Tytuł: Światła pochylenie
Tytuł oryginału: A Certain Slant of Light
Autor: Laura Whitcomb
Data premiery: 24 marca 2010
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 232
Mija sto
trzydzieści lat od kiedy Helen umarła. Od tego czasu tuła się po Ziemi jako
duch. Podczas swojej samotnej egzystencji była związana z wieloma gospodarzami,
którzy stanowili dla dziewczyny ratunek od bram Piekła, choć wcale nie zdawali
sobie sprawy z jej obecności. Blisko półtora wieku milczenia sprawia, że Helen
zapomina jak to jest rozmawiać z człowiekiem, dopóki ktoś jej nie zauważa. Aby
było ciekawiej owym „podglądaczem” jest zwykły chłopiec – żaden mag, wróżka czy
medium. Ponure życie ducha odmienia się, gdy James wyznaje Helen swoją
tajemnice i daje dziewczynie promyk nadziei. Czy powrót na ziemię w ludzkim
ciele jest rzeczą możliwą?
Od
jakiegoś czasu interesowała mnie ta pozycja, dlatego kiedy miałam możliwość
przeczytania jej, nie czekałam ani chwili dłużej. Powieść pani Whitcomb z opisu
wydawała mi się ciekawa. Jak duch i człowiek mogą się w sobie zakochać?
Przecież duch nie potrafi wziąć niczego do ręki, dotknąć czegokolwiek, przenika
przez ściany, różne przedmioty… A jednak jest pewien sposób na bycie razem.
„Biblioteka pachnie starymi
książkami, tysiącem skórzanych drzwi do innych światów. Słyszę ciszę niczym
umysł Boga. Czuję czyjąś obecność na pustym krześle obok. Bibliotekarz patrzy
na mnie podejrzliwie. Biblioteka to święte miejsce, a ja siedzę ze świętym
patronem czytelników. Pulsująca bogini światła przenika przeze mnie niczym od
razu zapomniana chwila wieczności. Nie ma jej.”
(str. 46)
Na
starcie książka od razu mnie wciągnęła. Helen przybliża nam początki swojego
życia po śmierci – opowiada o pierwszym gospodarzu, kim był, co robił, jak
związała się z nim i kiedy musiała od niego odejść. Przyznam szczerze, że
pomysł z gospodarzami był całkiem dobry, chociaż później stał się ułatwieniem
dla głównych bohaterów. Gdyby autorka inaczej rozegrała niektóre momenty,
sądzę, że całość wyglądałaby trochę ciekawiej. Sama Helen jest niezwykle barwną
postacią. Na początku wydawało mi się bardzo dziwne to, że najnormalniej w
świecie jest zakochana w swoim tymczasowym gospodarzu, lecz kiedy do gry
wchodzi James pan Brown odchodzi w zapomnienie. O właśnie, James – autorka
niezbyt skupiła się na tej postaci, a szkoda. Zmarnowała całkiem ciekawego
bohatera na rzecz kilku mniej ważnych w postaci, tym bardziej, że James wraz z
Helen odgrywają główne role.
Laura Whitcomb [źródło] |
Osobiście
jestem zwolenniczką narracji trzecioosobowej. Książki pisane w pierwszej osobie
również lubię, ale tylko wtedy, gdy autorka wykazuje się świetnym, ciekawym
stylem, a nie jedynie oryginalnym pomysłem. Musi również zaskakiwać i tworzyć
napięcie, a także zachęcić czytelnika do kontynuowania podróży z jej powieścią.
Pani Laurze Whitcomb nie mam nic do zarzucenia. Jak na autorkę posługującą się
pierwszoosobową narracją uważam, że nie wykazała się niczym szczególnym, lecz
za to nie dołączyła do grona tych powieściopisarek, które tworzą tylko po to,
aby coś wydać. Czytając Światła
pochylenie czułam, że włożyła do tej książki swoje serce oraz poświęcenie,
chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać. Na początku myślałam: „Taka tam
książka o miłości”, ale po kilkunastu stronach właśnie ta „taka tam książka”
zmieniła się we wciągającą powieść o samotności, wybaczaniu, pierwszym
prawdziwym zakochaniu i o poświęcaniu się dla ukochanych ludzi. Styl autorki
jest bardzo dobry. Pisze lekko i ciekawie, książkę czyta się niezwykle
przyjemnie, a przede wszystkim – pani Laura potrafi zauroczyć odbiorcę
(poznajecie to? „Jeszcze jeden rozdział i kończę!”).
Żałowałam
jedynie tego, że autorka nie zdecydowała się na dodatkowe wątki. Przez całą
książkę głównym tematem jest zapowiedziana wcześniej miłość dwojga głównych
bohaterów, lecz gdyby pani Whitcomb dodała coś innego, odbiegającego od Jamesa
oraz Helen z pewnością powieść zyskałaby więcej kolorów. Mnie osobiście brak
jakikolwiek innych wątków nie przeszkadzał, bo nastawiłam się na właśnie taką
lekturę.
Oprócz
niektórych bohaterów Światła pochylenie
ma jeszcze jeden potężny plus: punkt kulminacyjny oraz samo zakończenie. Nie
było to coś w rodzaju „I żyli długo i szczęśliwie” – o nie. Ostatnie strony
mają udowodnić czytelnikowi, że miłość faktycznie pokona nawet śmierć.
„Jesteś ukrytym wierszem mego
serca. Czytam Cię bez przerwy, uczę się Ciebie na pamięć w każdej chwili naszej
rozłąki.”
Źródło |
Powieść
pani Whitcomb pozytywnie mnie zaskoczyła. Chciałam przeczytać coś
nieskomplikowanego, zwykłą historię o miłość, a otrzymałam jedną z lepszych
książek. Bez wątpienia Światła pochylenie
to dobra pozycja, warta przeczytania. Świat Helen jest inny niż ten dotychczas
nam znany z książek o duchach. To nie jest powieść obfitująca w wiele wątków,
trzymająca czytelnika w napięciu i nie pozwalająca mu oderwać się od lektury.
Jest to historia o zagubionej duszy skazanej na samotność, do której pewnego
dnia uśmiecha się szczęście – a raczej chłopiec. Światła pochylenie jest książką typowo o miłości i o poszukiwaniu
swojego miejsca na Ziemi. Nie znajdziecie tutaj wielu zwrotów akcji. Powieść
Laury Whitcomb wcale nie jest skierowana tylko i wyłącznie do młodzieży –
bardzo mnie to zaskoczyło! Pomyślałam, że skoro głównym tematem jest tutaj
miłość, jasne będzie to, że lektura ma na celu zachęcenie nastoletnich
czytelników do sięgnięcia po nią. Guzik prawda – Światła pochylenie pasuje zarówno do młodzieży jak i dorosłych. To,
że ciało jest młode, nie znaczy, że dusza niedoświadczona.
7/10
Za możliwość przeczytania tej lektury dziękuję wydawnictwu Initium
Raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo ciekawie. Może kiedyś wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńChyba sobie jednak tę książkę odpuszczę. Jakoś wcześniej bardziej miałam na nią ochotę, a teraz mi zapał minął xD
OdpowiedzUsuńpomysł nie wydaje mi się zbyt oryginalny... nie jestem do końca przekonana.
OdpowiedzUsuńNie zaszkodzi "zasmakować" jej ;)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie ją niedługo przeczytać.
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych książek! Piękna, klimatyczna, nostalgiczna. Idealna by się przy niej wyciszyć a jednocześnie bardzo szczera, poruszająca wiele trudnych tematów, które często bywają przemilczane.
OdpowiedzUsuńZe swojej strony również bardzo polecam.
Wygląda na całkiem ciekawą, ale chyba jednak nie na tyle, żebym wpisała ją na swoją listę.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie. Chętnie bym ją przeczytała :)
OdpowiedzUsuńChciałabym bardzo przeczytać tą książkę. Intryguje mnie od dnia swojej premiery. Niestety wciąż nie mogę pochwalić się nią na swojej półce
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, książka nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę, brzmi interesująco :)
OdpowiedzUsuńBaardzo jestem tej książki ciekawa, muszę ją wreszcie dostać w swoje ręce :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
świetna książka :) wzięłam ją nawet do pracy maturalnej :)
OdpowiedzUsuń