086. "Mechaniczna księżniczka" Cassandra Clare

Tytuł: Mechaniczna księżniczka
Tytuł oryginału: The Clockwork Princess
Autor: Cassandra Clare
Seria/cykl: Diabelskie maszyny #3
Data premiery: 20 listopada 2013
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 544


Plan Mortmaina jest idealny. W końcu pomści swoją rodzinę. Za pomocą stworzonych przez siebie automatów zniszczy Nocnych Łowców i dokona sprawiedliwości, ale nim uruchomi maszyny potrzebny jest mu jeden, najważniejszy element. Tessa Gray.
Szefowa Londyńskiego Instytutu robi wszystko, aby znaleźć Mistrza, nim ten ponownie uderzy. Ani ona, ani żaden z Nocnych Łowców przebywających na terenie Instytutu nie zna planu Mortmaina. Sytuacja pogarsza się, kiedy nigdzie nie można znaleźć lekarstwa Jema, a Tessa zostaje porwana. Obaj chłopcy chcą ją odnaleźć. Tylko czy Will zbierze się na odwagę i powie swojemu przyjacielowi jak bardzo zakochany jest w Tessie?

Pytałeś mnie, jak, będąc nieśmiertelnym przeżyłem tyle śmierci. Nie ma w tym wielkiego sekretu. Po prostu wytrzymujesz to, co jest nie do zniesienia. I tyle.

Wciąż nie mogę uwierzyć, że właśnie skończyłam ostatnią część Diabelskich maszyn. Nie, to po prostu niemożliwe, prawda? Proszę, powiedzcie, że tak! Powiedzcie, że wyjdzie jeszcze kolejny tom, że to wcale nie był ten ostatni, tak wyczekiwany, a później opłakiwany. Bo jeśli naprawdę nigdy już nie będę miała okazji czekać na następną część, to chyba się załamię. Nie, stop, już się załamałam. Tak, właśnie. Jestem załamana.
Nim zacznę tę recenzję pragnę Was poprosić o wybaczenie mi, jeśli pisane przeze mnie zdania będą bez ładu i składu. Od kilkunastu godzin podnoszę się po przeczytaniu Mechanicznej księżniczki i wychodzi mi to bardzo słabo, bo w głowie dalej mam całą historię. Śmiało mogę nazwać się psychicznym wrakiem mola książkowego – i nie jest to kłamstwo. Skoro rodzina ma dość mojego przygnębienia z powodu książki, to znak, że faktycznie jest źle. Jest źle? Jest strasznie.
Na wstępie powiem, że nie mam się do czego przyczepić. Nie jest to spowodowane świadomością, że „Czytam ostatnią część. Ona nie ma błędów. Żadnych. Ona jest po prostu cudowna i cicho, dajcie mi czytać, bo to ostatni tom”. Absolutnie nie. Prawda jest taka, że Mechaniczna księżniczka nie dostanie z mojej strony żadnego minusa, bo takiego
Źródło
najzwyczajniej w świecie nie znalazłam! Ta książka jest dla mnie ideałem. Może brzmi to bardzo banalnie, może mówię jak zakochana w Diabelskich maszynach nastoletnia czytelniczka, ale nie zmienię swojego zdania. Zawsze, kiedy czytam kolejną część jakieś serii, którą pokochałam całym sercem, to staram się znaleźć błędy. Wiem, że muszę skupić się nie tylko na treści i wydarzeniach, ale i na mocnych stronach oraz słabszych. Według mnie w Mechanicznej księżniczce nie było żadnej słabej strony. Jako zakończenie trylogii wypadła ona najlepiej spośród wszystkich tomów, chociaż każdy z nich miał inną funkcję. Mechaniczny anioł pokazuje nowe oblicze autorki, tym razem na tle XIX-wiecznego Londynu, Mechaniczny książę doprowadza do łez ze śmiechu, ale i z bardzo smutnych momentów, a Mechaniczna księżniczka… Cóż, ona ma w sobie to wszystko plus jeszcze więcej.
Kiedy rozpoczęłam czytanie ostatniej części Diabelskich maszyn moja pierwsza myśl brzmiała „O, Boże, jestem w domu!”. Uwielbiam to uczucie, gdy wychodzi następny tom serii, zagłębiam się w niego i spotykam tych samych ludzi, te same miejsca, charaktery, przyzwyczajenia… U Cassandry Clare to wszystko jest oczywistością. Bohaterowie są – zaraz obok akcji – najmocniejszą stroną jej twórczości, a stwierdzam to patrząc na obie wydane przez nią serie. W całej trylogii i w całej Mechanicznej księżniczce nie spotkacie drugiego takiego samego bohatera; każdy jest tam inny. Począwszy od aroganckiego ale uroczego i zabawnego Willa, poprzez delikatnego, kochającego Jema, dobrą, inteligentną Tessę, pyskatą Cecily, aż po odważną, mocno stąpającą po ziemi Charlotte i pełnego sprzecznych emocji Gabriela Lightwooda. Podziwiam Cassandrę Clare za wykreowanie tak wielu wspaniałych, różnych od siebie, zabawnych postaci. Gdyby nie wrogie nastawienie Willa do Lightwoodów (patrz: Gabriel), gdyby nie miłość Charlotte do zagubionego w swoim świecie Henry’ego, gdyby nie delikatność i kruchość Jamesa, ta powieść byłaby niczym. Każdy z bohaterów jest jak jedna gwiazda mocno świecąca na londyńskim niebie, a w tym wypadku powstałoby mnóstwo niesamowitych, niepowtarzalnych konstelacji.
Jak wspomniałam wcześniej, drugą najmocniejszą rzeczą obok bohaterów jest akcja. Nie było jej dużo, nie było jej mało – jak dla mnie w sam raz. Momenty w nią bogate były po prostu… (próbuję znaleźć odpowiednie słowo) magiczne! Chociaż…? Tym słowem powinnam określić całą serię i świat Nocnych Łowców. Tak więc momenty bogate w akcję… sprawiały, że moje serce albo zamierało z przerażenia, albo biło trzy razy szybciej. Akcja jest świetnie rozplanowana. Uwierzcie mi, dla mnie najtrudniejszym zadaniem w życiu było oderwanie się od Mechanicznej księżniczki, aby (niestety) powrócić do rzeczywistości. Gdybym mogła, siedziałabym całe dnie w świecie Nocnych Łowców. Wcale nie chciałam wracać do siebie. (Jak się ma obok siebie Willa i Jema, to po co wracać do swojego świata?).
 Byłabym najgorszą czytelniczką i fanką twórczości Cassandry Clare, gdybym nie wspomniała o stylu i narracji. Z jednej strony autorka pisze w bardzo prosty sposób, powiedziałabym, że wręcz banalny i najłatwiejszy na Ziemi, ale skłamałabym. Wykreowany przez Panią Clare Magnus Bane musiał dodać do jej stylu magiczny składnik X, który sprawia, że czytanie jej powieści idzie w zastraszająco szybkim tempie. Czasami przeklinałam siebie za to, że nie potrafię oderwać się od Mechanicznej księżniczki, ale z drugiej strony… (patrz: akapit wyżej). Młodzieżowy, lekki język tylko dodaje atrakcyjności i prostoty całości. Och, ilekroć próbowałam pisać w podobny sposób, tylekroć moje starania szły do kosza (tego zwykłego albo komputerowego, whatever).

Umierając, jeszcze żyjemy

Zakończenie Mechanicznej księżniczki było takie… niespodziewane. Zupełnie mnie zaskoczyło, wprawiło w osłupienie, sprawiło, że nie byłam w stanie wydusić ani jednego słowa i nawet moje łzy, które przelewałam na ostatnich stu stronach, na chwilę się zatrzymały. Bolesna świadomość, że oto nadchodzi koniec trzeciego domu a zarazem całej serii nie opuszczała mnie ani na chwilę, i chociaż dzięki „uprzejmości” niektórych osób wiedziałam, co stanie się na końcu, to jednak… jednak… zaniemówiłam. Naprawdę tego się nie spodziewałam. To było słodko-gorzkie zakończenie, a jednocześnie takie bajkowe, magiczne, z nutą smutku jak i radości…
Lecz kilka godzin po przeczytaniu stwierdziłam, że koniec losów bohaterów Diabelskich maszyn był dla niektórych postaci trochę niesprawiedliwy. Z drugiej strony gdyby tak nie było, całość wydałaby się bardzo przesłodzona. Żałuję, że dla lubianych przeze mnie bohaterów los okazał się taki, a nie inny, jednak wiem, że Cassandra Clare tak to zaplanowała i tak miało być. Chociaż…?

Nie można szukać zemsty i nazywać ją sprawiedliwością.

Były łzy. Były, cały czas są i na pewno będą. Takiego zakończenia nie zapomina się szybko. Ba! Takiej serii nie da się zapomnieć! Może pomyślicie, że jestem bardzo zdesperowaną, oczarowaną czytelniczką, ale Diabelskie maszyny są dla mnie najcenniejszą serią. W moim małym, książkowym świecie mają ogromne znaczenie. Jest to jedna z pierwszych serii, które pokazały mi jak powinna wyglądać dobra książka, jak powinno się pisać, jak wykreować niesamowitych bohaterów, aż wreszcie jak zmiażdżyć czytelnika końcem.
Życie mola książkowego bez świadomości, że niedługo wyjdzie kolejna część Diabelskich maszyn jest po prostu straszne. Makabryczne.
Co mogę jeszcze Wam powiedzieć? Co mogę powiedzieć tym, który nie sięgnęli jeszcze po pierwszą część? Co mogę powiedzieć tym, którym Mechaniczny anioł lub Mechaniczny książę w ogóle nie przypadły do gustu? Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co Wam powiedzieć. Jeśli nie czujecie smutku i przygnębienia w tej recenzji, to znaczy, że źle ją napisałam i nie nadają się do pisania opinii książek, które zniszczyły mój czytelniczy świat i zmieniły światopogląd. W sumie to jeszcze nie wyszłam z „żałoby” po Mechanicznej księżniczce. Naprawdę nie wiem jak długo będę zawieszona pomiędzy życiem tutaj, na Ziemi, a światem Nocnych Łowców z wiktoriańskiego Londynu. Podejrzewam, że bardzo długo. Macie moje słowo, że nigdy nie rozstanę się z Diabelskimi maszynami.
Pora zakończyć tę recenzję-list pożegnalny-wylewanie smutków. Zdaję sobie sprawę że w tej recenzji mało jest prawdziwej recenzji, ale może kiedy pozbieram się po ostatnich stronach Mechanicznej księżniczki uda mi się napisać ją jeszcze raz, porządniej. A teraz czas się rozstać.
Williamie, Jamesie, Thereso, Charlotte, Henry, Gabrielu, Gideonie, Sophie, Cecily i wszyscy drodzy bohaterowie, których miałam przyjemność poznać w Diabelskich maszynach – mam nadzieję, że jeszcze nieraz spotkamy zimą 1878 roku przy Londyńskim Instytucie. Tylko proszę, nie gniewajcie się na mnie, jeśli będę się spóźniać. Moje życie jest zwariowane, ale obiecuję, że wezmę cały ekwipunek, abyśmy mogli razem polować na demony i położyć kres wszystkim planom, które mają na celu zniszczenie Was. Cierpliwości. Będę wpadać! Dziękuję wam, że towarzyszyliście mi w ciągle rozwijającej się drodze mola książkowego, która zaprowadziła mnie aż tutaj – do pewnej przepaści. Tą przepaścią jest koniec Diabelskich maszyn. Teraz muszę wziąć rozbieg i ją przeskoczyć, aby móc iść dalej. Ale nie martwcie się, zawsze będę pamiętać ten skok. Tego nie da się zapomnieć.

Są rzeczy, których nie zniszczy żadna magia, bo one same są magiczne.

10/10
+ The Best Of All

Za możliwość poznania ostatniej części Diabelskich maszyn najmocniej dziękuję Portalowi Sztukater.pl






Trylogia Diabelskie maszyny
Mechaniczny anioł | Mechaniczny książę | Mechaniczna księżniczka




I kilka piosenek, które pozwalają zapamiętać mi losy bohaterów w Diabelskich maszynach:






Ta pozwala zapamiętać mi ostatnią część:



24 komentarzy do “086. "Mechaniczna księżniczka" Cassandra Clare”

  1. świetna recenzja!
    im dłużej o tym mówisz, tym bardziej zaczynam się zastanawiać... "Miasto kości" w ogóle nie przypadło mi do gustu, ale XIX Londyn kusi. chyba mogłabym spróbować przeczytać pierwszy tom Diabelskich Maszyn, ale musiałabyś obiecać że mnie nie znienawidzisz, jeśli mi się nie spodoba : )

    Skinny Love odkryłam (nie wiem jak to możliwe) dopiero parę dni temu, natomiast jestem fanką całej-calutkiej twórczości Florence and The Machine <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj <3
    Muszę, muszę, muszę mieć!!
    Dlaczego Ty tak przekonująco piszesz? :P
    Jej ale pożądam tej książki :)) :3
    Masz talent :P Chodź troszkę mi się tę Twoją recenzję czytało długi :PP

    Pozdrawiam i zapraszam do sb :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Już bardzo długo poluję na pierwszą część :(
    Dość długa, ale świetna recenzja :)
    Florence *u*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo chciałabym zdobyć pierwszą część :D

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę sięgnąć po "Diabelskie maszyny"! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie mogę się doczekać, gdy dojdę do ostatniej części! Bardzo mnie zachęciłaś do kontynuowania tej serii :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Może kiedyś się z nią zapoznam, skoro jest taka świetna;)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie czytałam tej serii ale czytałam 3 części darów anioła i bardzo mi się podobały:)
    po twojej recenzji skuszę się na tą serię:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mechaniczna trylogia też już za mną ;) Clare dobrze się spisała, teraz tylko pozostało czekać na szósty tom i nową trylogię ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam! Więcej dodawać chyba nie muszę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początku w ogóle nie miałam zamiaru poznawać tej serii, ale tyle osób ją chwali, że coś musi w niej być :) I teraz poszukuję własnych egzemplarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Łoł! W ogóle nie zaczęłam Diabelskich Maszyn, ale teraz chyba muszę... :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka, która na lubimyczytac ma lepszą ocenę nawet od "Gwiazd naszych wina"? I do tego t a k a recenzja? Nie no, muszę zabrać się za Diabelskie maszyny w trybie now!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo się zdziwiłam. Kiedyś GWN miało 8.76, teraz spadło do 8.7, a "Mechaniczna księżniczka" ma 8.74 O.O Nieprawdopodobne... :D Ja się zastanawiam co Ty tu robisz! :D Szybko, szybko chwytaj książkę <3

      Usuń
  14. Zagapiłam się i kupiłam ją dopiero dzisiaj. Abstrahując od treści (tak, tak, dalej mówimy o książce)... ja chyba nie ścierpię, że III tom ma inną okładkę niż pozostałe dwa ._. No ludzie, serio? Wiem, że się czepiam pierdół, bo na dobrą sprawę okładka taka czy inna treści zawartej w książce nie zmienia, a przecież o to chodzi w czytaniu... Ale nie mogę się z tym pogodzić. To niszczy wygląd mojej półeczki z serią Darów i trylogią Maszyn. I godzi w mój zmysł estetyki... Już nawet nie chcę wspominać, bo mi się ciśnienie podnosi, o tym, że teraz mam okładkę z Willem (okropnym, bo okropnym, ale zawsze) i dwie z Tessą. Wydawnictwo zrobiło mnie w... konia, delikatnie mówiąc, zamieniając postacie na okładkach (ja się pytam, po jaką cholerę?) i teraz jeszcze wyskakując z oryginałami. Tak, będę biadolić o te okładki XD

    Uwielbiam tę serię, a po Twojej recenzji chyba połknę "Księżniczkę" w jeden dzień.

    ~ Twoja Lirit, która jeszcze (wbrew pozorom) żyje, a której nie chciało się zalogować XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lirit! Jak dawno Cię tu nie było! :D Miło, że powróciłaś <3
      Wygląd Twojej półeczki może być idealny, bo w styczniu wychodzi "Mechaniczna księżniczka" z polską okładką. Tak, dopiero w styczniu. To dopiero żart! Czytelnicy, którzy są z "Diabelskimi maszynami" od samego początku (2010) i mają książki w polskich okładach muszą czekać najdłużej, bo wydawnictwo zaszalało i jako priorytet obrało sobie wydanie całej serii w zagranicznych okładkach. Bardzo śmieszne... Ale "Mechaniczną księżniczkę" czytaj szybko <3

      Usuń
    2. Ja jestem tu zawsze (ależ to zabrzmiało... mam kompleks Boga), tylko się nie ujawniam. Nie mam nic ciekawego do powiedzenia odnośnie książek, bo ostatnio nic nie czytam. Szkoła. A że piszesz o książkach... no cóż, rozumie się samo przez się, że nie piszę. Ale jestem. I wszystko czytam ;)

      No błagam Cię, nie będę czekać do stycznia, chyba by mnie skręciło do tego czasu. Zagapiłam się, fakt, ale jak już zobaczyłam książkę w Empiku to nie mogłam bez niej wyjść. Jakoś będę musiała się pogodzić z tym faktem... albo będę mieć dwa egzemplarze XD Hmm... mniejsza o to. Muszę się zgodzić, że to jakieś żarty. Szkoda, że wydawnictwo nie "zaszalało" już na samym początku. Nie oszukujmy się, zagraniczne okładki są dużo lepsze niż polskie. No i dalej nie wiem, po kiego zamienili postacie na Księciu i Księżniczce? To ma jakiś głębszy sens, którego nie rozumiem? I jeszcze pod koniec trylogii wyskakują mi z zagranicznymi okładkami... No geniusze, po prostu XD

      Swoją drogą, dobrze, że nie mam fejsa, to nie znam spoileru. Alleluja <3

      Hmm... chyba się zgłoszę do Ciebie na GG, pogadać ;)

      ~ Lirit

      Usuń
  15. Kończę aktualnie tom drugi i ze smutkiem stwierdzam, że dopatrzyłam się w nim więcej błędów niż w jakiejkolwiek innej książce Clare. Czyżbym wyrastała z serii jej autorstwa? Nie chcę! Ale Mechaniczną księżniczkę dostanę może na gwaizdkę i w sumie szkoda tej okładki, ale z drugiej strony "machnę na to ręką" - im szybciej ją dorwę, tym lepiej, choć okrutny spoiler na fb już zepsuł mi wrażenia... Szkoda, boli, ryczeć się chce =.=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się spoilerem :) Ja też myślałam, że czytanie tej części jest w sumie bez sensu, bo przez ten sam spoiler wiem, co się stanie na końcu, ale uwierz mi - zakończenie jest bardzo zaskakujące. Sama aż nie wiedziałam, co powiedzieć!

      Usuń
  16. kocham kocham kocham "Dary Anioła", a z "Diabelskich Maszyn" przeczytałem tylko pierwszy tom jak na razie :( Ale po takiej recenzji na pewno sięgnę po kolejne! :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepadłam... Po odłożeniu tej książki mój świat rozpadł się na kawałki... Nie wiem jak napiszę swoją recenzję... Nie wiem!

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam na nią wielką ochotę... świetna recenzja, utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę po nią sięgnąć. Bardzo lubię tę pisarkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedyś przeczytam, choć ubolewam, że będę miała ten tytuł z ładną okładką, a poprzednie mam w starych wydaniach. Wkurza mnie to strasznie :/

    OdpowiedzUsuń
  20. Teraz jeszcze bardziej ciekawa tej powieści :D Aż mnie skręca aby od razu zacząć ją czytać :D

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!