwie nie powala na kolana (śmiało mogę powiedzieć, że warsztat pisarski jest słaby), ale umożliwia szybkie czytanie i oderwanie się od rzeczywistości.

Toxic nie mogę dodać do grona świetnych książek. Nie mogę dodać jej nawet do grona dobrych czy ciekawych. Jest przeciętna, a momentami słaba. Szkoda, bo zapowiadało się ciekawie. Nie oznacza to, że odradzam Wam czytanie tej książki. Jeśli macie ochotę przeczytać coś lekkiego i nieskomplikowanego, Toxic w tym wypadku będzie dobrym wyborem. Jeśli natomiast oczekujecie cudów, łez, emocji i wielkiej miłości, radziłabym Wam zastanowić się wtedy nad czytaniem akurat tej książki.
 


5/10

Za możliwość poznania historii Gabe'a dziękuję Wydawnictwu Feeria

5 komentarzy do “185. "Toxic" Rachel Van Dyken”

  1. Szkoda, że Ci nie przypadła za bardzo do gustu. Mnie akurat szablonowość tu nie raziła, jakoś umiem znaleźć w twórczości autorki tę oryginalność, której dla odmiany zabrakło mi u Greena.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część moim zdaniem była rewelacyjna,ale teraz nie wiem czy warto sięgać po kontynuację...

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ocena znacznie niższa w porównaniu z moją. W porównaniu z pierwszą częścią, to faktycznie nie była za dobra... :(

    Zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba jednak sięgnę tylko po Utratę, skoro drugi tom zbiera tyle negatywnych recenzji.
    Pozdrawiam
    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. "Utrata" niesamowicie mi się podobała i w wakacje planuję zakup drugiego tomu.Mam nadzieję,że również przypadnie mi do gustu,chociaż szkoda,że Tobie średnio się podobał ;)

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!