023. Lynn Raven - "Pocałunek Kier"


Tytuł: Pocałunek Kier
Tytuł oryginału: Der Kuss des Kjer
Autor: Lynn Raven
Data premiery: 11 sierpnia 2012r. 
Liczba stron: 504

Lynn Raven to autorka znana z powieści Pocałunek demona. W 2012 roku na rynku wydawniczym ukazała się jej kolejna książka zatytułowana Pocałunek Kier. Przyznam szczerze, że najbardziej zainteresowała mnie okładka: mroczna, tajemnicza, idealnie oddająca klimat dzieła pani Raven. Opis również był ciekawy, ale nie sprawił, że odczułam natychmiastowy przymus sięgnięcia po tą książkę. Właściwie nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Tematyka wydawała mi się strasznie banalna. Kupiłam Pocałunek Kier dzięki promocyjnej cenie w Matrasie i kilku pozytywnym recenzjom. Powieść Lynn Raven czekała na półce kilka miesięcy, aż pewnego zimowego dnia postanowiłam ją wziąć i przeczytać (w końcu). Jak wspominam tą przygodę?
Źródło

Lijanas jest nivardzką uzdrowicielką, bardzo dobrą w swoim fachu. Czeka na powrót księcia Achmeera, aby dać mu ostateczną odpowiedź w sprawie ich zaręczyn. Jej plany krzyżuje potężny wojownik z ludu Kierów – „Krwawy Wilk” uprowadza młodą uzdrowicielkę do swojego państwa na rozkaz kierskiego króla. Wieść o porwaniu Lijanas szybko dostaje się do króla Nivardów Rusana. Młoda uzdrowicielka za wszelką cenę chce wydostać się z rąk Mordana i wrócić do swojego państwa, lecz z każdym mijającym dniem podróży do Telmáhru „Krwawy Wilk” na oczach Lijanas porzuca swoją maskę bezwzględnego wojownika, którego ręce są splamione krwią setek zamordowanych ludzi.


Przyznam szczerze, że kilka pierwszych stron było dla mnie istną męczarnią. Nie potrafiłam przyzwyczaić się do języka pani Raven, jej odmiennego stylu i tamtejszych zwrotów, nie mówiąc już o drobnym druczku. Przerażała mnie wizja kolejnej miłosnej opowieści o zakochanych z dwóch różnych środowisk, których miłość nigdy nie będzie spełniona ze względu na ich odmienne pochodzenie, wojnę między rodzinami itp. Ile razy w książkach pojawiał się ten wątek? Naprawdę wiele. Tak więc wzięłam się w garść i pozwoliłam, aby dzieło pani Lynn Raven pozwoliło mi przenieść się do Astracharu. Po raz kolejny moje przypuszczenia w żadnym wypadku nie były słuszne.
Pierwsza rzecz, która najbardziej rzuciła mi się w oczy, to świat wykreowany przez autorkę. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, banalnego i nudnego. Lynn Raven wprowadza czytelnika do świata rodem z fantastyki, gdzie w lasach grasują magiczne stworzenia i wiedźmy, bram miast pilnują wojownicy, po świecie krążą mrożące krew w żyłach legendy o demonach wysysających dusze ze swych ofiar, waleczni rycerze są na każde zawołanie swego króla, a kobiety oddają się codziennym obowiązkom. Zostałam mile zaskoczona. Taki obraz bardzo mi się spodobał. Nie jestem fanką fantastyki, wolę raczej romanse paranormalne i kryminały, lecz po takiej lekturze moje zdanie co tego gatunku zmieniło się, i to bardzo. Mogłabym jeszcze przez długi czas zostać w Astracharze, Cavallinie i Telmáhrze. Autorka wiedziała co tworzy i jak ma to wyglądać, dodała szczyptę swojej wyobraźni, dzięki czemu świat w którym toczy się akcja powieści jest skonstruowany w świetny sposób. Moim zdaniem w tym wypadku pani Raven spisała się na medal.
Źródło
Równie dobrze autorka poradziła sobie z wykreowaniem bohaterów. Na szczególną uwagę zasługuje Lijanas, która swoją determinacją i upartością dążyła do uwolnienia z rąk bezlitosnych Kierów. Podziwiałam tą dziewczynę za odwagę, bo w obliczu kogoś takiego jak „Krwawy Wilk” wolałabym zostać na miejscu i posłusznie ruszyć z nim do Telmáhru. Jej naturalność niekiedy bardzo mnie zadziwiała, nie bała się przeciwstawić Mordanowi, nie drżała przed jego gniewem, nie łamały ją wyzwiska i chłosta, tryskała energią i radością. Za główną bohaterkę należy się ogromny plus. Bez wątpienia pani Raven udało się zrobić z Mordana tą mroczną, niebezpieczną postać, przed którą drżą nawet jego towarzysze. Nie stworzyła aroganckiego chłopca, za którym szaleją nastoletnie czytelniczki: był bezwzględnym, surowym, przerażającym i nieprzewidywalnym mężczyzną o własnych zasadach. W niektórych momentach zaskakiwało mnie jego zachowanie. Tutaj również duży plus. Tak samo świetnie wypadli Achmeer, królowa Naísee, Fadera i Brachan. Jedynie w zachowaniu Ecrena, Corfara i Levana wyczuwałam sztuczność, jak gdyby zostali ulepieni z tej samej gliny.

- Czy wasz ojciec nie żyje?
- Tak.
- Przykro mi. Na co zmarł?
- Na miecz między żebrami.
(str. 168)

Sam początek podróży Kierów i uzdrowicielki jest niezwykle zabawny, wręcz komiczny. Podczas przygody z Pocałunkiem Kier w książce dzieje się naprawdę dużo rzeczy. Powieść pani Lynn Raven jest bogata w wiele wspaniałych momentów, trzyma w napięciu cały czas i dostarcza czytelnikowi mnóstwo wrażeń. Wspomniane wcześniej odmienny język i styl autorki bez wątpienia należą do zalet książki, bo idealnie komponują się z całością i dodają klimat powieści, dzięki czemu ma ona swój urok. Po kilkunastu stronach (mniej więcej od momentu uprowadzenia Lijanas) nie mogłam oderwać się od niej, chciałam więcej i więcej. W tym miejscu pragnę ostrzec czytelników: uwaga! Wciąga!
Wątek miłosny nie opiera się na czułych słówkach i rozmarzonych spojrzeniach – wyobraźcie sobie silnego wojownika przed którym drżą ludzie z sąsiednich miast wzdychającego do upartej uzdrowicielki. Trochę śmieszne, prawda? Miłość między dwoma głównymi bohaterami polega na ich metamorfozie i gestach. Podczas podróży z Astracharu do Telmáhru w każdym z nich zaszła ogromna zmiana: Lijanas zaczęła rozumieć zachowanie Mordana dzięki jego opowieściom z dzieciństwa i przeżyciom, a „Krwawy Wilk” pod wpływem uzdrowicielki zmienił się z bezwzględnej bestii w człowieka rozumiejącego ludzkie cierpienie. Po tym procesie na samym końcu widzimy ich odmienionych.
Jedyną wadą jest zakończenie, które trwało o kilka stron za długo. Autorka mogłaby oszczędzić paru scen z udziałem Achmeera i Lijanas, bo i tak nic szczególnego nie wniosły do całokształtu, a tylko trzymały czytelnika dłużej w napięciu. Mimo to koniec Pocałunku Kier był naprawdę świetny.

Przez dłuższą chwilę leżał zupełnie bez ruchu, jednak potem jego ramiona zaczęły drgać. Spojrzała na niego oszołomiona. On się śmiał.
(str. 500)

Komu mogę polecić Pocałunek Kier? Każdemu! Ta pozycja będzie rewelacyjnym wyborem zarówno dla fanów fantastyki jak i dla miłośników romansów w każdym wieku. Czy warto? Na pewno! Nigdy nie zapomnę przygody z tym dziełem pani Raven i żałuję, że tak szybko się zakończyła. Bardzo polubiłam bohaterów, a świat stworzony przez autorkę oczarował mnie jak żaden inny. Historia Lijanas i Mordana jeszcze przez wiele miesięcy (może nawet lat) będzie powracała do mnie i domagała się ponownego zajrzenia między strony książki. Zachęcam do przeczytania!
 

8/10

15 komentarzy do “023. Lynn Raven - "Pocałunek Kier"”

  1. Ciekawie się zapowiada... :) Musze ją przeczytać, jak oczywiście wpadnie mi w łapki :)
    Pozdrawiam!
    D. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę w końcu przeczytać, ale nigdzie nie mogę jej znaleźć... Bardzo dobra recenzja:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pozostaje mi nic innego jak jej przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. słyszałam i o "Pocałunku Kier", i o pierwszym tomie. jednak jak książki mnie nie kusiły, tak tego nie robią nadal..

    OdpowiedzUsuń
  5. Baardzo lubię tę książkę. Jest jedną z tych najulubieńszych ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No pozytywne opinie cały czas napływają;)
    Może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku było mi ciężko się wbić w tę historię, ale potem naprawdę ją pokochałam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa książka się zapowiada. Chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie mam ochoty na tę książkę, a mój stosik książek do przeczytania rośnie z każdym dniem, więc nie mogę sobie pozwolić na takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mimo tego że barzo bym chciała , to jednak w najbliższym czasie nie uda mi się jej przeczytać :C Ale kusząca ta recenjza ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka na szczęście już stoi na półce i czeka na właściwy czas :D

    OdpowiedzUsuń
  12. polecam bardzo fajna książka wciągająca,

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie zaczęłam czytać i na początku czułam się tak, jak Ty. Ciężko było mi odnaleźć się w tym dziwnym świecie. Jednak po Twojej recenzji już wiem, że warto się przełamać.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za komentarz pozostawiony pod tym postem. Śmiało wyraź swoje zdanie - jeśli moja recenzja/artykuł są do bani, napisz. Powiedz, co Ci się nie podoba, co robię źle, a ja nad tym popracuję.
Uprzedzam - jeśli chcesz napisać tylko "super, świetna recenzja", podaruj sobie. Wolę mieć mniej komentarzy, a rozbudowanych i odnoszących się do treści, niż mnóstwo z kilkoma pozytywnymi słowami.
Dziękuję!